Jacku,
Twoje postrzeganie "negatywnej" i "pozytywnej" rzeczywistości zbawienia daje do myślenia. Szkoda jednak, że określenie "negatywne" wartościuje ujemnie ten etap, na którym niewątpliwie jesteśmy obecnie jako Lud Boży - w naszej pielgrzymce do Ziemi Obiecanej, do Domu Ojca i do pełni Zbawienia. 8)
jswiec napisał(a):Należy jeszcze wyjaśnić ostatni nieszczęśliwy fragment z materiałów Igo stopnia:
Cytat:Oto pierwszy etap (stopień): Zbawienie. Kiedy osiągamy ten etap, wspinamy się na pierwszy stopień. Gdy przyjmiemy Chrystusa wiarą jako swojego osobistego Zbawiciela. O tym zapewnia św. Paweł: Rz 3,22-26(podrecznik 151)
W tym kontekści słowo "zbawienie" należałoby zastąpić terminem "wyzwolenie z niewoli grzechów".
Absolutnie NIE. Bo nie chodzi o samo wyzwolenie z niewoli grzechów, ale o nadanie życiu nowej dynamiki. Nie spłycajmy tego, co dzieje się po nawróceniu - to tak jakbysmy powiedzieli o człowieku, który przeżywa pierwsze zakochanie, że "wyzwolił się z szarości codziennego świata". Niewątpliwie tak, ale to bardzo jednostronne spojrzenie. Ważniejsze jest to, że zyskał nowy sens swoich działań, nową motywację, płynącą z głębi serca. Doświadczenie zbawienia, stania się Bożym dzieckiem, jest takim właśnie "zakochaniem", kiedy ma się poczucie czystości i płynące z serca pragnienie pobożności. I to doświadczenie jest dostępne dla każdego. Powiem więcej: wezwanie do tego doświadczenia jest specjalnie adresowane przez Jezusa to "letnich" chrześcijan, takich co to do kościółka w niedzielę czy na rekolekcje owszem, ale "gorliwy" to się o nich na pewno powiedziec nie da. A wystarczy odpowiedzieć na "pukanie" Boga (Ap 3:20).
Cytat:W doktrynie protestanckiej termin "zbawienie" jest rozumiany wyłącznie negatywnie i dlatego zaraz potem mówi się o pozytywnym "uświęceniu".
Nie. Najprościej: zbawienie
obejmuje usprawiedliwienie, uświęcenie i uwielbienie. Są to trzy rzeczywistości zbawienia, dotyczące przeszłości (usprawiedliwienie), TERAŹNIEJSZOŚCI (na której skupia się całe nasze życie tu na ziemi) i przyszłości (Miasto Boga: miejsce uwielbienia, jedności z Bogiem).
Wydaje mi się ważne podkreślenie tego, czym jest uświęcenie - jest staniem się Bożą własnością (przyznanie tytułu PAN Jezusowi) oraz integralnie związane z nim doskonalenie się moralne (możliwe dzięki przemianie wewnętrznej, "obrzezce serca"). "Uświęcenie" znaczy "być zbawionym": być w stanie łaski uświęcającej. Wstając od konfesjonału możesz z czystym sumieniem powiedzieć: jestem zbawiony.
Co do wyrzucania Jezusa ze swojego serca, to rozmawiamy o grze słów i znaczeń. Nie mam pod ręką Słownika języka polskiego żeby zacytować kontekst znaczeniowy "mieć coś w sercu", ale zaryzykuję i powiem, że "wyrzucić kogoś z serca" znaczy tylko (i aż!) tyle, co "zupełnie przestać się kimś przejmować", a nie "stracić niezatarte znamię wyciskane na duszy przez chrzest", więc polemizujesz z błędnie odczytanym znaczeniem, nadając zwykłym moim słowom (o wyrzucaniu z serca) sens zgoła niespotykany.
O cytowanej przez Ciebie witynce jezus.pl już się wypowiedziałem, szkoda tam zaglądać.
Pozdrawiam serdecznie, YAB
[ Dodano: Czw 21 Lip 2005 15:05 ]
Moniczka napisał(a):No ale z tymi czymbalami... wiesz, nie wiem konkretnie kogo masz na mysli, ale mam wrazenie ze nazywanie kogos cymbalem nieco mija sie z chrzescijanska postawa... z postawa milosci o ktorej wlasnie piszesz
Ależ nikogo specjalnie, chciałem tylko przypomniec na wszelki wypadek, że bez miłości nie warto próbować poprawiać nikogo swoimi pięknymi przemowami :aniol:
1Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący. (1 Kor 13:1)
Pozdrawiam