Ja tam nie wiem. Dla mnie święta Bożego Narodzenia tracą z roku na rok swój prawdziwy charakter (Chyba nawet już o tym pisałem, ale nie zaszkodzi jeszcze raz się wyżalić
). Teraz Boże Narodzenie kojarzone jest z rumianym bęcwałem w czerwonych rajtkach latającym na saniach, wrzeszczącym "ho ho ho merry christmas" i wkładającym do buta podarunki. Jasne, że piękna tradycja prezentów, ale ludzie kochani! Przecież święta to nie tylko prezenty. To nie festiwal rozrzutności, który proponuje nam rynek! Ale święta to wspomnienie. Wspomnienie Jezusa Chrystusa, Jego narodzin, a nie grubego kurdupla w latających saniach! -> (to nie o św. Mikołaju, tylko o jego nieudacznym wyobrażeniu). W Boże Narodzenie nie chodzi o to, żeby jak najwięcej kupić, jak najwięcej ugotować i jak najwięcej sprzątnąć. Tylko o to, żeby usiąść przy jednym stole z bliskimi i nie tylko z bliskimi. Żeby pokazać ludziom, że Chrystus na nowo rodzi się w naszych sercach. Wspomnieć o tej małej, lichej stajence, w któej wśród osłów kozłów i owiec rodził się Król Wszechświata. Pomyśleć o tej naszej lichej stajence serca, w której także jest Jezus, pośród naszych głupich kozłów, osłów i innych owiec. Więc w święta dbajmy przede wszystkim o porządek w naszych sercach, a nie o porządek w domach. Bo to do serca przychodzi Bóg, a nie do domu. Bo ponad dwa tysiące lat temu Chrystus rodząc się nie interesował się tym, czy Ty będziesz miał w roku 2006 czysto w mieszkaniu i czy Ci się ryba nie zepsuje. Człowieku daj miejsce dla Chrystusa w te święta. Miejsce w złobie swojego serca.
Pokój i Dobro