Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jak podążać za Mistrzem...?
Autor Wiadomość
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #1
Jak podążać za Mistrzem...?
Długo zastanawiałam się, jaki mam dać tytuł tego wątku i właściwie nie do końca mnie on satysfakcjonuje, ale zdaje się, że najbardziej oddaje istotę tego, co jest w nim zawarte, a jeszcze bardziej odzwierciedla to, co teraz rodzi się w moim sercu. Kilka godzin temu byłam na spotkaniu modlitewnym. Wtedy też, na spotkaniu miałam powody do zastanowienia się nad swoim dziwnym życiem.
Pisałam wcześniej o moim spotkaniu z Panem Jezusem i o tym, jak On przemienił całkowicie moje życie. Miało być niby pięknie, a mnie się zdaje, że od dłuższego czasu jest coraz gorzej. Pewnie nawet jest to moja wina, nie wiem. Co zrobić, kiedy człowiek nie dostrzega sensu w swoim życiu i nie wierzy, że jeszcze kiedykolwiek się ono odmieni? Może to ja się zmieniłam, ale nie potrafię na nowo zaufać Panu Bogu. Chyba się boję, jestem na Niego zła, nie mam siły do zmiany swojego życia, a jednocześnie nie potrafię i nie mogę żyć bez mojego Boga. Nie rozumiem, dlaczego Bóg dopuszcza do pewnych sytuacji w naszym życiu. Nie widzę sensu w tych wszystkich moich lękach, nad którymi nijak nie można zapanować i które zniknąć nie chcą, a nawet się pogłebiają, skutecznie uniemożliwiając normalne życie. Z tego powodu nie mogę też angażować się w życie wspólnoty ani tym bardziej w relację z Panem Bogiem. W jaki sposób mam wierzyć, że Bóg chce szczęścia człowieka? Zastanawiam się czasem, dlaczego pewne rzeczy się zdarzają, choć całe życie starałam się żyć z Bogiem. Mam wrażenie, że On z jakiegoś powodu przestał mi błogosławić. Nie wiem, czy i kiedy będę umiała Panu Bogu "przebaczyć". Nienawidzę swojego życia i nie widzę powodu, dla którego miałabym je zaakceptować.
Problemem jest też lęk przed sobą i przed Panem Bogiem. Boję się wniknięcia w swoje wnętrze, ponownego odsłonięcia różnych ran. Boję się tego, co mogę zobaczyć, to, czego się teraz boję i do czego wstydzę się przyznać nawet przed Jezusem, ale co będzie wymagało w końcu odkrycia.
Spodziewam się, że teraz niektórzy mnie zbesztają (zapewne ci, którzy mnie trochę znają), powiedzą, że to moja wina itd. To wszystko wcale nie jest takie proste, jak może wydawać się z drugiej strony. W każdym razie jestem już zdesperowana i nie wiem, doprawdy nie wiem, co z sobą zrobić...
24-05-2008 02:50
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Polonium Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,635
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #2
 
Aga napisala:
Cytat:Co zrobić, kiedy człowiek nie dostrzega sensu w swoim życiu i nie wierzy, że jeszcze kiedykolwiek się ono odmieni? Może to ja się zmieniłam, ale nie potrafię na nowo zaufać Panu Bogu. Chyba się boję, jestem na Niego zła, nie mam siły do zmiany swojego życia, a jednocześnie nie potrafię i nie mogę żyć bez mojego Boga. Nie rozumiem, dlaczego Bóg dopuszcza do pewnych sytuacji w naszym życiu.

Spojrzmy na doswiadczenia przez pryzmat wiary.Pismo Swiete mowi:"Kazdy ogniem bedzie posolony", czyli na pewno nie unikniemy doswiadczen. Zeby zloto lsnilo swym blaskiem musi zostac oczyszczone wlasnie ogniem. Proby po ludzku nie latwe do uniesienia, sa z perspektywy wiary tym, co doskonali nasza dusze, gdyz dla Stworcy priorytetem jest najpierw nasza dusza i jej Zbawienie. Mozna utracic wiec nieraz to, co doczesne, ale wazne jest przede wszystkim, by nie zatracic swej duszy. Doswiadczeniem moga byc zarowno cierpienia jak rowniez nadmiar dobr, by okazalo sie, czy umiemy z dobr rozsadnie korzystac.

Bog okreslil granice zlu i dobru. Jesli wiec wola Stworcy bedzie wyciagnac nas z jakiejs trudnosci czy przeciwnosci to na 100 % to uczyni.Nam zas pozostaje mocna wiara i pokora wobec naszego Stworcy. Prosmy zawsze Stworce o umocnienie dla naszej duszy na czas doswiadczen, a pozwoli naszej duszy doswiadczyc bezmiaru milosci. Zreszta Bog jest nieskonczenie doskonala miloscia i nie opuszcza nigdy. Poczucie, ze nas Bog opuscil pochodzi raczej zawsze od Zlego i musimy byc ostrozni. Nie prosmy w pospiechu i czynmy to z wiara.
24-05-2008 10:27
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #3
 
Tylko problem jest taki, że czasem przez te "próby" człowiek właśnie traci wiarę. I co wtedy? Mam także wierzyć, że to, co powoduje utratę wiary, ma służyć mojemu zbawieniu??? Mnie się zdaje, że czasem bywa właśnie na odwrót. Są sytuacje, które naprawdę bardziej oddzielają niż przybliżają do Boga, które nie pozwalają być blisko Pana Boga.
24-05-2008 10:38
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Polonium Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,635
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #4
 
W tej kwestii warto porozmawiac z ksiedzem, ewentualnie mozna tez podczas spowiedzi powiedziec o tych problemach. Spowiednik nie tylko odpuszcza grzechy "in persona Christi", ale takze moze udzielac wskazowek waznych dla naszego rozwoju duchowego. Trzeba tylko nie bac sie poprosic.
24-05-2008 11:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Kyllyan Offline
peregrino
*****

Liczba postów: 1,068
Dołączył: Nov 2005
Reputacja: 0
Post: #5
 
A zaraz po spowiedzi dobrze by było pójść do psychoterapeuty. Duży uśmiech

[Obrazek: 764919eb84c6980d44424b316918db5d.png]


„Bez wiary potykamy się o źdźbło trawy, z wiarą przenosimy góry.” S. Kierkegaard
24-05-2008 11:40
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Gosia Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 247
Dołączył: Apr 2008
Reputacja: 0
Post: #6
 
Aguś - odezwij się do mnie na gadu - gadu > porozmawiamy Przytulanie

Bóg jest wielki - kocha? Go ma?o to nie kocha? Go wcale.
24-05-2008 11:47
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #7
 
aga napisał(a):Tylko problem jest taki, że czasem przez te "próby" człowiek właśnie traci wiarę. I co wtedy? Mam także wierzyć, że to, co powoduje utratę wiary, ma służyć mojemu zbawieniu??? Mnie się zdaje, że czasem bywa właśnie na odwrót. Są sytuacje, które naprawdę bardziej oddzielają niż przybliżają do Boga, które nie pozwalają być blisko Pana Boga.
Tylko nie zawsze jest tak, że po powrocie do Pana, będzie fajnie i spokojnie. Może nastąpić stan jakby opuszczenia przez Pana, i wtedy mamy szanse potwierdzenia wcześniejszego wyboru. Wtedy raczej rozum musi iść a serce za nim podążać. Gdyż to wtedy właśnie serce jest w tej mgle niedowierzań a rozum może to korygować. I trwać.
Istotne byłoby mieć stałego zufanego spowiednika/kierownika duchowego.Ale jak wspomniał mój przedmówca, w twoim przypadku też przydałaby się ciągła psychoterapia.

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
24-05-2008 11:50
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Terebint Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 360
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #8
 
aga napisał(a):Tylko problem jest taki, że czasem przez te "próby" człowiek właśnie traci wiarę. I co wtedy? Mam także wierzyć, że to, co powoduje utratę wiary, ma służyć mojemu zbawieniu??? Mnie się zdaje, że czasem bywa właśnie na odwrót. Są sytuacje, które naprawdę bardziej oddzielają niż przybliżają do Boga, które nie pozwalają być blisko Pana Boga.
Właśnie. Ja wyraźnie dostrzegam, że "trening" stosowany przez Boga względem ludzkości, w zdecydowanej większości przypadków doprowadza do przetrenowania.

[center] [Obrazek: wilkpp9.png] [/center]
24-05-2008 18:22
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #9
 
Terebint napisał(a):Ja wyraźnie dostrzegam, że "trening" stosowany przez Boga względem ludzkości, w zdecydowanej większości przypadków doprowadza do przetrenowania.
A dlaczego uważasz, że to wina Boga??
Przecież On wie co czyni i napewno nie czyni tego aby nas zniechęcić , zniszczyć.

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
24-05-2008 18:32
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #10
 
Rachel napisał(a):
Terebint napisał(a):Ja wyraźnie dostrzegam, że "trening" stosowany przez Boga względem ludzkości, w zdecydowanej większości przypadków doprowadza do przetrenowania.
A dlaczego uważasz, że to wina Boga??
Przecież On wie co czyni i napewno nie czyni tego aby nas zniechęcić , zniszczyć.

Jednak skutki działania Pana Boga często takie właśnie są i nie jest to jedynie moje doświadczenie.
24-05-2008 18:45
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #11
 
aga napisał(a):Jednak skutki działania Pana Boga często takie właśnie są i nie jest to jedynie moje doświadczenie.
Hmm zrzucanie odpowiedzialności na Boga, raczej wiąże mi sie z brakiem mocnych fundamentów wiary w naszym życiu. Jakby powiedzieć komuś , tak zgadzam sie ale...

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
24-05-2008 18:53
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nieania Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,786
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #12
 
Aga a ja myślę, że to zwyczajna próba wiary... Bóg przez takie sytuacje pyta, czy Go kochasz.... Odpowiedz jest w twoim sercu. To czy powiesz wtedy Bogu tak, czy nie zależy tylko od twojego stosunku do Boga.

[center]Dla Jego bolesnej m?ki, miej mi?osierdzie...
[Obrazek: jezus2.jpg]

http://www.nie-umieraj.blog.pl
[/center]
24-05-2008 18:53
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #13
 
Mnie się wydaje, że tylko tak mówicie, ale jak porozmawiamy za jakiś czas, kiedy Bóg dotknie Was czymś, czego nie będziecie mogli (czy też mogły) unieść, to najpewniej zmieni się Wasze podejście. Ja przez długi czas byłam wierna Panu Bogu i właśnie wtedy, gdy najbardziej byłam doświadczana, ale w pewnym momencie człowiek ma już dosyć "prób wiary" czyli boskiego testowania limitu wytrzymałości.
24-05-2008 19:24
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #14
 
Bóg nie testuje limitu wytrzymałości. Bóg go zna.
Niektóre rodzaje zła, cierpienia dopuszcza, wiedząc, że dana osoba jest w stanie takie cierpienie znieść. Jeżeli dochodzi do "przetrenowania" to tylko ze względu na to, że człowiek poddaje się, nie ufa Panu. Złoto próbuje się w ogniu, Pan tych, których kocha doświadcza. Może dlatego, że cierpienie nieraz uczy, ciosa i szlifuje duszę, wydobywa zalety i piękno...?
Gdyby Pan nie dał mi 100 trudnych sytuacji i czasu na ich przemyślenie, nie potrafiłabym wybrać dobra za 101-wszym razem.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
24-05-2008 19:32
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #15
 
omyk napisał(a):Jeżeli dochodzi do "przetrenowania" to tylko ze względu na to, że człowiek poddaje się, nie ufa Panu.

O, ja myślę, że masz tutaj omyk całkowitą rację. No więc ja się już poddałam. Już mi się nie chce i nie ufam. Koniec.
Omyk, Ty coś ściemniasz, że masz 18 lat normalnie. 8)
24-05-2008 19:37
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów