Stworzenie świata-qui bono?
Dlaczego Bóg stworzył kosmos i człowieka?
Jako teolog chcę na to pytanie udzielić teologicznej odpowiedzi. Na samym początku musze postawić założenie, że dla teisty większość poruszanych tu kwestii będzie w miarę jasna i zrozumiała. Dla agnostyka, racjonalisty, czy w reszcie, tak zwanego ateisty, niniejszy tekst może być jedynie zachętą do podjęcia własnej refleksji na ten temat. Istnieje jeszcze jedna ewentualność: nie – teista może potraktować to opracowanie jako informację o poglądach teistów na temat kreacji świata.
1. Układ Partnerski.
Zacznę od razu od konkretnej i krótkiej odpowiedzi na kwestię poruszoną w tytule: Bóg stworzył świat i człowieka z miłości. Mając wszechmoc i wszystkie inne „wszech” stworzył świat i człowieka, by podzielić się Sobą /Katechizm Kościoła Katolickiego (dalej KKK) nr 295. To, co jawi się z tekstów natchnionych, to fakt wielkiego uporządkowania: najpierw ogóły a potem szczegóły. Myślę, że wszyscy w tej mądrości jesteśmy zanurzeni. My, ludzie również rozpoczynamy nasze życie ogólnie (rozwijamy się, zdobywamy wiedze, doświadczenia, tworzymy tzw. Mikrokosmos) po to, by zacząć koncentrować się w pewnym momencie na szczegółach, typu: dom, praca, żona(mąż) dzieci – krótko mówiąc – dajemy miejsce na „totalizację” szczęścia w wymiarze doczesności. Czyż w tej optyce rzeczywiście nie promieniuje porządek przyjęty przez Boga Stwórcę, z którym spotykamy się w pierwszych rozdziałach Księgi Genesis?. Podkreślmy raz jeszcze: Bóg przygotowuje z namaszczeniem miejsce dla człowieka, dzieli się również z nim na pewien sposób swa mocą. Bóg czyni to, co najmniej na płaszczyźnie 2 wymiarów. Po pierwsze: pozwala człowiekowi nazywać stworzenia. To, co nie ma imienia, nazwy, definicji to po prostu nie istnieje. Zgodnie z ta logika człowiek niejako „czyni” konia, rybę psa, etc. Bóg nazywa człowieka człowiekiem właśnie, bo takim chciał go stworzyć – ale cały świat, jako mający służyć ludzkiemu rodzajowi YHWH pozostawia w ręku człowieka./Katolicki Komentarz Biblijny, Warszawa 2001, s.18/
Po drugie „Czyńcie sobie ziemie poddaną” (Rdz 1,28) to podprowadzenie do współudziału w panowaniu samego Boga.
Kolejna sprawa, to pojmowanie kosmosu jako procesu i to w dodatku w triadzie: Stworzenie, odkupienie i dopełnienie „eschatologiczna pleromizacja”. /por. Alexander Ganoczy, Podręcznik Teologii dogmatycznej, Nauka o stworzeniu, Kraków 1999, s. 76/. Nie chodzi tu oczywiście o to, izby Bóg nie dokończył dzieła, czy co gorsza, porzucił je. Przeciwnie. Owa triada ma na celu uwypuklenie działania Bożej Opatrzności, a więc podtrzymywanie kosmosu w istnieniu.
/Wszystko zaś, co Bóg stworzył, zachowuje swoją Opatrznością i wszystkim rządzi, "sięgając potężnie od krańca do krańca i władając wszystkim z dobrocią" (Mdr 8,1)/.
Całość kosmosu nakierowana jest na człowieka. Jak powiedzieliśmy wcześniej – ma jemu służyć. Lecz uczciwie trzeba też zaznaczyć, iż pełnię człowieczeństwa oglądamy w osobie Jezusa Chrystusa, który jest „(…) jest Głową Ciała - Kościoła. On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. Zechciał, bowiem /Bóg/, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia. /Kol 1,18-19/
Tu mówimy o rekapitulacji stworzenia w Chrystusie. Rekapitulacja, zjednoczenie niejako, dokonuje się dwustopniowo. Po raz pierwszy w dziele odkupienia, które trwa po dziś dzień; po raz drugi dokonana się we wspomnianej wyżej eschatologicznej pleromizacji – w momencie paruzji, czyli ponownego przyjścia Mesjasza na ziemię.
(Rekapitulacja: gr. ANAKEPHALAIOSIS = łac. Recapitulatio) /A. Ganoczy, jw./.
Reasumując ten passus: pomyślmy, czy po „ludzku” do przyjęcia byłaby postawa totalnego egoizmu? Czy godzi się być zachłannym, chciwym, etc? Uważam, ze w tym miejscu, jak i w wielu innych, gdy zaczynamy refleksje na dziełami Bożymi, nad historią zbawienia – ciągle, niczym bumerang – wraca kwestia: pytanie o Boga jest pytaniem o człowieka, i vice versa, pytając o człowieka, pytam o Boga…
2. Gdzie szukać tu miłości?
Po pierwsze jak wykazano w punkcie 1 – w powołaniu do istnienia kosmosu (odrzucenie egoizmu). Można by zatem powiedzieć za neoplatonikami, iż istnienie kosmosu to wyraz nadobfitości Bytu Absolutnego /BF IV, (1)/. Tę myśl kontynuuje Tomasz z Akwinu, mówiąc o istocie dobra, iż z natury się udziela (bonum diffusivum est).
Po drugie w Chrystusie – Głowie i Pełni. Przypomnijmy, iż „Tak Bóg umiłował świat, że swego Syna Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne /1J2,17/ (w obfitości w pleromie – pełni=> tak jak w Edenie, przy początku stworzenia”.
Po trzecie, miłość, jaką Bóg objawia ku człowiekowi, ma również się realizować w rodzinie ludzkiej. Miłość ludzka, jako miernik wolności w Bogu Jezusa Chrystusa ma być substratem człowieczego szczęścia doczesnego, które będzie prowadzić ku eschatologicznej pełni. Oczywiście na tyle, na ile człowiek stworzy (czy raczej pozwoli stworzyć w sobie) środowisko, ekosystem dla łaski (gratia) Bożej. Tu uwidacznia się nadmieniana dwuetpaowośc pleromizacji w Chrystusie. Przez odkupienie ku zbawieniu: W Chrystusie nauczającym, uzdrawiającym, przechodzącym przez Palestynę i dobrze czyniącym, wreszcie w umęczonym i zabitym – odkupiony człowiek może się wydoskonalać w absorpcji Bożej wolności, która w istocie jest niczym innym (ba! Nikim innym) jak samoudzielającym się Bogu, tym, który obdarza Zmartwychwstaniem duszy i ciała do życia wiecznego.
Ktoś może postawić pytanie:, po co świat? Z punktu widzenia chrześcijańskiego, zdaje się jawić jedyna sensowna odpowiedź, ta, której udzielił Św. Ignacy z Loyoli: By człowiek darzył czcią Boga, by lepiej go chwalił i wierniej Jemu samemu służył. Osobiście nie znajduje innej, prostszej odpowiedzi na to pytanie.
To tylko malutki szkic stworzenia kosmosu z miłości. Być może coś będzie jaśniejszym dla potencjalnego czytelnika.
"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
|