Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wyprawy krzyżowe.
Autor Wiadomość
siostra maria Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 24
Dołączył: Dec 2004
Reputacja: 0
Post: #16
 
Zacznę od Caritas , nie wiem o umocowaniu prawnym tej organizacji czy też fundacji ale myślę że nie jest finansowana przez kościół ( pisząc kościół mam na myśli organizację).
Jeśli chodzi o finanse kościoła to nic nie wiem dlatego że jest to tajemnica . Jeżeli Urząd miejski w Sulechowie nie chciałby upublicznić swojego budżetu to mieszkańcy przestaliby mu ufać. Ja mam taką konstrukcję że nie ufam instytucjom i osobom które są tajemnicze. Dla mnie tajemnica to ukrywanie.Jak Offca zauważyłaś nie mam nic przeciwko ludziom wierzącym w coś ( w jakąś ideę) nawet poniekąd im zazdroszczę tej prostoty pojmowania.Według moich przyjaciół moją wadą jest przesadna analiza wszystkiego. Nie uznaję żadnych twierdzeń czy dogmatów tylko dlatego że wygłasza je jakiś " autorytet". I nie mogłabym , nie znioslabym ,będąc członkinią mistycznego ciała a w tym samym ciele byłyby osoby do których nie mam zaufania.Ja to porównuję do związku partnerskiego , nie byłabym ani jednego dnia z chłopakiem któremu nie ufam w 100%, taki związek nie ma sensu.Kiedyś wierzyłam , byłam w kościele , ale pewne wydarzenia i zachowania ludzi kazały mi spojrzeć na kościół z innej strony
( ale to nie temat na forum). Nie jest to mój interes ale kościół wiele by zyskał gdyby jego hierarchowie zaczęli być LUDŹMI, ale to nie moja sprawa.
Przepraszam za odbieganie od tematu ale pojawił się wątek bezinteresowności.
Otóż wiele razy pomagałam komuś w ten sposób że nie wiedział od kogo jest pomoc .
I jak zwykle to też analizowałam . To nie jest za darmo. Przykład wysłałam na konto dla dziecka potrzebującego 30 zł , anonimowo, nikt nie był mi wdzięczny bo nie wiedział komu , a być może ta pomoc nigdy nie dotarła, nie wiem. Myślałam nad tym i doszłam do wniosku że za 30 zł kupiłam sobie poczucie własnej dobroci i uczynności . Pewnie do krwi dostała się większa dawka chormonu szczęśliwości. JA TO SOBIE KUPIŁAM ZA 30 ZŁ a nie pomogłam z dobrego serca . Po głębszej analizie i pytaniach ( delikatnych do różnych ludzi ) stwierdziłam że nie tylko ja tak działam. Dla mnie pomoc z dobrego serca to pomoc sobie , podnoszenie swojej wartości. Futrzak napisał że mój problem tkwi w różowej wizji świata.
Bardzo wiele bym poświęciła , aby wrócić do mojej , nie tak odległej , dziecięcej różowej wizji świata. Ja widzę świat w barwach szaro czarnych .
Niektórzy z was postrzegają moje wynużenia jako atak na ich wartości.
Jak mówiłam nie o to chodzi , to są MOJE odczucia.

Pozdrawiam Marta
23-12-2004 01:12
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #17
 
Ok, jeśli uraziłam Cię to przepraszam. Niemiłe wrażenie zrobiłaś, gdy zaczełaś nabijać się z naszej wiary. Na Forum Romana_Giertycha jestes pod ksywa madam666?
Trcohę się zastanowiłam nad tym co powiedziałaś o Kościele jako Mistycznym Ciele. Nie wiem czy Cię dobrze zrozumiałam, ale uważam, że nie tak to pojmujesz jak trzeba. Pozwól że wytłumaczę, niczego nie narzucając. Powiedziałaś, że nie mogłabyś znieść osób którym nie mogłabyś zaufać. Ok. Ale Mistyczne Ciało to nie jest jakaś zamknięta Wspólnota. To w zasadzie wszyscy ludzie: i Twoi bliscy i ci zupełnie obcy których mijasz na ulicy, i Twoi przyjaciele i wrogowie, ci których lubisz i których nie lubisz... Będąc członkiem Kościoła nie obowiązują cię jakieś ścisłe reguły co do postępowania z ludźmi: że musisz lubić wszystkich, nie musisz gadać z tym z którym nie chcesz gadać, bo powiedzmy nie odpowiada Ci jego towarzycho z jakiegos powodu! Tak nie jest i to nawet nie jest możliwe, żebysmy wszytskich lubili! Jest wiele osób, które czasami aż same się proszą żeby ich nie lubić Uśmiech i to jest całkiem normalne! Ja również nie przepadam za wszystkimi z którymi mam do czynienia. Czasami mam ochotę co niektórych wręcz pozabijać bo tak mnie wkurzają Uśmiech W Kościele chodzi o szacunek. Nie ważne czy kogoś lubisz czy nie. Ważny jest szacunek, który należy się każdemu człowiekowi, bo jest człowiekiem a nie niewartościowym byle czym. Każdy jest wartościowy chociażby z tego względu, że jest człowiekiem i jest indywidualnością. Wierzący wcale nie są święci. To po prostu ciągle upadający grzesznicy z mniejszymi lub większymi "wadami". Gdyby do Współnoty Kościoła mieli należeć tylko ludzie święci, ta Wspólnota w ogóle by nie istniała już od samego początku! Bo nie ma ludzi świętych i nigdy nie będzie. Co najwyżej w niebie. Na ziemi nigdy.
Wspólnota Kościoła to nie coś odrębnego. To są ci sami ludzi którzy otaczają i Ciebie i mnie. Społeczeństwo! Twoje życie w Kościele wcale by się nie różniło od tego, którym żyjesz teraz ( chodzi mi oczywiście o obcowanie z ludźmi - tak samo obcujesz z nimi "poza" Kościołem i w Kościele. to są ci sami ludzie). Jestes istotą społeczną i powinnaś się nauczyć żyć zarówno z tymi, których nie lubisz i z tymi których lubisz. Tego się nie da uniknąć. Pamietaj, że nawet w najbardziej udanym związku partnerskim pojawiają się zgrzyty. Nie ma ideałów. I myślę, że nie ma nawet 100% zaufania. Zawsze będzie jakieś "ale".

A ja myślę, że Ty te 30zl dałaś właśnie z dobrego serca. Sam fakt, że sprawiło Ci to jakąś radość. Nie warto wszystkiego sprowadzać wyłącznie do "reakcji organizmu", do czegos, co nauką da się udowodnić. Pamiętaj, że człowiek ma ciało i duszę i obie te postacie składają się na ludzką rzeczywistość. Jedno bez drugiego nie istnieje. Bóg i do Ciebie przemawia, ale nie potrafisz lub nie chcesz rozpoznać Jego głosu.
Nie chcesz tego "dobrego uczynku z serca" do siebie przyjąć, bo wyznając inną ideologię i poglądy, "dać coś z dobrego serca" nie pasuje do nich. I zapewne nie będziesz chciała przyjąć, ale uwierz mi, znam się trochę na ludziach. Miałam do czynienia i z wierzącymi i z zatwardziałymi ateistami. Ufam, że kiedyś to zrozumiesz :wink:

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
23-12-2004 14:50
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
siostra maria Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 24
Dołączył: Dec 2004
Reputacja: 0
Post: #18
 
Jestem na paru forach ,pod różnymi nickami, lecz ostatnio najczęściej tu.
Tak jak pisałam kiedyś byłam w kościele ( organizacja) lecz ze strony jego przedstawiciela zaznałam wiele zła . Od tego momentu patrzyłam na księży przez pryzmat nienawiści. Przeszłam już ten etap, teraz patrzę na świat i na kośció bez emocji , chłodnym okiem.Nieraz chodzę do kościoła , nie modlę się , obserwuję.I co widzę ? Różne rzeczy ale wśród nich wiele kłamstwa i obłudy. Jak może proboszcz który opływa w luksusy ( proszę nie myśleć że to mity , widziałam od wewnątrz) może mówić , patrząc ludziom w oczy "prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niźli bogaty wstąpi do królestwa niebieskiego". Chciałabym wtedy krzyknąć : A TY NIE CHCESZ DO NIEBA? Żyję we wspólnocie , we wspólnocie ludzi.Nie uważam że człowiekowi należy się szacunek za to że należy do gatunku homo sapiens.Bliższa jestem opinii Marka Twaina :Bóg stworzył małpę , nie spodobała mu się , stworzył więc człowieka , gdy go zobaczył to przestał więcej tworzyć. Mieszkam koło ZG , mamy sąsiada który pije , bije żonę znęca się nad dziećmi. Należy do rady parafialnej i w każde święto kościelne dekoruje dom flagami kościelnymi. Dla mnie jest on symbolem Polskiego katolika.Byłam z rodzicami parę dni w Rzymie . Spaliśmy w małym hoteliku.Do śniadania podawał bardzo miły kelner. Wielkie było nasze zdziwienie gdy w trzecim dniu wstąpiliśmy do pobliskiego kościoła, a tu "nasz" kelner odprawiał mszę. TAK TAK to był ksiądz . Później od naszej włoskiej rodziny dowiedzieliśmy się że księża bardzo często pracują ( prowadzą hotele , boiska , korty tenisowe ) pracują fizycznie.Możliwe że mało wiem, ale nie slyszalam aby w Polsce ksiądz splamił się stałą pracą fizyczną dla pieniędzy na rzecz parafii.Po co mam należeć do kościoła ? Nie wierzę w boga. Nie można uwierzyć w coś tylko dlatego że się tak postanowi . Nie muszę nigdzie należeć , mam przyjaciół którzy wierzą oraz ateistów. Postrzegam ludzi nie poprzez pryzmat wiary lecz dobroci i rozumu.Dobrze mi z tym. Nigdy nie krytykuję ZADNEJ wiary, co więcej, uważam że nie można tego zrobić. Wiara jest uczuciem a jak można skrytykować uczucie? Ono po prostu jest.Kłócę się natomiast lub polemizuję z ludźmi.
A przeważnie dlatego że razi mnie ich niekonsekwencja. Nieraz prowokuję ( Rafik wie coś o tym ) aby wydobyć z kogoś prawdę , a nie ułożoną i przygotowaną wypowiedź Ludzie najczęściej mówią to co myślą ( lecz normalnie ukrywają ) w chwilach wzbużenia i frustracji .Offca piszesz że znasz się na ludziach , możliwe , ja wolę poznawać człowieka. Nie socjologia a psychologia.Spotkałam wielu ludzi którzy pod warstwą dobra są potworami i odwrotnie.

Co do dobroci serca to gdy masz wyrzucic jakiś ciuch na śmietnik , a wrzucisz go do skrzyni PCK , to nie z dobroci serca ale dla lepszego samopoczucia.
Na tym kończę , idą święta mam trochę do zrobienia .
Pozdrawiam Marta
23-12-2004 21:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #19
 
Święta? Obchodzisz je, czy po prostu tak z szacunku dla rodziców, tradycji bądź też dla innych powodów? Zawsze się zastanawiałam nad tym jak się mają ateiści do świąt... Bo przecież (o ironio!) ateiści też obchodzą Boże Narodzenie na swój sposób. Choinka, prezenty, łamanie się opłatkiem, życzenia, a czasem nawet kolędę zanucą! Dają się porwać w wir świątecznego klimatu... Znam takie "przypadki" bardzo dobrze. Jest ich chyba nawet więcej niż tych "klasycznych" ateistów, którzy ze względu na swoje przekonania traktują te dni jako zwykłe dni powszednie, robocze, ot po prostu dni! A że akurat mają wolne to się cieszą.
Dla mnie to paradoks, że ktoś deklaruje, że nie wierzy, a mówi o świętach... Ile jest więc ateizmu w ateizmie??? To jest właśnie dla mnie niepojete. Ateiści ulegają "presji" rodziny? Rodzinka wierzaca, to ja też się stawię na święta, żeby przykrości nie robić... Czy o to chodzi?! Trochę to śmieszne, bo jak się wyznaje jakas ideologię, to albo się ją wyznaje, albo nie.
Jak już wspomniałam, nie pochwalam postępowania duchownych w taki sposób, jak podałaś w przykładach wcześniej - pałace, kasa, niezłe bryki - mój całkiem bogaty wujek/kuzyn/dziadek/szwagier/tatuś takich nie ma... Ale ja żyję nie dla księży, ale dla Jezusa. I nie kojarzę Kościoła wyłącznie z duchowieństwem. Kojarzę go z Jezusem, bo to On jest dla mnie najważniejszy. A co ci ksieża robią, to już ich sprawa. Będą za to osobiście rozliczeni. Nic mi do tego. Nie żyję dla nich.
Znam się na ludziach nie z pscyhologii i socjologii. Znam się na ludziach właśnie z doświadczenia. I wcale nie zaprzeczam, że jest kłamstwo, obłuda, zafałszowanie, że z pozoru dobry okazuje się bestią, a bestia czasami może okazać serce... bo tak jest! Taka jest rzeczywistość.

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
23-12-2004 23:52
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
siostra maria Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 24
Dołączył: Dec 2004
Reputacja: 0
Post: #20
 
Jak już pisałam, teraz nie mam zbyt wiele czasu , ale na odpowiedź troszkę znajdę .
Tym bardziej że Offca jest bardzo ciekawa mojej odmiany ateizmu.
Bardzo lubię święta , nastrój choinka , właśnie kolędy. Lubię tą atmosferę , tą magię i czar świąt . Myślę że bierze się to ze wspomnień z dzieciństwa , te dni były nietypowo piękne ( prezenty ) . Cała rodzina i przyjaciele wiedzą że jestem ateistką , nie robię nic na pokaz. Nie będę udawała że świąt nie ma bo nie wierzę w boga. Ateiści to też ludzie , też mają uczucia , kochają , nienawidzą , itd.Aczkolwiek z moich obserwacji wynika że nie wszystcy katolicy rozumieją w co wierzą tzn. duża część postępuje bezmyślnie na zasadzie naśladowania zachowań. Nieraz na zadane pytanie dlaczego..... dostawałam odpowiedź : no przecież wszystcy tak robią. Kiedyś chodziłam na pasterki. Wy pójdziecie w tym roku. Zwróćcie uwagę na to ile osób będzie pijanych na mszy. I to jest właśnie to czego nie lubię , to mnie wkurza.
NIEKONSEKWENCJA . Powinno być tak : jeżeli jestem katoliczką to przestrzegam 10 przykazań. Jeżeli jestem komunistką lub socjalistką to walczę za ludzi biednych i ciemiężonych.Jeżeli jestem z samoobrony to staram się poprawić byt rolników. Ale to są tylko puste frazesy. Ilu komunistów zamiast występować w obronie robotników nabija swoje kieszenie. A ilu katolików mówi " więcej grzechów nie pamiętam za wszystkie serdecznie żałuję i obiecuję poprawę " i w tym momencie wiedzą że to jest pusty frazes. Z moich obserwacji wynika że większość grzechów jest popełniana z premedytacją . Tu przepraszam za dosadność , dla mnie to są gówno nie katolicy. Po co się spowiadają , uczestniczą w mszy jak wiedzą że za godzinę będą potworami dla swoich bliskich . PO CO ??
Dla mnie nie istnieje podzial na katolików , protestantów , żydów ,jechowych itd.
Podzial jest na dobrych i złych , mądrych i głupich . I nie zależy to od wyznania , koloru skóry ,narodowości lub wieku.
W SLD osoby funkcyjne nie przestrzegają statutu i zasad etycznych, dla mnie to gówno nie partia. Czy w kościele hierarchowie przestrzegają zasad wiary. Postarajcie się pomyśleć nad tym ( byle nie w święta ).
Na marginesie , zwyczaj przystrajania choinki ma swoje korzenie w pogaństwie.
W ogóle różne obrzędy przez wieki zostały przejmowane przez różne religie od innych.
Wszak kultura zwyczaje i obrzędy zmieniają się tak jak zmieniają się społeczeństwa.
Wesołych Świąt dla Wszystkich życzy Marta.
24-12-2004 01:29
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #21
 
Moja Droga, tacy katolicy to nie katolicy! I ja o tym dobrze wiem! To zakłamańcy i fałszerze! Nikt mi o tym mówić nie musi, bo widzę to doskonale, nawet w najbliższym środowisku. Ale nie wszyscy katolicy to gówno, jak określiłaś. Uważam, że ja do tego "gówna" nie należę, bo mam zasady i ich przestrzegam i ich się trzymam. A że czasami się nie uda, to przecież normalne. Każdemu się coś nie udaje. Ale idę do konfesjonału i szczerze żałuję. Nie mówię: "postanawiam poprawę" a w duszy myślę sobie, że jutro znowu dopuszczę się samogwałtu, morderstwa, gwałtu, pobiję dziecko, żonę, męża... Ja tej poprawy chcę, ale wiadomo nie zawsze wychodzi. Niestety jestem słabym czlowiekiem i się do tego szcezre i otwarcie przyznaję. Nie jestem ideałem i nawet nigdy o tym nie myślałam, żeby nim być.
Ale tak, masz rację, są ludzie, księża którzy mówią co innego, a co innego robią. Takich jest wielu. Czasami jak patrzę na niedzielnych katolików ( co mówią, że sa katolikami, a nawet nie mają czasu w ciągu dnia się pomodlić, pogadać z Bogiem, jak gadają z innymi ludźmi; biją dzieci, gwałcą, oszukują itd) to rzygać mi się chce. Stoją na Mszy jak głupie i bezmyślne cielce. I to jest fu. Nie mówię, że ja tak "święcie" uczestnicze zawsze we Mszy, bo tak nie jest ( nie chodzi tutaj o chodzenie na Msze, bo chodze zawsze, chodzi jednak o skupienie itd). Ale jak się deklaruję, że jestem katoliczką, to staram się robic wszystko, by faktycznie jak przystało na chrzescijankę postępować.
Po co się spowiadają , uczestniczą w mszy jak wiedzą że za godzinę będą potworami dla swoich bliskich . PO CO ?? Nie wiem po co. Nie muszę już na ten temat myśleć, bo myślałam już wiele razy. I jak powiedziałam: nie żyję dla księży, ale dla Jezusa. Też nie lubię obłudników i zakłamańców. Ale to wyłącznie ich sprawa. Osobiście znam wielu wspaniałych i dobrych księży. Ale księża też ludzie. To trochę dziwne, że robi się w mediach wielką senscację, że ksiądz coś przeskrobał, tak jakby był nie wiem jak wielką osobistością. Tu jednak chodzi o myślenie: jak ksiadz to nie ma prawa zgrzeszyć! To jest właśnie gówno prawda! Grzeszy i ma do tego prawo jak ja, Ty i każdy inny człowiek. Bo jest człowiekiem. Ale media lubią robic sensację - bo to ksiądz!. Nie ma ludzi i księży jak niektórzy myślą. Niedawno mój duszpasterz opowiadał jak kiedyś wybrał się nad jezioro i jak go ludzie w kąpielówkach zobaczyli to o mało im oczy z wrażenia nie wyleciały - bo ksiądz w kąpielówkach! Czy to jest normalne zachowanie? :roll: Ale abstrachując. Niech media czasami spojrzą na siebie ile oni perwersji w swoim środowisku wyczyniają.
Co do pasterki - chodzę już kilka lat z rzędu i nigdy, ale to nigdy nie widziałam pijanych ludzi na Mszy. Na wsi pewnie takie rzeczy sie zdarzają (byłam świadkiem odprawiania Mszy przez pijanego księdza...), w mieście z reguły rzadko, choć nie zaprzeczę, ze się nie zdarzają.

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
24-12-2004 12:40
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Gregoriano Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,192
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #22
 
Bardzo dużo wątków poruszyłaś ale zadam se trud i na nie wszystkie odpowiem oczywiście nie od razu :wink:

sisotra maria napisał(a):Może się mylę, wszak nie jestem duchowną - profesjonalistką ale sądzę że Caritas nie jest częścią kościoła jako organizacji. Przepraszam, że nie uczynię dokładniejszego przytoczenia, ale słyszałam wywiad ks.bp.Pieronka dla tv Puls i słyszałam takie zdanie " Caritas nie jest instytucją kościelną i nie ma umiejscowienia w strukturach kościoła". Rozumiem, że kościół popiera działania Caritasu, lecz ich NIE FINANSUJE. Ty myślisz o kościele jako wspólnocie ludzi ( szczęśliwy optymista) a ja widzę czarną silną i bezwzględną organizację.

Biskupowi chodziło tylko i wyłącznie o struktury hierarchiczne a to wielka różnica. Byłoby bezsensem gdyby członkowie tejże wspólnoty byli poza nią. Chyba to byłoby nie logiczne?! Dlatego ostrożnie z takimi tezami szczególnie wypowiadanymi wśród tych, którzy nie mają pojęcia o Kościele.

Co do finansowania odniosę się później, ponieważ najpierw określę mój optymizm.

:arrow: Będę szczery. Zarzucę tobie coś, gdyż z twoich postów jasno to wynika. Patrzysz na ludzi w ogólności przez różowe okulary /no Mozę na Kościół Katolicki – niechcę generalizować/. Ciemna strona przesłania w jakieś mierze to, co jasne /to zostało sprowadzone do nie licznych wyjątków/. Stąd patrzysz na Kościół przez ideał - podkreślam przez ideał, który ma się zrealizować w niebie, w eschatonie! Gdy czytałem, co napisałaś tylko czekałem jak napiszesz, że ktoś Ciebie skrzywdził z duchowieństwa /nie pochwalam ich zachowań, jeśli to było złe/. Stało się, trudno, ale.........

:arrow: Właśnie, zapomniałaś o jednej ważnej kwestii. Ty zapewne to inaczej nazwiesz, ale my mówimy o grzechu, który niestety toczy każdego z nas. Możesz mieć pobożne życzenia ale i tak upadniesz. Czarna wizja nie!!!!! Dlatego nie będzie idealnej instytucji, nawet Kościół to Kościół grzeszników. Dąży do ideału, ale jeszcze go nie osiągnął. Dobra, ale można powiedzieć to po co te cudowne idee, po co ta cała hipokryzja??????

Tylko jaki byłby świat gdybyśmy nie mieli jakiś punktów odniesienia. Żadnych ideałów, żadnych celów do których mamy dążyć? Gdybyśmy tak po ludzku sobie powiedzieli: "po co ta hipokryzja, zatem zmniejszmy cele i realistycznie do tego co jest możliwe dążmy" Sądzę, że takie coś doprowadziło by do tzw obniżenia lotów i byłoby jeszcze gorzej. Ale to tylko myślenie ludzkie…..

Nie na tym opiera się Kościół i nie na takim myśleniu, choć to dużo wnosi do naszej dyskusji! Tu chodzi o coś co jest całkowicie transcendentne wobec nas /innymi słowy jest poza nami/. Zatem owej transcendencji nie możemy osiągnąć od razu. Do końca również tego nie rozumiemy, ale wierni poleceniu Pana trwamy w ułomnej „instytucji” a bardziej w Mistycznym Ciele Chrystusa. Na szczęście On jako Bóg potrafi działać w naszej nie zawsze dobrej rzeczywistości. Dlatego jestem po pierwsze realistą. Ja jestem grzesznik, papież też, biskup też itd. Nie wymagam od nich, że nagle będą idealni. Jednocześnie nie pochwalam złego postępowania jak i nie potępiam /staram się/ ich jako ludzi! Dlatego mogę się stać radosnym optymistą i pomimo grzechu wiem i ufam, że to zaprowadzi mnie do wymarzonej świętości. Tego nie można osiągnąć poza Kościołem!!!!! W końcu Jezus przyszedł do chorych a nie do zdrowych, których zresztą nie ma.

Gdybym patrzył na Kościół podobnie jak ty, dawno musiałbym obrazić się na wszystkich. Tak się składa, że jestem dość zaangażowany, stąd stykam się z wieloma duchownymi i już nie raz doświadczyłem czegoś od nich co niby nie powinienem doświadczyć. Ale przecież są to grzesznicy, słabi ludzie jak ty i ja!

siostra maria napisał(a):ja widzę czarną silną i bezwzględną organizację

Wiesz, moje doświadczenia i wielu innych są inne niż twoje. W tej bezwzględnej organizacji odkryłem podobnie jak setki innych "bezwzględną" Miłość, której na imie Jezus. Bezwzględna dlatego, że zawsze przychodzi do mnie pomimo moich grzechów, słabości, upadków. On mi sie poprostu zawsze daje i nie ocenia: nie pyta ile dobrych uczynków zrobiłem danego dnia, ile mam na koncie kasy itd.... Widzisz można odkryć coś więcej :wink:

PS. Osobiście nie wierzę, ze jesteś ateistką. Możesz się zapierac i tak ci nie uwierzę.

Pustynia i ciemna noc jest ?ask?!!!

Pozdrawiam

Grzegorz
25-12-2004 13:59
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #23
 
Gregoriano napisał(a):PS. Osobiście nie wierzę, ze jesteś ateistką. Możesz się zapierac i tak ci nie uwierzę.
Grzesiu, wiesz chyba się nawet z Tobą zgodzę. Powiedziałabym, że Siostra miota się między swoim rzekomym ateizmem, a Bogiem. Siostro, możesz mi zaprzeczyć i jeszcze dać w zęby :wink: za to, ale tak myślę. Jesteś ochrzczona, miałaś pewnie Komunię, nie wiem czy na Bierzmowanie się "zdecydowałaś". To jednak mimowolnie "robi swoje". Czy tak nie jest Gregoriano?

[ Dodano: Sob 25 Gru, 2004 ]
Kiedyś słyszałam, że jak się zostało ochrzczonym w Kościele, to pomimo wielu życiowych burz i największych zwątpień w Boga, kiedys się do Niego wraca właśnie dzięki temu Sakramentowi... Nie wiem czy jasno się wyraziłam, ale chyba Sakramenty właśnie "robią swoje" w człowieku. Przeciez nie zanikają...

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
25-12-2004 14:10
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Gregoriano Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,192
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #24
 
Jeśli chodzi o ateizm to dla mnie jest nie możliwe definitywne zaprzeczenie istnienia Boga, to jest poprostu absurd. Tak twierdzę, dlatego tak mocno to ująłem. Poniżej zamieszczam wypowiedź naszego użytkownika, z któą się zgadzam w zupełności:

Cytat:Teizm i ateizm to fundamenty światopoglądów metafizycznych, ponieważ odpowiadają na pytania ontologiczne, czym wykraczają poza science.

Jeśli zatem ktoś z faktu, że nie ma opisanego Boga podobnie jak mamy opisy samochodów chce wnioskować, że nie ma Boga, to po pierwsze dostrzegam nierzetelność, bo sama natura bytu ontologicznego powoduje brak możności jego opisania.

"Stwierdzamy na świecie rzeczy. które mogą być i nie być. Widzimy, jak jedne powstają, a inne zanikają, co świadczy o tym, że mogą być i nie być. Otóż nie do pomyślenia jest, by wszystkie takiego typu rzeczy zawsze istniały. Czemu? Bo co może nie istnieć, niekiedy faktycznie nie istnieje; jeśli przeto wszystko może nie istnieć, to ongiś nic nie istniało ze świata; a jeśli to prawda, to I dziś nic by nie istniało; co bowiem nie istnieje, nie zacznie istnieć inaczej jak tylko dzięki temu, co już jest: gdyby więc nic nie istniało zaistnienie czegokolwiek byłoby niemożliwe; w takim razie i dziś nic by nie istniało, co jest oczywistym fałszem. Nie wszystkie więc jestestwa są bytami przygodymi, ale między nimi musi istnieć byt konieczny. Wszelki zaś byt konieczny albo ma przyczynę swojej konieczności skądinąd, albo nie ma; nie do pomyślenia jest, by ten łańcuch bytów koniecznych, mających przyczynę swojej konieczności skądinąd, ciągnął się w nieskończoność, podobnie zresztą jak i łańcuch przyczyn sprawczych, co wyżej udowodniono. Musimy więc uznać istnienie czegoś, co jest konieczne samo w sobie, nie ma przyczyny swej konieczności gdzie indziej, a jest przyczyną konieczności dla innych, a to wszyscy nazywają Bogiem. "

"Rzeczy świata materialnego mogą istnieć i nie istnieć a jeśli tak to jest możliwe, że one kiedyś w ogóle nie istniały, jeśli zaś nie istniały to nie mogły zaistnieć same przez się, musiał istnieś byt konieczny, który je do życia powołał i tym bytem koniecznym jest Bóg"

Bóg jest sam swoją własną przyczyną. Stąd mówimy Byt Samoistny. Ateiści uważają, że świat jest bytem samoistnym (czyli bezprzyczynowym, skoro zabraniają pytać o przyczyny istnienia - co na jedno wychodzi). Czy tak bardzo różnią się w swych twierdzeniach od teistów? W samych twierdzeniach nie bardzo, tylko w ich stosunku do rzeczywistości: nie wykrywamy nieczego "samoistniejącego" w świecie. Ateista pozostaje w sprzeczności ze znanymi faktami.

Ateiści twierdzą, że świat jest samoistny (co wyraźnie biorą na wiarę, bo się tego nie obserwuje), a teiści twierdzą, że Bóg jest samoistny (co wyraźnie biorą na wiarę). Tylko, czy ateista jest w stanie przyznać, że tak podstawowe założenie bierze na wiarę, a więc jego ateizm jest również wiarą. Jeśli tak, to się odczepiam.

Pustynia i ciemna noc jest ?ask?!!!

Pozdrawiam

Grzegorz
26-12-2004 19:02
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Lubsia Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 62
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #25
 
Cytat:Jak może proboszcz który opływa w luksusy ( proszę nie myśleć że to mity , widziałam od wewnątrz) może mówić , patrząc ludziom w oczy "prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niźli bogaty wstąpi do królestwa niebieskiego". Chciałabym wtedy krzyknąć : A TY NIE CHCESZ DO NIEBA?
Droga Siostro Mario, z Twojej wypowiedzi wynika, że skoro ktoś ma trochę więcej pieniędzy to z góry jest przegrany i nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego. Ja przytoczony przez Ciebie cytat rozumiem trochę inaczej. Tu chodzi o to, że jeśli mamy pieniądze to ciężko nam sie jest nimi dzielić. Im ktoś ma ich więcej tym bardziej jest zachłanny. Jeżeli bogactwo nie jest dla ciebie najważniejsze i potrafisz z niego zrezygnować to jest wszystko OK.
A co do tego jak poszczegasz ludzi w Kosciele, to mysle, że Gregoriano miał rację. Ty postrzegasz Kościól jako ideał, a On do tego ideału dąży.
Ostatnio przeczytałam świetne książke i chcem przytoczyć Ci pewien cytat. Proszę Cie zastanów się nad nim.
Cytat:"... Święty Franciszek, święta Elżbieta, ubogi proboszcz z Ars. To byli prawdziwi chrześcijanie, wiedzący o co chodzi! Trzymający stronę Chrystusa! Pozwalający się nawet pozbawić życia za wiarę. Szaleństwo! I raz musi to zostać powiedziane; oni byli właściwym Kościołem. Ich miał na myśli, tę małą, dzielną gromadkę krętaczy, dobrodziejów i bojowników o wolność, przez wszystkie pokolenia i stulecia. nie można ich bylo dorwać, a oni nie pozwalali się poskromić. Oni byli Kościołem i są nim także dzisiaj. Do nich chetnie by się należało. Takich nie zostawia się nigdy na pastwę losu, nieprawdaż?... I człowiek odwróciłby się, jak gdyby nigdy nie chciał mieć z nimi do czynienia. Ale nie! Wręcz przeciwnie! Do nich chce sie przynależeć. I nawet, jeśli nie jest się w stanie zrobić tyle co oni - choćby udało się to tylko niektórym, to już jest dobrze. To daje dobre samopoczucie.Wtedy nabiera się prawdziwej odwagi, żeby znowu spróbować. Jest się przecież tylko słabym człowiekiem. Ma sie dobre postanowienia i zamiary, ale wystarczy drobna nieuwaga albo dziecinna pokusa i ponownie należy sie do niezlicznej rzeszy tych, którym także się nie udało. I tak się dzieje w Kościele. Tam i z poworotm, w górę i w dół. Dużo łomu, dużo kamieni, ale pomiedzy nimi raz po raz ktoś błśnie i ktoś powstaje...To także jest Kościół"


Pozdrawiam :aniol:

Chwy? mnie i nie?, niech niebo bli?ej b?dzie
Tak bardzo chc? w ramionech skry? si? Twych.
27-12-2004 03:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Bombox Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 17
Dołączył: Dec 2004
Reputacja: 0
Post: #26
 
Cytat:Wiesz, moje doświadczenia i wielu innych są inne niż twoje. W tej bezwzględnej organizacji odkryłem podobnie jak setki innych "bezwzględną" Miłość, której na imie Jezus. Bezwzględna dlatego, że zawsze przychodzi do mnie pomimo moich grzechów, słabości, upadków. On mi sie poprostu zawsze daje i nie ocenia: nie pyta ile dobrych uczynków zrobiłem danego dnia, ile mam na koncie kasy itd.... Widzisz można odkryć coś więcej

GREGORIANO te słowa wzbudziły we mnie ogromna nadzieję :roll:
27-12-2004 09:36
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Futrzak Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 562
Dołączył: Oct 2004
Reputacja: 0
Post: #27
 
Lubsia napisał(a):Droga Siostro Mario, z Twojej wypowiedzi wynika, że skoro ktoś ma trochę więcej pieniędzy to z góry jest przegrany i nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego.

A ja rozumiem to w inny sposób: moim zdaniem hipokryzja się tutaj ujawnia i to jest problemem.

If Jah is for me, tell me whom I gon' fear? No i won't fear!
28-12-2004 00:56
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Gregoriano Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,192
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #28
 
Futrzak napisał(a):A ja rozumiem to w inny sposób: moim zdaniem hipokryzja się tutaj ujawnia i to jest problemem.

Ale o co chodzi, bo nie wiem szczerze mówiąc..... :shock:

Pustynia i ciemna noc jest ?ask?!!!

Pozdrawiam

Grzegorz
28-12-2004 12:05
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Futrzak Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 562
Dołączył: Oct 2004
Reputacja: 0
Post: #29
 
Chodzi mi o tę wypowiedź, że ksiądz, który zbija kasiorkę, a wiernym mówi, że "łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne...". Taka postawa może naprawdę zniechęcać niektórych ludzi do przychodzenia do kościoła. Są osoby, które mają uraz do wszystkich księży i całego Kościoła, bo jakiś jeden ksiądz zrobił coś złego. Moim zdaniem w takim wypadku część winy ponosi ksiądz, bo to on daje zły przykład.

If Jah is for me, tell me whom I gon' fear? No i won't fear!
29-12-2004 22:57
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #30
 
Owszem, "problem" może leżeć w takim księdzu, ale tak naprawdę problem leży w zafałszowanym spojrzeniu ludzi na sytuację :!: Czy ten ksiądz reprezentuje CAŁY Kościół :?: Nie. Zafałszowanie polega więc tu na tym, że ludzie utożsamiają Kościół wyłącznie z duchowieństwem, co jest wręcz absurdem! To tak samo, jak się mówi, że wszyscy Polacy to złodzieje. Czy wszyscy? Nie.
Tutaj myślenie jest zgubne. Ludzie niestety lubią uogólniać. Ksiądz pływa w bogactwach, a na Mszy mówi, że szybciej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do Królestwa Niebieskiego, to już od razu ludzie uogólniają, że jak ten ksiądz taki to już wszyscy księża są tacy :!:

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
29-12-2004 23:13
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów