Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
6 Maj 2007 V Niedziela Wielkanocna
Autor Wiadomość
Ks.Marek Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 8,460
Dołączył: Mar 2006
Reputacja: 0
Post: #1
6 Maj 2007 V Niedziela Wielkanocna
Kiedyś pewien ojciec sprezentował swemu małemu synkowi zabawkę – układankę. Z kilkudziesięciu małych kawałków tektury miała powstać mapa całego świata. Minęło ledwo kilka chwil, kiedy malec pobiegł do ojca, by pochwalić się ze złożenia całości. Zdziwiony tato pyta synka jak on to zrobił, skoro nie uczył się jeszcze geografii? Synek na to uśmiecha się i mówi: po drugiej stronie składanki jest zagadka z człowiekiem. Złożyłem człowieka, bo go znam, odwróciłem i powstała złożona mapa świata.
Świat w dobie tak potężnego rozwoju techniki i wiedzy potrafi wyjaśnić wiele zjawisk, dać stosowne medykamenty na różnego rodzaju dolegliwości i dramaty ludzkiego bytu, ale są to tylko pewne składowe tej układanki, jaką stanowi człowiek. Nie potrafi jednak świat ni ludzka mądrość dać recepty na szczęście człowieka. Liturgia słowa dnia dzisiejszego podaje nam dopełnienie całości, objawia nam tajemnicę spoiwa łączącego elementy układanki pod tytułem człowiek. Tym spoiwem jest nakaz Chrystusa a zarazem przypomnienie prawdy momentu stworzenia: przykazanie nowe daję wam, byście się wzajemnie miłowali, tak, jak ja was umiłowałem.
Dziś, kiedy pojęcie miłości przeszło tak wiele dewaluacji, kiedy tak często bywa nadużywane, można by pokusić się o wysunięcie tezy, iż częściej mamy do czynienia z namiastką, erzacem rzeczywistości, która przynagliła Stwórcę do zaangażowania się w historię człowieka. Dziwne to i tajemnicze, że człowiek, na mocy chrztu świętego włączającego w życie Boże, w Chrystusowy Kościół, wiedząc, iż nie ma ważniejszego przykazania niż to, do miłości Boga i bliźniego, sięga po owe namiastki. Samo przecież określenie: namiastka – wskazuje, iż sięgam po jakąś rzecz, zamiast brać tę konkretną, w danym momencie najbardziej stosowną. Środki zastępcze mają rację bytu wówczas, gdy nie ma innej możliwości by skorzystać z oryginału. Częściej jednak, jak pokazuje to życie, człowiek sięga po namiastkę, bo tak jest łatwiej. Duch ofiary, wyrzeczenia a nade wszystko pracowitości staje się dziś bliski zapomnieniu. Prościej działać po Judaszowemu: zakombinować w mroku nocy, by przypadkiem nie zostać rozpoznanym. Kiedy młodzieniec chce zrobić dobre wrażenie na pannie, wiedząc jednak, że ma ograniczone fundusze, nie kupi sobie oryginalnych ubrań, czy sprzętu muzycznego, lecz sięgnie po podróbki. I mówi, że są prawie jak markowe Adidasy, Techniksy i różne takie inne. A przecież nawet ci, którzy stoją z dala od Bożego Prawa wiedzą, iż prawie robi wielką różnicę.
Owych namiastek miłości w życiu człowieka jest całe mnóstwo.
Rodzice mówią, iż kochają swe dzieci – czyli w rozumieniu Ewangelicznym tak, jak Chrystus umiłował człowieka: bezgranicznie, do końca i w każdym wymiarze życia – ale mało kiedy mają czas i ochotę na to, by szczerze i po rodzicielsku porozmawiać ze swymi pociechami o ich radościach i smutkach, wzlotach i upadkach. Okazuje się, że łatwiej pójść na skróty: dać trochę grosza dziecku, by się zabawiło z przyjaciółmi. A ta zabawa to bardzo często alkohol, wandalizm, poniżanie drugiego człowieka. I w ten sposób z układanki życia wypada jeden albo więcej puzzli.
Lekarze mówią, iż kochają swych pacjentów – składają nawet przysięgę wiążącą ich w medycznym fachu troską o dobro chorego. Oto fragment tejże przysięgi Hipokratesa:
Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i zdolności ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy. Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka na poronienie. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją. Korupcja, dyskusje nad dopuszczalnością eutanazji, kumoterskie układy w obrocie lekarstwami również stają się pójście na łatwiznę. Namiastka – owszem – miłości, ale czy aby na pewno do pacjenta? Kolejny element puzzli wypadł z całości. Obraz zaczyna się robić nieczytelny.
Poza tym mamy jeszcze namiastki miłości w nieuczciwych urzędnikach, w rozmowach sąsiedzkich, w brakoróbstwie różnego asortymentów towarów, i w setkach innych sfer ludzkiego bytu.
Mając zakreślone, choćby tylko na zasadzie zasygnalizowania - ramy dewaluacji i nadużywania miłości, spróbujmy przyjrzeć się Słowu Bożemu, szukając odpowiedzi, czy raczej uzdrowienia zdiagnozowanej choroby.
Słyszeliśmy w lekturze Dziejów Apostolskich, iż Paweł i Barnaba wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, Umacniając dusze uczniów, zachęcając do wytrwania w wierze, bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. Byli już tam wcześniej z Dobrą Nowiną o Zmartwychwstałym Panu, działali cuda w Jego imię. W niemal prawie każdej z tych miejscowości spotykali się z wrogim usposobieniem wielu, ale swym autentyzmem i językiem chrześcijańskiej miłości: dalekiej on nienawiści, buntu i agresji przyciągali swych słuchaczy do Chrystusa.
Jak jest dziś z naszym autentyzmem, gdy trzeba użyć chrześcijańskiego pozdrowienia, choćby tylko na zasadzie odpowiedzi: szczęść Boże, czy na wieki wieków? Albo, gdy należy jasno się określić jako chrześcijanin, znajdując się w niewybrednym towarzystwie, które na lewo i prawo siecze językiem, niczym furman batem?
Świadomość bycia autentycznym „miłośnikiem” Boga wzbudza w nas również dziś Jan Apostoł i Ewangelista. W swej prorockiej wizji objawiającej Boże przesłanie przypomina nam o przybytku Boga, który chce wejść we wspólnotę z człowiekiem. Owa nowość, czy raczej odnowienie to przywrócenie pierwotnego stanu szczęścia, którego uczestnikami byli pierwsi rodzice: wszystko dla człowieka, nic zaś przeciw niemu. Tu pojawia się kolejne pytanie: czy wraz ze spowiedzią i komunią świętą rzeczywiście pragnę utrwalić się w tym odnowieniu, czy może raczej po raz kolejny mówię sobie: mam spokój przez kolejne miesiące od klękania przy konfesjonale?
Bóg chce czynić wszystko nowe, po to, by człowiek był również odnowiony. By jego życie, ze wszystkimi okolicznościami było wolne od podróbek, namiastek, by nabrało jakości pierwszej kategorii. Tą kategorią jest miłość Chrystusa wierna nie tylko aż po krzyż, ale dalej – aż po wniebowstąpienie i wylanie Ducha Świętego.
Amerykańska policja jako swe motto obrała słowa: Służyć i bronić. Niech może te właśnie słowa będą dla nas zadumą w poszukiwaniu odpowiedzi na następujące kwestie: jak dziś służyć i bronić prawdziwej miłości? Tworząc coraz to i nowe podróbki, krótkotrwałe i karykaturalne, czy żyć miłością dynamiczną, twórczą, której celem będzie dotarcie do obrazu Pana Boga w bliźnim oraz w sobie samym?

"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
06-05-2007 00:44
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów