Ks.Marek
Moderator
Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
|
Mąż pokłócił się z żoną. nastały ciche dni między tym dwojgiem. Po jakiś 2 dniach on stwierdził, że dalej tak być nie może. Zatem wracając z pracy wszedł do kwiaciarni i kupił żonie bukiet róż. Jego połowica jednak nadal nie miała zamiaru z nim rozmawiać. On się nie poddawał, i przez kolejne dni wręczał jej po powrocie z pracy naręcze róż. Dalej jednak bez rezultatu. Nadeszła niedziela. Ona siedzi przed TV, a on próbuje nawiązać z nią dialog. Bezskutecznie. Poszedł ów mężczyzna do kuchni, wziął zapalił świecę i zaczął z nią chodzić po całym mieszkaniu. Zaglądał pod łózko, za firanki za oknem, za telewizor. Wreszcie podszedł do szafy. Otworzywszy ją, zaczął skrzętnie przeglądać jej zawartość. Cały czas oświecał szafę świecą. Przegląda futra, sukienki i wszystkie inne fatałaszki, gdy wtem rozlega się donośny, pretensjonalny głos jego żony: no co ty do licha szukasz w tej szafie? Popalisz mi rzeczy, spalisz dom!.
A on na to: kochanie, ja szukałem cały ten czas twego głosu!
"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
|
|
17-12-2006 15:32 |
|