Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Autor Wiadomość
Talmid Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 624
Dołączył: Feb 2008
Reputacja: 0
Post: #31
 
Dawno, dawno, a w sumie niedawno temu, za sosnowym laskiem w wiosce Sulechów panowało wielkie poruszenie z powodu wydarzeń, które miały się właśnie rozpocząć.

Wszystko to było bacznie obserwowane z czarnego drewnianego domu, w którym machał swymi wyłupiastymi oczyma chciwy PSuj w stronę samochodu wiozącego zwierzęta na rzeż a także był świadkiem zapakowywania takich zwierząt wiec zrozumiał swój błąd i został przeciwnikiem takiego zamieszania. Natomiast dumna duszyczka przygotowywała się do ślubu. Jej narzeczony ukrywał przed nią, że jego ojciec jest tutejszym rzeźnikiem, gdyż znał jej niektóre poglądy.

Po zrozumieniu swojego błędu chciwy PSuj chciał się spotkać z swoim przyjacielem, który przy okazji był narzeczonym duszyczki. A celem tej wizyty miała być rozpoczynająca się właśnie intryga. Niestety jednak PSuja pogonił ojciec jego przyjaciele pognał go z toporem w dłoni, a biedny PSuj uciekł nie wiadomo gdzie i słuch po nim zaginał. A rzeźnik spod Sulechowa skończył ze swym zawodem. Lecz ... lecz to był tylko sen duszyczki.

Po przebudzeniu zaczęła mieć poważne obawy czym się zajmuje jej przyszły teść. Musiała jednak jeszcze opracować menu na przyjęcie. Miała z tym dylemat ponieważ...wiedziała, że ulubionym przysmakiem narzeczonego oraz jego rodziny jest owies, który jak wiadomo, stanowi podstawę diety koni. A te, jak powszechnie wiadomo, Duszyczce są bardzo bliskie... Postanowiła zatem, iż ucieknie się do podstępu. Lecz po pewnym czasie zrozumiała ze z owsem nie ma żadnego problemu i może go podać na przyjęciu bo on nikomu nie zagraża.

Niewielu jednak wiedziało, że właścicielem zbiorów owsa i dostarczycielem go dla wioski był PSuj, który handlował nim przez pośredników. Dowiedział się on wkrótce o nietypowym menu weselnym i, chyba niezbyt dobrze wróżąc dla tej historii, uśmiechnął się jakby coś miał wykombinować.

Tymczasem Duszyczka i jej narzeczony mieli kolejny problem - otóż cała rodzina narzeczonego (kto się na niego zgłosi?) uwielbiała mięso. I z tego powodu mogła nawet zbojkotować przyjęcie syna. Ale zaraz..., przecież mówili, że ulubionym smakołykiem całej rodziny narzeczonego jest owies, więc coś mi sie pokiełbasiło - mruknął pod nosem PSuj. Po czym dodał: coś mi ten internet nie służy chyba, że mam takie przeskoki w myśleniu -albo to zapewne ta owsianka z modyfikowanego owsu - próbował jednak z drugiej strony bronić swego uzależnienia (i zdecydował dodwać mniej siarki do nawozu).

PSuj przez ten natłok różnych myśli od samego ranka nie mógl dojść do swego przyjaciela (narzeczonego Duszyczki), a przecież to była taka ważna sprawa, choć chyba już nie pamiętał jaka. A więc w końcu wyszedł ze swojej chałupy. Poszedł od razu do swego przyjaciela i powiedział mu o swoim spostrzeżeniach i wątpliwościach. Doszli bardzo szybko do porozumienia. I wspólnie przystąpili do omawiania menu.

Wtem dobiegł ich przeraźliwy śmiech... "Ha ha ha! Czyżbyś tu się ukrywał przede mną PSuju, u syna rzeźnika? Czyż nie pamiętasz o długu, który miałeś do wczoraj mi spłacić?!" PSujowi włos się zjeżył i być może nawet puścił bąka. Natomiast głos z dołu kontunuował: "Przejmuje więc młyn oraz wszelkie zapasy owsu, które posiadasz, aż nie zwrócisz ostatniego grosza"...

Lecz biedny PSuj nie zwrócił pieniedzy i został aresztowany i osadzony w wiezieniu dostal kare 4 lat pozbawienia wolności. Natomiast duszyczka poprosiła ksiedza o przyspieszenie wesela i zaprosiła gości na szybszą datę menu ustalila sama bez wiedzy ojca narzyczonego. ustalila ze bedzie mieso ale tylko drobiowe i zabite w normalnych warunkach. A także warzywa i owoce. No i tp.

Lecz jak się okazało ksiądz nie zgodził się udzielić ślubu, gdyż brakowało 1 świadka, którego właśnie osadzono w więzieniu. Narzeczony nie zgadzał się na nikogo innego poza PSujem, a sędzia nie zgodził się na chwilowe wypuszczenie PSuja. A więc Duszyczce zaczęło bardzo zależeć i rozmyślać jak uwolnić PSuja. W sumie był jej bratem ktrego nienawidziła i stwierdziła ze nic w tym kiernku nie zrobi. więc namówiła narzyczonego aby zmieniła świadka. No i ksiądz sie zgodzil. No a 2. swiadkiem została Rechel.

Nadszedł dzień zaślubin. Zebrali się wszyscy w świątyni, pełni radości i miłości. Tylko prawie-mąż z każdą chwilą nabierał coraz większych wapliwości - jego przyszła żona pałała nienawiścią do swojego brata, który przecież przestał jeść koninę i chciał dać im owies. Ponadto bał się czy jego ukochana nie przystępuje do sakramentu mając serce pełne nienawiści. Wydawało mu się nawet, że refren psalmu brzmiał: "widziały gały co brały".

W końcu kazanie się skończyło i narzeczeni podeszli bliżej ołtarza.
Kiedy narzeczony wypowiedział jako pierwszy sakramentalne TAK, wówczas coś załopotało, zatrzęsło się, zadudniło. Przestrzeń wokół napełniła sie paskudnie smrodliwym dymem. Okazało się, że to wszystko było tylko snem, a sam narzeczony wypuścił potężnego podkołdernika smrodliwego.
Jak to zrozumial wpadła do niego duszyczka i zerwała zareczyny powiedziala ze poznała innego męzczyznę i z nim dziś wyjeżdza, że go bardzo kocha i powiedziała że nie chce mieć nic doczynienia z nim ani z jego rodziną ani swoim g głupim bratem - zaczęła się jąkać ze złości.

A więc dzień dla narzeczonego zaczął się, pomimo koszmaru ożenku i smrodu w sypialni, wyborowo. -Nie musiał się wiązać z osobą, którą wskazali mu rodzice, a której nie lubił.
Pieniądze, które miały być wydane na tort z owsu, zupy z owsu, kotlety z owsu i inne przysmaki na niedoszłe wesele, zostały przeznaczone na spłatę długu PSuja, który mógł wreszcie cieszyć się wolnością (tak jak i były narzeczony).

Narzeczony a zarazem niedoszły mąż Duszyczki miał na imię Gwidon. Trzeba to było wreszcie powiedzieć, aby uniknąć wszelkich niedomówień. Był tak skromnym człowiekiem, że do tej pory nie ujawniał swych personaliów. Dalej: przyjaźń PSuja z jego niedoszłym szwagrem zaowocowała tym, że PSuj zaczął wychodzić powolutku na ludzi oraz na prostą finansową. Gwidon mianował go swoim zastępcą w firmie "Head & Owies".

Lecz długo to nie trwało w końcu jego nowy szef poznał sie i na nim. Nie dość ze go okradał to miał romans z jego zona. Znowu trafił do więzienia ale ono nie było mu przychylne i bardzo źle go tam traktowano. Siostra jednak go nie porzuciła - odwiedziła go. No i powiedział co myśli. I powiedziała mu ze zmarł stary stryj i zostawił jej spadek a jego potępił.

Po pewnym czasie Dusza spotkała na swojej drodze miłego...
...prokuratora, który wziął ją na "dołek", na przesłuchanie. W wyniku tegoż przesłuchania okazało się, że oskarżenie o kradzież ze skutkiem osadzenia PSuja było zaaranżowane przez Duszę. Wyszły na jaw jej niecne zamiary. Dostała 10 lat odsiadki w więzieniu o zaostrzonym rygorze. W zakładzie karnym, na dzień dobry, ogolili jej głowę na zero, a na posiłki, 3 razy w tygodniu podawano gotowaną koninę a ona rozpoczeła głodówkę w celu ratowania swojej wolności.

PSuj i Gwidon, jako że nie byli mściwymi ludzimi, zaproponowali Duszyczce, że wycofają oskarżenia jeśli ta da im wreszcie spokój. Najlepiej jak osiądzie gdzieś ze swoim, jak dobrze liczę, trzecim chłopem w tej bajce. Duszyczka przystała na te warunki.

Tymczasem sołtys Sulechowa podpisał Traktat Isboński, w którym Rada Powiatu kazała cały produkowany owies oddać w dobre rece do stadniny koni Duszyczki. Ktora została uniewinniona z zarzutów a jak sie okazało zaplatany byl także ksiądz. Duszyczka osiedliła sie daleko od sulechowa w miescie od dawna które sie jej podobało. Nikt nie wiedział gdzie jest.

A to miasto nazywało się Warszawa.

I Duszyczka spotkała tam wujka [glow=red]Talmida[/glow], który ją zewangelizował.

W rezultacie czego pojechała na kurs Filipa.
A potem nawet na kurs Pawła, po którym została [glow=red]Wielką Ewangelizatorką.[/glow]

Rozpoczeła działać na terenie całej Polski a sama pogodziła się z bratem i byłym byłym narzeczonym. A po tym czynie były narzeczony pojechał na kurs Filipa.

A potem nawet na kurs Pawła, po którym został również [glow=red]Wielkim Ewangelizatorem.[/glow]
14-04-2008 18:57
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #32
 
Dawno, dawno, a w sumie niedawno temu, za sosnowym laskiem w wiosce Sulechów panowało wielkie poruszenie z powodu wydarzeń, które miały się właśnie rozpocząć.

Wszystko to było bacznie obserwowane z czarnego drewnianego domu, w którym machał swymi wyłupiastymi oczyma chciwy PSuj w stronę samochodu wiozącego zwierzęta na rzeż a także był świadkiem zapakowywania takich zwierząt wiec zrozumiał swój błąd i został przeciwnikiem takiego zamieszania. Natomiast dumna duszyczka przygotowywała się do ślubu. Jej narzeczony ukrywał przed nią, że jego ojciec jest tutejszym rzeźnikiem, gdyż znał jej niektóre poglądy.

Po zrozumieniu swojego błędu chciwy PSuj chciał się spotkać z swoim przyjacielem, który przy okazji był narzeczonym duszyczki. A celem tej wizyty miała być rozpoczynająca się właśnie intryga. Niestety jednak PSuja pogonił ojciec jego przyjaciele pognał go z toporem w dłoni, a biedny PSuj uciekł nie wiadomo gdzie i słuch po nim zaginał. A rzeźnik spod Sulechowa skończył ze swym zawodem. Lecz ... lecz to był tylko sen duszyczki.

Po przebudzeniu zaczęła mieć poważne obawy czym się zajmuje jej przyszły teść. Musiała jednak jeszcze opracować menu na przyjęcie. Miała z tym dylemat ponieważ...wiedziała, że ulubionym przysmakiem narzeczonego oraz jego rodziny jest owies, który jak wiadomo, stanowi podstawę diety koni. A te, jak powszechnie wiadomo, Duszyczce są bardzo bliskie... Postanowiła zatem, iż ucieknie się do podstępu. Lecz po pewnym czasie zrozumiała ze z owsem nie ma żadnego problemu i może go podać na przyjęciu bo on nikomu nie zagraża.

Niewielu jednak wiedziało, że właścicielem zbiorów owsa i dostarczycielem go dla wioski był PSuj, który handlował nim przez pośredników. Dowiedział się on wkrótce o nietypowym menu weselnym i, chyba niezbyt dobrze wróżąc dla tej historii, uśmiechnął się jakby coś miał wykombinować.

Tymczasem Duszyczka i jej narzeczony mieli kolejny problem - otóż cała rodzina narzeczonego (kto się na niego zgłosi?) uwielbiała mięso. I z tego powodu mogła nawet zbojkotować przyjęcie syna. Ale zaraz..., przecież mówili, że ulubionym smakołykiem całej rodziny narzeczonego jest owies, więc coś mi sie pokiełbasiło - mruknął pod nosem PSuj. Po czym dodał: coś mi ten internet nie służy chyba, że mam takie przeskoki w myśleniu -albo to zapewne ta owsianka z modyfikowanego owsu - próbował jednak z drugiej strony bronić swego uzależnienia (i zdecydował dodwać mniej siarki do nawozu).

PSuj przez ten natłok różnych myśli od samego ranka nie mógl dojść do swego przyjaciela (narzeczonego Duszyczki), a przecież to była taka ważna sprawa, choć chyba już nie pamiętał jaka. A więc w końcu wyszedł ze swojej chałupy. Poszedł od razu do swego przyjaciela i powiedział mu o swoim spostrzeżeniach i wątpliwościach. Doszli bardzo szybko do porozumienia. I wspólnie przystąpili do omawiania menu.

Wtem dobiegł ich przeraźliwy śmiech... "Ha ha ha! Czyżbyś tu się ukrywał przede mną PSuju, u syna rzeźnika? Czyż nie pamiętasz o długu, który miałeś do wczoraj mi spłacić?!" PSujowi włos się zjeżył i być może nawet puścił bąka. Natomiast głos z dołu kontunuował: "Przejmuje więc młyn oraz wszelkie zapasy owsu, które posiadasz, aż nie zwrócisz ostatniego grosza"...

Lecz biedny PSuj nie zwrócił pieniedzy i został aresztowany i osadzony w wiezieniu dostal kare 4 lat pozbawienia wolności. Natomiast duszyczka poprosiła ksiedza o przyspieszenie wesela i zaprosiła gości na szybszą datę menu ustalila sama bez wiedzy ojca narzyczonego. ustalila ze bedzie mieso ale tylko drobiowe i zabite w normalnych warunkach. A także warzywa i owoce. No i tp.

Lecz jak się okazało ksiądz nie zgodził się udzielić ślubu, gdyż brakowało 1 świadka, którego właśnie osadzono w więzieniu. Narzeczony nie zgadzał się na nikogo innego poza PSujem, a sędzia nie zgodził się na chwilowe wypuszczenie PSuja. A więc Duszyczce zaczęło bardzo zależeć i rozmyślać jak uwolnić PSuja. W sumie był jej bratem ktrego nienawidziła i stwierdziła ze nic w tym kiernku nie zrobi. więc namówiła narzyczonego aby zmieniła świadka. No i ksiądz sie zgodzil. No a 2. swiadkiem została Rechel.

Nadszedł dzień zaślubin. Zebrali się wszyscy w świątyni, pełni radości i miłości. Tylko prawie-mąż z każdą chwilą nabierał coraz większych wapliwości - jego przyszła żona pałała nienawiścią do swojego brata, który przecież przestał jeść koninę i chciał dać im owies. Ponadto bał się czy jego ukochana nie przystępuje do sakramentu mając serce pełne nienawiści. Wydawało mu się nawet, że refren psalmu brzmiał: "widziały gały co brały".

W końcu kazanie się skończyło i narzeczeni podeszli bliżej ołtarza.
Kiedy narzeczony wypowiedział jako pierwszy sakramentalne TAK, wówczas coś załopotało, zatrzęsło się, zadudniło. Przestrzeń wokół napełniła sie paskudnie smrodliwym dymem. Okazało się, że to wszystko było tylko snem, a sam narzeczony wypuścił potężnego podkołdernika smrodliwego.
Jak to zrozumial wpadła do niego duszyczka i zerwała zareczyny powiedziala ze poznała innego męzczyznę i z nim dziś wyjeżdza, że go bardzo kocha i powiedziała że nie chce mieć nic doczynienia z nim ani z jego rodziną ani swoim g głupim bratem - zaczęła się jąkać ze złości.

A więc dzień dla narzeczonego zaczął się, pomimo koszmaru ożenku i smrodu w sypialni, wyborowo. -Nie musiał się wiązać z osobą, którą wskazali mu rodzice, a której nie lubił.
Pieniądze, które miały być wydane na tort z owsu, zupy z owsu, kotlety z owsu i inne przysmaki na niedoszłe wesele, zostały przeznaczone na spłatę długu PSuja, który mógł wreszcie cieszyć się wolnością (tak jak i były narzeczony).

Narzeczony a zarazem niedoszły mąż Duszyczki miał na imię Gwidon. Trzeba to było wreszcie powiedzieć, aby uniknąć wszelkich niedomówień. Był tak skromnym człowiekiem, że do tej pory nie ujawniał swych personaliów. Dalej: przyjaźń PSuja z jego niedoszłym szwagrem zaowocowała tym, że PSuj zaczął wychodzić powolutku na ludzi oraz na prostą finansową. Gwidon mianował go swoim zastępcą w firmie "Head & Owies".

Lecz długo to nie trwało w końcu jego nowy szef poznał sie i na nim. Nie dość ze go okradał to miał romans z jego zona. Znowu trafił do więzienia ale ono nie było mu przychylne i bardzo źle go tam traktowano. Siostra jednak go nie porzuciła - odwiedziła go. No i powiedział co myśli. I powiedziała mu ze zmarł stary stryj i zostawił jej spadek a jego potępił.

Po pewnym czasie Dusza spotkała na swojej drodze miłego...
...prokuratora, który wziął ją na "dołek", na przesłuchanie. W wyniku tegoż przesłuchania okazało się, że oskarżenie o kradzież ze skutkiem osadzenia PSuja było zaaranżowane przez Duszę. Wyszły na jaw jej niecne zamiary. Dostała 10 lat odsiadki w więzieniu o zaostrzonym rygorze. W zakładzie karnym, na dzień dobry, ogolili jej głowę na zero, a na posiłki, 3 razy w tygodniu podawano gotowaną koninę a ona rozpoczeła głodówkę w celu ratowania swojej wolności.

PSuj i Gwidon, jako że nie byli mściwymi ludzimi, zaproponowali Duszyczce, że wycofają oskarżenia jeśli ta da im wreszcie spokój. Najlepiej jak osiądzie gdzieś ze swoim, jak dobrze liczę, trzecim chłopem w tej bajce. Duszyczka przystała na te warunki.

Tymczasem sołtys Sulechowa podpisał Traktat Isboński, w którym Rada Powiatu kazała cały produkowany owies oddać w dobre rece do stadniny koni Duszyczki. Ktora została uniewinniona z zarzutów a jak sie okazało zaplatany byl także ksiądz. Duszyczka osiedliła sie daleko od sulechowa w miescie od dawna które sie jej podobało. Nikt nie wiedział gdzie jest.

A to miasto nazywało się Warszawa.

I Duszyczka spotkała tam wujka Talmida, który ją zewangelizował.

W rezultacie czego pojechała na kurs Filipa.
A potem nawet na kurs Pawła, po którym została Wielką Ewangelizatorką.

Rozpoczeła działać na terenie całej Polski a sama pogodziła się z bratem i byłym byłym narzeczonym. A po tym czynie były narzeczony pojechał na kurs Filipa.

A potem nawet na kurs Pawła, po którym został również Wielkim Ewangelizatorem.
Więc duszyczka, po długiej rozmowie ze swym chłopakiem zerwała z nim i wróciła do swego byłego byłego narzyczonego Gwidona. Wielu zasoczyło to co się działo. I dlatego podjeli się

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
14-04-2008 19:12
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
duszyczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,016
Dołączył: May 2007
Reputacja: 0
Post: #33
 
Dawno, dawno, a w sumie niedawno temu, za sosnowym laskiem w wiosce Sulechów panowało wielkie poruszenie z powodu wydarzeń, które miały się właśnie rozpocząć.

Wszystko to było bacznie obserwowane z czarnego drewnianego domu, w którym machał swymi wyłupiastymi oczyma chciwy PSuj w stronę samochodu wiozącego zwierzęta na rzeż a także był świadkiem zapakowywania takich zwierząt wiec zrozumiał swój błąd i został przeciwnikiem takiego zamieszania. Natomiast dumna duszyczka przygotowywała się do ślubu. Jej narzeczony ukrywał przed nią, że jego ojciec jest tutejszym rzeźnikiem, gdyż znał jej niektóre poglądy.

Po zrozumieniu swojego błędu chciwy PSuj chciał się spotkać z swoim przyjacielem, który przy okazji był narzeczonym duszyczki. A celem tej wizyty miała być rozpoczynająca się właśnie intryga. Niestety jednak PSuja pogonił ojciec jego przyjaciele pognał go z toporem w dłoni, a biedny PSuj uciekł nie wiadomo gdzie i słuch po nim zaginał. A rzeźnik spod Sulechowa skończył ze swym zawodem. Lecz ... lecz to był tylko sen duszyczki.

Po przebudzeniu zaczęła mieć poważne obawy czym się zajmuje jej przyszły teść. Musiała jednak jeszcze opracować menu na przyjęcie. Miała z tym dylemat ponieważ...wiedziała, że ulubionym przysmakiem narzeczonego oraz jego rodziny jest owies, który jak wiadomo, stanowi podstawę diety koni. A te, jak powszechnie wiadomo, Duszyczce są bardzo bliskie... Postanowiła zatem, iż ucieknie się do podstępu. Lecz po pewnym czasie zrozumiała ze z owsem nie ma żadnego problemu i może go podać na przyjęciu bo on nikomu nie zagraża.

Niewielu jednak wiedziało, że właścicielem zbiorów owsa i dostarczycielem go dla wioski był PSuj, który handlował nim przez pośredników. Dowiedział się on wkrótce o nietypowym menu weselnym i, chyba niezbyt dobrze wróżąc dla tej historii, uśmiechnął się jakby coś miał wykombinować.

Tymczasem Duszyczka i jej narzeczony mieli kolejny problem - otóż cała rodzina narzeczonego (kto się na niego zgłosi?) uwielbiała mięso. I z tego powodu mogła nawet zbojkotować przyjęcie syna. Ale zaraz..., przecież mówili, że ulubionym smakołykiem całej rodziny narzeczonego jest owies, więc coś mi sie pokiełbasiło - mruknął pod nosem PSuj. Po czym dodał: coś mi ten internet nie służy chyba, że mam takie przeskoki w myśleniu -albo to zapewne ta owsianka z modyfikowanego owsu - próbował jednak z drugiej strony bronić swego uzależnienia (i zdecydował dodwać mniej siarki do nawozu).

PSuj przez ten natłok różnych myśli od samego ranka nie mógl dojść do swego przyjaciela (narzeczonego Duszyczki), a przecież to była taka ważna sprawa, choć chyba już nie pamiętał jaka. A więc w końcu wyszedł ze swojej chałupy. Poszedł od razu do swego przyjaciela i powiedział mu o swoim spostrzeżeniach i wątpliwościach. Doszli bardzo szybko do porozumienia. I wspólnie przystąpili do omawiania menu.

Wtem dobiegł ich przeraźliwy śmiech... "Ha ha ha! Czyżbyś tu się ukrywał przede mną PSuju, u syna rzeźnika? Czyż nie pamiętasz o długu, który miałeś do wczoraj mi spłacić?!" PSujowi włos się zjeżył i być może nawet puścił bąka. Natomiast głos z dołu kontunuował: "Przejmuje więc młyn oraz wszelkie zapasy owsu, które posiadasz, aż nie zwrócisz ostatniego grosza"...

Lecz biedny PSuj nie zwrócił pieniedzy i został aresztowany i osadzony w wiezieniu dostal kare 4 lat pozbawienia wolności. Natomiast duszyczka poprosiła ksiedza o przyspieszenie wesela i zaprosiła gości na szybszą datę menu ustalila sama bez wiedzy ojca narzyczonego. ustalila ze bedzie mieso ale tylko drobiowe i zabite w normalnych warunkach. A także warzywa i owoce. No i tp.

Lecz jak się okazało ksiądz nie zgodził się udzielić ślubu, gdyż brakowało 1 świadka, którego właśnie osadzono w więzieniu. Narzeczony nie zgadzał się na nikogo innego poza PSujem, a sędzia nie zgodził się na chwilowe wypuszczenie PSuja. A więc Duszyczce zaczęło bardzo zależeć i rozmyślać jak uwolnić PSuja. W sumie był jej bratem ktrego nienawidziła i stwierdziła ze nic w tym kiernku nie zrobi. więc namówiła narzyczonego aby zmieniła świadka. No i ksiądz sie zgodzil. No a 2. swiadkiem została Rechel.

Nadszedł dzień zaślubin. Zebrali się wszyscy w świątyni, pełni radości i miłości. Tylko prawie-mąż z każdą chwilą nabierał coraz większych wapliwości - jego przyszła żona pałała nienawiścią do swojego brata, który przecież przestał jeść koninę i chciał dać im owies. Ponadto bał się czy jego ukochana nie przystępuje do sakramentu mając serce pełne nienawiści. Wydawało mu się nawet, że refren psalmu brzmiał: "widziały gały co brały".

W końcu kazanie się skończyło i narzeczeni podeszli bliżej ołtarza.
Kiedy narzeczony wypowiedział jako pierwszy sakramentalne TAK, wówczas coś załopotało, zatrzęsło się, zadudniło. Przestrzeń wokół napełniła sie paskudnie smrodliwym dymem. Okazało się, że to wszystko było tylko snem, a sam narzeczony wypuścił potężnego podkołdernika smrodliwego.
Jak to zrozumial wpadła do niego duszyczka i zerwała zareczyny powiedziala ze poznała innego męzczyznę i z nim dziś wyjeżdza, że go bardzo kocha i powiedziała że nie chce mieć nic doczynienia z nim ani z jego rodziną ani swoim g głupim bratem - zaczęła się jąkać ze złości.

A więc dzień dla narzeczonego zaczął się, pomimo koszmaru ożenku i smrodu w sypialni, wyborowo. -Nie musiał się wiązać z osobą, którą wskazali mu rodzice, a której nie lubił.
Pieniądze, które miały być wydane na tort z owsu, zupy z owsu, kotlety z owsu i inne przysmaki na niedoszłe wesele, zostały przeznaczone na spłatę długu PSuja, który mógł wreszcie cieszyć się wolnością (tak jak i były narzeczony).

Narzeczony a zarazem niedoszły mąż Duszyczki miał na imię Gwidon. Trzeba to było wreszcie powiedzieć, aby uniknąć wszelkich niedomówień. Był tak skromnym człowiekiem, że do tej pory nie ujawniał swych personaliów. Dalej: przyjaźń PSuja z jego niedoszłym szwagrem zaowocowała tym, że PSuj zaczął wychodzić powolutku na ludzi oraz na prostą finansową. Gwidon mianował go swoim zastępcą w firmie "Head & Owies".

Lecz długo to nie trwało w końcu jego nowy szef poznał sie i na nim. Nie dość ze go okradał to miał romans z jego zona. Znowu trafił do więzienia ale ono nie było mu przychylne i bardzo źle go tam traktowano. Siostra jednak go nie porzuciła - odwiedziła go. No i powiedział co myśli. I powiedziała mu ze zmarł stary stryj i zostawił jej spadek a jego potępił.

Po pewnym czasie Dusza spotkała na swojej drodze miłego...
...prokuratora, który wziął ją na "dołek", na przesłuchanie. W wyniku tegoż przesłuchania okazało się, że oskarżenie o kradzież ze skutkiem osadzenia PSuja było zaaranżowane przez Duszę. Wyszły na jaw jej niecne zamiary. Dostała 10 lat odsiadki w więzieniu o zaostrzonym rygorze. W zakładzie karnym, na dzień dobry, ogolili jej głowę na zero, a na posiłki, 3 razy w tygodniu podawano gotowaną koninę a ona rozpoczeła głodówkę w celu ratowania swojej wolności.

PSuj i Gwidon, jako że nie byli mściwymi ludzimi, zaproponowali Duszyczce, że wycofają oskarżenia jeśli ta da im wreszcie spokój. Najlepiej jak osiądzie gdzieś ze swoim, jak dobrze liczę, trzecim chłopem w tej bajce. Duszyczka przystała na te warunki.

Tymczasem sołtys Sulechowa podpisał Traktat Isboński, w którym Rada Powiatu kazała cały produkowany owies oddać w dobre rece do stadniny koni Duszyczki. Ktora została uniewinniona z zarzutów a jak sie okazało zaplatany byl także ksiądz. Duszyczka osiedliła sie daleko od sulechowa w miescie od dawna które sie jej podobało. Nikt nie wiedział gdzie jest.

A to miasto nazywało się Warszawa.

I Duszyczka spotkała tam wujka Talmida, który ją zewangelizował.

W rezultacie czego pojechała na kurs Filipa.
A potem nawet na kurs Pawła, po którym została Wielką Ewangelizatorką.

Rozpoczeła działać na terenie całej Polski a sama pogodziła się z bratem i byłym byłym narzeczonym. A po tym czynie były narzeczony pojechał na kurs Filipa.

A potem nawet na kurs Pawła, po którym został również Wielkim Ewangelizatorem.
Więc duszyczka, po długiej rozmowie ze swym chłopakiem zerwała z nim i wróciła do swego byłego byłego narzyczonego Gwidona. Wielu zasoczyło to co się działo. I dlatego podjeli się rozowy nad wspólna przyszłością i doszli do wniosku ze nie ma to sensu wiec duszyczka zrozumiała kgo tak naprawde kocha a był nim...

„Mówisz, że ja ci pomogłem. Była to moja przyjemność, tańczyłem mój taniec. Pomogło ci to, no to cudownie. Przyjmij moje gratulacje. Niczego mi nie zawdzięczasz”.Anthony de Mello
http://www.dkms.pl
http://www.krewniacy.pl
14-04-2008 19:30
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Talmid Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 624
Dołączył: Feb 2008
Reputacja: 0
Post: #34
 
Dawno, dawno, a w sumie niedawno temu, za sosnowym laskiem w wiosce Sulechów panowało wielkie poruszenie z powodu wydarzeń, które miały się właśnie rozpocząć.

Wszystko to było bacznie obserwowane z czarnego drewnianego domu, w którym machał swymi wyłupiastymi oczyma chciwy PSuj w stronę samochodu wiozącego zwierzęta na rzeż a także był świadkiem zapakowywania takich zwierząt wiec zrozumiał swój błąd i został przeciwnikiem takiego zamieszania. Natomiast dumna duszyczka przygotowywała się do ślubu. Jej narzeczony ukrywał przed nią, że jego ojciec jest tutejszym rzeźnikiem, gdyż znał jej niektóre poglądy.

Po zrozumieniu swojego błędu chciwy PSuj chciał się spotkać z swoim przyjacielem, który przy okazji był narzeczonym duszyczki. A celem tej wizyty miała być rozpoczynająca się właśnie intryga. Niestety jednak PSuja pogonił ojciec jego przyjaciele pognał go z toporem w dłoni, a biedny PSuj uciekł nie wiadomo gdzie i słuch po nim zaginał. A rzeźnik spod Sulechowa skończył ze swym zawodem. Lecz ... lecz to był tylko sen duszyczki.

Po przebudzeniu zaczęła mieć poważne obawy czym się zajmuje jej przyszły teść. Musiała jednak jeszcze opracować menu na przyjęcie. Miała z tym dylemat ponieważ...wiedziała, że ulubionym przysmakiem narzeczonego oraz jego rodziny jest owies, który jak wiadomo, stanowi podstawę diety koni. A te, jak powszechnie wiadomo, Duszyczce są bardzo bliskie... Postanowiła zatem, iż ucieknie się do podstępu. Lecz po pewnym czasie zrozumiała ze z owsem nie ma żadnego problemu i może go podać na przyjęciu bo on nikomu nie zagraża.

Niewielu jednak wiedziało, że właścicielem zbiorów owsa i dostarczycielem go dla wioski był PSuj, który handlował nim przez pośredników. Dowiedział się on wkrótce o nietypowym menu weselnym i, chyba niezbyt dobrze wróżąc dla tej historii, uśmiechnął się jakby coś miał wykombinować.

Tymczasem Duszyczka i jej narzeczony mieli kolejny problem - otóż cała rodzina narzeczonego (kto się na niego zgłosi?) uwielbiała mięso. I z tego powodu mogła nawet zbojkotować przyjęcie syna. Ale zaraz..., przecież mówili, że ulubionym smakołykiem całej rodziny narzeczonego jest owies, więc coś mi sie pokiełbasiło - mruknął pod nosem PSuj. Po czym dodał: coś mi ten internet nie służy chyba, że mam takie przeskoki w myśleniu -albo to zapewne ta owsianka z modyfikowanego owsu - próbował jednak z drugiej strony bronić swego uzależnienia (i zdecydował dodwać mniej siarki do nawozu).

PSuj przez ten natłok różnych myśli od samego ranka nie mógl dojść do swego przyjaciela (narzeczonego Duszyczki), a przecież to była taka ważna sprawa, choć chyba już nie pamiętał jaka. A więc w końcu wyszedł ze swojej chałupy. Poszedł od razu do swego przyjaciela i powiedział mu o swoim spostrzeżeniach i wątpliwościach. Doszli bardzo szybko do porozumienia. I wspólnie przystąpili do omawiania menu.

Wtem dobiegł ich przeraźliwy śmiech... "Ha ha ha! Czyżbyś tu się ukrywał przede mną PSuju, u syna rzeźnika? Czyż nie pamiętasz o długu, który miałeś do wczoraj mi spłacić?!" PSujowi włos się zjeżył i być może nawet puścił bąka. Natomiast głos z dołu kontunuował: "Przejmuje więc młyn oraz wszelkie zapasy owsu, które posiadasz, aż nie zwrócisz ostatniego grosza"...

Lecz biedny PSuj nie zwrócił pieniedzy i został aresztowany i osadzony w wiezieniu dostal kare 4 lat pozbawienia wolności. Natomiast duszyczka poprosiła ksiedza o przyspieszenie wesela i zaprosiła gości na szybszą datę menu ustalila sama bez wiedzy ojca narzyczonego. ustalila ze bedzie mieso ale tylko drobiowe i zabite w normalnych warunkach. A także warzywa i owoce. No i tp.

Lecz jak się okazało ksiądz nie zgodził się udzielić ślubu, gdyż brakowało 1 świadka, którego właśnie osadzono w więzieniu. Narzeczony nie zgadzał się na nikogo innego poza PSujem, a sędzia nie zgodził się na chwilowe wypuszczenie PSuja. A więc Duszyczce zaczęło bardzo zależeć i rozmyślać jak uwolnić PSuja. W sumie był jej bratem ktrego nienawidziła i stwierdziła ze nic w tym kiernku nie zrobi. więc namówiła narzyczonego aby zmieniła świadka. No i ksiądz sie zgodzil. No a 2. swiadkiem została Rechel.

Nadszedł dzień zaślubin. Zebrali się wszyscy w świątyni, pełni radości i miłości. Tylko prawie-mąż z każdą chwilą nabierał coraz większych wapliwości - jego przyszła żona pałała nienawiścią do swojego brata, który przecież przestał jeść koninę i chciał dać im owies. Ponadto bał się czy jego ukochana nie przystępuje do sakramentu mając serce pełne nienawiści. Wydawało mu się nawet, że refren psalmu brzmiał: "widziały gały co brały".

W końcu kazanie się skończyło i narzeczeni podeszli bliżej ołtarza.
Kiedy narzeczony wypowiedział jako pierwszy sakramentalne TAK, wówczas coś załopotało, zatrzęsło się, zadudniło. Przestrzeń wokół napełniła sie paskudnie smrodliwym dymem. Okazało się, że to wszystko było tylko snem, a sam narzeczony wypuścił potężnego podkołdernika smrodliwego.
Jak to zrozumial wpadła do niego duszyczka i zerwała zareczyny powiedziala ze poznała innego męzczyznę i z nim dziś wyjeżdza, że go bardzo kocha i powiedziała że nie chce mieć nic doczynienia z nim ani z jego rodziną ani swoim g głupim bratem - zaczęła się jąkać ze złości.

A więc dzień dla narzeczonego zaczął się, pomimo koszmaru ożenku i smrodu w sypialni, wyborowo. -Nie musiał się wiązać z osobą, którą wskazali mu rodzice, a której nie lubił.
Pieniądze, które miały być wydane na tort z owsu, zupy z owsu, kotlety z owsu i inne przysmaki na niedoszłe wesele, zostały przeznaczone na spłatę długu PSuja, który mógł wreszcie cieszyć się wolnością (tak jak i były narzeczony).

Narzeczony a zarazem niedoszły mąż Duszyczki miał na imię Gwidon. Trzeba to było wreszcie powiedzieć, aby uniknąć wszelkich niedomówień. Był tak skromnym człowiekiem, że do tej pory nie ujawniał swych personaliów. Dalej: przyjaźń PSuja z jego niedoszłym szwagrem zaowocowała tym, że PSuj zaczął wychodzić powolutku na ludzi oraz na prostą finansową. Gwidon mianował go swoim zastępcą w firmie "Head & Owies".

Lecz długo to nie trwało w końcu jego nowy szef poznał sie i na nim. Nie dość ze go okradał to miał romans z jego zona. Znowu trafił do więzienia ale ono nie było mu przychylne i bardzo źle go tam traktowano. Siostra jednak go nie porzuciła - odwiedziła go. No i powiedział co myśli. I powiedziała mu ze zmarł stary stryj i zostawił jej spadek a jego potępił.

Po pewnym czasie Dusza spotkała na swojej drodze miłego...
...prokuratora, który wziął ją na "dołek", na przesłuchanie. W wyniku tegoż przesłuchania okazało się, że oskarżenie o kradzież ze skutkiem osadzenia PSuja było zaaranżowane przez Duszę. Wyszły na jaw jej niecne zamiary. Dostała 10 lat odsiadki w więzieniu o zaostrzonym rygorze. W zakładzie karnym, na dzień dobry, ogolili jej głowę na zero, a na posiłki, 3 razy w tygodniu podawano gotowaną koninę a ona rozpoczeła głodówkę w celu ratowania swojej wolności.

PSuj i Gwidon, jako że nie byli mściwymi ludzimi, zaproponowali Duszyczce, że wycofają oskarżenia jeśli ta da im wreszcie spokój. Najlepiej jak osiądzie gdzieś ze swoim, jak dobrze liczę, trzecim chłopem w tej bajce. Duszyczka przystała na te warunki.

Tymczasem sołtys Sulechowa podpisał Traktat Isboński, w którym Rada Powiatu kazała cały produkowany owies oddać w dobre rece do stadniny koni Duszyczki. Ktora została uniewinniona z zarzutów a jak sie okazało zaplatany byl także ksiądz. Duszyczka osiedliła sie daleko od sulechowa w miescie od dawna które sie jej podobało. Nikt nie wiedział gdzie jest.

A to miasto nazywało się Warszawa.

I Duszyczka spotkała tam wujka Talmida, który ją zewangelizował.

W rezultacie czego pojechała na kurs Filipa.
A potem nawet na kurs Pawła, po którym została Wielką Ewangelizatorką.

Rozpoczeła działać na terenie całej Polski a sama pogodziła się z bratem i byłym byłym narzeczonym. A po tym czynie były narzeczony pojechał na kurs Filipa.

A potem nawet na kurs Pawła, po którym został również Wielkim Ewangelizatorem.
Więc duszyczka, po długiej rozmowie ze swym chłopakiem zerwała z nim i wróciła do swego byłego byłego narzyczonego Gwidona. Wielu zasoczyło to co się działo. I dlatego podjeli się rozowy nad wspólna przyszłością i doszli do wniosku ze nie ma to sensu wiec duszyczka zrozumiała kgo tak naprawde kocha a był nim...Jezus, a stało się to po kursie Jana, na którym dowiedziała się że jest umiłowanym uczniem Mistrza.
15-04-2008 07:22
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Helmutt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,815
Dołączył: Dec 2005
Reputacja: 0
Post: #35
 
jako, że post zaczął się robić niebezpiecznie długi - opuszczę to co było przedtem

Czas biegł. Działania Duszyczki poczęły przynosić efekty, zaczęło być o niej coraz głośniej w kraju jak i za granicą. Tymczasem, w Utajnionym Miejscu zebrała się Komisja Episkopatu Polski. Po długich i burzliwych debatach, zdecydowano się zawezwać Duszyczkę przed oblicze Prymasa Polski. Tak też się stało. Specjalne gołębie pocztowe zostały rozesłane w cztery strony świata ze słowami, że jak wrócą z niczym to czeka ich spalenie na stosie. Czy też upieczenie na grillu - różnie się mówi...
Po kilku tygodniach jeden z gołębi znalazł Wielką Ewangelizatorkę. Niezzwłocznie porzuciła ona wszelkie inne zajęcia i zgodnie ze wskazówkami zawartymi w liście przyczepionym do nogi gołębia - znalazła się w Utajnionym Miejscu (złośliwi twierdzą, że była to wielka, mroczna budowla z początku wieku z kolorowym neonem "Utajnione Miejsce" - ale wróćmy do faktów).
Po wymianie uprzejmości, Prymas Polski ozwał się w te słowa.
- Szanowna Wielka Ewangelizatorko. Z radością Episkopat obserwuje Twe działania mające na celu nawracanie grzeszników na Jedynie Słuszną Wiarę. Nie oszukumy się jednak - przed nami wielkie zadanie. Ateizm i realtytwizm moralny ze zgniłego zachodu wżera się w naszą uświęconą tradycję i kala ją cywilizacją śmierci. Ale dość frazesów. My jako KEP mamy do Ciebie szanowna Ewnagelizatorko prośbę i związane z tym zadanie.
W najdalszych ostępach Wschodniej Polski mieszka najbardziej zatwardziały grzesznik i największy bezbożnik tego świata. Imię jego Dark Helmutt a żyje w mrocznej krainie, w czarnym zamku na niedostępnej skale. Chcemy Ci powierzyć misję nawrócenia go - z uwagi na Twe wcześniejsze sukcesy.
- A dlaczegóż to Duszyczka ma być bohaterką tej basni? - odezwał się nerwowo jeden z milczących dotąd biskupów.
- Uspokój się Józiu - Prymas obdarzył go dobrotliwym i pobłażliwym uśmiechem - potem pogadamy.
Zapadła cisza.
- Nie zawiodę Was przewielebni ojcowie - dał sie słyszeć dźwięczny głos Ewangelizatorki. Po czym opuściła mroczny budynek z początku wieku.... oooops...znaczy się Utajnione Miejsce aby przygotować się do niebezpiecznego zadania.

Powoli zapadła noc. Duszyczka skończyła wieczorne modlitwy i zeszła do piwnicy - a właście do magazynu akcesoriów ewangelizacyjnych. Zadanie było trudne. Słyszała już oderwane pogłoski o tym plugawcu ze Wschodu - oprócz tego, że był uosobieniem bezbożności i bluźnierstwa - podobno zjadał konie, co przejmowało ją dreszczem.
- Niech Pan mnie prowadzi jasną drogą wiary - szeptała , powoli kompletując ekwipunek na drogę. Zapakowała w juki między innymi podręczną Biblię, ewangelizator matki "Józef 2000", zestaw inkwizytorski, roczniki "Gościa niedzielnego", zapas batoników i ulubioną maskotkę. Wreszcie udała się na spoczynek.

Blady świt wstawał nad równiną. Jeszcze unosiły się mgły nad łąkami, gdy Duszyczka i jej wierny, szybki jak wicher koń gnali ku swojemu przeznaczeniu.
- Kierujemy się na Wschód, mój koniku - szepnęła czule do ucha zwierzęcia.
- Jawohl - odrzekł koń, a może tak tylko się dziewczynie zdawało, w sumie nie raz słyszymy jak zwierzeta gadają albo widzimy krasnoludki, wszakże to nie należy do opowieści akurat, więc nie przynudzajmy.

Tętent kopyt szybko ucichł w porannych promieniach słońca. Wstawał kolejny zwykły dzień.

To pisałem ja - Helmutt fan Disco-Polo, który nie chodzi na Odnowę w Duchu Świętym i jeszcze żyje (ale dziwy co?).
15-04-2008 08:48
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #36
 
jako, że post zaczął się robić niebezpiecznie długi - opuszczę to co było przedtem

Czas biegł. Działania Duszyczki poczęły przynosić efekty, zaczęło być o niej coraz głośniej w kraju jak i za granicą. Tymczasem, w Utajnionym Miejscu zebrała się Komisja Episkopatu Polski. Po długich i burzliwych debatach, zdecydowano się zawezwać Duszyczkę przed oblicze Prymasa Polski. Tak też się stało. Specjalne gołębie pocztowe zostały rozesłane w cztery strony świata ze słowami, że jak wrócą z niczym to czeka ich spalenie na stosie. Czy też upieczenie na grillu - różnie się mówi...
Po kilku tygodniach jeden z gołębi znalazł Wielką Ewangelizatorkę. Niezzwłocznie porzuciła ona wszelkie inne zajęcia i zgodnie ze wskazówkami zawartymi w liście przyczepionym do nogi gołębia - znalazła się w Utajnionym Miejscu (złośliwi twierdzą, że była to wielka, mroczna budowla z początku wieku z kolorowym neonem "Utajnione Miejsce" - ale wróćmy do faktów).
Po wymianie uprzejmości, Prymas Polski ozwał się w te słowa.
- Szanowna Wielka Ewangelizatorko. Z radością Episkopat obserwuje Twe działania mające na celu nawracanie grzeszników na Jedynie Słuszną Wiarę. Nie oszukumy się jednak - przed nami wielkie zadanie. Ateizm i realtytwizm moralny ze zgniłego zachodu wżera się w naszą uświęconą tradycję i kala ją cywilizacją śmierci. Ale dość frazesów. My jako KEP mamy do Ciebie szanowna Ewnagelizatorko prośbę i związane z tym zadanie.
W najdalszych ostępach Wschodniej Polski mieszka najbardziej zatwardziały grzesznik i największy bezbożnik tego świata. Imię jego Dark Helmutt a żyje w mrocznej krainie, w czarnym zamku na niedostępnej skale. Chcemy Ci powierzyć misję nawrócenia go - z uwagi na Twe wcześniejsze sukcesy.
- A dlaczegóż to Duszyczka ma być bohaterką tej basni? - odezwał się nerwowo jeden z milczących dotąd biskupów.
- Uspokój się Józiu - Prymas obdarzył go dobrotliwym i pobłażliwym uśmiechem - potem pogadamy.
Zapadła cisza.
- Nie zawiodę Was przewielebni ojcowie - dał sie słyszeć dźwięczny głos Ewangelizatorki. Po czym opuściła mroczny budynek z początku wieku.... oooops...znaczy się Utajnione Miejsce aby przygotować się do niebezpiecznego zadania.

Powoli zapadła noc. Duszyczka skończyła wieczorne modlitwy i zeszła do piwnicy - a właście do magazynu akcesoriów ewangelizacyjnych. Zadanie było trudne. Słyszała już oderwane pogłoski o tym plugawcu ze Wschodu - oprócz tego, że był uosobieniem bezbożności i bluźnierstwa - podobno zjadał konie, co przejmowało ją dreszczem.
- Niech Pan mnie prowadzi jasną drogą wiary - szeptała , powoli kompletując ekwipunek na drogę. Zapakowała w juki między innymi podręczną Biblię, ewangelizator matki "Józef 2000", zestaw inkwizytorski, roczniki "Gościa niedzielnego", zapas batoników i ulubioną maskotkę. Wreszcie udała się na spoczynek.

Blady świt wstawał nad równiną. Jeszcze unosiły się mgły nad łąkami, gdy Duszyczka i jej wierny, szybki jak wicher koń gnali ku swojemu przeznaczeniu.
- Kierujemy się na Wschód, mój koniku - szepnęła czule do ucha zwierzęcia.
- Jawohl - odrzekł koń, a może tak tylko się dziewczynie zdawało, w sumie nie raz słyszymy jak zwierzeta gadają albo widzimy krasnoludki, wszakże to nie należy do opowieści akurat, więc nie przynudzajmy.

Tętent kopyt szybko ucichł w porannych promieniach słońca. Wstawał kolejny zwykły dzień. I w momencie przejeżdzania przez szacowne miasto powiatowe Siedlce, Duszyczka w oddali usłyszała , że już rozpoczeła się audycja KRP. Więc ruszyła w kierunku radia aby dokonać

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
15-04-2008 09:20
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
PS Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 912
Dołączył: Dec 2007
Reputacja: 0
Post: #37
 
C.D.:

Czas biegł. Działania Duszyczki poczęły przynosić efekty, zaczęło być o niej coraz głośniej w kraju jak i za granicą. Tymczasem, w Utajnionym Miejscu zebrała się Komisja Episkopatu Polski. Po długich i burzliwych debatach, zdecydowano się zawezwać Duszyczkę przed oblicze Prymasa Polski. Tak też się stało. Specjalne gołębie pocztowe zostały rozesłane w cztery strony świata ze słowami, że jak wrócą z niczym to czeka ich spalenie na stosie. Czy też upieczenie na grillu - różnie się mówi...
Po kilku tygodniach jeden z gołębi znalazł Wielką Ewangelizatorkę. Niezzwłocznie porzuciła ona wszelkie inne zajęcia i zgodnie ze wskazówkami zawartymi w liście przyczepionym do nogi gołębia - znalazła się w Utajnionym Miejscu (złośliwi twierdzą, że była to wielka, mroczna budowla z początku wieku z kolorowym neonem "Utajnione Miejsce" - ale wróćmy do faktów).
Po wymianie uprzejmości, Prymas Polski ozwał się w te słowa.
- Szanowna Wielka Ewangelizatorko. Z radością Episkopat obserwuje Twe działania mające na celu nawracanie grzeszników na Jedynie Słuszną Wiarę. Nie oszukumy się jednak - przed nami wielkie zadanie. Ateizm i realtytwizm moralny ze zgniłego zachodu wżera się w naszą uświęconą tradycję i kala ją cywilizacją śmierci. Ale dość frazesów. My jako KEP mamy do Ciebie szanowna Ewnagelizatorko prośbę i związane z tym zadanie.
W najdalszych ostępach Wschodniej Polski mieszka najbardziej zatwardziały grzesznik i największy bezbożnik tego świata. Imię jego Dark Helmutt a żyje w mrocznej krainie, w czarnym zamku na niedostępnej skale. Chcemy Ci powierzyć misję nawrócenia go - z uwagi na Twe wcześniejsze sukcesy.
- A dlaczegóż to Duszyczka ma być bohaterką tej basni? - odezwał się nerwowo jeden z milczących dotąd biskupów.
- Uspokój się Józiu - Prymas obdarzył go dobrotliwym i pobłażliwym uśmiechem - potem pogadamy.
Zapadła cisza.
- Nie zawiodę Was przewielebni ojcowie - dał sie słyszeć dźwięczny głos Ewangelizatorki. Po czym opuściła mroczny budynek z początku wieku.... oooops...znaczy się Utajnione Miejsce aby przygotować się do niebezpiecznego zadania.

Powoli zapadła noc. Duszyczka skończyła wieczorne modlitwy i zeszła do piwnicy - a właście do magazynu akcesoriów ewangelizacyjnych. Zadanie było trudne. Słyszała już oderwane pogłoski o tym plugawcu ze Wschodu - oprócz tego, że był uosobieniem bezbożności i bluźnierstwa - podobno zjadał konie, co przejmowało ją dreszczem.
- Niech Pan mnie prowadzi jasną drogą wiary - szeptała , powoli kompletując ekwipunek na drogę. Zapakowała w juki między innymi podręczną Biblię, ewangelizator matki "Józef 2000", zestaw inkwizytorski, roczniki "Gościa niedzielnego", zapas batoników i ulubioną maskotkę. Wreszcie udała się na spoczynek.

Blady świt wstawał nad równiną. Jeszcze unosiły się mgły nad łąkami, gdy Duszyczka i jej wierny, szybki jak wicher koń gnali ku swojemu przeznaczeniu.
- Kierujemy się na Wschód, mój koniku - szepnęła czule do ucha zwierzęcia.
- Jawohl - odrzekł koń, a może tak tylko się dziewczynie zdawało, w sumie nie raz słyszymy jak zwierzeta gadają albo widzimy krasnoludki, wszakże to nie należy do opowieści akurat, więc nie przynudzajmy.

Tętent kopyt szybko ucichł w porannych promieniach słońca. Wstawał kolejny zwykły dzień. I w momencie przejeżdzania przez szacowne miasto powiatowe Siedlce, Duszyczka w oddali usłyszała , że już rozpoczeła się audycja KRP. Więc ruszyła w kierunku radia aby dokonać przekazu szyfrowanego, by przygotować swoją ekipę zwaną Soul Dream Team zawczasu do zbliżającej się walki. Przekaz brzmiał: "Chyba pogoda nad Lubelszczyzną się psuje".
Soul Dream Team po sprawdzeniu w nieoficjalnym dodatku G do Katechizmu sprawdził co miało to oznaczać. Okazało się, że był to klasyczny numer z deszczem wcześniej poświęconym jeszcze jako chmura. Atakowano w ten sposób niczego nie spodziewających się szatanistów i innej maści wrogów, będących na zewnątrz.

Tymczasem Dark Helmutt...
15-04-2008 14:50
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Helmutt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,815
Dołączył: Dec 2005
Reputacja: 0
Post: #38
 
C.D.:

Czas biegł. Działania Duszyczki poczęły przynosić efekty, zaczęło być o niej coraz głośniej w kraju jak i za granicą. Tymczasem, w Utajnionym Miejscu zebrała się Komisja Episkopatu Polski. Po długich i burzliwych debatach, zdecydowano się zawezwać Duszyczkę przed oblicze Prymasa Polski. Tak też się stało. Specjalne gołębie pocztowe zostały rozesłane w cztery strony świata ze słowami, że jak wrócą z niczym to czeka ich spalenie na stosie. Czy też upieczenie na grillu - różnie się mówi...
Po kilku tygodniach jeden z gołębi znalazł Wielką Ewangelizatorkę. Niezzwłocznie porzuciła ona wszelkie inne zajęcia i zgodnie ze wskazówkami zawartymi w liście przyczepionym do nogi gołębia - znalazła się w Utajnionym Miejscu (złośliwi twierdzą, że była to wielka, mroczna budowla z początku wieku z kolorowym neonem "Utajnione Miejsce" - ale wróćmy do faktów).
Po wymianie uprzejmości, Prymas Polski ozwał się w te słowa.
- Szanowna Wielka Ewangelizatorko. Z radością Episkopat obserwuje Twe działania mające na celu nawracanie grzeszników na Jedynie Słuszną Wiarę. Nie oszukumy się jednak - przed nami wielkie zadanie. Ateizm i realtytwizm moralny ze zgniłego zachodu wżera się w naszą uświęconą tradycję i kala ją cywilizacją śmierci. Ale dość frazesów. My jako KEP mamy do Ciebie szanowna Ewnagelizatorko prośbę i związane z tym zadanie.
W najdalszych ostępach Wschodniej Polski mieszka najbardziej zatwardziały grzesznik i największy bezbożnik tego świata. Imię jego Dark Helmutt a żyje w mrocznej krainie, w czarnym zamku na niedostępnej skale. Chcemy Ci powierzyć misję nawrócenia go - z uwagi na Twe wcześniejsze sukcesy.
- A dlaczegóż to Duszyczka ma być bohaterką tej basni? - odezwał się nerwowo jeden z milczących dotąd biskupów.
- Uspokój się Józiu - Prymas obdarzył go dobrotliwym i pobłażliwym uśmiechem - potem pogadamy.
Zapadła cisza.
- Nie zawiodę Was przewielebni ojcowie - dał sie słyszeć dźwięczny głos Ewangelizatorki. Po czym opuściła mroczny budynek z początku wieku.... oooops...znaczy się Utajnione Miejsce aby przygotować się do niebezpiecznego zadania.

Powoli zapadła noc. Duszyczka skończyła wieczorne modlitwy i zeszła do piwnicy - a właście do magazynu akcesoriów ewangelizacyjnych. Zadanie było trudne. Słyszała już oderwane pogłoski o tym plugawcu ze Wschodu - oprócz tego, że był uosobieniem bezbożności i bluźnierstwa - podobno zjadał konie, co przejmowało ją dreszczem.
- Niech Pan mnie prowadzi jasną drogą wiary - szeptała , powoli kompletując ekwipunek na drogę. Zapakowała w juki między innymi podręczną Biblię, ewangelizator matki "Józef 2000", zestaw inkwizytorski, roczniki "Gościa niedzielnego", zapas batoników i ulubioną maskotkę. Wreszcie udała się na spoczynek.

Blady świt wstawał nad równiną. Jeszcze unosiły się mgły nad łąkami, gdy Duszyczka i jej wierny, szybki jak wicher koń gnali ku swojemu przeznaczeniu.
- Kierujemy się na Wschód, mój koniku - szepnęła czule do ucha zwierzęcia.
- Jawohl - odrzekł koń, a może tak tylko się dziewczynie zdawało, w sumie nie raz słyszymy jak zwierzeta gadają albo widzimy krasnoludki, wszakże to nie należy do opowieści akurat, więc nie przynudzajmy.

Tętent kopyt szybko ucichł w porannych promieniach słońca. Wstawał kolejny zwykły dzień. I w momencie przejeżdzania przez szacowne miasto powiatowe Siedlce, Duszyczka w oddali usłyszała , że już rozpoczeła się audycja KRP. Więc ruszyła w kierunku radia aby dokonać przekazu szyfrowanego, by przygotować swoją ekipę zwaną Soul Dream Team zawczasu do zbliżającej się walki. Przekaz brzmiał: "Chyba pogoda nad Lubelszczyzną się psuje".
Soul Dream Team po sprawdzeniu w nieoficjalnym dodatku G do Katechizmu sprawdził co miało to oznaczać. Okazało się, że był to klasyczny numer z deszczem wcześniej poświęconym jeszcze jako chmura. Atakowano w ten sposób niczego nie spodziewających się szatanistów i innej maści wrogów, będących na zewnątrz.

Tymczasem Dark Helmutt poruszył się niespokojnie. Podniósł swe plugawe cielsko z czarnego tronu na którym siedział sprawując mroczne rządy i wyjrzał prze okno swojej wiezy. Dookoła rozpościerała się pokrytra popiołem jałowa kraina - jego królewstwo. W oddali dostrzegł małą czarną kropkę która po chwili stała się zbliżającą się sylwetką wielkiego czarnego nietoperza - jednej z jednostek swych sił powietrznych. Ten potwór był akurat zwiadowcą. Dark Helmutt otworzył szeroko okiennice i wpuścił nietoperza do środka. ten zatoczywszy koło wokół sali spoczął przyu tronie. Po czym rzekł....

To pisałem ja - Helmutt fan Disco-Polo, który nie chodzi na Odnowę w Duchu Świętym i jeszcze żyje (ale dziwy co?).
15-04-2008 15:04
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
PS Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 912
Dołączył: Dec 2007
Reputacja: 0
Post: #39
 
C.D.:

Czas biegł. Działania Duszyczki poczęły przynosić efekty, zaczęło być o niej coraz głośniej w kraju jak i za granicą. Tymczasem, w Utajnionym Miejscu zebrała się Komisja Episkopatu Polski. Po długich i burzliwych debatach, zdecydowano się zawezwać Duszyczkę przed oblicze Prymasa Polski. Tak też się stało. Specjalne gołębie pocztowe zostały rozesłane w cztery strony świata ze słowami, że jak wrócą z niczym to czeka ich spalenie na stosie. Czy też upieczenie na grillu - różnie się mówi...
Po kilku tygodniach jeden z gołębi znalazł Wielką Ewangelizatorkę. Niezzwłocznie porzuciła ona wszelkie inne zajęcia i zgodnie ze wskazówkami zawartymi w liście przyczepionym do nogi gołębia - znalazła się w Utajnionym Miejscu (złośliwi twierdzą, że była to wielka, mroczna budowla z początku wieku z kolorowym neonem "Utajnione Miejsce" - ale wróćmy do faktów).
Po wymianie uprzejmości, Prymas Polski ozwał się w te słowa.
- Szanowna Wielka Ewangelizatorko. Z radością Episkopat obserwuje Twe działania mające na celu nawracanie grzeszników na Jedynie Słuszną Wiarę. Nie oszukumy się jednak - przed nami wielkie zadanie. Ateizm i realtytwizm moralny ze zgniłego zachodu wżera się w naszą uświęconą tradycję i kala ją cywilizacją śmierci. Ale dość frazesów. My jako KEP mamy do Ciebie szanowna Ewnagelizatorko prośbę i związane z tym zadanie.
W najdalszych ostępach Wschodniej Polski mieszka najbardziej zatwardziały grzesznik i największy bezbożnik tego świata. Imię jego Dark Helmutt a żyje w mrocznej krainie, w czarnym zamku na niedostępnej skale. Chcemy Ci powierzyć misję nawrócenia go - z uwagi na Twe wcześniejsze sukcesy.
- A dlaczegóż to Duszyczka ma być bohaterką tej basni? - odezwał się nerwowo jeden z milczących dotąd biskupów.
- Uspokój się Józiu - Prymas obdarzył go dobrotliwym i pobłażliwym uśmiechem - potem pogadamy.
Zapadła cisza.
- Nie zawiodę Was przewielebni ojcowie - dał sie słyszeć dźwięczny głos Ewangelizatorki. Po czym opuściła mroczny budynek z początku wieku.... oooops...znaczy się Utajnione Miejsce aby przygotować się do niebezpiecznego zadania.

Powoli zapadła noc. Duszyczka skończyła wieczorne modlitwy i zeszła do piwnicy - a właście do magazynu akcesoriów ewangelizacyjnych. Zadanie było trudne. Słyszała już oderwane pogłoski o tym plugawcu ze Wschodu - oprócz tego, że był uosobieniem bezbożności i bluźnierstwa - podobno zjadał konie, co przejmowało ją dreszczem.
- Niech Pan mnie prowadzi jasną drogą wiary - szeptała , powoli kompletując ekwipunek na drogę. Zapakowała w juki między innymi podręczną Biblię, ewangelizator matki "Józef 2000", zestaw inkwizytorski, roczniki "Gościa niedzielnego", zapas batoników i ulubioną maskotkę. Wreszcie udała się na spoczynek.

Blady świt wstawał nad równiną. Jeszcze unosiły się mgły nad łąkami, gdy Duszyczka i jej wierny, szybki jak wicher koń gnali ku swojemu przeznaczeniu.
- Kierujemy się na Wschód, mój koniku - szepnęła czule do ucha zwierzęcia.
- Jawohl - odrzekł koń, a może tak tylko się dziewczynie zdawało, w sumie nie raz słyszymy jak zwierzeta gadają albo widzimy krasnoludki, wszakże to nie należy do opowieści akurat, więc nie przynudzajmy.

Tętent kopyt szybko ucichł w porannych promieniach słońca. Wstawał kolejny zwykły dzień. I w momencie przejeżdzania przez szacowne miasto powiatowe Siedlce, Duszyczka w oddali usłyszała , że już rozpoczeła się audycja KRP. Więc ruszyła w kierunku radia aby dokonać przekazu szyfrowanego, by przygotować swoją ekipę zwaną Soul Dream Team zawczasu do zbliżającej się walki. Przekaz brzmiał: "Chyba pogoda nad Lubelszczyzną się psuje".
Soul Dream Team po sprawdzeniu w nieoficjalnym dodatku G do Katechizmu sprawdził co miało to oznaczać. Okazało się, że był to klasyczny numer z deszczem wcześniej poświęconym jeszcze jako chmura. Atakowano w ten sposób niczego nie spodziewających się szatanistów i innej maści wrogów, będących na zewnątrz.

Tymczasem Dark Helmutt poruszył się niespokojnie. Podniósł swe plugawe cielsko z czarnego tronu na którym siedział sprawując mroczne rządy i wyjrzał prze okno swojej wiezy. Dookoła rozpościerała się pokrytra popiołem jałowa kraina - jego królewstwo. W oddali dostrzegł małą czarną kropkę która po chwili stała się zbliżającą się sylwetką wielkiego czarnego nietoperza - jednej z jednostek swych sił powietrznych. Ten potwór był akurat zwiadowcą. Dark Helmutt otworzył szeroko okiennice i wpuścił nietoperza do środka. ten zatoczywszy koło wokół sali spoczął przyu tronie. Po czym rzekł:
-To niemożliwe. Nie wierzę w to! To cud! -Ja mówię!
-Zamilcz durniu! - przerwał Dark - jeśli nie chcesz trafić na mój stół zamiast koniny, gadaj co się dzieje na granicach mych włości!
-otóż wielkie poruszenie, Jego Czarnoduszność - od północy zbliża się niewiasta na mięsistym rumaku. Mówią, że jak jej koń biegnąc uderzy w ziemię parzystą ilość razy, jadąc przez wioskę, wówczas religijność tam powiększa się o 7%, a w razie nieparzystej ilości o 5%. Panie, czy jesteś przygotowany do tej walki?
16-04-2008 10:58
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #40
 
C.D.:

Czas biegł. Działania Duszyczki poczęły przynosić efekty, zaczęło być o niej coraz głośniej w kraju jak i za granicą. Tymczasem, w Utajnionym Miejscu zebrała się Komisja Episkopatu Polski. Po długich i burzliwych debatach, zdecydowano się zawezwać Duszyczkę przed oblicze Prymasa Polski. Tak też się stało. Specjalne gołębie pocztowe zostały rozesłane w cztery strony świata ze słowami, że jak wrócą z niczym to czeka ich spalenie na stosie. Czy też upieczenie na grillu - różnie się mówi...
Po kilku tygodniach jeden z gołębi znalazł Wielką Ewangelizatorkę. Niezzwłocznie porzuciła ona wszelkie inne zajęcia i zgodnie ze wskazówkami zawartymi w liście przyczepionym do nogi gołębia - znalazła się w Utajnionym Miejscu (złośliwi twierdzą, że była to wielka, mroczna budowla z początku wieku z kolorowym neonem "Utajnione Miejsce" - ale wróćmy do faktów).
Po wymianie uprzejmości, Prymas Polski ozwał się w te słowa.
- Szanowna Wielka Ewangelizatorko. Z radością Episkopat obserwuje Twe działania mające na celu nawracanie grzeszników na Jedynie Słuszną Wiarę. Nie oszukumy się jednak - przed nami wielkie zadanie. Ateizm i realtytwizm moralny ze zgniłego zachodu wżera się w naszą uświęconą tradycję i kala ją cywilizacją śmierci. Ale dość frazesów. My jako KEP mamy do Ciebie szanowna Ewnagelizatorko prośbę i związane z tym zadanie.
W najdalszych ostępach Wschodniej Polski mieszka najbardziej zatwardziały grzesznik i największy bezbożnik tego świata. Imię jego Dark Helmutt a żyje w mrocznej krainie, w czarnym zamku na niedostępnej skale. Chcemy Ci powierzyć misję nawrócenia go - z uwagi na Twe wcześniejsze sukcesy.
- A dlaczegóż to Duszyczka ma być bohaterką tej basni? - odezwał się nerwowo jeden z milczących dotąd biskupów.
- Uspokój się Józiu - Prymas obdarzył go dobrotliwym i pobłażliwym uśmiechem - potem pogadamy.
Zapadła cisza.
- Nie zawiodę Was przewielebni ojcowie - dał sie słyszeć dźwięczny głos Ewangelizatorki. Po czym opuściła mroczny budynek z początku wieku.... oooops...znaczy się Utajnione Miejsce aby przygotować się do niebezpiecznego zadania.

Powoli zapadła noc. Duszyczka skończyła wieczorne modlitwy i zeszła do piwnicy - a właście do magazynu akcesoriów ewangelizacyjnych. Zadanie było trudne. Słyszała już oderwane pogłoski o tym plugawcu ze Wschodu - oprócz tego, że był uosobieniem bezbożności i bluźnierstwa - podobno zjadał konie, co przejmowało ją dreszczem.
- Niech Pan mnie prowadzi jasną drogą wiary - szeptała , powoli kompletując ekwipunek na drogę. Zapakowała w juki między innymi podręczną Biblię, ewangelizator matki "Józef 2000", zestaw inkwizytorski, roczniki "Gościa niedzielnego", zapas batoników i ulubioną maskotkę. Wreszcie udała się na spoczynek.

Blady świt wstawał nad równiną. Jeszcze unosiły się mgły nad łąkami, gdy Duszyczka i jej wierny, szybki jak wicher koń gnali ku swojemu przeznaczeniu.
- Kierujemy się na Wschód, mój koniku - szepnęła czule do ucha zwierzęcia.
- Jawohl - odrzekł koń, a może tak tylko się dziewczynie zdawało, w sumie nie raz słyszymy jak zwierzeta gadają albo widzimy krasnoludki, wszakże to nie należy do opowieści akurat, więc nie przynudzajmy.

Tętent kopyt szybko ucichł w porannych promieniach słońca. Wstawał kolejny zwykły dzień. I w momencie przejeżdzania przez szacowne miasto powiatowe Siedlce, Duszyczka w oddali usłyszała , że już rozpoczeła się audycja KRP. Więc ruszyła w kierunku radia aby dokonać przekazu szyfrowanego, by przygotować swoją ekipę zwaną Soul Dream Team zawczasu do zbliżającej się walki. Przekaz brzmiał: "Chyba pogoda nad Lubelszczyzną się psuje".
Soul Dream Team po sprawdzeniu w nieoficjalnym dodatku G do Katechizmu sprawdził co miało to oznaczać. Okazało się, że był to klasyczny numer z deszczem wcześniej poświęconym jeszcze jako chmura. Atakowano w ten sposób niczego nie spodziewających się szatanistów i innej maści wrogów, będących na zewnątrz.

Tymczasem Dark Helmutt poruszył się niespokojnie. Podniósł swe plugawe cielsko z czarnego tronu na którym siedział sprawując mroczne rządy i wyjrzał prze okno swojej wiezy. Dookoła rozpościerała się pokrytra popiołem jałowa kraina - jego królewstwo. W oddali dostrzegł małą czarną kropkę która po chwili stała się zbliżającą się sylwetką wielkiego czarnego nietoperza - jednej z jednostek swych sił powietrznych. Ten potwór był akurat zwiadowcą. Dark Helmutt otworzył szeroko okiennice i wpuścił nietoperza do środka. ten zatoczywszy koło wokół sali spoczął przyu tronie. Po czym rzekł:
-To niemożliwe. Nie wierzę w to! To cud! -Ja mówię!
-Zamilcz durniu! - przerwał Dark - jeśli nie chcesz trafić na mój stół zamiast koniny, gadaj co się dzieje na granicach mych włości!
-otóż wielkie poruszenie, Jego Czarnoduszność - od północy zbliża się niewiasta na mięsistym rumaku. Mówią, że jak jej koń biegnąc uderzy w ziemię parzystą ilość razy, jadąc przez wioskę, wówczas religijność tam powiększa się o 7%, a w razie nieparzystej ilości o 5%. Panie, czy jesteś przygotowany do tej walki?
Dark się zamyślił, i dopiero po kilku minutach powiedział do zwiadowcy , że ma plan aby unieszkodliwić ową niewiaste i jej szkodliwe działania.

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
16-04-2008 11:19
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Helmutt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,815
Dołączył: Dec 2005
Reputacja: 0
Post: #41
 
C.D.

- Zwołaj wszystkich moich mrocznych generałów do sali obrad, rozkaż kuźniom kuć miecze i tarcze, ogłoś czerwony alarm wśród moich oddziałów, niechaj ostrzą broń i ćwiczą walkę, odwołaj wszystkie przepustki, aha - i jak będziesz wylatywał pofatyguj się do kuchni i powiedz, że na kolację chcę tosty z koniną. Tylko bez brokułów jak ostatnim razem bo wbiję na pal i odbiorę uprawnienia!
- Tak jest Wasza Waleczność, odmeldowuję się - odrzekł nietoperz, i rozwinąwszy skrzydła pofrunął w sobie tylko znanym kierunku. Do kuchni, znaczy.

Tymczasem Duszyczka na swoim koniu dotarła już do granic ziem Dark Helmutta. Zatrzymali się na skalnym urwisku. Jak okiem sięgnąć rozpościerało się pokryte popiołem i pyłem pustkowie. Gdzieniegdzie rachityczne drzewko przypominało, że niegdyś były to urodzajne tereny. Westchnęła ciężko i zjechała z urwiska wąskim wąwozem wykutym w skale. Było cicho, nawet wiatr przestał szemrać w gałęziach - co wydaje się zrozumiałe, gdyż żadnych gałęzi w pobliżu nie było. Scieżka ostro zakręcała. Za łukiem Duszyczka zobaczyła w oddali małą budkę, szlaban w poprzek drogi i tablicę z jakimś napisem. Po chwili było wszystko jasne - "Bezbożne Imperium Właściwe. Granica państwa".
Zatrzymali się przed szlabanem. Poza małą budką pomalowaną w czerwono czarne pasy dało się spostrzec stertę pustych butelek z napisem "Miód pitny 'Lucyper Mocny'".
Nagle z budki dało się słyszeć głośne beknięcie, odgłos jakby przewracanych mebli i wyskoczył z niej karzeł ubrany w zardzewiałą zbroję i czarną podartą togę.
- Stać! Za...trzymać się! Kontrola ....celna! - głos karła ochrypły i niewyraźny aż nadto zdradzał czym zajmował się ów osobnik w wolnych chwilach - Proszę ...ugh....opróżnić kieeeeszenie! Halt! Eine passkontrolle!
- Ale ja chcę tylko przejechać - odpowiedziała spokojnie Duszyczka.
- Przejechać?! Co..jak to? Po co przejechać?- skrzeczał dalej karzeł, plując na lewo i prawo i wywracając oczami - Muu...szę skontaktować się z... szefem! - krzyknął po czym wbiegł do budki. Po chwili wytaszczył stamtąd coś, co z grubsza przypominało starodawny telefon przymocowany do dębowego kloca.
- He..he... ale artefakt, co...? he..he - spojrzał na Duszyczke z wyższością - Tu się...ech....wciska guziczek i można.. można gadać z szefem - zakomunikował.
Po czym podniósł słuchawkę i wcisnął wielki czerwony przycisk z napisem "TU WCISKAJ, MATOLE!".

Narada w zamku Helmutta trwała już ponad dwie godziny. Niestety nie przyniosła zadowalających rezultatów, genrałowie byli wyraźnie zmęczeni, małomówni a za niejednym ciagnął się dyskretny aromat miodu pitnego, nieudolnie zamaskowany tik-takami. Gdyby ktos chciał zbadać sytuację, odkryłby niezawodnie, iż przyczyną nagannego stanu psychofizycznego generałów była mała kameralna uroczystość w zamku jedngo z nich, która w godzinach nocnych przerodziła się w wielki festyn połączony z pokazem ogni sztucznych, rzucaniem krowami do celu i grą "Kto więcej miodu wypije, mości panowie". Ale nie było czasu na głupie dochodzenia.
- Do diabła ciężkiego!!!! Synowie skunksa i szakala!!!! Skórę będę darł!!!! Na pal powbijam!!!!!! - Helmutt we wściekłości krzyczał i bił swą złowrogą pięścią w stół.
- ... niech wbija ale niech on już nie krzyczy.... - wyjęczał cicho jeden z generałów trzymając się obiema rękami za głowę.

To pisałem ja - Helmutt fan Disco-Polo, który nie chodzi na Odnowę w Duchu Świętym i jeszcze żyje (ale dziwy co?).
16-04-2008 14:05
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
PS Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 912
Dołączył: Dec 2007
Reputacja: 0
Post: #42
 
Czas mijał nieubłaganie, a Wielka Ewangelizatorka była coraz bliżej. Jej rychłe nadejście zwiastował front atmosferyczny, którego deszcz zwilżał wypaloną przez 10 lat ziemię Helmutta. Kałuże wyglądały jak zbiorniki smoły, a z pagórków spływały brunatne potoki.
"Wiosna, wiosna idzie" - zdawał się słyszeć szept deszczu. Co więcej można to było przeczytać na 30 calowej plaźmie do wiadomości telepatycznych, którą Dark zamonotował sobie na ścianie.
Oznaczało to tylko jedno: pierwsze pociski już wystrzelono...
21-04-2008 13:45
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
duszyczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,016
Dołączył: May 2007
Reputacja: 0
Post: #43
 
lecz cuż jak sie okazało pociski były fałszywa to były straszaki krzyczeli ludzie

„Mówisz, że ja ci pomogłem. Była to moja przyjemność, tańczyłem mój taniec. Pomogło ci to, no to cudownie. Przyjmij moje gratulacje. Niczego mi nie zawdzięczasz”.Anthony de Mello
http://www.dkms.pl
http://www.krewniacy.pl
27-04-2008 07:56
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #44
 
lecz cuż jak sie okazało pociski były fałszywa to były straszaki krzyczeli ludzie, gdyż przeraził ich huk. Ale w sercu się radowali , ponieważ...

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
27-04-2008 11:44
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #45
 
pojawiłem sie na tym forum i
27-04-2008 13:30
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów