to ja chcaiłam sie podzielić moim doswiadczeniem swidczenia... ostanio przy okazji rekolekcji adwantowych moje duszpasterswto akademickie "promuje je"
polega to na tym, ze parami wybieramy sie do akademików i tam roznosimy ulotki (do rąk własnych) na temat zblizajacych się rekolekcji...
w tym roku pierwszy raz brałam udział w tej akcji , mimo ze od dawna ja opserwowałam... do tej pory zwyczajnie nie miałam odwagi...
pamietam, ze gdy z koleżanką, weszłyszmy juz do tego akademika i miłąysmy zaczynac to napwrde przezywałysmy stres... nie ma co ukrywąc... wkraczamy na nie swoj terazn i mamy jeszcze tak otwarcie swiadczyc o naszej wierze... ale zaraz przypomniało nam sie to co wczesnije działo sie w naszym duszpasterstwie tzn kazda osoab idaca na ta "akcje" wczesniej przyszła na wieczoran adoracje a potem nasz duszpasterz dał kazdemu błogosławiantwo na droge .... to nam pomogło
widziałaysmy , ze nei jestesmy same
poza tym dość strategicznie pomyslałysmy... czyli no... czyli łądnie sie ubrałysmy... no zadbałysmy o strone wizuałna... bo chyba wlansie najwaznijesze zeby pokazac ludziom "hej jestesmy tacy jak Wy... nie ejstemy jacys neinormali... jestesmy zwykłami studentami, mamy takie problemy jak Wy... po prostu juz znalezlismy Tego kto pomaga nam sobie z nimi radzić
może tez chcecie Go pozanć
"
i taka była nasze "strategia" bo to wazne zeby nie wywyższac sie i nie trakowac ludzi nieznjacyh Boga, lub Go nie odnajdujacych , jako innych...
poza tym nasz duszpasterz na samym poczatku powiezdiał ze najpierw mamy rozdawac ulotki a nie zagadywac ludzi o wiare... sadze ze to wazne zeby dac ludziom taka wolność ( nawet Bog ja daje człowiekopwi, mówi przyje ale tylko jesli sam tego checsz, pogadamy
nie ogranicza naszej wolnej woli pzrez narzucanie sie nam...) i my tez nie powinnismy sie narzucac z naszymi pogladami... i tak nam wlansie duszpasterz powiedział... i to chyba cenna uwaga
okazuje sie ze realkcje na nasza "akcje" były rozne... neiktorzy odnawaiali przyjacia ulotek (ale bardzo kulturalnie, mowi ze ich to nei interesuje ale bez jakiegos wysmiewania nas) ale zdarzali sie etz ludzi, ktorzy je przyjmowali ale patrzylian ans szyderczo... ale dla nas to jzu nie było wazne.... widziałysmy po co to robomy i udało sie przełamac lęk
niektorzy byli zainteresowani i chceli z nami rozmawiac... i to bylo piekne pytali sie nas jak to na nasze zycie wpływa... i tu juz miałysmy pole do "popisu '
no ale tak powanzie to wlansie chciałmy byc delikatne i nie chodzic z butami w czyjes zycie, dlatego podejmowałsmy dalszy temat tylko gdy ktos byl zainteresowany i sam sie nas pytał... a zdarzyło sie kilka takich przypadków :0 sądze ze dla tych kilku osob warto było sibie przełamac
ufam, ze przez nas do tych osob przyszedł Pan... byc mzoe udało im sie znlesc kilka odpowiedzi
byc mzoe skłooniłysmy ich do dalszych poszukiwan... to jzu wiedza oni... ale było warto przełamywac siebie i świdczyc o Nim...
i wazna rzecz... badzmy radośni gdy Go głosimy
pokazujmy, ze Pan ejst sensem anszego zycia... i warto z NIm kroczyc
(rozpisałam sie przepraszam
)