"Napędzanie wątpliwości i potem (zresztą nieprzekonywująco) z nimi dyskutowanie....czy nieprzekonywująco to sfera dyskusjii...... kiedyś czytałam wyznania kobiety, która uwierzyła w Boga po przeczytaniu książki Z. Kosidowskiego "Opowieści biblijne".
Ja mam zawsze na uwadze słowa Prymasa Tysiąclecia kard. S. Wyszyńskiego:
- "Tyle jest mozliwości i dróg do Boga ile jest ludzi. Bo Bóg ma inną drogę dla każdego człowieka".
Vo dla jednych może być "herezją" innych poprowadzi do Boga - dyskusje także.
O teologii azjatyckiej nie wypowiadam się - prozaiczna sprawia, niewiele wiem.....ale przypominam księdzu, że za "podobne persony" w historii Kościoła byłi traktowani: św. Faustyna, Jan od Kryza, Maria Waltorta.
Co do tzw. pustego piekła - czytam książki ks. prof. W. Hryniewicza i nie doczytałam się jakoby twierdził on, że piekło jest puste i nie straciła wiary
...istota zasadza się:
- "Doszliśmy w ten sposób do samego sedna dramatu nadziei. Jak długo człowiek nie jest gotów wypowiedzieć swojego "tak", pozostaje dobrowolnie w stanie śmierci, w stanie istnienia rozdartego i niepełnego, istnienia w postaci cienia, które tradycja starotestamentalna okresla mianem szeolu. Nie da się więcej powiedziec o rozciagłości i trwaniu tego stanu. Wymyka sie on naszej doczesnej percepcji. Pocieszające jest wszakże to, że człowiek zachowuje w nim nadal wyboru i mozliwości nawrócenia. Może zwrócic sie do Boga i w końcu "wejść do radości swego Pana". Piekło negacji zostaje wówczas przezwyciężone. Stworzenie zachowuje zdolność wyboru i mozliwośc odrzucenia Boga. Jak długo może trwac w tym stanie - nie wiemy i nie bedziemy wiedziec po tej stronie życia. Doświadcza go jedynie ten, kto przezeń przechodzi. Tego doświadczenia nie można nikomu przekazac", (Dramat nadziei zbawienia).