duszyczka

[nordlys]

Witaj Duszyczko!

Bardzo ciekawą masz historię z konikami. Ja miałam okazję tylko raz uczyć się jazdy konnej, niestety na tym poprzestałam, choć gdyby tylko czas pozwolił chętnie powróciłabym do tego tematu. Pamiętam, że potwornie bolały mnie mięśnie nóg (pewnie nie zrozumiałam nauczyciela, w których momentach jakich czynności mam dokonywać).

Annika napisał(a):koniki ... wbrew obiegowym opiniom wcale nie śmierdzą

... podobnie jak zastrzyk nie boli? :wink: (tak większość dorosłych wciska kity dzieciom przed szczepionką)
To zależy od człowieka, czasami ludzie są wrażliwi na pewne zapachy(podobnie jak na ból ukłucia igłą lekarską) i jeśli będzie to zapach konia, omijać będą z daleka wszelkie postoje z konnymi bryczkami szerokim łukiem (znam kogoś takiego).

W moim kochanym mieście-Krakowie- można przejechać się dorożką lub omnibusem konnym:


Pozdrawiam serdecznie

P.S. Całkowicie rozumiem Cię w sprawie uwag z "zakresu pisowni". Ciekawam jest jakie oceny miał ks. Marek z ortografii i gramatyki? Ja miałam b.złe (m.in. z powodu wolnego pisania), a w mojej 31-osobowej klasie zaledwie 1(słownie:jedna) osoba zawsze miała bezbłędne dyktanda. Ale żyję i pomagam teraz innym w pisaniu pism urzędowych (oczywiście ze słownikiem w ręku).