M. Ink. * napisał(a):oczywiście mam na myśli koncerty faktycznie 'niszowe', a nie "spędy na gwiazdy rocka" typu 'Pidżama Porno', 'Włochaty', 'Strachy na Lachy' czy inny 'Sedes', albo 'Blade Loki'
jeśli oceniasz punka przez pryzmat nawiedzającej tego rodzaju festyny gawiedzi, to uważam, że rzeczywiście wydajesz werdykt bardziej z zewnątrz niż od wewnątrz
Dokładnie o tego rodzaju imprezach myślę.
Tyle że nigdy nie użyłbym obraźliwych słów wobec publiczności tego typu imprez.
Zazwyczaj są to poranieni młodzi ludzie, którzy potrzebują pomocy z gatunku ewangelizacyjnej.
M. Ink. * napisał(a):... jest bardziej autentycznie punkowe, niż wszelkie "zawodowstwo", któremu przybija się etykietkę "punkowy"; bo punk, który stał się takim, jak wymienione "dinosaurs of rock" w rzeczywistości "mutated into etiolated over complex <serious rock> [...] and, for many, a betrayal of its earthy roots"... 8)
Dokładnie tak samo uważaliśmy za moich czasów 1983-84, tyle że wtedy w Polsce nie było jeszcze komercji, a więc nie było również zdrady.
Punkami byli wyłącznie młodzi ludzie. To była nowość w Polsce wciąż. Wtedy było większe opóźnienie.
I jeszcze się punki ze skinami trzymali.
A takim dobrym przykładem komercjalizacji jest mój dawny kolega Kazik z Kultu.
Bo kiedyś u samych początków to był punkowy zespół Kult, nie wiem czy wiesz?
A co do reszty to się z Tobą zgadzam teraz się wreszcie rozumiemy.
Ja też kiedyś myślałem podobnie do Ciebie, ale później zmieniłem zdanie.
A teraz mamy jakby dwa nurty punka jeden komercyjny znacznie liczniejszy i drugi ten z którym Ty sympatyzujesz.