Rachel napisał(a):aga napisał(a):Ja niestety "genetycznie" jestem pesymistką.
Tzn ? Czy byś mogła tą kwestie rozwinąć.
Mam taki temperament ze skłonnością do widzenia wszystkiego w szarych barwach i najlepsze jest to, że ja autentycznie jestem przekonana, że sytuacja wydaje się beznadziejna. A jak coś się uda to jestem tym co najmniej zdumiona.
[ Dodano: Sob 24 Maj, 2008 22:31 ]
Nie wiem, czy jest to moja wina, ale zdaje mi się, że w pewnym sensie tak, ze się poddałam. Wszechogarniające poczucie pustki i bezsensu życia, lęki powodują, że nie potrafię zmobilizować się do jakiegokolwiek działania. Właściwie odkąd zachorowałam, zaczęły się dopiero moje problemy na studiach. Wcześniej byłam ambitna, uczyłam się i zaliczałam wszystko w terminie. Jestem zła na Pana Boga, że pozwolił na pojawienie się tych wszystkich zaburzeń psychicznych, a jednocześnie jakby sobie nie umiem wybaczyć choroby, zawalonych przez to studiów i ogólnie schrzanionego życia. Powinnam być teraz na piątym roku, a przede mną jeszcze dwa lata męczarni i wstyd przyznać się, że tak długo studiuję, bo wniosek nasuwa się sam, dlaczego mam dwa lata opóźnienia. Ja chyba boję się podjąć kolejną walkę z życiem i zaufać Panu Bogu na nowo.