Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
*** (wiersz o porcelanie?)***
Autor Wiadomość
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #1
*** (wiersz o porcelanie?)***
    Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka
    której nie żal pod butem tragarza

    lub gąsienicą czołgu;

    jeżeli fotel, to niezbyt wygodny,

    tak aby nie było przykro podnieść się i odejść;

    jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,

    jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,

    jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć,

    kiedy nadejdzie czas następnej przeprowadzki

    na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy

    lub świat:



    kto ci powiedział, że wolno ci się przyzwyczajać?

    kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?

    czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy

    w świecie

    czuł się jak u siebie w domu?

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
17-09-2006 09:14
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
m... Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 57
Dołączył: Aug 2006
Reputacja: 0
Post: #2
 
Jak dobrze jest nie przyzwyczajać się do niczego i nikogo.Jak dobrze nie liczyć na pomoc ludzi.Wtedy mniej boli.Jak dobrze jest być kamieniem.

" I nie ma niczego,co wspomina si? z ulg?.I niczego na co czeka si? z nadziej?"
17-09-2006 09:45
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #3
Re: *** (wiersz o porcelanie?)***
Ks.Marek napisał(a):Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka/której nie żal pod butem tragarza/lub gąsienicą czołgu;/jeżeli fotel, to niezbyt wygodny,tak aby nie było przykro podnieść się i odejść;/jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,/jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,/jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć,/kiedy nadejdzie czas następnej przeprowadzki/na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy/lub świat:/kto ci powiedział, że wolno ci się przyzwyczajać?/kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?/czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy/w świecie/czuł się jak u siebie w domu?

ja wiem czy przyzwyczajenie się jest takie złe? uzależnienie owszem - ale przyzwyczajenie ... ? toż to naturalne: nie wyobrażam sobie raju, w którym przez wieczność nie przyzwyczaimy się do innych będących tam osób; nie wyobrażam sobie zaufania bez przyzwyczajenia; nie wyobrażam sobie miłości bez przyzwyczajenia do kochanej osoby

problemem jest dopiero, gdy nie umiemy zrezygnować z przyzwyczajenia dla spraw wyższych [np. nie umiem zrezygnować z przyzwyczajenia do oglądania cowieczornych wiadomości, mimo, że trzeba wykonać jakiś obowiązek w tym czasie; albo nie umiem zrezygnować ze swego codziennego obowiązku (do którego przywykłem), pomimo że bliźni obok potrzebuje właśnie mojej pomocy]; no ale to chyba jest już uzależnienie [jeszcze słabe, ale już uzależnienie]

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
17-09-2006 10:47
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #4
 
jeśli przyjaciel to wyłącznie taki, który po slowie odejdzie żeby nie wrócic :?:

Do czego to prowadzi Smutny :?:

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
17-09-2006 13:19
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
trapezik_na_lince Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 21
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #5
 
Bardzo mnie sie ten wiersz podoba!
Jest w nim naprawde wiele racji... i doskonale teraz odpowiada moim odczuciom...
Wszystko jest ulotne, i do niczego nie mozna sie przywiazac...
A ja mam ten problem wlasnie xD
I potem boli mnie, jak ludzie do ktorych sie przywiazalam zapominaja o mnie.]
I zgadzam sie z m..
Jak dobrze byc kamieniem...

Wiersz, uwazam : genialny,

*outsiderka* ,* dziwol?g*
11-10-2006 09:08
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
mak Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 234
Dołączył: Jun 2006
Reputacja: 0
Post: #6
przyzwyczajenia
przyzwyczajenia są jak klatka. Człowiek sam buduje sobie kratki Potem pojawia się rutyna- w pracy , w udziale we mszy św - a przecież życie jest nie powtażalne- ba nawet każda msza, każde czytanie- Niby znamy treść pisma świętego a tu zaskoczenie coś się zdarzyło w naszym życiu i ewangelia znana już wcześniej nabiera nowego brzmienia -można odnaleść coś nowego- zupełnie nowe treści.Po drugiej stronie konformizm- mój ulubiony fotel, moje ulubione miejsce w kościele , godzina mszy, ulubiony kapłan- itd Człowiek usypia- czuje się ok. a diabeł czeka ikombinuje- zalany ulubiony fotel- powód do pretensji, niedokładnie wysłuchana msza, rutynka w pracy -irytacja na widok nieznajomej osoby na miejscu gdzie zawsze siadomy lud stoimy w kościele. Przenosiny księdza .......
Każdy dzień to nowe wyzwanie- na nowo trzeba odnajdywać świat i siebie-jedno o czym marzę o stałość serca proszę Boga i o bym nigdy więcej o Nim nie zapomniała. W miłości nie ma rutyny jest ciągłe poszukiwanie, zgłębianie zaciśnianie więzi.
04-11-2006 20:10
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #7
 
M. Ink. * napisał(a):Ja wiem czy przyzwyczajenie się jest takie złe?
W zestawieniu z tym, co
mak napisał(a):Człowiek usypia- czuje się ok. a diabeł czeka ikombinuje
Twoje spostrzeżenie Inkwizytorze nabiera nieco innych kolorów, myślę... Co ty na to?

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
05-11-2006 16:02
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #8
 
Ks.Marek napisał(a):Twoje spostrzeżenie Inkwizytorze nabiera nieco innych kolorów, myślę... Co ty na to?
myślę, że Ksiądz kiepsko myślisz :lol2:

śmiech pusty ogarnia człenia, kiedy kto na siłę chce być mądralą przez wyrywanie zdań z kontekstu ;P

o zupełnie innym przyzwyczajeniu mówi mak i o zupełnie innym ja :hm:

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
05-11-2006 18:20
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #9
 
M. Ink. * napisał(a):
Ks.Marek napisał(a):Twoje spostrzeżenie Inkwizytorze nabiera nieco innych kolorów, myślę... Co ty na to?
myślę, że Ksiądz kiepsko myślisz :lol2:

śmiech pusty ogarnia człenia, kiedy kto na siłę chce być mądralą przez wyrywanie zdań z kontekstu ;P

o zupełnie innym przyzwyczajeniu mówi mak i o zupełnie innym ja :hm:

Znów mamy problem w zrozumieniu się #-o . Szkoda, ale może jakoś się dogadamy wnet, i staniemy na pewnym gruncie

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
05-11-2006 21:47
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #10
 
oki, mak mówi o rutynie; jest ona zagrożeniem - fakt; może zrodzić pretensjonalność i irytację, kiedy coś idzie wbrew rutynowemu działaniu

natomiast ja mówię o świadomości stałej obecności kogoś bliskiego:
wiem, że jesteś; jesteś zawsze ... jestem przyzwyczajony do Twojej obecności ... jestem przyzwyczajony do Twojego charakteru i zachowania ... ufam Tobie, bo znam Cię i wiem, że mnie nie skrzywdzisz

tak właśnie wyobrażam sobie relację człowieka z Bogiem - zaufanie oparte na przyzwyczajeniu do stałej obecności Boga, traktowaniu tego jako coś naturalnego

niektórzy na miłość patrzą chyba trochę dziwnie... chcą być stale zaskakiwani, stale oczarowywani, stale musi się coś zmieniać; to typowa mentalność konsumpcyjna: ktoś siedzi przed telewizorem, albo komputerem i szuka nowych wrażeń w nowych programach... takim osobom polecam pójście do lasu i nad rzekę, zwłaszcza w takie szare i nie-zaskakujące dni jak dziś; stańcie nad szarym strumieniem i pomyślcie, że miłość Boga do stworzenia jest właśnie taka: jak stale szumiący las, jak stale płynąca rzeka; nie jest jak telewizor, w którym Majewski, Wojewódzki czy inna dwururka obgryza paznokcie, żeby tylko czymś przynęcić i zainteresować, i zwiększyć oglądalność...

jestem przyzwyczajony do tego, że Bóg jest zawsze i jest wszędzie i nie jest to dla mnie jakąś szaloną sensacją i chyba źle bym się czuł, gdyby Jego miłość była takim stałym, marketingowym zaskakiwaniem mnie, poszukiwaniem stale jakichś nowinek, przeskoków; szukam w Nim raczej ukojenia, wtulenia i ciepłego spojrzenia; położonej ręki na ramieniu i wskazania gdzie jest jeszcze jakaś praca do zrobienia; szukam w Nim odpowiedzi na pytanie: jak mam Ciebie kochać, Boże? jak Ciebie może kochać stworzenie tak małe, jak może to zrobić - skoro już chce, szuka i pyta?

przyzwyczajenie jest złe? nie; rutyna może być zła i uzależnienie może być złe; ale nie przyzwyczajenie; przyzwyczajenie jest spokojem i myśleniem, jest akceptacją i dobrą atmosferą; jest zrozumieniem i chęcią bycia ... tak rozumiem moje przyzwyczajenie do Boga: wiem, że jesteś i chcę coraz bardziej przeniknąć Tobą, bo poznałem przy Tobie, że jesteś dobry i przy Tobie już chcę pozostać... :-k

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
05-11-2006 23:29
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #11
 
M. Ink. * napisał(a):Jestem przyzwyczajony do tego, że Bóg jest zawsze i jest wszędzie i nie jest to dla mnie jakąś szaloną sensacją i chyba źle bym się czuł, gdyby Jego miłość była takim stałym, marketingowym zaskakiwaniem mnie, poszukiwaniem stale jakichś nowinek, przeskoków; szukam w Nim raczej ukojenia, wtulenia i ciepłego spojrzenia; położonej ręki na ramieniu i wskazania gdzie jest jeszcze jakaś praca do zrobienia; szukam w Nim odpowiedzi na pytanie: jak mam Ciebie kochać, Boże? jak Ciebie może kochać stworzenie tak małe, jak może to zrobić - skoro już chce, szuka i pyta?

Czasem jest tak, że zazdroszczę innym, iż w moim życiu nie ma jakichś super wydarzeń, rozdartego nieba, piorunów itp. Zresztą pisałem o tym w mym świadectwie, które gdzies na forum jest już.
Ale kiedy indziej, i raczej częściej jest tak, że chyba nawet radość jest w mym sercu z takiego właśnie biegu mego życia. W końcu ON najlepiej wie, co dla mnie jest dobre, pożyteczne, i z czym z Jego pomocą się uporam.

Dzięki Ci Ink`y za tę refleksję - tłumaczy wszystko to, co do tej pory we mnie budziło niezrozumienie.

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
05-11-2006 23:38
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
mak Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 234
Dołączył: Jun 2006
Reputacja: 0
Post: #12
 
Miłość jest wiecznym zadaniem, a nie przyzwyczajeniem.. To ciągłe odnajdywanie drugiej osoby lub Boga. Przeżywanie życia , nawet upadków złości - tochęć trwania i dzielenia się swoim życiem i konfrontowanie tego wszystkiego z umiłowaną osobą-można wiele się nauczyć o sobie i świecie poprzez miłość. Miłość to wieczne.zadanie .
06-11-2006 15:58
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #13
 
mak napisał(a):Miłość jest wiecznym zadaniem, a nie przyzwyczajeniem.. To ciągłe odnajdywanie drugiej osoby lub Boga. Przeżywanie życia , nawet upadków złości - tochęć trwania i dzielenia się swoim życiem i konfrontowanie tego wszystkiego z umiłowaną osobą-można wiele się nauczyć o sobie i świecie poprzez miłość. Miłość to wieczne.zadanie .
itam, po prostu masz awersję do słowa 'przyzwyczajenie'; masz negatywne skojarzenia, a ja pozytywne :roll:

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
06-11-2006 17:24
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
mak Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 234
Dołączył: Jun 2006
Reputacja: 0
Post: #14
 
Nie- ja poprostu widzę co się dzieje zl udźmi wokół ołtarza. Ktoś kiedyś wybrał drogę -będę kapłanem , siostrą i... Jest msza -ofiara jak dla mnie cud zaraz otrzymam ciało PJCh, a tu uwagi, problemy zupełnie rozkojarzenie- żarty. Dobry humor od Ducha Św to nic złego -tylko nie w każdym miejscu- nie wspomnę na pewnych zachowaniach pełnych pychy - o których nie chcę nawet pamiętać.Czy też kumoszki , które przychodzą do kościoła spotkać się nie z Bogiem a ze sobą. Ktoś powiedział , że jestem zarozumiała ,bo nie zauważam ludzi w kościele- po kościele rozmawiam na wszelakie tematy- kiedyś jakaś kobieta zasłabła -wyszłam z nią do zakrysti kosztem mszy śW jeśli ktoś potrzebuje pomocy ruszam na ratunek ale poza tym to moja rozmowa z Bogiem czasem przerywana przez 4 letniego urwisa ale staram się naprawdę wykorzystać ten czas najpełniej
06-11-2006 19:39
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #15
 
mak napisał(a):Nie- ja poprostu widzę co się dzieje zl udźmi wokół ołtarza. Ktoś kiedyś wybrał drogę -będę kapłanem , siostrą i... Jest msza -ofiara jak dla mnie cud zaraz otrzymam ciało PJCh, a tu uwagi, problemy zupełnie rozkojarzenie- żarty. Dobry humor od Ducha Św to nic złego -tylko nie w każdym miejscu- nie wspomnę na pewnych zachowaniach pełnych pychy - o których nie chcę nawet pamiętać.Czy też kumoszki , które przychodzą do kościoła spotkać się nie z Bogiem a ze sobą. Ktoś powiedział , że jestem zarozumiała ,bo nie zauważam ludzi w kościele- po kościele rozmawiam na wszelakie tematy- kiedyś jakaś kobieta zasłabła -wyszłam z nią do zakrysti kosztem mszy śW jeśli ktoś potrzebuje pomocy ruszam na ratunek ale poza tym to moja rozmowa z Bogiem czasem przerywana przez 4 letniego urwisa ale staram się naprawdę wykorzystać ten czas najpełniej
to o czym mówisz to nie przyzwyczajenie, tylko brak szacunku aka lekceważenie

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
06-11-2006 23:26
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów