Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dowód z wątpliwości
Autor Wiadomość
Adam Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 211
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #1
Dowód z wątpliwości
Dowód z wątpliwości *



Spytano mnie kilka dnie temu, czy nie mam żadnych wątpliwości, co do prawdziwości tego, czego naucza moja wiara. Czy jestem pewny, że istnieje Bóg i że dusza nie umiera razem z ciałem. I parę podobnych rzeczy.

Cóż, że wątpliwości mam, jak każdy człowiek to oczywiste. Jednak, pytanie o wątpliwości co do spraw, w które wierzymy skłoniło mnie do nieco głębszych refleksji. No właśnie, skąd się te wątpliwości biorą ? Na pierwszy rzut oka, możnaby powiedzieć, że wątpliwości to wina czasów, w których żyjemy. Że to bagaż antychrześcijańskiego, ba – wręcz antyreligijnego doświadczenia minionych epok. Najpierw oświecenia, później pozytywizmu a na końcu tzw. realnego socjalizmu. Wszystkie te epoki, przy wszystkich różnicach miały jeden wspólny mianownik. Ateizm z materializm. W najlepszym razie agnostycyzm.

Jednak lektura dzisiejszej Ewangelii ( Mk 8,14-21 ) rozszerzona jeszcze o przypisy podane w najnowszym wydaniu Biblii Poznańskiej ( Iż 6,9-10; Jr 5,21; Ez 12,2 ) ukazują przerażającą prawdę o człowieku. Wątpliwości co do spraw religijnych pojawiały się zawsze. Nawet w czasach, gdy istnienie Boga uchodziło za pewnik. Naprawdę. Były takie czasy. Od prehistorii gdzieś do końca XVIII wieku, gdy zaczęło się to, co nie wiedzieć czemu kazało się nazywać oświeceniem.

Cóż takiego szokującego zawiera dzisiejsza Ewangelia ?
Taką prostą opowieść, gdy uczniowie Jezusa idąc na powierzoną im misję zapomnieli zabrać ze sobą chleba. Oczywiście, jak przystało na ludzi z krwi i kości przerazili się nie na żarty, że podczas wykonywania powierzonego im zadania, nie będą mieli co jeść i pomrą z głodu. Niby nic wielkiego. A jednak. Pikanterii sprawie dodaje bowiem takie drobny szczegół, że ledwie chwilę wcześniej na ich oczach Jezus dokonał nie pozostawiającego żadnych dwuznaczności cudu. Rozmnożył chleb ( zob. Mk 8,6 – 9 ), którym nakarmił kilka tysięcy ludzi. Chociaż zapasy sprowadzały się do siedmiu placuszków ( zob. Mk 8,1-5 ). Zwróćmy uwagę. Oba opowiadane wydarzenia zdarzyły się w przeciągu nie lat, nie miesięcy, ale zaledwie godzin. A Apostołowie już zdążyli zwątpić w moc Boga !!. I to jakieś 1750 lat przed pojawieniem się Woltera, Comte’a że o Marksie i Leninie nie wspomnę. Pan Jezus słusznie zganił tę małą wiarę, przypominając niezwłocznie dokonany zaledwie ... kilka godzin wcześnie cud.

Jednak błędem byłoby twierdzić, że dziwne zachowanie uczniów Jezusa, i to tych z najbliższego otoczenia było czymś nowym. Bezprecedensowym, jak byśmy dzisiaj powiedzieli. Komentatorzy Biblii Poznańskiej doszukali się dwóch podobnych sytuacji, z którymi zetknęli się Prorocy ze Starego Testamentu. Wiemy zresztą, choćby z Pięcioksięgu, że Stary Testament jest wręcz najeżony takimi przypadkami wiarołomstwa żydów ( czyli pre-chrześcijan ). U Proroków czytamy taki o to komentarz co d ,,wiary” naszych religijnych poprzedników. Słuchajże tego, ludu nierozumny i bez serca, który mając oczy nie widzi i mając uszy nie słyszy ( Jr 5, 21 ). Podobnie innemu wielkiemu Prorokowi – powiedział Bóg, podsumowując wiarę Izraela ( pre – Kościoła ) – Synu człowieczy. Przebywasz pośród Domu buntowniczego, który ma oczy, aby widział, a nie widzi; który ma uszy, aby słyszeć, a nie słyszy, albowiem oni są domem buntowniczym. ( Ez 12, 1-2 ). To zresztą tylko losowo wybrane przykłady niewiary człowieka. W czasach, gdy o oświeceniu, pozytywizmie czy realnym socjalizmie nawet nie słyszano. I na kilkuwiekowe dziedzictwo ateizmu, agnostycyzmu czy materializmu nikt się nie mógł powoływać. Nawet jeśli Bóg na ich oczach czynił cuda. Oni i tak nie wierzyli.

Cóż, dzisiejszy człowiek zacznie się tłumaczyć, że teraz Bóg cudów nie czyni. Że przemawia do nas ( określenie Vittorio Messoriego ) językiem wypalonych lamp. Można jednak powiedzieć. A po co ma przemawiać inaczej ? Historia nieraz dowiodła, że człowiek nawet jeśli zobaczy, to i tak nie uwierzy.

Ale czy rzeczywiście dziś Bóg cudów nie czyni ? Czy rzeczywiście cuda zakończyły się na zmartwychwstaniu Chrystusa jakieś 1970 lat temu ? Czy słowa Apostoła – dlatego też my, otoczeni zastępem świadków, zrzuciwszy z siebie wszystko co krępuje swobodę ruchów a zwłaszcza grzech biegnijmy wytrwale do czekającej nas walki ( Hbr 12,1 ) rzeczywiście straciły aktualność wraz ze śmiercią ostatniego człowieka z pokolenia autora tych słów ?

Chyba to tylko wymówka. W prawdzie w moim życiu, ani nikogo z moich krewnych czy znajomych nie zdarzył się żaden ewidentny cud. Ale przecież w ogóle zdarzają się one. I to wcale nie tak rzadko. Kiedy pytano mnie o to, czy mam wątpliwości i czy jestem pewny, że to jest prawda i gdy nie znalazłem w sobie moralnego prawa aby odpowiedzieć tak, jak prawdziwy chrześcijanin powinien, pomyślałem sobie choćby o św. o. Pio. Człowieku, który żył w XIX i XX wieku, , a jego życie naznaczone było całym pasmem cudów. Właściwie było jednym wielkim cudem. Postać św. o. Pio jest na tyle znana, że nie trzeba Go nikomu opisywać.
Warto tylko pomyśleć, że o. Pio zmarł w roku 1968, czyli całkiem niedawno. Żyją jeszcze ludzie, którzy znali go osobiście. Zarówno zwykli prości ludzie, jak i lekarze oraz inni naukowcy, badający fenomen niezwykłego kapucyna. Wielu z nich podkreślmy, gdy spotkało o. Pio było ateistami. Czy można z obojętnością przejść wokół tych tysięcy świadectw osób, którym o. Pio przywrócił zdrowie, chociaż medycyna postawiła na nich przysłowiowy krzyżyk ? którym św. zakonnik przepowiedział przyszłe losy, albo bezbłędnie odgadł nie tylko grzechy, ale nawet intencje, z jaką przyszli do jego konfesjonału ? A sam fakt, że przez 50 lat nosił na swym ciele rany Chrystusa, które co weekend sprawiały mu niewyobrażalne cierpienia fizyczne ? A przecież nie był to okaz zdrowia. Przeciwnie. Człowiek, których z jednej choroby w chodził w drugą. I tak przez 86 lat, w tym 50 posiadania stygmatów przez które tracił litry krwi i które groziły zakażeniem.

Cóż, większości z nas nie było dane poznać św. o. Pio osobiście. Ale żyje wciąż wielu ludzi, którzy taką sposobność mieli. Mieszkają wcale nie daleko. We Włoszech, kraju będącym podobnie jak Polska członkiem Unii Europejskiej. Można więc bez problemu tam pojechać i sprawdzić. Wielu zresztą to czyni. Porozmawiać z ludźmi, poszperać w dokumentach procesu beatyfikacyjnego. Porównać, poszukać podobieństw i ewentualnych sprzeczności. Wszystko proste. I jak tu nie wierzyć ? A jednak. Człowiek to przewrotne zwierze. Ma uszy do słuchania a nie słyszy. Ma oczy do patrzenia a nie widzi.

Takich przykładów jak o. Pio można dać tysiące. Za sam XX wiek. W tych samych Włoszech, jak donosi katolicki dwumiesięcznik Miłujcie się ( nr 1/2006 ) jest miasteczko Bra ( diec. Turyńska ). Sprawa zaczęła się dawno, 29 grudnia 1336 r. gdy młoda dziewczyna, Egidia Mathis w zaawansowanej ciąży wracała do domu. Napadli ją, czatujący na nią najemni żołnierze. Egidia schroniła się pod stojącą nieopodal kapliczką Matki Boskiej, oddając się modlitwie. I o to nagle rozbłysła tajemnicza światłość, która przestraszyła napastników. Cóż, samo to cudowne wydarzenie miało miejsce w XIV wieku, więc jego świadkowie już nie żyją. Ale wydarzenie to pozostawiło pewien trwały ślad. Na jego miejscu nie wiadomo skąd pojawiły się drzewa z gatunku Prunnus Spinosa L , których nie było nigdzie w pobliżu. Co więcej... do dziś drzewa te kwitną w grudniu choć powinny w kwietniu. Tak oto Bóg po dziś dzień dowodzi, że 29 grudnia 1336 r. w tym właśnie miejscu za wstawiennictwem swojej Matki dokonał cudu. Ale kogo to obchodzi. A przecież wystarczy uzbierać kilkaset złotych, zaprosić panią od biologii i przejechać się do miasteczka Bra k. Turynu i naocznie sprawdzić. Nawet paszportu mieć nie trzeba.

To tylko dwa przykłady z wielu tysięcy, które możnaby przedstawić. Ale taka jest ludzka natura, już od czasu Pięcioksięgu ( jakieś 3600 lat temu ), że człowiek Bogu nigdy nie wierzy, nawet jeśli zobaczy lub może zobaczyć. Nawet najbardziej bogobojny katolik zawsze będzie coś kombinował, że pewnie księżowska mafia przekupiła te tysiące ludzi, opowiadające o cudach o. Pio. Nie zważając nawet na opory, z jakimi hierarchia do fenomenu stygmatyka podchodziła. Drzewa w Bra też pewnie są jakąś modyfikacją genetyczną ( bo już w średniowieczu w tajnych watykańskich laboratoriach genetyka kwitła. A w każdym razie pod drzewkami jest pewnie jakiś podgrzewany chodnik. Jedyne bowiem w co człowiek może uwierzyć to , że polski premier właśnie sobie taki chodnik pod pałacem swego brata stawia. W to wszyscy wierzą bez krytycznie. Tak samo jak w złamaną rękę premiera. I nikomu nie przyjdzie do głowy powątpiewać, że być może premier wcale sobie ręki nie złamał, tylko udaje, żeby wzbudzić litość elektoratu i poprawić swoje nienajlepsze w śród ludu notowania.

Niewielkie pocieszenie, że Apostołowie też tacy byli. Że już po kilku godzinach zapomniawszy o możliwościach Jezusa do rozmnożenia chleba zaczęli bać się śmierci głodowej.

Na koniec rodzi się jednak trochę przewrotna reflekacja. Że jest jeszcze jeden dowód, na to, że wszystko to, w co wierzymy jest jednak prawdą. Tym dowodem jest właśnie to, że mimo całego zastępu świadków ( Hbr 12,1 ) , w ciąż ogarnia nas niedowiarstwo. Niezmiennie, od ponad 3600 lat. Albo i dłużej.

-------------------------------------------------------------------
* Ale po przeczytaniu wypowiedzi z wątku Czy boisz się śmierci autor artykułu się zastanawia, czy na tym forów ów tekst jest rzeczywiście potrzebny Język

To mówi Pan Wszechmogący. Nie mam upodobania w śmierci bezbożnego, lecz aby sie nawrócił i żył (Ez 33,11).
15-02-2007 20:59
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #2
 
Piękne to, cos bracie napisał. Pogratulować tylko i życzyć dalszego wzrostu duchowego

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
11-04-2007 21:37
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Aristojos Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 187
Dołączył: Mar 2007
Reputacja: 0
Post: #3
 
Wątpliwośc nie może być dowodem. To jest paradoks. Czy wątpliwość w istnienie krasnoludków jest dowodem na ich istnienie?
12-04-2007 11:34
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #4
 
Aristojos napisał(a):Czy wątpliwość w istnienie krasnoludków jest dowodem na ich istnienie?
Hmm przecież wiadomo że ich nie ma...[jedynie że u Sierotki Marysi albo w innej bajeczce są xD ]

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
12-04-2007 12:25
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
alus Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,688
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #5
 
Wątpliwość może i nie..... ale fenomen obrazu Matki Bożej z Guadelupe bez wątpienia jest dowodem.
12-04-2007 12:39
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #6
 
Znaki zapytania, wątpliwości mają za zasade pociągnać człowieka do zastanowienia sie , wniknięcia aby dojść do konkretncyh wniosków, dowodów.

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
12-04-2007 12:42
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
alus Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,688
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #7
 
Właśnie takie wątpliwości przyczyniają się do dogłębnego badania i prób wyjaśnienia fenomenu obrazu MB z Gwadelupe - i unanie niemożności człowieka wobec Siły Najwyższej
http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?p=16...lupe#16708
12-04-2007 13:14
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #8
 
Nie wszystko da sie wyjaśnić... z tego powodu że to jest tajemnicą.

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
12-04-2007 13:39
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #9
 
Aristojos napisał(a):Wątpliwośc nie może być dowodem. To jest paradoks. Czy wątpliwość w istnienie krasnoludków jest dowodem na ich istnienie?
Dubito ergo sum.

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
12-04-2007 13:47
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Aristojos Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 187
Dołączył: Mar 2007
Reputacja: 0
Post: #10
 
"Wątpię, więc jestem" a nie "wątpię, więc to w co wątpię istnieje" bo byłby to paradoks.
12-04-2007 15:43
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #11
 
Aristojos napisał(a):"Wątpię, więc jestem" a nie "wątpię, więc to w co wątpię istnieje" bo byłby to paradoks.
Ale o czym ty teraz do mnie rozmawiasz? Przecież ja wiem, co napisałem :!: :?:

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
12-04-2007 16:09
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Aristojos Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 187
Dołączył: Mar 2007
Reputacja: 0
Post: #12
 
To po co to piszesz skoro to nijak sie ma do wątpliwości jako dowodu?
12-04-2007 16:50
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #13
 
Aristojos napisał(a):To po co to piszesz skoro to nijak sie ma do wątpliwości jako dowodu?
Czy postanowiłeś mnie wyprowadzić z równowagi, czy tez na prawdę nie wiesz o co mi chodzi?
Kartezjańskie wątpienie pozwala na przeprowadzenie dowodzenia o użyteczności rozumu praktycznego. Wątpienie pozwoliło mu na owe słynne "Cogito, ergo sum". Jeśli pojawia się wątpienie, to jest też konieczny podmiot tego wątpienia.

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
12-04-2007 17:10
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Aristojos Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 187
Dołączył: Mar 2007
Reputacja: 0
Post: #14
 
Cytat:Jeśli pojawia się wątpienie, to jest też konieczny podmiot tego wątpienia.

Tak, ale nie musi on koniecznie istnieć.
12-04-2007 18:08
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #15
 
Aristojos napisał(a):
Cytat:Jeśli pojawia się wątpienie, to jest też konieczny podmiot tego wątpienia.
Tak, ale nie musi on koniecznie istnieć.
No więc właśnie. Dowód z wątpienia pozwala stwierdzić istnienie tego co jest i nie istnienie tego, czego nie ma. Spełnia więc definicję prawdy w/g Tomasza z Akwinu. Jeśli zatem pojawia się wątpliwość, której nie potrafię rozwiać, przynajmniej teraz, to mam powód do szukania odpowiedzi na dalsze dni życia. A wie c jest to zmotywowanie człowieka do poszukiwania. Znajdzie ścieżkę do Boga, albo do ślepej ściany. Ale przynajmniej nie zasypia gruszek w popiele.

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
12-04-2007 22:50
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów