Ja po raz pierwszy zetknąłem się ze śmiercią, gdy zmarł mój dziadek. Miałem wtedy 4 lata a do dziś pamiętam tamte wydarzenia.
A jeśli chodzi o młode osoby, to jak miałem 6 lat, to tragicznie zginął młodszy brat mojego kolegi z zerówki. Miał on wtedy 4 lata, gdy zginął podczas zabawy, która miała tragiczny dla niego skutek. Też to przeżyłem, ale nie tak jak śmierć mojego dziadka 2 lata wcześniej.
Z późniejszych wydarzeń, to w 2 klasie LO zmarła moja koleżanka z klasy. Wogóle to była bardzo chorowita, często jej nie było w szkole. Była mało lubiana bo była nietowarzyska, zamknięta w sobie. Aż w 2 klasie tak zachorowała że nie było jej ponad miesiąc. Pewnego dnia przychodzę do szkoły, wchodzę do klasy, a tam połowa dziewczyn płacze. Od nich dowiedziałem się, że Agnieszka nie żyje. Chwilę potem zaczęła się lekcja z wychowawczynią. Poinformowała nas oficjalnie o śmierci Agnieszki, że miała białaczkę, że chorowała i że niestety lekarze nie mogli jej wyleczyć. Jakaś smętna to lekcja była. Potem był pogrzeb, cała klasa i z pół szkoły poszło.
Zdziwiło mnie to jak inni zareagowali na tą śmierć młodej koleżanki. Szczególnie koleżanki, które już na drugi dzień zachowywały się jak gdyby nic się nie stało. Wpierw płakały, rozpaczały, a chwilę potem jak by o wszystkim zapomniały.
Pamiętam, że śmierć Agnieszki wywarła na mnie duże wrażenie. Przez długi czas o tym myślałem, jakoś nie potrafiłem się cieszyć i pamiętam że codziennie się za nią modliłem. Często ofiarowałem komunię za jej duszę. Do dziś dzień odwiedzam czasem jej grób jak jestem na cmentarzu. Mimo iż wtedy w szkole to się z nią wcale nie kolegowałem, bo ona tylko po prostu była w tej samej klasie co ja.
Ciekawi mnie jakie dziś mają do niej podejście ci co wtedy się z nią faktycznie kolegowali?
Pamiętam też doskonale co ksiądz jakiś czas po jej śmierci powiedział nam na katechezie. Opowiedział nam, że ją często w szpitalu odwiedzał. Że często i dużo z nią w szpitalu rozmawiał. Że Agnieszka mówiła mu, że nie chciała odchodzić. Że była młoda i chciała żyć, że chciała chodzić do szkoły jak my, ale niestety wiedziała i zdawała sobie sprawę, że jej życie niestety się inaczej potoczy. Mimo iż nie chciała umierać, to dobrze wiedziała co ją czeka. Dużo się modliła i miała nadzieję pójść do Nieba. Bała się śmierci, ale z drugiej strony widziała w niej nadzieję na lepsze życie.
Alteri vivas oportet, si vis tibi vivere!
|