Ja nim trafiłem na Naszą Odnowę, to działałem prawie 2 lata w KSM (Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży). Często jeździłem na jakieś rekolekcje, szkolenia. Może tak nie powinno być, że tak to odbierałem, ale każdy taki wyjazd dodawał mi
power'a, który wystarczał mi na jakiś czas. Zawsze przez jakiś czas po rekolekcjach czułem w sobie jakąś moc, chęc do działania, wiarę w to że będzie lepiej, że potrafię zawsze wygrać z złym. Ale po pewnym czasie ta siła opadała. Czasem już po kilku dniach, czasem po tygodniu lub miesiącu.
Kiedyś ktoś mi powiedział na któryś rekolekcjach KSMu, że to jest tak jak z "doładowywaniem akumulatorów". Że warto czasem się na jakieś rekolekcje wybrać, aby na chwilę oderwać się od życia, trochę zastanowić się nad swoim życiem i doładować owe "akumulatory". Wiadomo, że z czasem się rozładują, ale wtedy zawsze można szukać kolejnej okazji aby je znów gdzieś doładować.
A jak to jest w Odnowie? Trochę podobnie. Każde spotkanie to takie małe "doładowanie"
I odbywa się ono co tydzień, a nie raz na 2-3 miesiące jak bywało z rekolekcjami i szkoleniami gdy byłem w KSM. Z tym, że trzy-dniowe zamknięte rekolekcje w których uczestniczyło 20 osób dawały mi jak by więcej "tego czegoś" niż jedno cotygodniowe spotkanie Odnowy. No ale Nasze spotkania są co tydzień, a nie raz na 3 miesiące
:aniol: