Nigdy nie bałem się burzy, chyba na zasadzie kontry do mojej matki, która zawsze podczas burzy wręcz umiera ze strachu. Za to zawsze bezwarunkowo wyłączam odbiorniki elektryczne, bo mam przykre doświadczenia - jednego lata musiałem wymieniać dwukrotnie panele w antenach telewizyjnych, mimo że wyładowania nie były bezpośrednie - wystarczyły dwa pioruny w sąsiedztwie, żeby indukcja popaliła układy.
Z burzami związanych jest wiele fascynujących zjawisk - pioruny kuliste, tzw. napięcie krokowe i wiele innych.
Ostatnimi czasy mam sporego pietra biegając podczas burzy, bo zazwyczaj robię to z słuchawkami na uszach - teoretycznie można w sprzyjających okolicznościach przeżyć uderzenie pioruna, ale przy słuchaniu odtwarzacza mp3 kończy się to bardzo niemile...
Jeszcze dwie rzeczy przychodzą mi do głowy, bardzo pozytywne - powietrze po burzy i tęcza.
