Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Samookaleczanie - daj sobie pomóc
Autor Wiadomość
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #166
 
A nawet jeśli odczuwa to ten ból jest bodźcem pozwalającym się mocniej wyłączyć z rzeczywistości.

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
21-11-2008 19:19
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #167
 
nieania napisał(a):Samookaleczenie przynosi ulgę, daje przyjemność

Zależy komu daje przyjemność? Ciekawe co czują np rodzice takiej młodej osoby, która siebie okalecza?
Czy też czuje przyjemność?

Myślę, że takie osoby mają poważne problemy z którymi same nie potrafią sobie poradzić a bardzo często nie chcą pomocy też z innej strony, wolą wchodzić w coś, co pozwoli zwrócić uwagę na siebie lub odreagowywać swój gniew na sobie nie chcąc angazować w swoje problemy inne osoby.

Z jednej strony wyłączają się z rzeczywistości a zdrugiej ranią też inne bliskie osoby - widok sznytów na ciele to raczej nic przyjemnego, szczególnie dla rodziców czy innych bliskich osób, którym może zależeć na takiej osobie, ale często nie wiedzą jak takiej osobie pomóc, tym bardziej gdy ona sama nie chce sobie pomóc. Znam osoby, które robiły to na pokaz, aby przypodobać się kolegom.
Dla mnie to jest po prostu nie zrozumiałe.

Pozdrawiam.

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
21-11-2008 21:43
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
klapciu Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 464
Dołączył: Jun 2008
Reputacja: 0
Post: #168
 
Tak na pokaz dla mnie jest też niezrozumiałe. To czysty egoizm, ale rozumiem okaleczanie się z powodu problemów. I proszę Cię Tomku nie wysuwaj wniosków, że takie osoby nie chcą pomocy. Właśnie to jest to wołanie o pomoc. Często takie osoby o wiele wcześniej wołają o pomoc, na różne sposoby, tylko najwyraźniej nikt tego nie dostrzega, a jeśli nawet zauważą to bagatelizują.

"Szczescie mozna znalezc w najmniejszym ziarnku pustynnego piasku"

Madry mysli, co mówi
Glupi mówi, co mysli

[Obrazek: 51ae3b6768.png]
21-11-2008 23:07
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #169
 
Nie twierdzę, że wszystkie osoby, które się okaleczają nie chcą pomocy, ale wierz mi, że są też takie, które nie chcą. Może po prostu duma im nie pozwala na to aby prosić kogoś o pomoc w swoich problemach a właśnie takie okaleczenia są wyrazem wołania o pomoc, może właśnie w ten sposób chcą na siebie zwrócić czyjąś uwagę, Ale nie zawsze jest tak, że ktoś od razu sie okalecza. Bywa też tak, że ktoś nie otrzymuje pomocy z różnych względów a takie sytuacje są jeszcze mocniejszym powodem do tego aby zwrócić uwagę na to co się dzieje z człowiekiem. Wtedy człowiek szuka wszelkich sposobów aby ktoś sam przyszedł z pomocą, bez proszenia o nią. Samookaleczanie to jeden ze sposobów, jedno z gorszych rozwiązań.

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
22-11-2008 00:16
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
klapciu Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 464
Dołączył: Jun 2008
Reputacja: 0
Post: #170
 
Mnie przeraża tempo w jakim rozwija się to paskudztwo. Ostatnio mam nawyk przyglądania się rękom ludzi i jestem zszokowana. Chociażby faktem na jaką skalę rozszerza się w mojej szkole. Średnio na klasę 20 osobową 5 sztuk okalecza się...

"Szczescie mozna znalezc w najmniejszym ziarnku pustynnego piasku"

Madry mysli, co mówi
Glupi mówi, co mysli

[Obrazek: 51ae3b6768.png]
22-11-2008 00:55
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nordlys Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 509
Dołączył: Aug 2008
Reputacja: 0
Post: #171
 
kłapciu napisał(a):rozumiem okaleczanie się z powodu problemów. ... Właśnie to jest to wołanie o pomoc.
Gdy pojawia się problem, należy podjąć działania zmierzające do jego rozwiązania.
Zakładając, że osoba wie, na czym problem polega, ale nie potrafi sobie pomóc sama, powinna zwrócić się o pomoc: słownie,pisemnie, na migi. Taka forma pozwala innym ludziom w naturalny, bezpośredni i jednoznaczny sposób zauważyć problem i pomóc.

Czy ktoś z Was wie, dlaczego więc niektórzy ludzie uważają, że inna forma przekazu, np. cięcie się, jest tą najwłaściwszą? To trochę jak prosić o pomoc, dając po drodze do rozwiązania rebus/zagadkę. Takie stawianie sprawy, prośby o pomoc, naraża potrzebującego na ryzyko nierozwiązania zagadki i nieodgadnięcie prośby o pomoc. Czy ludzie nie wiedzą, że nikt nie czyta w myślach innego człowieka, że trzeba wyartykułować, co się chce, w języku porozumiewania się - znanym dla obu stron?

Pytam nie z ciekawości, ale życiowej konieczności, bo niejednokrotnie spotykam ludzi, którzy zamiast powiedzieć "prosto z mostu" o co chodzi, dają do rozwiązania "rebusy", lawirują, gmatwają, wręcz wymuszają, aby czytać w ich myślach. A ja czytać w myślach nie umiem ... ;( ; chcę pomóc, ale nie mogę, bo ktoś mi bliski, mówi do mnie niezrozumiałym językiem Smutny .

[Obrazek: 023096454b2384f3m.jpg] http://pl.youtube.com/watch?v=ccaNFnjGfp...re=related S.N.E. http://www.bogurodzica.ox.pl
22-11-2008 01:17
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #172
 
kłapciu napisał(a):Ostatnio mam nawyk przyglądania się rękom ludzi i jestem zszokowana.
Witaj w klubie.
Ja ich mamy około 1000 w szkole i drugie tyle w parafii
nordlys napisał(a):ys"]Czy ktoś z Was wie, dlaczego więc niektórzy ludzie uważają, że inna forma przekazu, np. cięcie się, jest tą najwłaściwszą?
Ja myślę, że tymi co sie tną, powoduje strach.

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
22-11-2008 01:36
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
klapciu Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 464
Dołączył: Jun 2008
Reputacja: 0
Post: #173
 
wiesz Nordlys nie jest łatwo podejść do kogoś i powiedzieć: "słuchaj stary mam problem, pomożesz mi?". Trzeba nie lada odwagi, żeby zdobyć się na taki czyn. Wielu moich znajomych ma fatalne kontakty z rodzicami, a raczej wcale ich nie posiada. Ich życie rodzinne ogranicza się tylko do tego, że mieszkają razem pod jednym dachem. Jest to przykre. Zapewne obie strony zawiniły. Tylko problem jest jeszcze w tym, że to nie kwestia roku, czy dwóch lat tylko zazwyczaj czterech pięciu jak nie więcej. Więc sokoro oni od kilku lat nie rozmawiają to nie dziw się, że nie zwracają się z pomocą do rodziny. Zanim zaczęli się ciąć często byli przygnębieni, smutni. Chodzili załamani. Opuszczali się z nauką w szkole. Powiedz mi dlaczego tego nikt nie zauważył? Przecież zawalona szkoła, zły nastrój z niczego się nie bierze. Taka osoba dochodzi do wniosku, że skoro nikt nie chce jej pomóc to pomoże sobie sama. Poradzi sobie sama ze swoim przygnębieniem, emocjami i bezsilnością. Zaczyna się ciąć. Na początku jest rewelacja. Wszystko wraca do normy. Odzyskują równowagę psychiczną.
Powiedz mi do kogo mają się zgłosić, skoro rodzina nie reaguje, do obcych? Nie ma szans, nawet nie wiesz jakie to upokorzenie. Cięcie się do błędne koło. Najgorsze, że nie ma sposobu, żeby temu zaradzić.

[ Dodano: Sob 22 Lis, 2008 00:49 ]
Ks.Marek napisał(a):
nordlys napisał(a):ys"]Czy ktoś z Was wie, dlaczego więc niektórzy ludzie uważają, że inna forma przekazu, np. cięcie się, jest tą najwłaściwszą?
Ja myślę, że tymi co sie tną, powoduje strach.

Może ksiądz skonkretyzować. Chyba nie rozumiem do końca. Strach przed czym?

[ Dodano: Sob 22 Lis, 2008 00:49 ]
Ks.Marek napisał(a):
kłapciu napisał(a):Ostatnio mam nawyk przyglądania się rękom ludzi i jestem zszokowana.
Witaj w klubie.
Ja ich mamy około 1000 w szkole i drugie tyle w parafii

I co ma x pomysł jak temu zaradzić?

"Szczescie mozna znalezc w najmniejszym ziarnku pustynnego piasku"

Madry mysli, co mówi
Glupi mówi, co mysli

[Obrazek: 51ae3b6768.png]
22-11-2008 01:46
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #174
 
kłapciu napisał(a):Nordlys nie jest łatwo podejść do kogoś i powiedzieć: "słuchaj stary mam problem, pomożesz mi?".
Jest łatwo, o ile ten "stary" jest. Częściej jednak sa to tylko namiastki przyjaciół. albo takimi bywają odczytywani przez tą drugą, kaleczącą sie osobę.
Tu jest problem, że ludzie nie ufają sobie: ani przyjaciele, ani ci z rodziny...

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
22-11-2008 01:50
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
klapciu Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 464
Dołączył: Jun 2008
Reputacja: 0
Post: #175
 
Dziwi się ksiądz, że tak mało osób ma przyjaciół? Ja nie. Ale to wina postępu naukowego. Kiedyś nie było internetu, SMS, meili. Ludzie zmuszeni byli do wyjścia z domu, spotkania się z kimś, pogadania face to face. A teraz? Jak chcemy się z kimś skontaktować to wysyłamy SMS-y a relacje stają się coraz płytsze. Sama się na tym łapie, że swoje znajomości, niekiedy trwalsze niż w realu buduje w internecie. Pół biedy gdybym jeszcze przerzuciła je na realny świat. Są to tylko wirtualni znajomi. :/

"Szczescie mozna znalezc w najmniejszym ziarnku pustynnego piasku"

Madry mysli, co mówi
Glupi mówi, co mysli

[Obrazek: 51ae3b6768.png]
22-11-2008 01:56
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #176
 
Cytat:Są to tylko wirtualni znajomi. :/
_________________
AMEN!

Ale co z alternatywą? Jest jakaś? Jak ją wypromować?

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
22-11-2008 01:57
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
klapciu Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 464
Dołączył: Jun 2008
Reputacja: 0
Post: #177
 
Z dawnymi znajomymi już nie mam co próbować. Zbyt dużo dzieli. Alternatywą może być przerzucenie wirtualnych znajomości na real. No cóż po maturze zacznę od nowa. Nowi ludzie, nowe otoczenie, nowe życie Oczko

"Szczescie mozna znalezc w najmniejszym ziarnku pustynnego piasku"

Madry mysli, co mówi
Glupi mówi, co mysli

[Obrazek: 51ae3b6768.png]
22-11-2008 02:00
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
tubogdan Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 31
Dołączył: Oct 2008
Reputacja: 0
Post: #178
 
nordlys napisał(a):Chyba nie czułeś nigdy prawdziwej nienawiści, skoro coś takiego piszesz. Każda nienawiść niszczy przede wszystkim jej właściciela, dlatego należy czynić wszystko, aby się jej czym prędzej pozbyć.
Pozostałbym raczej przy swoim zdaniu - a nie sposób tych spraw streścić w paru słowach.
Nienawiść może mieszkać w człowieku, wypełniać go, przenikać, trawić, panować nad nim, okaleczać, deformować psychicznie, niszczyć, zabijać, pozbawiać rozumu, rodzić agresję itd. - a to wszystko tylko wtedy, gdy człowiek pozwoli jej nad sobą zapanować i daje się jej ponieść. To częste zjawisko. Większość ludzi jednak umie nad nią panować, co nie znaczy, że mogą czuć się od tej strony bezpieczni, ponieważ ona ciągle pozostaje "w zasięgu ręki" - czyli w jakimś sensie towarzyszy człowiekowi. Towarzyszy tzn. jest "przy" - blisko. Problem zaczyna się kiedy ją ktoś wpuści do siebie. Potem dopiero żywi, toleruje, akceptuje, czy nawet się z nią zaprzyjaźnia, pomnaża ją mniej lub bardziej świadomie, a jeszcze później ona rodzi mu agresywne konkretne wybryki. Tak, zauważam tutaj, że człowiek nie jest stworzeniem idealnym lecz posiada również taką stronę w swojej naturze, a kto jest wyłącznie dobry, hmm.. to moje gratulacje; jest równy Bogu. Opisuję tyko niewielką część tego co jest w stanie zagościć w ludzkiej psyche, a może to być jedna z głównych przyczyn dokonywania aktów samoagresji przez nie mogących zapanować nad sobą. Oni właśnie znaleźli się w takiej sytuacji, gdzie jest absolutnie wykluczone żeby mogli sami sobie pomóc.
Jeszcze może w tym aspekcie: wyobraźmy sobie, że dziecko karcone (czasem nawet surowo lecz słusznie) przez rodziców, czy to przez wpływ kolesiów z podwórka, czy środowiska w szkole uznaje to za niesprawiedliwość. Nie zdaje sobie sprawy, że jako dziecko z nastawieniem "pokrzywdzony" nie jest w stanie prawidłowo ocenić niczego, a już na pewno jakichkolwiek metod wychowawczych. Hoduje w sobie pretensję, złość, itd. - na razie jeszcze w niewielkich rozmiarach i to jest jego! jego własność prywatna, która w późniejszym czasie ściąga na niego! konsekwencje. Kiedy nienawiść przerodzi się już w agresję, niemożność obrócenia jej przeciwko rodzicom, czy kolegom z obawy przed konsekwencjami, powoduje tzw. autoagresję. Samouszkodzenie przynosi sporo satysfakcji i pozornie rozwiązuje niektóre problemy (np. wzbudza współczucie) - pozornie, gdyż w rzeczywistości one się pogłębiają. Na podobnych zasadach często bardzo młodzi sięgają po papierosa, alkohol czy marihuanę, kleje i inne uspokajacze, a to przecież nic innego jak samouszkodzenie - rodzaj autoagresji i autodestrukcji. ..Zaznaczam, że nienawiść i jej odcienie to tylko jedna z możliwych przyczyn.
Każdy człowiek w jakimś stopniu podlega takim wpływom, lecz niektórzy są całkowicie wobec nich bezradni i łatwo brną w ślepe zaułki swojej psyche kalecząc własne życie. Ich tragedia może polegać głównie na nieprzystosowaniu, co przy dołożeniu starań nie musiałoby mieć aż tak negatywnego wydźwięku. Tylko czy zdrowi to rozumieją?

Odcięcie od źródła! A gdzie jest to źródło? Wydawałoby się prostym stwierdzenie, że to patologiczni rodzice albo środowisko, a wyrwanie stamtąd i odcięcie załatwia sprawę. Co jeśli okaże się, że taka operacja spowodowała podwójne kalectwo? Jeśli okaże się, że prawdziwa przyczyna tkwi gdzie indziej? Bierzemy odpowiedzialność za "radykalne cięcie"?
nordlys napisał(a):st (pierwsze i drugie przykazanie miłości) - stanowczo za mało mówi się o tych przykazaniach, szczególnie drugim ... na mszach też Smutny
Pomijam (na razie) resztę możliwych przyczyn ewidentnej głupoty, choroby, czy dewiacji.
Zgadzam się co do zwierzątek nordlys - są przeurocze.

Miłość...
- to bez wątpienia najbardziej sponiewierane i nadużywane słowo jakie istnieje!
Stanowczo za dużo mówią o niej ci, którzy nie powinni. Wszędzie M-jak miłość i miłośników ci u nas dostatek.

"..wszak złoczyńcy się między sobą miłują".
'
22-11-2008 02:01
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nordlys Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 509
Dołączył: Aug 2008
Reputacja: 0
Post: #179
 
Ks.Marek napisał(a):ludzie nie ufają sobie
To prawda, zło wślizguje się w związki małymi kroczkami i podkopuje zaufanie. Dziecko przez wiele miesięcy prosi rodzica/ów o wysłuchanie jego problemów, ale on/oni mają "poważniejsze" sprawy na głowie: co zjeść, w co ubrać, czym opłacić czynsz, prąd (nie wspomnę już o innych dramatach). I tak jak Kłapciu, napisałaś, po pewnym czasie dziecku wydaje się/lub jest tak naprawdę, że rodzic staje się dla niego obcy. Chcę wierzyć, że w większości przypadków to tylko wydawanie się. Można to sprawdzić kierując do rodzica prośbę o pomoc wprost.
Wiem, to bardzo trudne i wymaga ogromnej odwagi. Jednak życie i podejmowanie w nim decyzji nie było nigdy łatwe - to jest właśnie dorosłość i dojrzałość. Dlatego wielu ludzi-rodziców- nadal zachowuje się jak "dzieci" krzywdząc własne potomstwo.
Kłapciu, życzę Tobie wielu przyjaciół w realu - osobiście poznałam parę przez net. Uśmiech

Tubogdan, tym razem potraktowałeś temat nienawiści głęboko. Ale napisałeś o niej:
"Większość ludzi jednak umie nad nią panować". Czyżby? Znam "twardych" gości, którzy złość/nienawiść sączyli w okolicznościach "sprzyjających". Odbijało się to na rodzinach, choć nie one były powodem złych emocji. Ich rola "odgromnika" niszczyła duchowość kazdego członka.

Co do "M-jak miłość i miłośników", o nich nawet nie pomyślałam, bo to zwykła komercja, miłość "złoczyńców".
Pisałam o Bożej Miłości, tej z opisu w Hymnie o miłości Św.Pawła Apostoła

[Obrazek: 023096454b2384f3m.jpg] http://pl.youtube.com/watch?v=ccaNFnjGfp...re=related S.N.E. http://www.bogurodzica.ox.pl
22-11-2008 04:15
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #180
 
Cięcie się może być spowodowane strachem i różnymi innymi rzeczami, ale nie jest łatwo odpowiedzieć, dlaczego ktoś to robi. To, co dla nas wydaje się jakimś dziwadłem, dla innych jest formą odpowiedzi na wewnętrzne napięcia. Podobnie nie da się odpowiedzieć, dlaczego ktoś cierpi na takie czy inne zaburzenia psychiczne (bo samookaleczenie czymże jest, jeśli nie czymś takim) i robi różne rzeczy. Na pewno trzeba najpierw starać się zrozumieć albo podejść do tego jako czegoś "normalnego", co się zdarza. I pomóc.
Nie wierzę, jakoby ktoś lubił robić takie rzeczy. Mogą one sprawiać przyjemność, ale jednocześnie być źródłem ogromnego cierpienia - to na pewno.
22-11-2008 10:55
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
2 gości

Wróć do góryWróć do forów