rafałek napisał(a):to jedyny żal mam do siebie,że byłem tak naiwny,że dałem się wykorzystać mojej byłej żonie.
A na czymże polega małżeństwo, jak nie na wzajemnym wykorzystywaniu - w pozytywnym znaczeniu tego słowa, na czym ?
rafałku, jesli dobrze rozumiem, to nie zmienił byś nic, a może tylko
żonę?
rafałek napisał(a):chyba nic bym nie zmienił bo całkowicie się oddałem i poświęciłem rodzinie
Bo rodzina to jest właśnie poświęcenie siebie, swojego dla niej czasu (dla rodziny), ale też jest tu pierwiastek egoizmu - to trzeba zaznaczyć. Bo tu się daje, ale i bierze.
rafałek napisał(a):Dla mnie rodzina była zawsze największym skarbem i radością
I prawidłowo. Chyba nie byłeś dzieckiem i wiedziałeś, jako dorosły i " nie w ciemię bity" mężczyzna, że rodzina to SKARB. Ale go należy szanować, dmuchać na niego. Jako dorosły człowiek nie byłeś chyba przymuszony do związku z tą kobietą, mniemam, że byłeś całkowicie świadom tego, co robisz. Nie będę się tu rozwlekać z moją mową, ale jeśli było, tak, jak piszę, to niestety widzę tu dość spory ułamek twojej winy.
rafałek napisał(a):A jedyne co bym może zmienił to to ,żeby tak bezgranicznie nie ufać i nie wierzyć mojej byłej żonie
Nie, z tym nie mogę się zgodzić, bo to jest tylko
gdybanie.
Przecież chyba rozumiesz, że związek dwojga ludzi opierać się musi na zaufaniu - na wzajemnym zaufaniu.
To jest podstawa. Chociaż powiem ci, że ryzyko jest wpisane w najdrobniejszy szczegół naszego życia.
Nie piszę tego bynajmniej, by ci coś podpowiadać, doradzać, nie , bo ty już to przerobiłeś. A Pan Bóg w swej dobroci pokazał ci coś, na co ty miałeś oczy zamknięte.