DARTH_HELMUTH napisał(a):[przyp. M.I.: antyklerykalizm to...]Moim zdaniem jest to postawa sprzeciwu wobec takich działań kleru (jakiegokolwiek)
jeśli przez 'jakiegokolwiek' rozumiesz 'wszelkich możliwych' to jest to dla mnie nie do przyjęcia
DARTH_HELMUTH napisał(a):jak dążenie do decydującego wpływu na decyzje rządu
jeśli rząd ma zamiar uchwalić ustawę sprzeczną z kodeksem moralnym obowiązującym katolickich chrześcijan, to interwencja KRK w tej materii jest słuszna; jeśli dążenie owo jest li tylko wynikiem żądzy władzy jakichś duchownych, to w pełni się z Tobą zgadzam
DARTH_HELMUTH napisał(a):postawa roszczeniowa wobec społeczeństwa
tu będę szedł po tym samym kluczu: są roszczenia słuszne i niesłuszne; jeżeli np. jakiś kapłan wymaga ode mnie, żebym był tak 'święty' jak on, a sam nie spełnia podstawowych norm etycznych, to jest to dla mnie postawa żenująca; jeśli natomiast jakiś kapłan [co zdaje się być rzadkością] osiąga wyżyny rozwoju moralno-duchowego i wspiera mnie do podobnego rozwoju, to jego sugestie są dla mnie jak najbardziej do przyjęcia
DARTH_HELMUTH napisał(a):traktowanie swoich słów jako "jedynie słuszne" i nieomylne
jeśli mówiąc 'swoje słowa' masz na myśli to co dany kapłan sam sobie wydumał i uznaje to za doskonałe i nieomylne, to rzeczywiście zgoda; jeśli natomiast słowa, które głosi kapłan wynikają z Objawienia i stanowią kontynuację Tradycji, a ponadto przysługuje im jakaś forma asystencji [czy też błogosławieństwa] Ducha Świętego, to takim słowom - jak sądzę - przysługuje w znacznym stopniu słuszność i nieomylność [wynikająca przede wszystkim z łaski Bożej, a nie z ludzkiego 'widzimisię']
DARTH_HELMUTH napisał(a):dążenie do wyłączności na osąd moralno-duchowy ludzi
uważam, że jakiekolwiek sądzenie ludzi jest pomyłką i jeśli faktycznie osądzają oni ludzi, to dobrze byłoby się zastanowić czy nie przekraczają nakazu 'nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni'; ale to ich sprawa - za swoje czyny zostaną osądzeni przez Boga
DARTH_HELMUTH napisał(a):wreszcie daleko posunięta ingerencja w najintymniejsze sprawy społeczeństwa bez pytania go o zgodę
jeśli masz na myśli przepisy moralne dotyczące czystości seksualnej, to tu się z Tobą zgodzić nie mogę; albo jakiś czyn jest grzechem, albo nie jest; albo jakiś akt seksualny ubliża Bogu, albo nie; jeśli faktycznie ubliża - to popieram piętnowanie takich czynów
DARTH_HELMUTH napisał(a):Twierdzę, że antyklerykał nie "walczy" z kościołem jako takim, tym bardziej z religią (sic!). Po prostu taki ktoś wyznaje zasadę "żyj w spokoju i pozwól to samo robić innym".
niemniej - będąc zawsze 'anty' w stosunku do kleru - osoby te mogą łamać tę zasadę, jeśli nie ograniczą jej do własnego, wewnętrznego przekonania [mogą przyczyniać się do zakłócania spokoju księżom - co jest jej złamaniem]
DARTH_HELMUTH napisał(a):Czyli jestem antyklerykałem jednak, bo na pewne rzeczy sobie nie pozwolę.
ja też sobie na pewne rzeczy nie pozwolę, ale nie uważam siebie za antyklerykała
DARTH_HELMUTH napisał(a):Ale nie tylko ze strony kościoła. KAŻDY kto będzie mi starał się na siłę układać życie spotka się z moja stanowcza reakcją.
popieram; chamstwu i nachalnemu 'nawracaniu': zdecydowane NIE!