Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Centrum Terapii Uzależnień Duchowych
Autor Wiadomość
heysel Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,586
Dołączył: Jan 2007
Reputacja: 0
Post: #27
 
Cytat:Był 1 wrzesień 2004 roku. Piękny, słoneczny poranek. Usiadłem i zamknąłem oczy. Ile to trwało? Pięć minut? Dziesięć? Nie pamiętam. Nagle wszystko odeszło. Wypełniła mnie kojąca cisza. Niezwykła cisza. Cisza pełna słów o tym, że życie jest najcenniejszym z darów. Że to koniec. Że jestem tu i teraz. Że jest świat. Że jest Bóg. I tylko to się liczy. Że to wszystko, co czynimy starając się „pochwycić” Boga nie ma najmniejszego sensu, bo i tak Go nie „pochwycimy”, gdyż „chwycić” możemy tylko nasze wyobrażenia o Nim. Że każda chwila jest czymś wyjątkowym, albowiem nigdy się nie powtórzy. To, co przeszłe, należy do przeszłości; nigdy nie wróci. To, co przyszłe jeszcze nie nadeszło, więc także nie istnieje. Życie to najwspanialszy cud; skupia się w nieuchwytnym teraz. W „teraz” skrywa się boska wola tego, by ono istniało. Gdyby Bóg chciał, dawno bym umarł, oszalał lub się nie narodził (lecz żyję i nie oszalałem). Jeśli przeprowadził mnie przez wszystkie piekła i czyśćce, to dlatego, że tak chciał. Jeśli uszanował moje wcześniejsze wybory, uszanuje i ten, bo dał mi wolną wolę – dar ponad wszystkie dary. Nie muszę się zatem martwić się o nic. Nic nie muszę. Nie muszę Mu nic dawać, a On niczego ode mnie nie żąda. Dar życia dany jest całkowicie darmo i bez żądnych „warunków wstępnych”. W darze tym mieści się cała moja wolność. Wolność „od Boga” i „do Boga”. Wolność od Jego pożądania i wolność do Jego bezinteresownej miłości.
Rozchyliłem powieki. Święciło słońce, ja zaś czułem się tak, jakbym budził się z koszmarnego snu. Jakbym wchodził w stan jawy, diametralnie odmienny od dręczących wcześniej sennych majaczeń. Tamten sen sczezł i nigdy nie powróci. Śniłem. Przez długie lata śniłem. I przestałem śnić. Przebudziłem się. Tylko tak potrafię ten stan nazwać...
Pierwszym uczuciem, którego wtedy doznałem była radość. Radość z tego, że dane mi jest czuć, myśleć, dotykać, być; po prostu być. Jechałem samochodem, z rozkoszą niemal dotykając kierownicy i ciesząc się każdym dotykiem. Ujrzałem piękno świata – nie świata zbawionych, czy oświeconych, lecz tego kosmosu, w którym żyjemy i którego - wpatrzeni w duchowe uniwersa - nie chcemy ani cenić, ani zauważać. W tym dniu zaprzestałem szukania i pragnienia Bóstwa, kiedy zaś potrzeba ta we mnie umarła, Bóg mnie znalazł. Nie objawił się jako miłość, zbawiciel, czy ktokolwiek inny. Dotknąłem Jego tajemnicy, lecz nie potrafię ująć jej w słowa. Wiem tylko, że zwróciłem się do Źródła mego bytu i ono mi odpowiedziało.
Moje odejście z chrześcijańskiego zboru wywołało sensację i liczne kontrowersje. Najbardziej dostało mi się od byłych okultystów, z których jedna osoba tak się przejęła moją „zdradą Jezusa”, że przesłała mi e-mailem pewien tekst, będący czymś w rodzaju „przekleństwa śmierci”. „Wierzę, że mimo wszystko spotkamy się kiedyś w Królestwie Ojca” – pisała do mnie w sms-sie inna „siostra w Chrystusie”. „A czy nie możemy się spotkać Tu i Teraz? – odpisałem. – Na przykład na kawie?”. Nie odpowiedziała. Dzwoniono do mnie, nawiedzano mój dom, by sprawdzić jak się miewam i czy już miotają mną „demony”. Nic z tych rzeczy. „Demony” odeszły, radość życia przemieniła się w codzienność bycia tutaj. Z dnia na dzień zdrowiałem, odzyskiwałem poczucie humoru, śmiałem się, pisałem, malowałem, snułem rozmaite plany. Po roku moja sytuacja finansowa zaczęła ulegać poprawie, domowe niesnaski uległy załagodzeniu, rodzinnie relacje – widocznej zmianie na lepsze, kłopoty w pracy przestały być groźnymi kłopotami, odczuwanie energii zanikło do tego stopnia, że jeśli jeszcze rok temu z najwyższym trudem wytrzymałbym spotkanie z jakimś gronem okultystów, dziś mogę się z nimi stykać, rozmawiać, obserwować co robią i nie wzbudza to we mnie jakiś większych emocji.
Czuję za to coś innego. Wdzięczność. Wdzięczność za całe moje życie, za to wszystko, co mnie spotkało, za to, że wyszedłem z tego obronną ręką. I za to, że żyję. Że jem, śpię, chodzę, patrzę na niebo lub oglądam się za dziewczynami... Że piszę, maluję i opowiadam ludziom o tym, na czym się znam: o tarocie, kabale, szamanizmie... Nie widzę powodów, dlaczego miałbym tego nie robić. Niektórzy mówią, że wróciłem do tarota. Zabawne. Równie dobrze można by rzec, że wróciłem do hinduizmu, kabały, szamanizmu czy gnozy. Tarot jest cząstką mnie, ale nie jest mną. Jest ważnym doświadczeniem, którym się mogę dzielić. Obok wielu innych, duchowych systemów jest jednym z przejawów i produktów „duchowego snu” ludzkości, opowiadam zatem o tym śnie i wyjaśniam co sprawia, że on się śni. Nadałem mu miano Syndromu Duchowego Uzależnienia. Piszę o nim książkę, prowadzę terapię wiodącą do przebudzenia. Nie jest to jakaś moja „misja” albo „powołanie”. Myślę jednak, że nie bez przyczyny musiałem przejść to, co przeszedłem. Gdyby nie to, trwałbym wciąż w iluzji. Nie zaznałbym radosci przebudzenia...
„Popatrz – powiedziała mi we wrześniu zeszłego roku moja znajoma. – Minęło dwanaście miesięcy, a ty wciąż „to” masz.” Otóż nie mam, nie jestem bowiem oświecony ( cokolwiek to słowo oznacza ). Nie znam ani „drogi do Boga” ani samego Boga. Niewiele zresztą o Bogu rozmawiam. Nie modlę się doń, bo nie ma takiej potrzeby. Czasem medytuję w za zen, ale bardzo rzadko. Nie chodzę do kościoła, lecz go nie unikam. Do moich przyjaciół ze zboru czuję życzliwość, jednakże nie utrzymuję z nimi bliskiego kontaktu. Do moich okultnych adwersarzy nie mam pretensji, nie obdarzam ich wszakże uczuciem miłości. Niczego zbytnio nie planuję, ale i nie żyję bez celu. Nic nie zależy ode mnie, a jednocześnie o wielu sprawach swobodnie decyduję. Co do reszty spraw, to wolałbym w tym miejscu o nich nie opowiadać.
Tekst ten jest w pewnym sensie moim „listem do Boga”. Trzecim z kolei. Pierwszy napisałem w 1989 roku i dziękuję Mu, że mnie wtedy wysłuchał. Drugi napisałem pod koniec 2001 roku i dziś wiem, że i on został wysłuchany. Co do tego „listu” mam świadomość, że coś on zamyka i coś we mnie otwiera. Ta historia nie ma wszak żadnego końca. I niczego takiego zresztą już nie oczekuję...
To skomentuj proszę jeszcze ten fragment, bo on też wiele mówi. A wtedy ja coś napiszę.

Steven Weinberg
http://www.youtube.com/watch?v=yFH1bXg3ni8
"All isolated systems evolve according to the Schrodinger Equation"
Hugh Everett
27-03-2007 15:03
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
[] - Leszek - 26-03-2007, 18:15
[] - heysel - 26-03-2007, 19:10
[] - Offca - 26-03-2007, 19:15
[] - heysel - 26-03-2007, 19:21
[] - Offca - 26-03-2007, 19:24
[] - Rachel - 26-03-2007, 19:28
[] - heysel - 26-03-2007, 20:51
[] - Offca - 26-03-2007, 21:19
[] - heysel - 26-03-2007, 21:40
[] - Offca - 26-03-2007, 21:50
[] - heysel - 26-03-2007, 22:24
[] - Rachel - 26-03-2007, 22:38
[] - heysel - 26-03-2007, 22:43
[] - Ks.Marek - 26-03-2007, 23:01
[] - heysel - 26-03-2007, 23:20
[] - Rachel - 26-03-2007, 23:24
[] - heysel - 26-03-2007, 23:26
[] - Ks.Marek - 26-03-2007, 23:26
[] - Rachel - 26-03-2007, 23:29
[] - heysel - 26-03-2007, 23:35
[] - Rachel - 26-03-2007, 23:36
[] - heysel - 26-03-2007, 23:36
[] - Ks.Marek - 27-03-2007, 08:21
[] - heysel - 27-03-2007, 12:41
[] - Ks.Marek - 27-03-2007, 13:39
[] - heysel - 27-03-2007 15:03
[] - Ks.Marek - 27-03-2007, 20:43
[] - heysel - 28-03-2007, 13:59
[] - Ks.Marek - 28-03-2007, 14:57
[] - heysel - 28-03-2007, 16:11
[] - Ks.Marek - 28-03-2007, 17:22
[] - heysel - 28-03-2007, 22:19
[] - Ks.Marek - 28-03-2007, 22:59
[] - heysel - 28-03-2007, 23:26
[] - Ks.Marek - 29-03-2007, 08:25
[] - heysel - 29-03-2007, 13:33
[] - Reketier - 19-07-2007, 13:30
[] - Ks.Marek - 19-07-2007, 13:41
[] - Reketier - 19-07-2007, 13:47
[] - nieania - 19-07-2007, 13:54
[] - Reketier - 19-07-2007, 13:57
[] - nieania - 19-07-2007, 14:05
[] - Reketier - 19-07-2007, 14:17
[] - Ks.Marek - 19-07-2007, 22:03
[] - Reketier - 21-07-2007, 16:12
[] - nieania - 21-07-2007, 18:35
[] - Reketier - 21-07-2007, 18:52
[] - Leszek - 21-07-2007, 19:43
[] - Reketier - 21-07-2007, 19:58
[] - Leszek - 21-07-2007, 20:01
[] - Ks.Marek - 22-07-2007, 02:26
[] - Reketier - 22-07-2007, 10:06
[] - Leszek - 22-07-2007, 10:14
[] - Ks.Marek - 22-07-2007, 10:18
[] - Komzar - 06-01-2009, 16:07
[] - Glowa - 26-01-2009, 16:36
[] - omyk - 26-01-2009, 17:43
[] - Glowa - 26-01-2009, 20:24
[] - omyk - 26-01-2009, 22:08
[] - Grundman - 28-06-2009, 10:17
[] - fulmar - 27-03-2011, 21:56
[] - Dezerter - 07-06-2011, 22:30
[] - Scott - 08-06-2011, 17:31

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
2 gości

Wróć do góryWróć do forów