hah.. nie zapomnę, jak kiedyś wracaliśmy rowerami z bratem i kuzynem przez laaaasss podczas burzy właśnie... :twisted:
jak teraz o tym myślę, to się nazachwycać nad naszą głupotą nie mogę...
byliśmy nad jeziorkiem, zaczęło zbierać się na burze i padać, no to my na rowerki i dawaj ociekać przed burzą... możne po 5 minutach jazdy burza zaczęła się na dobre...
a my przez las, ciemno, leje, że nic nie widać, drzewa szumią, pioruny trzepią, błyska, konary z drzew spadają od wiatru...
co najlepsze, przejechaliśmy cały las (ok.10 min drogi), wyjechaliśmy na normalny teren i teoretycznie wszystko pięknie, gdyby nie to, że... nie zauważyłam krawężnika, wjechałam na niego rozpędzona i rozwaliłam się jak długa... :roll2: na sam koniec !!!
:a jakby tego było mało- rozwaliłam się na mostku! wryłam się w krawężnik równoległy z barierką mostku- nie powiem, przez chwile przeleciała mi myśl, czy zatrzymam się na tym krawężniku i wyląduje na chodniku, czy tez wybije się z niego, przelecę przez barierkę i spadnę do rzeki...
ale jakoś chyba dzięki temu- paradoksalnie- mniej się teraz boje burz.
co nie zmienia faktu, że drugi raz takiej przygody bym nie powtórzyła...
nawet, gdyby nie miała się skończyć wypadkiem..
:mrgreen: