Tak to już jest w rodzinach,jedni się kłócą,a inni sie jednają, może tylko warto się zastanowic,czy nie można samemu wyjść z wyciągnietą ręką do drugiej osoby,aby zachęcić kogoś do pojednania.
Ja bardzo często obserwuje takie sytuacje i myślę,że największym problemem jaki istnieje pomiedzy ludźmi a który nie pozwala się pogodzić jest ludzka pycha. "Skoro ja nic nie zrobiłem to dlaczego mam przepraszać? " - tak najczęściej myśli człowiek.
Może warto się zastanowić nad powodem kłótni i nad tym,co ja mogłem zrobić takiego,że ktoś postąpił tak a nie inaczej,może jednak w jakiś sposób się do tego przyczyniłem,że powstał konflikt,może warto wyjść na przeciw i przyznać się do własnej winy,nawet gdy ona jest bardzo mała,że jej nie zauważamy.
Taki gest może bardzo wiele zmienić,nawet gdy nam się wydaje,że to nic nie da. Bóg działa po przez fakty,więc w takiej chęci pojednania się z kimś także Bóg może pomagać.
Ostatnio ksiądz rekolekcjonista mówił,że trzeba się ruszyć z miejsca,aby nie stać ww tym samym miejscu, bo nic się nie stanie jeśli człowiek będzie w maraźmie. Tak jak zrobił to Abraham,wyruszając w drogę,to samo uczynili pasterze,gdy anioł powiedział im o narodzeniu Jezusa. Trzeba się ruszyć z miejsca,ponieważ stanie nic człowiekowi nie daje,a gdy się rusza w drogę to wiele można zobaczyć,wiele można przeżyć i chyba takie postępowanie można nazwać odwagą. Zatem życzę wszystkim i sobie także odwagi,aby nie czekać tylko wyruszyć w drogę: ku obowiązkom,pracy,pojednaniu - wtedy Bóg bedzie z każdym z nas.
Z Bogiem
Pozdrawiam
TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
|