jswiec napisał(a):Umartwienia są przydatne tylko jako rodzaj kontroli nad żądzami
No i tak ja to rozumiem. Nawet to "tylko" jest tu zbędne moim zdaniem, bo o sprawa ważna.
Tak jak u św.Augustyna, umartwianie się ma sens wtedy gdy robię to by wyzwolić się z czegoś, zdobyć kontrolę nad sobą, osiągnąć coś.
Np. jak jem za dużo czekolady
to mogę podjąć post czekoladowy by wyzwolić się ze zgubnego nałogu
(na szczęście jestem wolna od poważniejszych nałogów
no, może poza kawą, herbatą...
). I robię to dlatego by być bardziej wolna, lepsza, a zatem być bliżej Boga, mocniej się z nim zjednoczyć, bo jestem mniej przywiązana do tego co TU, na ziemi. I wtedy to "cierpienie" (oj, jak ja cierpię bez czekolady
) ma sens, bo jest podejmowane po coś - by być bliżej Boga.
Natomiast gdybym miała podejmować cierpienie bez takiego celu, a tylko dlatego że bym uważała że Bóg po prostu lubi gdy cierpię, podoba Mu się gdy zadaję sobie cierpienie i Mu je ofiaruję - tak bym nie potrafiła.
Miał rację św.Augustyn
Poskramianie ciała po to by ono było "dalej od ziemi i bliżej nieba", a nie ot tak po prostu, bo Bóg chce by bolało
[ Dodano: Pon 23 Sty, 2006 10:55 ]
jswiec napisał(a):To zaś znaczy: opanować żądze, jeśli sprzeciwiają się zjednoczeniu człowieka z Bogiem. Jeśli to nazwiemy ofiarą, to tylko w znaczeniu "działanie przygotowujące grunt do złożenia właściwej ofiary", jaką jest zjednoczenie z Bogiem.
No właśnie