Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kochać i być kochanym
Autor Wiadomość
piano Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 559
Dołączył: Jun 2006
Reputacja: 0
Post: #31
 
omyk napisał(a):Piano, przeczytaj co Rafałek pisze potem, nie tylko w pierwszym poście.
Przepraszam, nie przeczytałam uważnie.
24-10-2010 14:24
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #32
 
rafa?ek napisał(a):Może tutaj poznam(lub poznamy z moją żoną) kogoś - prawdziwego przyjaciela i bedzie mi w życiu lepiej
Jak piszesz, pochodzisz ze Sląska, życie tu nie należy do łatwych. W twoich słowach zawiera się dużo tęsknoty za kimś przyjaznym, takim od serca powierniku. Piszesz, że Bóg jest tym najlepszym naszym przyjacielem. I masz rację. ON uleczy wszystkie tęsknoty, wszystkie rany i boleści. Może powiem zbyt brutalnie, że szukanie przyjaźni w sieci jest błędem. Ja bym ci to odradzała ze szczerego serca. Wiem, że niejeden człowiek z sieci chciałby mianować się twoim przyjacielem, ale miej ograniczone zaufanie. Życie jest okrutne i nie należy tak pochopnie, nazwałabym to "na siłę" szukać tu sobie przyjaciół.

rafa?ek napisał(a):są ludzie, którzy mają uczucia, którzy upatrują w życiu również inne potrzeby-dostrzegania drugiego człowieka.
Tak, to jest racja i przemożna chęć znalezienia sobie kogoś lub raczej czyjegoś ramienia, by mu się wypłakać w kołnierz. To odwieczna chęć potrzeby/posiadania drugiego człowieka dla spraw mniej materialnych, a raczej dla spraw sfery duchowej (pogadać, zwierzyć się, powierzyć swoje najgłębsze tajemnice), bo oprócz modlitwy czujemy taką ogromną chęć zwykłego wygadania się do drugiego człowieka. Rozmowa z Bogiem może zastąpić w jakimś tam stopniu taką potrzebę, ale w końcu żyjemy wśród ludzi to z nimi chcemy się integrować w sposób jak najbardziej przyjazny.

Helmutt napisał(a):Od tamtej pory nie szukam pomocy u ludzi, staram się sam sobie pomóc w razie potrzeby. Może przez to nigdy nikogo o nic nie proszę, nie wyzewnętrzniam się, nie szukam pomocy - a z drugiej strony staram się pomagać innym jak tylko mogę (często tracąc na tym), nie żądać za to żadnej wdzięczności - bo wiem jak to boli
Ja też to przeżyłam i Helmutowi mogę podać rękę. Bezinteresowność stawiam zawsze na 1. miejscu, a potem mam satysfakcję, że udało mi się komuś pomóc i tak wewnętrznie odczuwam dosyt z dobrze wypełnionej roli, czasem drugoplanowej, ale to nie ma znaczenia.
Też kiedyś zawiodłam się na przyjaciołach i zapomniawszy o tym stałam się taka, jak Helmut.
A może mi było potrzebne takie właśnie doświadczenie, za co Panu Bogu dziękuję.
Ze względu na domowe obowiązki muszę resztę wypowiedzi odłożyć na czas późniejszy.
Rafałek - pozdrawiam Przytulanie

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
24-10-2010 22:01
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aleksab Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 530
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #33
 
Nicol@ napisał(a):Jak piszesz, pochodzisz ze Sląska, życie tu nie należy do łatwych.

No nie przesadzaj , to najlepsze miejsce w jakim mogłam się wychowywać i w jakim mogę mieszkać !!
Silne tradycje , silne charaktery dlaczego uważasz ze na śląsku życie nie należy do łatwych ?

"Światłość Chrystusa musi być głoszona, musi dotrzeć do wszystkich, aby przez Ewangelię światło padło na życie ludzi, aby zrozumieli jego sens i umieli je przeżywać w nadziei, która rodzi pokój i głęboką radość."

X Franciszek Blachnicki

"Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał: Walcz, Kochaj, Cierp "
25-10-2010 21:47
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
rafałek Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 7
Dołączył: Oct 2010
Reputacja: 0
Post: #34
 
Nicol@ bardzo Ci dziękuję za pięknego posta i za każde słowo które napisałaś Przytulanie

Zapoczątkowałem ten wątek już prawie trzy lata temu-bardzo mnie cieszy,że jest on wciąż żywy.Dziękuję Wam Wszystkim za każde dobre słowo i ... za modlitwę,której tak bardzo mi potrzeba.Wszyscy jej potrzebujemy i cieszę się bardzo,że pomimo tego że nie zawsze o tym piszemy czy mówimy to że są wśród Was tacy,którzy starają się pomóc modlitwą.

Tak naprawdę wystarczy życzliwy uśmiech,dobre słowo,prawdziwy ciepły uścisk dłoni a te pozornie małe rzeczy potrafią sprawić,że czujemy się lepiej.

W kolejnym poście napiszę trochę więcej :papa: Wszystkim Wam życzę żebyście potrafili się cieszyć i radować z właśnie pozornie małych rzeczy,żeby każdy dzień Waszego życia był wyjątkowy poprzez to co do niego wniesiecie-a każdy z nas może naprawdę wiele dając niewiele-wystarczy okazywać sobie nawzajem życzliwość i pokazywać innym że jesteśmy ludźmi,że mamy uczucia,że żadna krzywda nie jest nam obojętna i żebyśmy postarali się naszą radością i szczęściem zarażać innych ludzi.

Życzę Wam Kochani abyście potrafili cudownie kochać drugiego człowieka i doświadczali tego,że naprawdę jesteście przez innych kochani.

Pozostańcie z Bogiem :papa:
26-10-2010 21:14
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #35
 
rafa?ek napisał(a):To dla mnie bardzo ważne bardzo - nie mam już siły i dlatego chciałem Was kochani prosić o gorącą modlitwę, bo tylko to może nam pomóc
To było dokładnie dwa lata temu.
Wydaje mi się, że czytam scenariusz do nienakręconego jeszcze filmu, bo w dwa lata później piszesz:
rafałek napisał(a):dwa lata minęły i ... niestety nie mam już żony i dzieci.
oraz:
rafałek napisał(a):Najbardziej boli mnie fakt że do rozpadu mojej rodziny i małżeństwa przyczynił się ksiądz z mojej parafii.I to mnie boli.
Chyba to nie jest tak ważne, bo co za różnica, z kim żona odeszła?
Ważnym jest to, że ów pan (jego zawód w tej chwili jest mało znaczący), że ten jegomość nie uszanował RODZINY - najnormalniej w świecie ją rozbił, jak dzban; nie poszanował tej - jakże ważnej instytucji, jaką jest RODZINA.
To chyba najgorsze świństwo, jakie może zrobić człowiek drugiemu człowiekowi.
Ale skoro realia są takie, nie inne, pozostaje się tylko za owego gościa modlić.
Gdyby jednak i twoja ex żona nie dała na to przyzwolenia, mogłoby do tego dramatu nie dojść.
Jak to mówią:"Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz!'

[ Dodano: Wto 26 Paź, 2010 23:51 ]
aleksab napisał(a):No nie przesadzaj , to najlepsze miejsce w jakim mogłam się wychowywać i w jakim mogę mieszkać !!
Silne tradycje , silne charaktery dlaczego uważasz ze na śląsku życie nie należy do łatwych ?
Powiedziałam tak w ogólnym znaczeniu tego słowa.
Mam swoją rodzinę, swoją, czyli męża i troje dzieci, obydwoje pracujemy, by wychować tę gromadkę na dobrych ludzi, obydwoje czynimy niemałe starania po to, by zapewnić dzieciom wikt i opierunek. A wymagania są coraz to droższe i względem jedzenia i względem spraw socjalnych. W rodzinie górniczej nie da się oszukać kotleta schabowego plackiem ziemniaczanym. Moze tyle ci aleksab wystarczy k woli minimalnego wyjaśnienia.
Cieszy mnie, że to miejsce kochasz, pozdrawiam.

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
26-10-2010 23:32
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #36
 
Nicol@, kapłaństwo nie jest zawodem... Nie używaj sformułowań antyklerykałów, którzy na przekór wszelkim zasadom, celowo nazywają księży po świecku. Ksiądz nawet najbardziej grzeszny pozostaje Bożym kapłanem i z racji tej godności, a jeśli już nie chcesz jej przyznać, to choćby z racji przyjętych obyczajów, tytułowany jest księdzem.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
27-10-2010 07:04
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #37
 
hmm... znam takiego jednego księdza, zresztą wykładowca na KUL. - byliśmy na "Ty" - Dawno się nie widzieliśmy. Spotkaliśmy się przed pewną liturgią... powiedziałem - o witam księdza
- odburknął - ksiądz to mój zawód, ja mam imię.... :mrgreen:

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
27-10-2010 08:09
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #38
 
omyk, fajnie, że jesteś zdrowa!
Bo ty byłabyś chyba chora, gdybyś się nie czepiała, kobieto.
Mój proboszcz oraz opiekun duchowny pielgrzymek cały czas określają swoje posłannictwo zawodem, profesją.

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
27-10-2010 19:09
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
rafałek Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 7
Dołączył: Oct 2010
Reputacja: 0
Post: #39
 
Tak jak obiecałem chciałbym się z Wami podzielić tym co przeżyłem i jak sobie daję radę.

Jak już wcześniej (we wcześniejszych moich postach) pisałem,pomimo wielu moich starań i próśb o modlitwę nie udało mi się uratować rodziny.Żona odeszła i jeszcze przed rozwodem znalazła sobie kogoś.Odeszła nie bacząc na to że mamy dwóch kochanych synów obecnie jeden ma 5 a drugi 11lat.Wtedy jak postanowiła odejść byli o dwa lata młodsi.

Nie jestem w stanie napisać tego co wtedy czułem jak rozegrał się ten dramat czyli rozpad rodziny,która była dla mnie wszystkim.Do dziś wracam myślami jak będąc przy każdym porodzie sam przecinałem pępowinę i widziałem jak każde z naszych dzieci po raz pierwszy otwiera oczka patrząc na otaczający go świat.Teraz pozostały tylko wspomnienia.Sąd przyznał dzieci mojej byłej żonie.Żona miała ze mną wszystko ustalać jeżeli chodzi o dzieci.Efektem tych tzw ustaleń jest to że od dwóch lat nie widziałem naszych dzieci.Na moje prośby i starania żeby się z dziećmi zobaczyć czy porozmawiać choćby telefonicznie - otrzymuję SMS z pogróżkami żeby się nawet nie ważył być ojcem dla naszych dzieci.Dzieci mają już ojca takiego,że wyjdą na ludzi - napisała.

Myślę,że każdy z Was Kochani choć trochę poczuł to co ja wtedy czułem i co teraz czuję.Dzięki Waszym modlitwom,o które prosiłem już dwa lata temu i dzięki Panu Bogu otrzymałem olbrzymią pomoc i wsparcie a jakim nawet nie śniłem.Z pomocą przyszedł mi kuzyn,który jest dla mnie wspaniałym przyjacielem i wsparciem.Między Bogiem a prawdą jak się to zwykle mówi to dzięki mojemu kochanemu kuzynowi zawdzięczam to że żyję.To on ,jego wsparcie jego i nasza z kuzynem wspólna modlitwa,która jest wiecznie żywa i trwa i trwać będzie sprawiła,że udało mi się to wszystko przeżyć i wytrzymać,bo wielokrotnie byłem u kresu wytrzymałości i chciałem odejść z tego świata.

Kochani moi Wszystkim Wam życzę,żebyście mieli kogoś tak wspaniałego jak ja mam mojego Kuzyna,który tak wiele dla mnie zrobił i nadal robi,który ma zawsze zarówno czas jak i ochotę na to by porozmawiać,aby mnie wysłuchać i uklęknąć do wspólnej modlitwy różańcowej i każdej innej modlitwy.

Także Wam wszystkim życzę,abyście zaznali tego co ja od mojego Kuzyna a przede
wszystkim,aby nikt z Was nigdy nie musiał nawet w części przeżywać takiego dramatu związanego z rozpadem rodziny.

Byłoby mi bardzo miło,gdyby ktoś z Was znalazł czasem chwilkę i pomodlił się za mojego Kuzyna i mnie i tą część rodziny,która już ze mną nie jest.

Pozostańcie z Bogiem i Wszyscy pamiętajmy ,że należy się naprawdę spieszyć kochać ludzi,bo tak szybko odchodzą.Kochajcie innych i bądźcie przez nich kochani. :papa:
27-10-2010 19:44
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #40
 
rafałek napisał(a):Do dziś wracam myślami jak będąc przy każdym porodzie...
Rafał, jesteś naprawdę bardzo delikatny i uczuciowy, jak niejedna kobieta.
Znam wielu tatusiów, którzy też przecinali pępowinę, ale dla nich to był przysłowiowy "pryszcz". Przeszli nad tym do porządku dziennego.
Słowo daję, jesteś pierwszym, który po kilku latach od narodzin dzieci tak sentymentalnie to wspomina.
rafałek napisał(a):Na moje prośby i starania żeby się z dziećmi zobaczyć czy porozmawiać choćby telefonicznie - otrzymuję SMS z pogróżkami
To mnie dziwi, bo sąd powinien (tak przypuszczam) zająć stanowisko w sprawie odwiedzin biologicznego ojca dzieci, chyba, że jesteś pozbawiony praw ojcowskich?
Jeżeli jesteś ojcem nadal, to powinieneś sobie wywalczyć w sądzie najnormalniejsze prawo widywania się z własnymi dziećmi.
Pogróżki też mogą być dowodem w sprawie.
rafałek napisał(a):Z pomocą przyszedł mi kuzyn,który jest dla mnie wspaniałym przyjacielem i wsparciem
I zauważ, że Pan Bóg ma cię w swojej opiece, czuwa nad tobą. Zdaję sobie sprawę, jak ci musiało być ciężko. Ale Stwórca postawił na twej drodze kuzyna i jemu kazał opiekować się tobą. Na pewno nie będzie ci matkował bezterminowo, zatem powoli musisz (tak musisz) przywyknąć do samotności i radzenia sobie bez pomocy kogoś drugiego.
A kiedy rany się zagoją po tym dramacie, znajdź sobie kobietę i urządźcie sobie życie od nowa.
No, chyba, że planujesz pozostać w monogamii i stać się singlem, bo wg wiary może tak zamierzasz zrobić. I w samotności rozpamiętywać odgrzebując rany.
rafałek napisał(a):gdyby ktoś z Was znalazł czasem chwilkę i pomodlił się za mojego Kuzyna i mnie i tą część rodziny,która już ze mną nie jest.
Oczywiście, zawsze się znajdzie miejsce w modlitwie na jeszcze kilka intencji.
Rafał, pozdrawiam cię i bądź dobrej myśli :papa:

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
27-10-2010 21:28
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #41
 
Ja dodając do tego co napisała Nicol@, chciałbym tylko przypomnieć jak ważna jest modlitwa w intencjach : za twoją rodzine i żonę, aby Bóg pozwolił wam jeszcze zjednoczyć sie jako rodzinie - dla Boga nie ma nic niemożliwego, więc jeśli będziesz się modlił wtej intencji to kto wie czy kiedyś twoja żona nie przyjdzie sama do ciebie prosząc cie o przebaczenie i przyjęcie jej do siebie.
Nie przekreślaj nigdy tej możliwości, bo Bóg może cię jeszcze bardzo zaskoczyć - jesli mu zaufasz.
Pamietaj, że to co Bóg złaczył to może złączyc ponownie, gdyż rodzina to świętość, sakrament, który został zawarty przed Bogiem. Jeśli pragniesz jedności z żoną, kontaktu z dziećmi - módl sie o jedność rodziny, módl się za żonę i o możliwość widzenia dzieci.
Możesz nawet podjąć się zmagania i modlić się wstając w nocy. Otwierasz Pismo Świete, czytasz fragment jaki ci sie otworzy a potem kładziesz się krzyżem i modlisz się prosząc Boga o światło i pomoc, korzystając z tego wołania : "Jezu Chryste, synu Dawida, ulituj się nade mną"

Mnie to pomogło i Bóg rzeczywiście szybko zadziałał. Warto podjąć się zmagania.
Spróbuj dodatkowo zamówić mszę w intencji jedności rodziny i dać jałmużnę. To są takie formy kontaktu z Bogiem, które są Bogu miłe, więc może naprawdę tak zadziałać, że możesz być zdziwiony. Nie obiecuję, że coś się na 100% zmieni, bo to zależy od Boga, ale jeśli sie czegoś pragnie i powierza sie to Bogu to Bóg może działać, aby związac ponownie to co zostało rozwiązane przez człowieka. I wiele było już takich sytuacji, że rodzina została odbuowana.
Naprawdę warto próbować, warto walczyc o jedność rodziny, aby Bóg też widział, że tobie zależy na rodzinie, że pragniesz się pojednać z żoną, że pragniesz wzajemnego przebaczenia sobie wszystkiego co doprowadziło do tej sytuacji.

Ja życzę ci aby ciebie Bóg wysłuchał i pomógł ci w odnowieniu tego co sie rozpadło - twojej rodziny, względnie abyś mógł widywać swoje dzieci. Bóg potrafi przemieniać ludzkie serca.

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
29-11-2010 01:15
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
rafałek Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 7
Dołączył: Oct 2010
Reputacja: 0
Post: #42
 
Witajcie Kochani,

Minęło już chyba sporo czasu odkąd założyłem ten jakże piękny i wymowny(dla mnie-myślę ,że dla niejednego i niejednej z Was również) wątek :Kochać i być Kochanym" .

Upłynęło już naprawdę trochę czasu. Niektórzy z Was już w tym czasie ukończyli rozpoczętą naukę w szkole lub na studiach a niektórzy z Was założyli swoje rodziny. I daj Wam Wszystkim Boże bez wyjątku, by Wasza miłość była zawsze szczera,prawdziwa,bezgraniczna a przede wszystkim chciałem Wam Wszystkim życzyć, żebyście mieli kogo kochać i byście byli kochani.

Z całego serca chciałem podziękować Wam tutaj z forum - tym którzy brali i biorą udział w rozwoju tego wątku i tym którzy tylko czytali a nie szczędzili swojej modlitwy o którą nie raz prosiłem. Naprawdę czułem Waszą pomoc-modlitwę i bardzo jej potrzebowałem - jeśli mogę to nadal o nią proszę.

Chciałbym tyle powiedzieć/napisać a sam nie wiem jak i od czego zacząć. Następnym razem na pewno napiszę więcej i konkretniej co u mnie nowego. Po tym czasie od początku założenia tego wątku u mnie zmieniło się to że żona odeszła(o czym pisałem już wcześniej) - odeszła razem z dziećmi-moimi dwoma synami.Od roku już żyje sobie z innym i mówi o nim ,że teraz dzieci mają prawdziwego ojca. To aż brak słów...nie wiem co pisać. Nikomu nie życzę być w takiej ani podobnej sytuacji.

Robi wszystko ,aby mi uniemożliwić kontakt z dziećmi. A że dzieci są małe to zdążyła już je nastawić przeciwko mnie. Ja pocieszając się jedynie głęboką wiarą,że tu na ziemi życie się nie kończy,liczę na to że jak tu się życie skończy to potem doczekam się sprawiedliwości u Pana Boga. Obecnie od trzech lat widzę dzieci tylko wchodząc na "naszą klasę". Wchodzę tam kilka razy dziennie. W modlitwie trzymam ich cały czas przy sobie i tak będzie zawsze.

Może kiedyś moją byłą żonę ruszy sumienie i przejrzy na oczy widząc ile krzywdy zrobiła dzieciom i wszystkim moim bliskim. Nie życzę jej źle,nigdy nie życzyłem-pomimo tego co musiałem przejść i cały czas przechodzę,bo nie sztuką jest kochać tych którzy są dla nas dobrzy,którzy pomagają,są mili itd. Poza tym zawsze uważałem jedną prawdę której należy się w życiu trzymać - ktoś kto przestaje kochać to tak naprawdę nigdy nie kochał i nie rozumie znaczenia słowa "Kocham Cię".

Miało być krótko,a ja Was tu znowu zanudzam i obciążam moimi problemami. Chciałem Wam Kochani naprawdę jeszcze raz bardzo podziękować za każde dobre słowo,które wnieśliście w tym wątku,za Waszą modlitwę i za każdą myśl o mnie.A wątek będzie żył nadal,bo żeby żyć to musi być miłość a jak jest miłość to się kocha i jest się kochanym.

Życzę Wam błogosławionego tygodnia.

Pozostańcie z Bogiem.

Rafałek
03-05-2011 22:23
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #43
 
rafałku, wyobraź sobie, że zapomniałam o sprawie, jaka cię dręczy. Jest nieraz tyle ciekawych tematów na forum, że można się pogubić sięgając do wielu z nich jednocześnie.
Zauważam, że jesteś bardzo rozżalonym człowiekiem. Twój żal skądś się wziął? Czy nie należałoby by się zastanowić nad samym sobą :?: :!: Czy ty, jako mąż i ojciec nie popełniłeś jakiegoś błędu, którego następstwa odczuwasz dzisiaj :?: Nie pomyślałeś kiedyś, że może, gdybyś życie powtórzył raz jeszcze, to obrałbyś inną "strategię", inaczej byś coś zrobił, inaczej byś zadziałał :?: To są tylko moje przypuszczenia, bo też niejednokrotnie sama bym chciała oddać swoje życie do poprawki :?: :arrow: :shock: Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że nie żyje się na niby. Życie to poważna sprawa i nie ma takiej szkoły, gdzie nauczono by człowieka, jak żyć, jak być rodzicem, jak przez to życie przejść nie uroniwszy z niego żadnej szczęśliwej chwili :!:

Gabriel García Márquez pisze:
Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł.
rafałku, żywię nadzieję, że znajdziesz na swej drodze wielu tak pomocnych ludzi spoglądających na ciebie z góry.

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
05-05-2011 10:00
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
rafałek Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 7
Dołączył: Oct 2010
Reputacja: 0
Post: #44
 
Nicol@ napisał(a):rafałku, wyobraź sobie, że zapomniałam o sprawie, jaka cię dręczy. Jest nieraz tyle ciekawych tematów na forum, że można się pogubić sięgając do wielu z nich jednocześnie.
Zauważam, że jesteś bardzo rozżalonym człowiekiem. Twój żal skądś się wziął? Czy nie należałoby by się zastanowić nad samym sobą :?: :!: Czy ty, jako mąż i ojciec nie popełniłeś jakiegoś błędu, którego następstwa odczuwasz dzisiaj :?: Nie pomyślałeś kiedyś, że może, gdybyś życie powtórzył raz jeszcze, to obrałbyś inną "strategię", inaczej byś coś zrobił, inaczej byś zadziałał :?: To są tylko moje przypuszczenia, bo też niejednokrotnie sama bym chciała oddać swoje życie do poprawki :?: :arrow: :shock: Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że nie żyje się na niby. Życie to poważna sprawa i nie ma takiej szkoły, gdzie nauczono by człowieka, jak żyć, jak być rodzicem, jak przez to życie przejść nie uroniwszy z niego żadnej szczęśliwej chwili :!:

Gabriel García Márquez pisze:
Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł.
rafałku, żywię nadzieję, że znajdziesz na swej drodze wielu tak pomocnych ludzi spoglądających na ciebie z góry.

Dziękuję Nicol@ za Twoją odpowiedź na mojego posta.

Mówiąc całkiem szczerze to jedyny żal mam do siebie,że byłem tak naiwny,że dałem się wykorzystać mojej byłej żonie.Już parę lat temu mama mojej byłej żony nie raz mi mówiła że moja żona mnie i tak zostawi,ale nie teraz tylko poczeka aż będą dzieci i aż wykupimy nasze mieszkanie na własność.A ja to przez cały ten czas brałem lekkomyślnie jako żart (niesmaczny bo nie smaczny ale jako żart). A jak było.... Napiszę krótko.

Dwóch synów mieliśmy już a jak wykupiliśmy mieszkanie na własność to moja żona odeszła po trzech miesiącach.Każdy nie sobie sam odpowie dlaczego dopiero wtedy.

A wracając do Twojego pytania czy jak bym miał zacząć życie od początku to czy bym coś zmienił to mogę śmiało odpowiedzieć,że chyba nic bym nie zmienił bo całkowicie się oddałem i poświęciłem rodzinie i nie bardzo wiem co bym tu mógł zmienić.Dla mnie rodzina była zawsze największym skarbem i radością.

A jedyne co bym może zmienił to to ,żeby tak bezgranicznie nie ufać i nie wierzyć mojej byłej żonie.Ale z drugiej strony to to by się tak samo kłóciło z moim sumienie,bo jask można nie ufać żonie i jej nie wierzyć to po co się żenić.

Rozżalony nie jestem - tylko chciałem zwrócić niektórym uwagę na to co się w życiu czasem przydarzyć może i żeby inni nie popełnili podobnych błędów do mnie-choć nie wiem gdzie ich się doszukiwać.

Dziękuję Nicol@ za Twój każdy miły post.Napisz co u Ciebie.Pozdrawiam serdecznie.

Pozostańcie z Bogiem

Rafałek
07-05-2011 19:42
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Nicol@ Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,143
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #45
 
rafałek napisał(a):to jedyny żal mam do siebie,że byłem tak naiwny,że dałem się wykorzystać mojej byłej żonie.
A na czymże polega małżeństwo, jak nie na wzajemnym wykorzystywaniu - w pozytywnym znaczeniu tego słowa, na czym ?
rafałku, jesli dobrze rozumiem, to nie zmienił byś nic, a może tylko żonę?
rafałek napisał(a):chyba nic bym nie zmienił bo całkowicie się oddałem i poświęciłem rodzinie
Bo rodzina to jest właśnie poświęcenie siebie, swojego dla niej czasu (dla rodziny), ale też jest tu pierwiastek egoizmu - to trzeba zaznaczyć. Bo tu się daje, ale i bierze.
rafałek napisał(a):Dla mnie rodzina była zawsze największym skarbem i radością
I prawidłowo. Chyba nie byłeś dzieckiem i wiedziałeś, jako dorosły i " nie w ciemię bity" mężczyzna, że rodzina to SKARB. Ale go należy szanować, dmuchać na niego. Jako dorosły człowiek nie byłeś chyba przymuszony do związku z tą kobietą, mniemam, że byłeś całkowicie świadom tego, co robisz. Nie będę się tu rozwlekać z moją mową, ale jeśli było, tak, jak piszę, to niestety widzę tu dość spory ułamek twojej winy.
rafałek napisał(a):A jedyne co bym może zmienił to to ,żeby tak bezgranicznie nie ufać i nie wierzyć mojej byłej żonie
Nie, z tym nie mogę się zgodzić, bo to jest tylko gdybanie.
Przecież chyba rozumiesz, że związek dwojga ludzi opierać się musi na zaufaniu - na wzajemnym zaufaniu.
To jest podstawa. Chociaż powiem ci, że ryzyko jest wpisane w najdrobniejszy szczegół naszego życia.
Nie piszę tego bynajmniej, by ci coś podpowiadać, doradzać, nie , bo ty już to przerobiłeś. A Pan Bóg w swej dobroci pokazał ci coś, na co ty miałeś oczy zamknięte.

[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcSXjHIPlX5f6E6wjNuyBma...natOJIeMF7]
07-05-2011 20:26
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów