Tak sobie myślę że bardzo dobrze że doszliśmy w dyskusji o Spichlerzu do Benny Hinna. Zestawienie tych dwu tematów jest samo w sobie dobrym podsumowaniem tego co o Spichlerzu powiedzieć się powinno...
Znalazłem taki tekst - bodajże w piśmie "ku wspólnocie" o historii "Spichlerza":
Wszystko zaczęło się w końcu 1996 roku. W dobrej wierze zaprosiliśmy do naszej wspólnoty Andrzeja (...), studenta wydziału teologii ATK. Zafascynował on swoim niecodziennym świadectwem i barwnym prowadzeniem katechez liczne grono, choć już wtedy część osób odczuwało niepokój z nim związany. Mimo to przewodniczył modlitwom i bardzo często prowadził nauczania. Jeszcze wtedy poddawał się rozeznaniu, jednak z biegiem czasu przejął inicjatywę prowadzenia spotkań do tego stopnia, że przestał się liczyć z głosem innych i negował polecenia opiekuna duchowego (...).
Od początku byliśmy właściwie grupą modlitewną. Z chwilą pojawienia się Andrzeja, różnorodność wcześniejszych form modlitwy praktycznie znikła na rzecz spontanicznie odmawianych dziękczynień i uwielbień. “Modlitwa” taka budzi silne emocje, tym bardziej jeśli przeplatana jest wyraźnie dominującym głosem prowadzącego. U niektórych uczestników widać było prawie całkowite oderwanie się od rzeczywistości. W trakcie tych “modlitw” wiele osób doznawało “spoczynku w Duchu”. Posługa Andrzeja tym charyzmatem polegała na dmuchaniu, krzyczeniu i tym podobnych praktykach. “Charyzmat” ten rozeznano później negatywnie. Na spotkaniach Andrzej wielokrotnie dokonywał (wspólnie z dowolnymi osobami) “egzorcyzmów”. Zachęcał do tego wszystkich uczestników. Głoszone przez niego “proroctwa” również nie były rozeznawane.
Patrząc na osobę Andrzeja wyraźnie widać w jego postępowaniu pewną konsekwencję. Przede wszystkim w kurczowym trzymaniu się Kościoła Katolickiego. Związek ten nie wynika bynajmniej z umiłowania naszego Kościoła. Andrzej wielokrotnie już był wydalany z wielu wspólnot. O braku szczerego przywiązania świadczy również fakt, który pod znakiem zapytania stawia jego prawdomówność. Podczas jednej z rozmów Andrzeja z ks. Markiem padło pytanie: Czy Andrzej prowadzi spotkania w domach, podczas których dokonuje obrzędu łamania chleba? Odpowiedź z jego strony była kategorycznie przecząca. Wiemy jednakże z innego źródła (osoby uczestniczącej w tym), że Andrzej dopuścił się takiego czynu (ponoć sam Andrzej twierdzi iż nie prowadził, a jedynie uczestniczył w takich obrzędach - więc formalnie nie dopuścił się klamstwa - przyp. MRB). Kiedy indziej sam twierdził iż u siebie, na Ukrainie, we wspólnocie robią to często.
Jesienią `97 Andrzej został wydalony z naszej wspólnoty. Bezwzględny zakaz ks. Proboszcza, dotyczący jego wszelkiej działalności na polu religijnym jest ignorowany. Spotkania Andrzeja z osobami uzależnionymi od niego przeniosły się do domów prywatnych. W międzyczasie wyszło na jaw, że jest on aktywnym członkiem grupy protestanckiej.(...) Głoszą oni, że wszyscy jesteśmy bez grzechu i już święci, odrzucają cierpienie, jako drogę do zbawienia i łaskę od Boga, nie akceptują istnienia Czyśćca, negują autorytet całej hierarchii kościelnej upatrując w tym zniewolenie demoniczne, odrzucają nauki Ojców Kościoła, uznają swój wybrańczy charakter. Swoimi naukami (...) pociągają ludzi o słabym charakterze, znikomej wiedzy religijnej, neofitów, osoby poranione lub zbuntowane.
Dostrzeżone owoce ich działania wśród nas to: jedna z osób poprosiła oficjalnie o ekskomunikę; młodzież przygotowująca się do Bierzmowania, a będąca pod ich wpływem, zaniedbała spotkania formacyjne; widoczny jest proces odchodzenia od kościoła części osób; w kilku przypadkach nastąpiło rozbicie relacji rodzinnych; zmniejsza się możliwość konstruktywnego dialogu z Kościołem; osoby uczestniczące w tych spotkaniach przyznają się, iż ich stan duchowy i psychiczny uzależniony jest od uczestnictwa w intensywnej modlitwie.
Nie chcemy analizować tego, kto ponosi za to odpowiedzialność. Na pewno ujawniły się tu nasze liczne słabości. Pragniemy jednak przedstawić kilka faktów, aby wzmóc naszą czujność co do działania tej i podobnych osób w ramach “Odnowy” czy innych grup naszego Kościoła o potrzebie takiego ostrzeżenia świadczy fragment Drugiego Listu Św. Pawła do Tymoteusza, który otworzył nam się podczas modlitwy o rozeznanie napisania tego listu: Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy. I od takich stroń. Z takich bowiem są ci, co wślizgują się do domów i przeciągają na swoją stronę kobietki obciążone grzechami, powodowane pożądaniami różnego rodzaju, takie, co to zawsze się uczą, a nigdy nie mogą dojść do poznania prawdy. Jak Jannes i Jambres wystąpili przeciw Mojżeszowi, tak też i ci przeciwstawiają się prawdzie, ludzie o spaczonym umyśle, którzy nie zdali egzaminu z wiary. Ale dalszego postępu nie osiągną: bo ich bezmyślność będzie jawna dla wszystkich, jak i tamtych jawna się stała.”
pozdrawiam
Marek
|