J. Ratzinger, Wprowadzenie w chrześcijaństwo, Kraków 1970, s. 16 napisał(a):(...) wierzyć, znaczy uznać, że wewnątrz egzystencji ludzkiej istnieje punkt, który nie może zasilać się tym, co widoczne i dotykalne, ani na tym się opierać, ale który styka się z tym, czego dojrzeć nie mozna, tak że staje się to [niedotykalne i niedostrzegalne] dla niego i okazuje się niezbędne dla jego egzystencji.
Akwinata w:>>Eucharystia w życiu chrześcijańskim<<, red. Ks. Romuald Rak,Katowice 1984, s. 117 napisał(a):Ofiara Chrystusa ma swoją skuteczność tylko u tych, którzy łączą się z męką Chrystusa przez wiarę i miłość...Jedni korzystają z niej więcej, drudzy mniej, a to zalezy od stopnia ich pobożności
Ludzki rozum nie jest w stanie ogarnąc Misterium Boga. Gdyby było inaczej, wówczas nie ma mowy o Bogu, tylko o jakimś bliżej nieokreślonym ideale, Demiurgu, etc. Widzimy przed oczyma chleb i wino, ale z wiara wyznajemy iż jest to Ciało i Krew Chrystusa Pana. Człowiek nie będzie potrafił mieszkac w dwóch światach, bezpiecznie, równoważnie i ze spokojem, tym bardziej, kiedy każdy z nich ma rózne pewniki. To byłby taki specyficzny, wręcz "akademicki" przykład schizofrenii - nieakceptowanie aktu wiary przez rozum. (por. Francois Xavier Durrwell: Eucharystia, sakrament Paschalny, Warszawa 1987).
Wierzący przed ateistą (takim prawdziwym, autentycznym i permanentnym) może jedynie trwać jako świadek Chrystusa, jako ten, który zanurzony w śmierc i zmartwychwstanie Nauczyciela, ma moc wyjednac łaske wiary dla owego autentycznego ateisty.