Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Przetaczanie krwi u Świadków Jehowy
Autor Wiadomość
Kyllyan Offline
peregrino
*****

Liczba postów: 1,068
Dołączył: Nov 2005
Reputacja: 0
Post: #151
 
Scott napisał(a):Miał być jeden z Polski. A może chcesz więcej?
mówimy o transfuzji. Z tego co wiem, ani zapalenia płuc, ani niewydolności nerek transfuzją się nie leczy.

[Obrazek: 764919eb84c6980d44424b316918db5d.png]


„Bez wiary potykamy się o źdźbło trawy, z wiarą przenosimy góry.” S. Kierkegaard
08-03-2010 13:59
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #152
 
Aha, jeszcze jedno. To, co niektórzy tu praktykują, to tak, jakby poszli na stypę w Japonii, i zaczęli pałać świętym oburzeniem, że wszyscy są na biało ubrani - kolor uważany w krajach zachodu za kolor radości. Zupełnie nie biorąc pod uwagę, że dla Japończyka jest to kolor żałoby.

Tak, analogicznie, wygląda patrzenie na wszystko przez pryzmat siebie i tylko siebie.

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
08-03-2010 14:02
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #153
 
Kyllyan napisał(a):[quote="Scott"] Miał być jeden z Polski. A może chcesz więcej? [quote]
mówimy o transfuzji. Z tego co wiem, ani zapalenia płuc, ani niewydolności nerek transfuzją się nie leczy.

1994 - Gazeta Wyborcza z 17 listopada 1994 (str. 10-11) opisuje przypadek jeszcze jednej niepotrzebnej śmierci małego dziecka Świadków Jehowy, Krzysia H. Dziecko zmarło, ponieważ jego matka, Świadek Jehowy, odmówiła podpisania zgody na transfuzje.

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
08-03-2010 14:16
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Myszkunia Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,371
Dołączył: Jun 2006
Reputacja: 0
Post: #154
 
Augustus napisał(a):
Myszkunia napisał(a):ok, określe to inaczej - swoją poprzednią wypowiedzią wypowiadasz się niewłaściwie o innym człowieku, jakby byl gorszy od Ciebie. Ja tak rozumiem stwierdzenie,ze "to dobrze,ze SJ nie chcą przetaczać krwi..." A to jest niekatolickie.
Kolejne stwierdzenie w Twojej poprzedniej wypowiedzi jest prowokacyjne. Bóg pomaga tym, co sami sobie pomagają. Zgodzę sie z tym. Ale musze dodać, ze według wiary katolickiej Bóg nie ogranicza się ze swoja pomocą do tych, co sami sobie pomagają. Pomaga też tym, co sobie nie pomagają. Człowiek może pomoc przyjąć lub odrzucić.

Niedawno jeden pan odesłał mnie do szkoły podstawowej na korepetycje, ponieważ powiedziałem mu, że wschody i zachody słońca realnie nie istnieją. Ludzie usilnie bronią schematów poznawczych, a w konsekwencji tej obrony zaczynają oceniać innych ludzi. Nie krytykuję Cię, Myszkunia, ale chcę Tobie pokazać, że są większe możliwości poznawcze niż ograniczanie się do jakiejkolwiek oceny, a w szczególności do katolickości lub niekatolickości. Katolicyzm nie zabrania myśleć w kategoriach korzyści, wręcz przeciwnie, możesz przeczytać Mt 25, 14-30. Katolicyzm nie nakazuje mi przejmować się każdym. Jezus zdążył powiedzieć (Mt 15,14 za BT): [i]1., a powiedzeniem,że ktoś źle czyni. Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy ślepych. Jeśli zaś ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną.[/i] Jezus nie zmuszał człowieka do czynienia czegokolwiek wbrew swojej woli. Czy zatem Jezus w twoich oczach, Myszkunia, wypowiadając powyższe, niewłaściwie wypowiedział się o innym człowieku i z tego tytułu słowa Jezusa są niekatolickie? Reasumując, nie stwierdziłem, ponieważ nie mam ograniczonego i bezdennie głupiego mechanizmu myślowego, że ktoś nie powinien dostać krwi, bo sam się krwią nie dzieli, wobec tego lepiej niech umrze. Jeżeli zdrowy na umyśle człowiek dorosły czegoś nie chce, to uważam, że nie można mu wciskać czegoś, co uważa za niekorzystne dla siebie. (W tym momencie należy rozpatrzyć to w kontekście tematu tego wątku. Ale dopiszę, aby uprzedzić jakąś głupią logikę podstawiającą, że człowiek, który czegoś nie chce, nie powinien decydować o życiu drugiego człowieka.) Krew jest, niestety tak to wygląda, produktem deficytowym, a jeśli dwójka ludzi potrzebuje krwi, a można dać tylko jednemu, bo tyle jej jest, to powstaje problem moralny: komu dać? Jeśli jeden człowiek mówi: ja nie chcę, bo transfuzja jest dla mnie niekorzystna, a drugi człowiek mówi: proszę, dajcie mi, bo mam dla kogo żyć, to taka sytuacja jest niezwykle korzystna dla tego, kto chce żyć. A że nie ma żadnych metafizycznych sankcji karnych, to dziwi mnie, że ten pierwszy nie chce. Ten pierwszy nie jest dla mnie gorszy. Nie chce, to nie. A jeśli jest tyle krwi, że można dać i jednemu i drugiemu, ale ten pierwszy nie chce, bo uważa, że transfuzja jest dla niego niekorzystna, to produkt można zachować do momentu zapotrzebowania.
Nie ograniczam Boga, Myszkunia, nawet się nie ośmielę jakkolwiek ograniczać naszego Stwórcy, po prostu widzę to nieco inaczej. Szaweł swojego czasu pomógł sobie i przemienił się za sprawą Boga w Pawła. A przecież mógł swojego czasu powiedzieć: [i]2.precz ode mnie demonie! [/i]. W takiej hipotetycznej sytuacji na pewno zaszkodziłby sobie, a może inaczej myślisz, Myszkunia? Jeszcze wspomnę, że mój znajomy opowiadał mi, a historię posłyszał od swojego znajomego lekarza, że w USA jakiś śJ oskarżył lekarza o nieposzanowanie jego woli. Podobno śJ uczestniczył w karambolu i z tego tytułu doznał poważnych obrażeń, tracąc jednocześnie dużo krwi. Do szpitala dowieziono go nieprzytomnego, ale w trakcie dowozu ustalono jego tożsamość, gdyż miał przy sobie dokumenty, a wśród nich jakieś oświadczenie, stanowiące o zakazie dokonania transfuzji krwi. ŚJ, któremu lekarz uratował życie, wniósł sprawę do sądu przeciwko lekarzowi, argumentując, że lekarz dokonał czynności medycznych, niezgodnych z wolą śJ. Lekarz miał się bronić, tłumacząc, że nie powziął informacji o woli pacjenta, gdyż w tym czasie mieli tak dużo ciężkich przypadków, że nie było czasu na przekazywanie takich informacji, tylko trzeba było szybko działać, aby ratować życie. Nie wiem jak skończyła się sprawa, być może ona jeszcze trwa; przy najbliższej okazji zapytam się znajomego, czy on wie coś więcej o sprawie, czy nie.
Właściwie to nie dziwię się śJ, że wniósł sprawę, gdyż nie poszanowano jego woli i z tego tytułu chce kasę, jako formę zadośćuczynienia. Szkoda mi lekarza, bo on nawet jeśli powziął informację, to wierzę, że jego natura zwyciężyła i dlatego dokonał wszystkich czynności, aby uratować życie ludzkie.
I teraz, aby uznać coś za niekatolickie, należy dowieść Myszkunia, że ono takowym jest. Nikomu nie życzę śmierci, nikogo nie traktuje jako człowieka drugiej kategorii, i nikomu nie wyznaczam powinności.
1. jest różnica pomiędzy, to dobrze,ze nie przetaczają, bo krew się nie marnuje ( to znaczy ,ze gdyby przetaczali, krew by sie marnowała - jest to znaczenie domyślne) a skrytykowaniem zachowania w danej sytuacji.

[ Dodano: Pon 08 Mar, 2010 13:39 ]
Augustus napisał(a):
Myszkunia napisał(a):ok, określe to inaczej - swoją poprzednią wypowiedzią wypowiadasz się niewłaściwie o innym człowieku, jakby byl gorszy od Ciebie. Ja tak rozumiem stwierdzenie,ze "to dobrze,ze SJ nie chcą przetaczać krwi..." A to jest niekatolickie.
Kolejne stwierdzenie w Twojej poprzedniej wypowiedzi jest prowokacyjne. Bóg pomaga tym, co sami sobie pomagają. Zgodzę sie z tym. Ale musze dodać, ze według wiary katolickiej Bóg nie ogranicza się ze swoja pomocą do tych, co sami sobie pomagają. Pomaga też tym, co sobie nie pomagają. Człowiek może pomoc przyjąć lub odrzucić.

Niedawno jeden pan odesłał mnie do szkoły podstawowej na korepetycje, ponieważ powiedziałem mu, że wschody i zachody słońca realnie nie istnieją. Ludzie usilnie bronią schematów poznawczych, a w konsekwencji tej obrony zaczynają oceniać innych ludzi. Nie krytykuję Cię, Myszkunia, ale chcę Tobie pokazać, że są większe możliwości poznawcze niż ograniczanie się do jakiejkolwiek oceny, a w szczególności do katolickości lub niekatolickości. Katolicyzm nie zabrania myśleć w kategoriach korzyści, wręcz przeciwnie, możesz przeczytać Mt 25, 14-30. Katolicyzm nie nakazuje mi przejmować się każdym. Jezus zdążył powiedzieć (Mt 15,14 za BT): [i]1., a powiedzeniem,że ktoś źle czyni. Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy ślepych. Jeśli zaś ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną.[/i] Jezus nie zmuszał człowieka do czynienia czegokolwiek wbrew swojej woli. Czy zatem Jezus w twoich oczach, Myszkunia, wypowiadając powyższe, niewłaściwie wypowiedział się o innym człowieku i z tego tytułu słowa Jezusa są niekatolickie? Reasumując, nie stwierdziłem, ponieważ nie mam ograniczonego i bezdennie głupiego mechanizmu myślowego, że ktoś nie powinien dostać krwi, bo sam się krwią nie dzieli, wobec tego lepiej niech umrze. Jeżeli zdrowy na umyśle człowiek dorosły czegoś nie chce, to uważam, że nie można mu wciskać czegoś, co uważa za niekorzystne dla siebie. (W tym momencie należy rozpatrzyć to w kontekście tematu tego wątku. Ale dopiszę, aby uprzedzić jakąś głupią logikę podstawiającą, że człowiek, który czegoś nie chce, nie powinien decydować o życiu drugiego człowieka.) Krew jest, niestety tak to wygląda, produktem deficytowym, a jeśli dwójka ludzi potrzebuje krwi, a można dać tylko jednemu, bo tyle jej jest, to powstaje problem moralny: komu dać? Jeśli jeden człowiek mówi: ja nie chcę, bo transfuzja jest dla mnie niekorzystna, a drugi człowiek mówi: proszę, dajcie mi, bo mam dla kogo żyć, to taka sytuacja jest niezwykle korzystna dla tego, kto chce żyć. A że nie ma żadnych metafizycznych sankcji karnych, to dziwi mnie, że ten pierwszy nie chce. Ten pierwszy nie jest dla mnie gorszy. Nie chce, to nie. A jeśli jest tyle krwi, że można dać i jednemu i drugiemu, ale ten pierwszy nie chce, bo uważa, że transfuzja jest dla niego niekorzystna, to produkt można zachować do momentu zapotrzebowania.
Nie ograniczam Boga, Myszkunia, nawet się nie ośmielę jakkolwiek ograniczać naszego Stwórcy, po prostu widzę to nieco inaczej. Szaweł swojego czasu pomógł sobie i przemienił się za sprawą Boga w Pawła. A przecież mógł swojego czasu powiedzieć: precz ode mnie demonie! . W takiej hipotetycznej sytuacji na pewno zaszkodziłby sobie, a może inaczej myślisz, Myszkunia? Jeszcze wspomnę, że mój znajomy opowiadał mi, a historię posłyszał od swojego znajomego lekarza, że w USA jakiś śJ oskarżył lekarza o nieposzanowanie jego woli. Podobno śJ uczestniczył w karambolu i z tego tytułu doznał poważnych obrażeń, tracąc jednocześnie dużo krwi. Do szpitala dowieziono go nieprzytomnego, ale w trakcie dowozu ustalono jego tożsamość, gdyż miał przy sobie dokumenty, a wśród nich jakieś oświadczenie, stanowiące o zakazie dokonania transfuzji krwi. ŚJ, któremu lekarz uratował życie, wniósł sprawę do sądu przeciwko lekarzowi, argumentując, że lekarz dokonał czynności medycznych, niezgodnych z wolą śJ. Lekarz miał się bronić, tłumacząc, że nie powziął informacji o woli pacjenta, gdyż w tym czasie mieli tak dużo ciężkich przypadków, że nie było czasu na przekazywanie takich informacji, tylko trzeba było szybko działać, aby ratować życie. Nie wiem jak skończyła się sprawa, być może ona jeszcze trwa; przy najbliższej okazji zapytam się znajomego, czy on wie coś więcej o sprawie, czy nie.
Właściwie to nie dziwię się śJ, że wniósł sprawę, gdyż nie poszanowano jego woli i z tego tytułu chce kasę, jako formę zadośćuczynienia. Szkoda mi lekarza, bo on nawet jeśli powziął informację, to wierzę, że jego natura zwyciężyła i dlatego dokonał wszystkich czynności, aby uratować życie ludzkie.
I teraz, aby uznać coś za niekatolickie, należy dowieść Myszkunia, że ono takowym jest. Nikomu nie życzę śmierci, nikogo nie traktuje jako człowieka drugiej kategorii, i nikomu nie wyznaczam powinności.
1. jest różnica pomiędzy, to dobrze,ze nie przetaczają, bo krew się nie marnuje ( to znaczy ,ze gdyby przetaczali, krew by sie marnowała - jest to znaczenie domyślne) a skrytykowaniem zachowania w danej sytuacji.
2. Tak, myśle inaczej. Bo demon, gdyby wypowiedzial te słowa nasz bohater, uciekłby, a Jezus nie i tym samym potwierdziłby swoja obecność jako Boga. Poza tym, gdyby zaszła taka sytuacja, jeszcze więcej można by domniemywać. Dlatego Twoje myślenie jest jednostronne i ogranicza Boga.

[Obrazek: mysz4.gif]
08-03-2010 14:39
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Augustus Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 356
Dołączył: Mar 2009
Reputacja: 0
Post: #155
 
Myszkunia, uprzejmie proszę o zachowanie staranności w cytowaniu, gdyż niepotrzebnie dopisujesz do cytatu coś, czego nie napisałem.
Nie wiem co chcesz powiedzieć, ale już napiszę, że to co napisałem, nie oznacza, że krew po przetoczeniu jest zmarnowana, kiedy ktokolwiek chce przetoczyć krew dla ratowania swojego życia. Jeśli jest zagrożenie życia i transfuzja krwi może życie uratować, to lekarz, mając środek do uratowania życia, musi dokonać wszelkich czynności, aby życie uratować, ponieważ to jest obowiązek jego zawodu. Natomiast jeśli ktokolwiek nie wyraża zgody na transfuzję krwi, to jego wolę należy uszanować, ale w zakresie decydowania wyłącznie o sobie. Marnotrawstwo nie polega na zmarnowaniu krwi, kiedy ratuje się życie, ale na tym, że nieposzanowanie cudzej woli odbiera człowiekowi jego prawo do decydowania o sobie.
Aby zrozumieć to, co napisałem, należy pomyśleć inaczej. Jeśli kogokolwiek przymusza się do wejścia w sakrament małżeństwa, to wszelkie dobra
przygotowane na okoliczność wesela są zmarnowane, a dlaczego? Bo ślub jest nieważny.
Jeśli dajesz komuś prezent, a wiesz, że ten ktoś prezentu nie chce, to istnieje niezwykle wysokie prawdopodobieństwo, że ten ktoś prezent wyrzuci do kosza.
Jeśli śJ wrócą do swoich dawniejszych stanowisk, że mogą dokonywać transfuzji krwi i będą chcieli tej transfuzji, to nie można rozmawiać o jakimkolwiek marnotrawstwie. Jeśli nie chcą, to nie marnujmy jej, bo marnotrawstwo polega na odebraniu śJ ich prawa do decydowania o sobie. (Aby było jasne, z dyskusji wykluczam dzieci śJ, bo to jest inny problem, bardziej skomplikowany.)
Jeśli chodzi o św. Pawła, to w ogóle nie zrozumiałaś tego, co chciałem powiedzieć. Nie rozchodzi się o to, że gdyby demon powiedział cokolwiek św. Pawłowi, ale że Szaweł mógł pozostać człowiekiem o twardym karku, a w ten sposób nie pomógłby sobie, tylko zaszkodził.

Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy (...) Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga wszechświat został tak stworzony, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych. Hbr 11, 1-3 BT
08-03-2010 15:49
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #156
 
A ja zwrócę uwagę na jeszcze jeden niuans sytuacji.

Mianowicie pierwsi chrześcijanie, w czasach prześladowań, często ginęli na arenach. Ginęli nie samotnie, ale całymi rodzinami. Z małymi dziećmi włącznie.

W ich przypadku również rodzice decydowali o ich życiu. I wybierali dla nich śmierć, bynajmniej nie bezbolesną. Wybierali, gdyż wierzyli, że najważniejsze jest to, co wieczne - dusza, a nie to, co doczesne - ciało. Dla czystości duszy i wiary skazywali więc swoje dzieci na pewną i bolesną śmierć.

Świadkowie Jehowy robią w zasadzie dokładnie to samo. Wierzą, że przetoczenie krwi zabije duszę ich dziecka. Dlatego też wybierają to, co wedle ich wiary i sumienia, jest najlepsze dla dziecka.

Podsumowując, w obu przypadkach takie same są motywy (chęć ratowania duszy dziecka, celowanie w wyższe, pośmiertne dobro), i te same skutki (fizyczna śmierć dziecka)

Dziwi mnie więc niepomiernie, że ci pierwsi (pierwsi chrześcijanie) traktowani są jak bohaterowie, a ci drudzy (Świadkowie Jehowy) - niemal jak mordercy :-k

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
08-03-2010 16:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
piano Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 559
Dołączył: Jun 2006
Reputacja: 0
Post: #157
 
Zapraszam do przeczytania tego w co jest w tym linku http://watchtower.org.pl/ajwrb.php

Modlitwa jest kluczem, który otwiera skarbnice łask - M.Magdalena Damen
08-03-2010 16:24
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Augustus Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 356
Dołączył: Mar 2009
Reputacja: 0
Post: #158
 
Drizzt napisał(a):Mianowicie pierwsi chrześcijanie, w czasach prześladowań, często ginęli na arenach. Ginęli nie samotnie, ale całymi rodzinami. Z małymi dziećmi włącznie.W ich przypadku również rodzice decydowali o ich życiu. I wybierali dla nich śmierć, bynajmniej nie bezbolesną. Wybierali, gdyż wierzyli, że najważniejsze jest to, co wieczne - dusza, a nie to, co doczesne - ciało. Dla czystości duszy i wiary skazywali więc swoje dzieci na pewną i bolesną śmierć.

Prymitywna argumentacja. Pierwsi chrześcijanie nie zmuszali siebie i swoje dzieci do wejścia na arenę, gdzie grasowały dzikie i wygłodniałe zwierzęta. Nie wybierali śmierci, ale skazywano ich na śmierć.

Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy (...) Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga wszechświat został tak stworzony, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych. Hbr 11, 1-3 BT
08-03-2010 16:41
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #159
 
Augustus napisał(a):
Drizzt napisał(a):Mianowicie pierwsi chrześcijanie, w czasach prześladowań, często ginęli na arenach. Ginęli nie samotnie, ale całymi rodzinami. Z małymi dziećmi włącznie.W ich przypadku również rodzice decydowali o ich życiu. I wybierali dla nich śmierć, bynajmniej nie bezbolesną. Wybierali, gdyż wierzyli, że najważniejsze jest to, co wieczne - dusza, a nie to, co doczesne - ciało. Dla czystości duszy i wiary skazywali więc swoje dzieci na pewną i bolesną śmierć.

Prymitywna argumentacja. Pierwsi chrześcijanie nie zmuszali siebie i swoje dzieci do wejścia na arenę, gdzie grasowały dzikie i wygłodniałe zwierzęta. Nie wybierali śmierci, ale skazywano ich na śmierć.

A dlaczego ich skazywano? Gdyż nie byli skorzy do wyparcia się wiary. Więc jeśli coś jest tu prymitywne (uwaga dla moderacji - kto zaczął z obelgą? nie ja...), to Twoje odwrócenie sytuacji ogonem.

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
08-03-2010 16:45
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #160
 
Drizzt napisał(a):To, co niektórzy tu praktykują, to tak, jakby poszli na stypę w Japonii, i zaczęli pałać świętym oburzeniem, że wszyscy są na biało ubrani - kolor uważany w krajach zachodu za kolor radości. Zupełnie nie biorąc pod uwagę, że dla Japończyka jest to kolor żałoby.
No i widzisz Drizzt, jak ty nic nie rozumiesz! :mrgreen: Akurat kolor biały w europie jest naj najbardziej stosowny. Jeśli kogoś kochamy, to cieszymy się, że już połączył się z Ojcem. Płacz i żałoba ma odniesienie do tych co zostają. Tzn z pobudek egoistycznych przywdziewają żałobę, bo juz więcej nie ujrzę tej osoby, która zmarła.
Nie biorąc pod uwagę je szczęścia. Ja myślę że to o czym piszesz jest akurat reliktem pogańskim.
Jeśli kogoś Pan powoła do siebie, na swoje z nim zaslubiny, zjednoczenie, to czyż jest to powód do żałoby? Czym innym jest przerwanie komuś życia, lub zaniechanie pomocy. To Bóg jest dawcą życia. Naszym obowiązkiem jest go ratować zawsze. Jeśli jednak wolą Boga jest, by ta osoba umarła, na nic się zdadzą nasze wysiłki. Ale nie nam o tym decydować. Podoba mi się postawa króla Dawida w obliczu zagrożenia śmiercią jego syna. Pościł i modlił się, cerpiał., odmawiał pokarmów. Rwał szaty. Robił wszystko, by syn żył. Jednak w momencie, gdy umarł, Dawid umył się, założył odświetne ubranie, namaścił twarz oliwę i poszedł na ucztę.
Tak więć mnie by biały kolor nie zgorszył. Szczęśliwy
Drizzt napisał(a):Mianowicie pierwsi chrześcijanie, w czasach prześladowań, często ginęli na arenach. Ginęli nie samotnie, ale całymi rodzinami. Z małymi dziećmi włącznie.
Otóz to. Ale robili wszystko, by dzieci przeżyły. Jeśli nie dało rady, to trudno, - ale robili wszystko, by je ratować. I siebie też. Pamiętam na filmie "Qvo vadis" jak na arenie gdy lew się zbliżał, jakas matka w geście ostatniej deski ratunku, w gescie wręcz rozpaczy rzuciła tym dzieckiem w stronę trybuny - a nuż sie uda!?- nie udało sie, ale nie o to chodzi, tylko o to że ta kobieta wbrew temu co piszesz, robiła wszystko, by uratować dziecko. Prawie trafiłes w sedno, ale to "prawie" czyni wielką różnicę. :-* #-o :aniol:

Drizzt napisał(a):A dlaczego ich skazywano? Gdyż nie byli skorzy do wyparcia się wiary.
Mylisz skutek z przyczyną, relatywizujesz. A świadków nikt nie skazuje. Nie żąda wyparcia się wiary.
Ciekawe jest że to poganie ich (tych chrześcijan) skazywali. Za bezbożnictwo. Lub inne przypisywane im zbrodnie. Np podpalenie Rymu. Lub kanibalizm.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
08-03-2010 16:46
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #161
 
Cytat:Nie żąda wyparcia się wiary.

Ależ żąda, Sant, żąda. Gdyby ŚJ zgodził się na przetoczenie krwi jego dziecku, byłoby to równoważne z wyparciem się wiary, wyparciem się prawa, które się z tą wiarą łączy.

Obie grupy mają wybór - albo dziecko zginie, albo zginie jego "dusza". Obie wybierają dla niego śmierć fizyczną. Obie bez woli czy wiedzy dziecka. To ta sama sytuacja, ta sama, jeśli chodzi o sens i treść.

EDIT: A co do robienia wszystkiego, by dzieci przeżyły - u ŚJ jest tak samo. Nie zabraniają oni przeprowadzania operacji, nie zabraniają nwet operacji ryzykownych (a nuż przeżyje?). Ale gdy przychodzi do wyboru: życie fizyczne lub zbawienie, wybierają zbawienie dla dziecka - tak samo, jak pierwsi chrześcijanie. Obie grupy poświęcają życie fizyczne dziecka, by ratować życie duchowe. Obie grupy robią co mogą, by nawet życie fizyczne ratować - ale nie kosztem dobrobytu duszy.

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
08-03-2010 17:05
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Wojtek37 Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 1,321
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #162
 
Kyllyan napisał(a):
piano napisał(a):... wszyscy wiedzą, że ŚJ nie godzą się na przetaczanie krwi i pomyślcie jakie są skutki... tysiące zgonów z powodu odmowy i to przede wszystkim dzieci, za których rodzice decydują, te maleństwa umierają a przecież mogłoby żyć...
Znasz jakieś statystyki? Możesz powiedziec ile dzieci zmarło - choćby tylko w Polsce - z tego powodu? Znasz choćby jeden taki przypadek?

A nie zastanowiłeś się bracie, że ŚJ nie zależy na podawaniu takich statystyk, bo odbiór potencjalnych konwertytów, mógł by być dla nich nie przychylny....?

Przeczytaj zatem szacunkowe wyliczenia owego problemu....

Cytat:"Życzylibyśmy sobie dostarczenia jakichś niepodważalnych liczb, ale z oczywistych powodów Towarzystwo woli nie upubliczniać dokumentacji o owych zgonach. Niemniej postaramy się zilustrować, jakie koszty ponosi się w ludziach. Według opublikowanych raportów w roku 1994 Stanach Zjednoczonych dokonano 22,6 miliona zabiegów chirurgicznych. Dla celów naszego przykładu przyjmijmy, że zaledwie 25% tych zabiegów zakwalifikowano jako poważne operacje, co daje w przybliżeniu 5,6 miliona przypadków. Opierając się na opublikowanych przez WTS danych, możemy wyliczyć, że jakieś 20,600 takich operacji przeprowadzono na Świadkach (w USA stosunek ten wynosi 1:270). Ponieważ wiemy już, że niewyrażenie zgody na przyjęcie krwi zwiększa ryzyko zejścia śmiertelnego o jakiś jeden procent, możemy ostrożnie ocenić, iż w Stanach Zjednoczonych umiera 206 Świadków bezpośrednio w wyniku odmowy leczenia krwią. Idąc dalej – w roku 2002 dobrą nowinę głosiło 6,3 miliona Świadków. Jeden milion z tej liczby należy przepisać Stanom Zjednoczonym. Możemy więc bez obaw pomnożyć wspomniane 206 przypadków przez sześć. Wynik tych wyliczeń ukazuje, że ponad 1200 Świadków Jehowy umiera rokrocznie w następstwie zakazu krwi."

za http://www.brooklyn.org.pl/corocznezniwa.htm


Drizzt napisał(a):Obie grupy poświęcają życie fizyczne dziecka, by ratować życie duchowe. Obie grupy robią co mogą, by nawet życie fizyczne ratować - ale nie kosztem dobrobytu duszy.

O jakim "dobrobycie duszy" u ŚJ prawisz- toć oni nie wierzą w Duszę Nieśmiertelną.... a nawet, za takie osoby, które umarły w wyniku braku dostępu do transfuzji, nie modlą się......

Nie zastanawia Cię to......

"Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy".
Św. Jan Kasjan
08-03-2010 17:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Maciej Mróz Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 8
Dołączył: Jan 2010
Reputacja: 0
Post: #163
 
Gdy rodzice ŚJ nie chcą zgodzić się na transfuzje krwi, lekarz zawiadamia Sąd Rodzinny. Sędzia w trybie nastychmiastowym pozbawia władzy rodzicielskiej rodziców i może wykonać opierację. Niestety wtedy rodzice SJ uważają że to już nie jest ich dziecko, bo ma inną krew. Wtedy dziecko trafia do Domu Dziecka.Taki przypadek był publikowany( nie pamiętam kiedy).Według prawa dobro dziecka jest postawione wyżej niż pogląd religijny.
Nie wierzę aby w Polsce była matka Swiadek Jehowy która by skazała na śmierć własne dziecko. Czy nie obowiązuje ich przykazanie"nie zabijaj"?
08-03-2010 18:11
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Augustus Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 356
Dołączył: Mar 2009
Reputacja: 0
Post: #164
 
Drizzt napisał(a):Ależ żąda, Sant, żąda. Gdyby ŚJ zgodził się na przetoczenie krwi jego dziecku, byłoby to równoważne z wyparciem się wiary, wyparciem się prawa, które się z tą wiarą łączy.

A to prawda. Dokonanie transfuzji krwi, wbrew woli śJ, jest równe z żądaniem wyparcia się wiary śJ, wiary, którą pokłada wyłącznie w słowa ciała kierowniczego. Nie ważne, że ciało kierownicze kiedyś miało inny pogląd w sprawie transfuzji krwi. Czyli jakaś grupa ludzi zdecydowała o metafizycznych sankcjach karnych, ale nie Bóg, którego głoszą śJ, gdyż nawet w PNŚ nie ma sankcji za dokonanie transfuzji krwi.

Drizzt napisał(a):Obie grupy mają wybór - albo dziecko zginie, albo zginie jego "dusza". Obie wybierają dla niego śmierć fizyczną. Obie bez woli czy wiedzy dziecka. To ta sama sytuacja, ta sama, jeśli chodzi o sens i treść.

Zupełnie inna. Pierwsi chrześcijanie robili wszystko, aby ich potomstwo przeżyło. Niestety wyłapywano ich i rzucano na arenę pod kły dzikich zwierząt. Przyjęcie chrześcijaństwa nie było równoznaczne z wyborem rychłego uśmiercenia na arenie, bo pierwsi chrześcijanie kochali życie i nie byli samobójcami. Przyszło im żyć w chorych czasach, w których chory człowiek z lubością ich zabijał. Całkiem inna treść, sens i okoliczności.

Drizzt napisał(a):Obie grupy robią co mogą, by nawet życie fizyczne ratować - ale nie kosztem dobrobytu duszy.

A co to za dobrobyt duszy po śmierci ciała u śJ? Wie pan coś więcej od śJ?

Drizzt napisał(a):Więc jeśli coś jest tu prymitywne (uwaga dla moderacji - kto zaczął z obelgą? nie ja...)

Proszę sobie wziąć do ręki słownik języka polskiego i sprawdzić hasło "obelga", bo wierzę, że pan nie zna znaczenia tego hasła. Pokrótce panu wytłumaczę, że obelga byłaby tylko wtedy, kiedy obok rzeczownika "argumentacja" stał drugi rzeczownik wyrażony w dopełniaczu.

[ Dodano: Pon 08 Mar, 2010 17:52 ]
Maciej Mróz napisał(a):Gdy rodzice ŚJ nie chcą zgodzić się na transfuzje krwi, lekarz zawiadamia Sąd Rodzinny. Sędzia w trybie nastychmiastowym pozbawia władzy rodzicielskiej rodziców i może wykonać opierację.
Twój post mnie uspokoił, bo już myślałem, że Konwencja o Prawach Dziecka, a mianowicie:
Cytat:Art. 14.
3. Swoboda wyrażania wyznawanej religii lub przekonań może podlegać tylko takim ograniczeniom, które są przewidziane prawem i są konieczne do ochrony bezpieczeństwa narodowego i porządku publicznego, zdrowia lub moralności społecznej bądź podstawowych praw i wolności innych osób.

jest pisana sobie a muzom.

Maciej Mróz napisał(a):Nie wierzę aby w Polsce była matka Swiadek Jehowy która by skazała na śmierć własne dziecko. Czy nie obowiązuje ich przykazanie"nie zabijaj"?

Scott napisał(a):1994 - Gazeta Wyborcza z 17 listopada 1994 (str. 10-11) opisuje przypadek jeszcze jednej niepotrzebnej śmierci małego dziecka Świadków Jehowy, Krzysia H. Dziecko zmarło, ponieważ jego matka, Świadek Jehowy, odmówiła podpisania zgody na transfuzje.
:sad:

Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy (...) Przez wiarę poznajemy, że słowem Boga wszechświat został tak stworzony, iż to, co widzimy, powstało nie z rzeczy widzialnych. Hbr 11, 1-3 BT
08-03-2010 18:31
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Kyllyan Offline
peregrino
*****

Liczba postów: 1,068
Dołączył: Nov 2005
Reputacja: 0
Post: #165
 
Maciej Mróz napisał(a):Niestety wtedy rodzice SJ uważają że to już nie jest ich dziecko, bo ma inną krew.
Zwykłe, ordynarne kłamstwo. Nawet, jesli zdarzył się taki przypadek, to nie jest to normalna rzecz u ŚJ.

A tak w ogóle o temacie. Zadałem sobie trochę trudu i przesledziłem temat od poczatku. Już od trzeciego postu zaczął sie chlew. Zadnej merytorycznej dyskusji. Kłamstwa, pomówienia i emocjonalne wypowiedzi jacy to ŚJ sa niedobrzy i jak krzywdzą swoje dzieci. Ciekaw jestem czemu to ma słuzyć. ŚJ tego forum nie czytają a nawet gdyby się jakiś znalazł to mają głęboko z tyłu to co inni o nich myslą. Uważam, ze temat dojrzał do zamkniecia.

[Obrazek: 764919eb84c6980d44424b316918db5d.png]


„Bez wiary potykamy się o źdźbło trawy, z wiarą przenosimy góry.” S. Kierkegaard
08-03-2010 20:50
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów