Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Smierc mlodego czlowieka
Autor Wiadomość
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #31
 
Hmmm... cóż... Śmierć na wiek nie patrzy Oczko Jak wszędzie Uśmiech

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
19-02-2006 02:11
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
jarek Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 2
Dołączył: Feb 2006
Reputacja: 0
Post: #32
 
....tak sobie myśle że im wcześniej człowiek uświadomi sobie że na tym świecie jesteśmy tylko pielgrzymami i że śmierć niewiele ma wspólnego z wiekiem/choć oczywiście wieksze prawdopodobieństwo jej spotkania mają starsi/tym rzadziej będziemy przez zycie zaskakiwani...nie zmieni to oczywiście faktu że strata kogoś bliskiego boli...
19-02-2006 17:34
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ravenloff Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 626
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #33
 
Ja po raz pierwszy zetknąłem się ze śmiercią, gdy zmarł mój dziadek. Miałem wtedy 4 lata a do dziś pamiętam tamte wydarzenia.

A jeśli chodzi o młode osoby, to jak miałem 6 lat, to tragicznie zginął młodszy brat mojego kolegi z zerówki. Miał on wtedy 4 lata, gdy zginął podczas zabawy, która miała tragiczny dla niego skutek. Też to przeżyłem, ale nie tak jak śmierć mojego dziadka 2 lata wcześniej.

Z późniejszych wydarzeń, to w 2 klasie LO zmarła moja koleżanka z klasy. Wogóle to była bardzo chorowita, często jej nie było w szkole. Była mało lubiana bo była nietowarzyska, zamknięta w sobie. Aż w 2 klasie tak zachorowała że nie było jej ponad miesiąc. Pewnego dnia przychodzę do szkoły, wchodzę do klasy, a tam połowa dziewczyn płacze. Od nich dowiedziałem się, że Agnieszka nie żyje. Chwilę potem zaczęła się lekcja z wychowawczynią. Poinformowała nas oficjalnie o śmierci Agnieszki, że miała białaczkę, że chorowała i że niestety lekarze nie mogli jej wyleczyć. Jakaś smętna to lekcja była. Potem był pogrzeb, cała klasa i z pół szkoły poszło.
Zdziwiło mnie to jak inni zareagowali na tą śmierć młodej koleżanki. Szczególnie koleżanki, które już na drugi dzień zachowywały się jak gdyby nic się nie stało. Wpierw płakały, rozpaczały, a chwilę potem jak by o wszystkim zapomniały.
Pamiętam, że śmierć Agnieszki wywarła na mnie duże wrażenie. Przez długi czas o tym myślałem, jakoś nie potrafiłem się cieszyć i pamiętam że codziennie się za nią modliłem. Często ofiarowałem komunię za jej duszę. Do dziś dzień odwiedzam czasem jej grób jak jestem na cmentarzu. Mimo iż wtedy w szkole to się z nią wcale nie kolegowałem, bo ona tylko po prostu była w tej samej klasie co ja.
Ciekawi mnie jakie dziś mają do niej podejście ci co wtedy się z nią faktycznie kolegowali?

Pamiętam też doskonale co ksiądz jakiś czas po jej śmierci powiedział nam na katechezie. Opowiedział nam, że ją często w szpitalu odwiedzał. Że często i dużo z nią w szpitalu rozmawiał. Że Agnieszka mówiła mu, że nie chciała odchodzić. Że była młoda i chciała żyć, że chciała chodzić do szkoły jak my, ale niestety wiedziała i zdawała sobie sprawę, że jej życie niestety się inaczej potoczy. Mimo iż nie chciała umierać, to dobrze wiedziała co ją czeka. Dużo się modliła i miała nadzieję pójść do Nieba. Bała się śmierci, ale z drugiej strony widziała w niej nadzieję na lepsze życie.

Alteri vivas oportet, si vis tibi vivere!
08-03-2006 22:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ela Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 705
Dołączył: Nov 2005
Reputacja: 0
Post: #34
 
Ravenloff napisał(a):Pamiętam, że śmierć Agnieszki wywarła na mnie duże wrażenie. Przez długi czas o tym myślałem, jakoś nie potrafiłem się cieszyć i pamiętam że codziennie się za nią modliłem. Często ofiarowałem komunię za jej duszę. Do dziś dzień odwiedzam czasem jej grób jak jestem na cmentarzu. Mimo iż wtedy w szkole to się z nią wcale nie kolegowałem, bo ona tylko po prostu była w tej samej klasie co ja.
A czy w jakims sensie odejscie tej mlodej osoby zmienilo Twoje spojrzenie na zycie?

Prosimy Ci?, Panie Bo?e, niech w niebie wspiera nas modlitwa twojej m?czennicy Pauliny, aby zawsze wspomaga?o nas or?downictwo tej, któr? na ziemi otaczamy wielk? czci?. Amen.
09-03-2006 13:30
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ravenloff Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 626
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #35
 
Tak.
Na pewno uświadomiło mi, że każdego może to spotkać, nawet młodego człowieka.
Poza tym zwróciło moją uwagę na postrzeganie ludzi. Tak naprawdę to jej śmierć była pierwszym tak dużym wydarzeniem, które uzmysłowiło mi jak ludzie potrafią być dwulicowi (koleżanki z klasy).
Zacząłem też wtedy dostrzegać to, że zmarli potrzebują naszej modlitwy.

Alteri vivas oportet, si vis tibi vivere!
10-03-2006 11:22
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #36
 
To faktycznie bylo dla ciebie ważne doświadczenie, no i owocne Uśmiech

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
10-03-2006 13:48
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ela Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 705
Dołączył: Nov 2005
Reputacja: 0
Post: #37
 
Ravenloff napisał(a):Tak.
Zacząłem też wtedy dostrzegać to, że zmarli potrzebują naszej modlitwy.
Mysle, ze dusza tej dziewczyny jest Ci bardzo wdzieczna za pamiec o niej. Och jakie to wazne aby pamietac o zmarlych nie tylko 1-go listopada.
10-03-2006 16:02
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów