Żarty żartami, ale te pytania są ciekawe
Kiedy organizuje się tradycyjne wesele z alkoholem, warto o tym pomyśleć. Pytanie tylko, gdzie stawiać limit przy kupowaniu trunków. Nie wystarczy przemnożyć swoich "możliwości" przez liczbę gości weselnych, bo przecież każdy może inaczej
Tu jest sedno sprawy... Myślę, że naszym obowiązkiem jest zadbanie o to, żeby wszelkich "dóbr" (heh) - jedzenia, picia, również alkoholu, który przecież nie jest zły, było pod dostatkiem. Powinniśmy też jednak zadbać o atmosferę. Wtedy alkohol stanie się tylko dodatkiem do zabawy, a nie środkiem ją napędzającym.
Nie mamy możliwości kontroli tego, ile kto pije. To nie jest nasz grzech w tym momencie. Równie dobrze ktoś może zgrzeszyć obżarstwem ;> Grzech w dzisiejszych czasach traktowany z przymrużeniem oka, a przecież wymieniony wśród grzechów głównych. Nieumiarkowanie w jedzeniu, piciu...
Czy wypicie 2 butelek wina jest grzechem? Myślę, że tak. Niezależnie od tego, na ile szumi ci po nich w głowie
Może nie ciężkim, zresztą nie chcę tutaj się wypowiadać w kwestii wagi grzechu, ale tak na zdrowy rozum... Wypiłbyś 2 butelki wody w czasie 1 spotkania ze znajomymi? Jak się spotykacie w 5 osób, to kupujecie 10 litrów wody?
Moim zdaniem to ciężka przesada
Alkohol pije się inaczej, niż wodę - i tym ostrożniej powinno się to robić. 2 butelki to nieumiarkowanie w piciu, choćbyś był po nich trzeźwy.
Ja mam za to z piciem alkoholu inny problem
[oj, jak to brzmi...
] Ja nigdy nie tracę trzeźwości myślenia, a przynajmniej nigdy mi się to nie zdarzyło. Zdecydowanie szybciej na alkohol reaguje moje ciało, niż umysł. Nigdy do końca nie wiem, gdzie jest granica, bo wiem, że po 1 kieliszku mam tyle samo kontroli nad swoimi czynami, co po... no, po więcej
Dlatego też piję niewiele, jeśli w ogóle
Ciekawa jestem, jak to jest u was