miasto napisał(a):ci którzy głoszą doktyrnę nieutracalności zbawienia być może tak czynią, ale robią to z ufności w potęge łaski Bożej i Bożą wierność, a nie z ufności w swoje porządne życie lub w swoją religijność, jak czyni to lwia większość katolików
Osobiście nie znam katolika, który pokładałby ufnośc w swojej religijności albo też w porządnym życiu. Wielu natomiast pokłada ufność w pomocy Kościoła i wstawiennictwie świętych, a to nie jest dokładnie to, co napisałeś.
Owszem, nie jest to doskonała forma polegająca na ufaniu samemu Bogu, który rozpoczął w nas dzieło upodobniania do Chrystusa i który jest mocen doprowadzić je do konca. Niemniej jest to jakby pośrednia forma zaufania Bogu, który daje nam właśnie takie, a nie inne pomoce. Bierzemy to co Bóg daje, a nie mówimy, że chcemy tylko zbawienia osobistego i to bez żadnych pośredników. Nie osądzamy Boga mówiąc, że zbawienie w Kościele nie podoba się nam i dlatego szukamy jedynie "bezpośredniego" kontaktu z Bogiem i z Jego łaską. W ten sposób sami decydujemy jak chcemy być zbawieni, a jak nie.
miasto napisał(a):1. co to jest grzech ciężki?
2. czy spowiedź jest niezbędnie konieczna by się od niego uwolnić?
Powiedzmy, że jest to stan, w którym człowiek tak bardzo nie znosi Boga, że nie daje mu się uświęcać, nie daje się Mu kształtować na podobieństwo Chrystusa.
Są jednak takie grzechy, które tylko utrudniają Bogu dzieło uświęcenia, ale nie uniemożliwiają.
Co do spowiedzi: oczywiście nie jest ona koniecznie potrzebna. Wystarczy żal za grzechy z motywów zranienia miłości Bożej, podeptania więzi miłośći łączącej mnie z Bogiem i bliźnimi. Spowiedź jest potrzebna wtedy, gdy motywy są inne niż żal z powodu zranienia miłośći, np. motyw obawy przed karą. Wtdy zasługi innych wierzących jakby uzupełniają moją niedoskonałą motywację, ponieważ jesteśmy członkami tego samego Ciała.
Spowiedź jest dla katolika potrzebna dlatego, że jest także aktem pojednania z Kościołem, a nie tylko z Bogiem. A także dlatego, że niesie łaskę umocnienia wyrażoną w słowach:
"Którym wstrzymacie grzechy, będą im wstrzymane". To zaś oznacza [w greckim oryginale] nie to, że grzechy nie są odpuszczone [do tego nie potrzeba żadnej mocy], ale że wierny otrzymuje moc powstrzymywania grzechów w swoim sercu, niedopuszczania ich do swojego życia.
To, że chrześcijanin nie popełnia grzechów ciężkich jest na swój sposób "normalne". Ale powszednie upadki są nieuchronne [KKK 1863], a ich akumulacja może w końcu w końcu doprowadzić do zaniku więzi z Bogiem i z braćmi. "Kto stoi niech baczy, aby nie upadł". To uzasadnia praktykę korzystania z sakramentu pokuty nawet przy braku "grzechu ku śmierci" [1J 5,17].
Cytat:rdzeń zbawienia to coś innego. Zbawienie byłoby faktem również wtedy, gdyby nawrócił się jeden człowiek i nie byłoby zgromadzenia (ekklesia).
Jeśli rozumiemy zbawienie tylko jak wybawienie od piekła, to pewnie tak.
Tymczasem zbawienie to coś znacznie szerszego i łączy się nieodwołalnie z powstaniem takiego Człowieczeństwa [ludzkości], jakie Bóg zamierzył "od założenia świata"". Zbawienie bez Nowej Jerozolimy, która jest obrazem cywilizacji miłości, a więc zakłada jakąś ludzką społeczność, byłoby mocno okrojone.
Cytat:zbawienie automatycznie włącz nas w Nową Ludzkość, nawet jeśli ktoś się nawróci na bezludnej wyspie. Osobiście znam osobę, która się nawróciła tylko czytając Biblię, podobnie się nawrócił św. Paweł - on się nawrócił poza Kościołem, i siłą tego faktu został w kościół włączony.
Nowa Ludzkość to nie jest idealna rzeczywistość duchowa, ale materialna społeczność, którą Bóg powoli stwarza, uświęca i udoskonala mocą łaski Jedynej Ofiary Chrystusa. Gdyby istniała tylko Biblia, a nie było chrześcijan z sukcesją apostolską, zbawienie [w sensie katolickim tego słowa] nie byłoby możliwe. Tak nawrócona osoba mogłaby sobie stworzyć jakąś naiwną religię opartą na Biblii, ale nie byłby to już autentyczny lud Boży wywodzący się od Abrahama i odkupiony przez Jezusa. Różnych możliwych odczytów treści biblijnych jest tyle, że mogłaby równie dobrze powstać forma nieprzypominająca żadnej z obecnie znanych denominacji i gdzie zbawienie byłoby rozumiane w jeszcze inny sposób.
Cytat:kościoła, który jest zgromadzeniem świętych, a nie wytwórnią świętych
Kościół nie tworzy świętych, ale środowiskiem, w którym wzrastają święci.
Kościół jest zgromadzeniem ludzi, którzy się uświęcają, ale także jest Matką, która pomaga Bogu w jego dziele stwarzania Nowej Ludzkości. Tak samo jak Ewa jest nazwana "pomocą" [hebr. 'ezer] dla Adama, tak samo Kościół jest "pomocą" dla Chrystusa.
Cytat:Dobrym obrazem tego jest wszczepienie dziczki oliwnej w szlachetną oliwkę, o którym pisze Paweł. Sam akt wszczepienie czyni nas już innymi dzięki sokom, które dostarcza nam pień i korzenie. Ale czy będziemy rodzić owoce? ile ich będzie? jakiej jakości będą to owoce? To już jest kwestia otwarta.
Przykład jest dobry. Z tym, że dla katolika pełna przemiana [tozsama ze zbawieniem] to dopiero pełne uszlachetnienie dziczki, tak że nie da się jej odróżnić od gałęzi naturalnej. Oczywiście różne dziczki dojdą do tego szybciej lub wolniej, będą rodzić mniej lub więcej owoców itd. Niemniej nie nazywajmy od razu "zbawieniem" i "przemianą natury" samego aktu wszczepienia dziczki, bo jeszcze nie wiemy, czy się przyjmie, czy nie uschnie itp itd.
Cytat:Ten kto przestaje polegać na łasce i zaczyna się opierać na uczynkach, albo co gorsza przestaje widzieć problem swojej grzeszności - traci zbawienie.
Przyznałbym Ci tu rację, gdybym nie wiedział, że te same terminy i zwroty interpretujesz inaczej niż ja. "Polegać na łasce" - co to konkretnie znaczy ? I czy można "polegać na łasce" jedynie wzbudzając w sobie akty wiary i nic nie czyniąc [aby wyeliminować "uczynki"?]. IMHO to w praniu okazuje się, na ile wierzymy w "dar proszku". Samo wyrażenie wiary w to, że proszek pierze, jest bezużyteczne.
Tak samo nie można inaczej polegać na łasce jak poprzez "wiarę działającą przez miłość".
Cytat:Jest kościół - właśnie po to jest, by wspierać się wzajemnie w wierze, zachęcać i umacniać. Ale nie zbawiać.
Tak jakby Bóg nie posługiwał się ludźmi w swoim dziele zbawienia. Jakby nie czynił ich swoimi współpracownikami, "naczyniami wybranymi".
Nikt nie twierdzi, że Kościół zbawia. Ale że jest sakramentem zbawienia - to na pewno. To znaczy widzialnym znakiem niewidzialnej łaski zbawienia. A jeśli tak nie jest, to znaczy, że dla Ciebie celem zbawienia nie jest Nowa Jerozolima , ale co najwyżej jakaś tam bezludna wyspa z palmą, hamakiem i drinkami serwowanymi przez usłużnego anioła. Z samą tylko Obecnością Bożą pozwalającą zapomnieć o trudach ziemskiego życia. i tak w ogóle będzie "fajnie".
Ale nie tak jak opisuje Biblia:
Ap 21, 3 I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu:
«Oto przybytek Boga z ludźmi:
i zamieszka wraz z nimi,
i będą oni Jego ludem,
a On będzie "BOGIEM Z NIMI"
Cytat:szyderstwem nazwałem co innego: to że bliską więź z Bogiem nazwałeś ironicznie "idyllą" - to dopiero było bezczelne
"Idyllą" nazwałem stan nieustannego entuzjazmu, jaki, wg wielu fundamanetalistów, powinien zawsze towarzyszyć więzi z Bogiem i stale podtrzymywać zapał ewangelizacyjny. A jak go nie ma, no to zaraz trzeba się "upamiętywać", pokutować, modlić się o "uzdrowienie wewnętrzne" i wyrzucać z delikwenta złe duchy. To nie są bajki: tak naprawdę działa wiele "wolnych zborów" i różnych grup modlitewnych.
Cytat:Protestancka soteriologia głosi ufność w zbawienie nawet wtedy, gdy źle korzystam z mojego samochodu, bo jak długo serwisuje go w autoryzowanym serwisie firmowym, tak długo mogę na nim polegać.
Rzecz w tym, że nawet dobre serwisowanie niewiele pomoże, jeśli samochód jest źle zrobiony. Owszem, musi być wprost perfekcyjnie wykonany, skoro może znieść wszystkie moje błędy w prowadzeniu go ! Owszem, muszę ufać, że moje uświęcenie nie jest tylko "przypisane", ale jest realne, i próbować wykorzystać je w konkretnym działaniu. To zaś umożliwia Bogu jeszcze większe uświęcenie mnie. Dodatnie sprzężenie zwrotne. Aż wreszcie nastąpi definitywne przebóstwienie.
Tak więc mogę pokładać ufność w tym, że moje uświęcenie jest realne i nadaje się do pełnienia dobrych czynów, równocześnie jednak wiem, że nie jest ono definitywne, tak że moja ufność jest równocześnie skierowana do Uświęciciela i Stwórcy. Ale jeśli nie okażę pierwszego rodzaju ufnośći, to owa druga, bardziej zasadnicza ufność jest po prostu wyprana z treści.
Cytat:Jak doskonale wiesz użyte tu słowo "charis", może oznaczać także korzyść, przysługę, dar, rekompensatę itp.
No to "sola gratia" to po grecku "mone charis" = sama korzyść, sama przysługa, sam dar, sama rekompensata. W NT termin "charis" [odpowiednik hebr. "chen"] jest stosowany dośc konsekwentnie.
Cytat:żaden kapłan nie zastępuje Chrystusa na ziemi - to jest rola Ducha Świętego.
Duch ŚWięty sprawia, że ludzie stają się jedni dla drugich reprezentantami Chrystusa przekazując Jego łaski [standardowe sakramentalne lub też niestandardowe charyzmatyczne]. Jesteśmy ludźmi z ciała i krwi, nie jesteśmy czystymi duchami kontaktującymi się w czysto duchowy sposób. Gdyby to co mówisz było prawdą, wcielenie Odwiecznego Słowa i jego publiczna działalność nie miałaby wielkiego sensu. Jezus podyktowałby jakiemuś "Mahometowi" cały Nowy Testament - najlepiej od razu w formie listu do Rzymian, bo tam doktryna nie jest przykryta jakimiś tam "dialogami" i "narracjami" - i od razu zesłałby Ducha Świętego, aby każdy mógł to Pismo nieomylnie zinterpretować.
Tymczasem Wcielenie Jezusa trwa do tej pory. I wcale nie po to, aby uiścić "zastępczą karę", ale po to, aby zjednoczyć nas z sobą na wieki.
Cytat:my tylko wskazujemy na Krzyż Chrystusa u mówimy: Tu jest łaska. Za darmo! Weź ją sobie.
Nikt sam sobie nie może wziąć łaski [Ducha św.], tylko Chrystus może ją dać. I czyni to w znaku sakramentalnym, którzy w hebrajskiej kulturze ma szczególne znaczenie, poprzez swojego reprezentanta.
Kościół to nie obsługa "hiper-marketu łaski", gdzie każdy sobie wchodzi i bierze. Kościół sam jest łaską, skoro jest świątynią Ducha św. miejscem Jego przebywania.
Termin "łaska" jest ogromnie wieloznaczy i przez to staje się abstrakcją. Lepiej jest mówić niekiedy o darze Ducha św. albo też o samym Duchu św. Wtedy łatwo można zauważyć, że "wzięcie sobie Ducha św. za darmo" nie jest z pewnością biblijną koncepcją.
Cytat:Wywyższenie czowieka należy do Boga - nie ma powodu, żebyśmy mieli Go w tym wyręczać.
To prawda. Ale możemy - a nawet musimy! - to zauważyć.
Cytat:sugeruje że Bóg to jakaś nieosobowa substancja, którą mozna manipulować - przez skojarzenie z np. "przefarbowanie".
Tak można postąpić praktycznie z każdym terminem teologicznym. Np "usprawiedliwienie" może być uznane za rodzaj hipokryzji, bo uczony w Piśmie też usiłował się usprawiedliwić przed Jezusem [Łk 10]. Niestety nasz niedoskonały język nigdy nie odda w pełni duchowych rzeczywistości i zawsze może dojśc do jakiegoś nieporozumienia.
Cytat:A mi za całą godność wystarca sam zaszczyt, że Wszecmogący Bóg Stwórca nieba i ziemi mnie kocha i pragnie mieć ze mna relację - to jest dla mie absolutnie wystarczające nawet gdyby nie miało być juz żadnych "przebóstwień"
Każde stworzenie też mogłoby to o sobie "powiedzieć" [gdyby umiało mówić]. Ale żadne z nich nie dorównuje człowiekowi ani godnością ani powołaniem do uczestnictwa w życiu samego Boga.
Odkrycie godności człowieka to niewątpliwie niezwykle istotny element Dobrej Nowiny. Nie wolno go przemilczać pod pretekstem grzeszności tegoż człowieka. Nie wolno wywyższać Boga kosztem człowieka, bo to się zawsze źle kończy [ateizmem itp]. "Chwałą Boga jest człowiek żyjący" [św. Ireneusz z Lyonu]; tak więc chwała człowieka zwiększa chwałę Bożą, a nie uniża.
Cytat:A zamącony obraz Boga i człowieka to masz Ty, gdyż jest on zatruty świeckim i pogańskim humanizmem.
Prawdziwy humanizm jest możliwy tylko z Bogiem objawionym w Biblii i w Tradycji. To pokazał niemalże "na palcach" papież Jan Paweł II. Razem z nim wolę być "zarażony" i "zatruty" takim właśnie humanizmem niż biblijnym fundamentalizmem, który - podobnie jak Koran - nieustannie przeciwstawia Boga człowiekowi, wbrew logice Wcielenia.