jswiecu
najpierw po raz trzeci się upomne sie o odpowiedź na pytanie:
o co Ci chodzi z tym "Rz10,9-10"?
dlaczego próbujesz protestancką teologię sprowadzić do jakiejś (nie wyjaśniełes jakiej) interpretacji tego fragmentu?
bardzo proszę, żebyś to wytłumaczył.
jswiec napisał(a):Cytat:nazwijmy to tak: ludzie, którzy weszli na drogę zbawienia
Abslutnie nie: większośc protestantów powie, że już zbawieni ludzie weszli na drogę uświęcenia.
jswiecu - wybacz, ale
1. JA nigdy tak nie mówiłem i nie mówię. Racz dyskutować
ze mną, a nie z jakąś nieobecną tu większością. Bo wątpię bardzo, żebyś chciał, abym ja sie odwoływał do tego co "powie większość" katolików
2. Bardzo wielu znanych mi protestantów wzdraga się przed takim mówieniem, więc raczej wątpie w tą Twoją "większość" - chętnie jednak sie dowiem na jakiej podstawie tak twierdzisz Najlepiej poprzyj to pracami jakichś wpływowych teologów protestanckich.
3. Ci którzy TAK mówią mają na myśli właśnie drogę zbawienia (wiem, bo rozmawiałem kilka razy o tym zwrocie) - podkreślam: nie drogę
DO zbawienia, tylko drogę zbawienia.
jswiec napisał(a):Ludzie, którym już żadne piekło nie grozi, dopóki wierzą. a uświęcenie to tylko "fmaterialny dowód" ze strony Boga, że już są jakoby zbawieni. Uświcenie to dla protestanta tylko "dodatkowa nagroda" do zbawienia, ale nie samo zbawienie.
1. Ten kto dochowa wiary będzie zbawiony, zatem zdanie: "piekło nie grozi,
dopóki wierzą", faktycznie oddaje protestancka doktrynę
2. To co mówisz o "materialnym dowodzie" brzmi troche kalwińsko, mi to jest raczej obce. Wierze wszelako, że uświęcenie jest dowodem obecności Ducha Świętgo Gal 5:22 i byłbym cokolwiek zdziwiony, gdybyś twierdził, że jest to obce nauce katolickiej.
3. Uświęcenie jako dodatkowa nagroda? Z tym się nigdy nie spotkałem. Przekonanie, że w niebie pełne uświęcenie stanie się udziałem
każdego zbawionego jest powszechne i nigdy nie słyszałem poglądu, że będzie to tylko nagroda dla niektórych. Przeciwnie - z cała moca sie podkreśla, że pełne uświęcenie jest konieczne, aby się zjednoczyc z Bogiem i że każdy zbawiony je otrzyma. Dlateog wybacz jswiecu, ale moim zdaniem w tym punkcie Twoja wiedza o protestantyźmie jest nie do końca ścisła.
Cytat:Cytat:Z tym, że dla protestanta słowo "zbawienie" ma nieco inny, zredukowany sens.
--------------------------------------------------------------------------
tak?
a O CO zredukowany?
Zredukowany o przebóstwienie. Może to i dla niektórych "drobnostka"... :zmieszany: :zmieszany:
Nie wiem co rozumiesz przez to słowo (nie ukrywam, że dziwnie i niepokojąco ono brzmi) więc nie wiem czy to drobnostka, czy coś ważnego. Mógłbyś nieco przyblizyc mi ten termin?
przy okazji apeluję o mniej ironiczny i mniej kpiarski styl dyskutowania, bo ja też potrafię być bardzo złośliwy, tylko po co? darujmy sobie nawzajem pustą retorykę, a dyskusja bedzie łatwiejsza i więcej wniesie
Cytat:Cytat:więź Kościoła wynika ze zgodnego stawiania Chrystusa na pierwszym miejscu, a nie z wzajemnego gloryfikowania jedni drugich. Nie każdy podział zrywa wiżezy miości, nie każda wspólnota oznacza miłość. Nie ulegajmy magii biurokracji.
NT uczy, że nie ma więzi oblubieńczej z Chrystudem, jeśli nie ma jej także z braćmi. "Kto was słucha, mnie słucha, kto wami gardzi, mną gardzi".
sądze, że w tych słowach chodziło o zachowywanie nauki apostolskiej
co do pogardy, to zgadzam się - pogarda dla braci niweczy wieź z Chrystusem - ale nieśmiało zwrócę uwagę, że funkcjonowanie w róznych denominacjach nie oznacza wcale pogardzania innymi denominacjami. Z reszta bycie w jednej denominacji (nawet w KRK!) wcale nie implikuje wzajemnego szacunku.
Nie uważam więc, żeby zjawisko pogardy należało ściśle wiązać z podziałami denominacyjnymi i tylo do nich je ograniczać.
Cytat:Czy Ciało Chrystusa to zb[i]ór luźno zebranych elementem jakkolwiek ze sobą powiązanych, czy też struktura organiczna i hierarchiczna ? Co mówi NT ?
NT mówi o jedynym Arcykapłanie i powszechnym kapłaństwie. NT mówi o jedynym królu i o rodzie królewskim. Mówi o wielu róznych posługach w kościele, o tym, że każdy członek jest ważny i że poślednie członki sa otaczane szczególnym szacunkiem. Mówi, że jest wiele darów zktórych Duch Święty udziela każdemu jak chce i żeby wszyscy starali się o te dary. Mówi o tym, że przełożony jest sługą a pierwsi są ostatnimi. Mówi, żeby umywac sobie wzajem nogi. Mówi tez, że każdy o sobie san\mym zda sprawe Bogu, i że każdy poniesie własny cieżar.
ale nie wiem, czy o to Ci chodziło...
Cytat:Cytat:Przeciez to nie jest wiedza duchowa - tak samo dobrze służy ona do interpretacji każdego tekstu. Znajomosc greki i zasad rozumienia tekstów tak samo sie przydaje do czytania tekstów ateisty demokryta, lezbijki Safony, jak Nowego Testamentu. To nie są reguły ani o wymiarze duchowym, ani moralnym.
Owszem, z tym że osoby spoza Kościoła nigdy nie ustosukują się do treści Pisma tak samo jak członkowie Kościoła.
Ci drudzu uznają Pismo za przesłanie od Boga - to oczywiste.
Ale to ma raczej wpływ na
zastosowanie w życiu przesłania i na
zaufanie przesłaniu Pisma, a nie na samo odczytanie go i zrozumienie. Poza tym mówimy tu o różnicach interpretacji między ludźmi wierzącymi, a nie spoza Kościoła.
Cytat:Mylisz się. Nie ma "neutralnego" sposobu czytania Biblii. W zależności od tego, co Ci najpierw włożył do głowy twój ksiądz czy pastor, różnie będziesz rozumiał poszczególne wiersze.
na pewno ma to wpływ, ale ja uważm, że uczciwa egzegeza, do której należy dążyć, powinna straać sie uwolnić od "narzuconych" z góry iterpretacji i spoglądac na tekst "swieżym" okiem (co nie oznacza, że nie warto przemyśleć, jak rozumieli to inni chrześcijanie w historii Kościoła)
Cytat:Albo w zależności od tegto co chcesz, aby Biblia Ci powiedziała.
? ? ? ?
Jeśli z góry chcę aby mi coś powiedziała, to na pewno własnie to powie - chcieć to móc.
A uczciwa egzegeza zakłąda, że to Bóg decyduje o tym, co chce mi powiedzieć przez Pismo święte, a nie, że ja co bym chciał usłyszeć
Cytat:Każdy odzczy jest nieuchronnie jakąś interpretacją, która czerpie albo z takiej, albo z innej tradycji. Luteranie, baptyści, jehowici też mają swoją tradycję, ale z powodów ideologicznych nie chcą się do tego przyznać.
nie chcą przyznać, jakoby mieli
Tradycję (przez wielkie "Te" i swiętą) - natomiast posiadania zwykłych "tradycji" się wcale nie wypierają. te protestanckie "tradycje" nie maja takiej rangi, jaką ma Tradycja w KK. Np. tzw. Księgi Wyznaniowe nie są przez ewangelików uważane za bezbłędne.
Znów na marginesie: drugi juz raz uzyłeś słowa "jehowici" - nie ukrywam, że mocno mnie to razi. Chyba nie lubisz jak ktoś uzywa słowa "katole"?
Cytat:A róznica między "prcesem wewnętrzny zbawienia" i "drogą zbawienia" jest pokrętna.
w moim rozumieniu ta róznica nie istnieje, więc nie wiem, czemu zarzucasz jej pokrętność? Uzyłem ich jako synonimy.
Cytat:Tak naprawdę u protestantów zbawienie to amnestia z kary piekielnej, zaś uświęcenie to tylko wynik już otrzymanego zbawienia i pośrednio dowód na to, że Bóg mnie już zbawił. Tak więc, jeśli nie ma uświęcenia, to nie jestem zbawiony. Logika zero-jedynkowa.
Natomiast w doktrynie katolickiej jest powolny wzrost ku zbawieniu. Zbawienie bowiem to stan, w którym będziemy ostatecznie przemienieni i podobni do Chrystusa.
hmm...
Sorki, ale do Twoich wyobrażeń o doktrynie protetanckiej trochę trudno mi sie odnieść, bo nie sę one zbyt adekwatne, wiec to pominę.
Natomiast chciałbym potwierdzić, ze w ostatecznym rozrachunku -
w wieczności - logika będzie zero-jedynowa. To znaczy z jednej strony bądą ludzie w pełni zjednoczeni z Bogiem - zbawieni, a zdrugiej strony ludzie całkowicie oddzielenie od Boga - potępieni.
Jeśli sugerujesz, że w doktrynie katolickiej sa jeszcze możliwe jakieś gradacje, to byłoby to dla mnie sporym zaskoczeniem.
No ale moge się na tym nie znać.
Wiem w każdym razie, że czyściec jest stanem
tymczasowym i ostatecznie w wieczności z czyśćca trafia się do nieba i do pełnej jedności z Bogiem, a "rezydent" czyśćca jeśłi nie "jest zbawiony" to na pewno może powiedzieć, że "ma zbawienie w kieszeni" (daruj ten kolokwializm).
Byc może to jest ten niuans, o który rozbija się nasza kontrowersja?
Cytat:Cytat:tylko katolicy czemuś obawiają się je nazwać od razu zbawieniem
Bo to było wprowadzaniem bliźnich w błąd. Na początku drogi do zbawienia jest jednak "usynowienie" i to otrzymujemy na chrzcie. Cała reszta dana jest jedynie jako "zadatek zbawienia", "nadzieja zbawienia" itd. Ale nie pełne i jakoby nieutracalne zbawienie.
1. zadatek jest poniekąd gwarantem - zwłąszcza, gdy go daje Bóg, który nie może zawieść (Hbr 6:17-18)
2. nadzieja zwieść nie może (Rz 5:5)
3. co do nieutracalności zbawienie, to zzowu jest to pogląd mi osobiście całkiem obcy, choć wiem, że są protestanci, którzy jemu hołdują - nie jest to jednak powszechne przekonanie wśród protestsntów.
Cytat:Tu dotykasz sedna różnicy w naszym pojmowaniu sposobu zbawienia. Katolicy uważają, że zbawienie=upodobnienie do Chrystusa następuje przez organiczne tkwienie w Jego ciele, niczym latorośc w winny krzewie.
Ale ja tez tak uważam - ten kto trwa w Chrystusie i "wzrasta w łasce i poznaniu Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa" (2 Ptr 3:18) ten siłą rzeczy należy do Kościoła Powszechnego.
Cytat:A tu mamy wyraźne stwierdzenie, że kościół jest tylko pomocny, ale nie niezbędny. to znaczy, że latorośl może "sama z sibie" rowinąć się i wypuścić pędy poza krzewem winnym, w której już tkwią inne latorośle.
Mówiąc ściśle, to w Jana 15 jest mowa o tym, że niezbędne jest
trwanie w Chrystusie oraz
trwanie w miłosci Chrystusa, i że
bez Chrystusa latorośl się nie może rozwijać
Cytat:Tak jakby Komunikcja między Głową a członkiem musiała być zawsze bezpośrednia, bez pośrednictwa innych członków... Sami jednak wiemy, że żadne [ludzkie] ciało tak nie funkcjonuje.
Osobiście jestem przeciwnikiem dundamentalizmu więc nie uważam, żeby wszystkie obrazy użyte przez Jezusa, lub Pawłą należało traktować z aż tak daleko posuniętą dosłownością, jak Ty to proponujesz. Nie trzeba znać dokładnie anatomii człowieka, albo biologii winorosli, żeby zrozumieć ideę tych alegorii.
Cytat:Cytat:a ja pytam konkretnie: co JEST pewne i skąd mam wiedzieć, że właśnie to?
Z "samej Biblii" się nie dowiesz. Musisz zaufać jakiemuś żyjącemu autorytetowi, który właśnie tak, a nie inaczej interpretuje Biblię. Albo też samemu sobie i byc wtedy "sam sobie sterem, żeglarzem i ...papieżem" żeglującym po kartach Biblii.
mylisz sie przyjacielu
jeśli nie uważam swojego zrozumienia Pisma za ostateczne i nieomylne orzeczenie, to nie jestem "sobie papieżem" - a wspólnota z innymi członkami Chrystusa nie musi sie opierac na wspólnocie doktryny - to cos znacznie więcej. Kościół to "unia personalna" - uznawająca Jezusa za Króla, a nie unia doktrynalna.
Cytat:Jeśli zaś niczego nie możesz być pewny, to po co zawracasz nam głowę ? Ty wierz sobie po swojemu, a nam daj spokój
przepraszam :oops:
Zakładam, że nikt i nic WAS nie zmusza do czytania moich wywodów, a już tym bardziej do odpowiadania na nie. Naprawdę się nie obrażę, jeśli uznasz, że jest to dla Ciebie strata czasu i nie zechcesz kontynuowac dyskusji ze mną. Ja w kazdym razie uważam to za cenne, pouczające i zmuszające do przemyśleń i dziękuję Ci za dotyczczasową wymianę myśli.
Cytat:bo w końcu każdy z nas może się mylić, nieprawdaż ? W końcu każdy p[ogląd może się okazać prawdą lub nieprawdą, jeśli tylko zinterpretujemy Biblię w odpowiedni sposób....
Uważam, że dyskusja - czyli konfrontacja z punktem widzenia innych ludzi, każdemu może pomóc w doprecyzowaniu własnego zrozumienia i zbliżeniu do prawdy. Wydaje mi sie, że Kościół od początku dyskutował, nawet w Dziejach Apostolskich widzimy, że apostołowie dyskutowali, przez co ostatecznie rozpoznali wolę Bożą.
Ale jeśli dla Ciebie dyskusja (przynajmniej ze mną) nie ma takiej wartości, to przecież nie jesteś niczym zobligowany do podejmowania jej.
Cytat:Cytat: Duch Święty buduje Kościół Miłości, a nei cywilizacje miłości - Kościół ze swoja miłościa był, jest i będzie outsiderem
A czy Kościół nie jest początkiem Nowej Ludzkości odrodzonej przez Chrystusa ? Czy nie jest niczym zaczyn ciasta ?
Nowa Ludzkość? Widze w tym Nowe Jerzuzalem
niebieskie - wspónotę wybranych, Resztę.
Nie wierzę jednak, że "nowa ludzkość" ogarnie kiedykolwiek całą ludzką populację - z Biblii wynika raczej, że nawet w czasach ostatecznych Kościół będzie społecznością pielgrzymów posród obcych.
Cytat:Cytat:Duch Święty (Chrystus) od razu i raz na zawsze objawił moralny IDEAŁ miłości do którego można ewolucyjnie dążyć, ale on sam, jao ideał, juz nigdzie nie ewoluuje
Chrystus nie objawił żadnego "ideału" ale samego siebie.
dla mnie sam Chrystus jest własnie tym ideałem - jest On przecież, jak mówi Pismo Święte "obrazem Boga niewidzialnego" (Kol 1:15) do którego "coraz bardziej upodabniamy się" (2 Kor 3:18)
Ten
Obraz od początku Kościoła jest nam dany ten sam - niezmienny
Cytat:Widzę, że przeciwstawiasz tu naukę Chrystusa osobie Chrystusa.
Nie wiem, gdzie to widzisz, ale w kązdym razie nie myślę w ten sposób, więc jeśli gdzieś się wyraziłem nieściśle, to przepraszam i chciałbym to teraz sprostować:
Dla mnie nauka Chrystusa, jego dzieła i On sam to jedno wielkie świadectwo Bożej miłości.
Cytat:Dla wielu protestantów Chrystus jest tylko środkiem przez który Bóg naz zbawia, a nie samym celem zbawienia.
uważam, że znowu są to informacje bardzo nie precyzyjne
Dla protestantów celem zbawienia, a raczej samym zbawieniem, jest uzyskanie więzi z Bogiem i uczestnictwo w Jego chwale. Zatem "celem zbawienia" jest sam Bóg, a Bóg to przeciez Jezus Chrystus. Dlatego rzekome przeciwstawienie, o którym mówisz
abslutnie nie ma miejsca!
Coraz bardziej mnie intryguje, skąd wziąłeś aż tyle nieścisłych informacji o protestantach...
Cytat:Tymczasem protestanci wyobrażają sobie, ze to wszczepienie w Chrystusa dokonuje się "bezposrednio" mocą samej indywidualnej wiary. Tak więc zbawienie ma tylko charakter indywidualny, nie zaś zbiorowy w skali całej ludzkości. I oczywiście pozyskiwanie tak rozumianego zbawienia jest skrajnie subiektywne, nie wprowadza żadnej realnej solidarności między chrześcijanami, żadnej "wymiany darów".
to zdanie jest mniej więcej prawdziwe tylko do słów "nie wprowadza"
1. co do "subiektywizmu" zbawienia, to rozumiem to w ten sposób, że nikt nie moze ocenić czy bliźni jest nawrócowny - narodzony na nowo. Tylko Bóg.
2. co do reszty, to faktyczniem dla protestantów osteteczny akt skruchy, pokuty, zawierzenia i poddania sie Bogu jest wyłącznie sprawa między Bogiem, a każdym człowiekiem z osobna. Kosciół nie zrobi tego za grzesznika. Kościół może mnie nakłonić, zacchęcić, przkonać - ale ostateczna decyzja należy wyłącznie do mnie i podejmuję ja sam przed Bogiem.
3. co do "wymiany darów" to protestanci nie neguja tego wcale, aczkolwiek nie przypisuja temu znaczenia zbawczego (nie jest konieczne do zbawienia), choc oczywiście słuzba Kościoła może niejednego do opamiętania doprowadzić.
Cytat:Cytat:Ale Kosciół nie jest wyłącznym heroldem zbawienia - "kamienie wołac będa" i "juczne bydlę" przemówi.
Kościół głosi zbawienie przede wszystkim przez to, czym sam jest. Słowa nie poparte realiami życia są martwe i do nikogo nie przemawiają.
1. nie neguję wartości świadectwa zycia - jest to dla protestantów oczywiste
2. nie zmienia to faktu, że Kościół nie jest
wyłącznym heroldem zbawienia (Mk 9:38-39) choć jest to jego podstawowe powołanie
Cytat:"Patrzcie, jak oni się miłują" mówiono o pierwszych chrześcijanach.
sorki, ale o Kościele - także tym Rzymsko-Katolickim - często mówiono rzeczy wręcz przciwne
Cytat:Nawet w dniu Pięćdzisiątnicy najpierw zwrócono uwagę na zachowanie apostołów
co było akurat świadectwem Ducha Świętego, a nie wzajemnej miłości
Cytat:Za czasów pierwszych Reformatorów głoszone słowo miało przede wszystkim doprowadzić ludzi do uznania siebie za grzeszników, nieuchronnie skazanych na piekło. a potem dopiero padała "dobra nowina"
Podobnie było "głoszone słowo" za czasów Jana Chrzciciela, który wn swoim wezwaniu do nawrócenia nie zawachał sie mówic bez ogródek o "nadchodzącym gniewie" (Łk 3:7).
Każdy lekarz zaczyna terapię od poinformowania pacjenta o dolegającej mu chorobie.
Z resztą sugestywnych obrazów piekielnych mąk nie brauje wcale u wielkich teologów i mistyków katolickich - np. w dzienniczku św. Faustyny jest kilka wywołujących istny dreszcz urywków na ten temat. I szczerze mówiąc jak dotąd nie spotkałem podobnie drastycznych opisów u żadnych autorów protestanckich. Również wsrząsające malarskie sceny piekielne znane mi są jedynie ze świątyn katolickich i nie pamiętam pdobnych malowideł z kościołów protestanckich.
Cytat:Zwróćmy raczej uwagę na to, że taki właśnie "herold zbawienia" nie był dla ludzi domem i miejscem, który mówiłby im o ich ogromnej godności i powołaniu, ale jakims prokuratorem, który przerażał wizją kar wiecznych i rewizorem, który kontrolował pieczołowicie swoją trzódkę w zakresie "owoców Ducha"
Uważam, że twoja wizja wspólnot protestanckich jest skarajnie jednostronna. Nie wiem, kto Ci taką wybiórcża wiedzę o protestantach przekazał, ale wiedz, że wprowadził Cię w błąd. Boże miłosierdzie jest w centrum protestanckiej doktryny.
A jeśłi chodzi o "dom", to niestety dopiero po odejściu z KK i wstąpieniu do kościoła protestanckiego miałem okazję poznać zarówno Boże miłosierdzie, godność i powołanie, i dopioro tam uwuolniłem się od wizji Boga - surowego sędziego, który kontroluje poprawność wykonania każdego rytu i karzącego za grzechy ojców.
Podkreslam jednak, że to ostatnei zdanie jest jedynie świadectwem i zdaje sobie sprawę, że może ono być jednostkowe. Jednak dokładnie tak włąśnie było. Teraz wiem, że więcej w tym było winy zblazowanych i nieudolnych duszpasterzy: katechetów, spowiedników. Ale tak było i wiem, że nadal w wielu parafiach tak jest.
Radzę Ci więc nie wypowiadać sie z taką pogardą i krytycyzmem o protestantach, skoro w KK bywa znacznie gorzej. Nie masz czym sie pysznić i wywyższać przyjacielu, więc radziłbym Ci nieco powsciągać swoją krytykę i osądy.
pozdrawiam