Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
TO PRZYSZŁO CICHO...
Autor Wiadomość
s_Augustianka Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 1
Dołączył: Jun 2008
Reputacja: 0
Post: #1
TO PRZYSZŁO CICHO...
TO PRZYSZŁO CICHO...

Powołanie. To słowo, w świecie współczesnych atrakcji, jest zwyczajnie nie na topie.
Nazwę więc „to” inspiracją, ideą... Tak, mam ideę, chcę całe życie spędzić w monasterze...
Ależ, a co z tańcem, muzyką... zainteresowaniami, realizacją twoich planów, marzeniami...? A ciuchy?... Zasypują mnie pytaniami znajomi, każdy chce znać przyczynę mojego wielkiego „boom.” Hm...zawsze zaskakiwałam swoją oryginalnością, lecz tym razem to... to coś zupełnie innego.
Ale żadnego „boom” nie było. To przyszło cicho...
Nadal do końca nie rozumiem, dlaczego i po co... Wiem tylko, że jest to dar. I choć zawsze pozostanie okryty tajemnicą, przyjmuję go jako perłę mojego życia.
Czeka na mnie tyle przyjemności – błyszczą teraz piękniej niż kiedykolwiek, zachęcają wręcz natarczywie. Lecz zdaję sobie sprawę, że nie można mieć w życiu wszystkiego.
Zatem rezygnuję z tego całego blichtru, ale nie dlatego, że jest zły, ale dlatego, że znalazłam coś nieporównywalnie piękniejszego. Coś, co nadaje mojemu życiu najgłębszy sens
i jasny cel, coś co czyni mnie naprawdę szczęśliwą i wolną. Wolną od siebie samej
i dla siebie samej. Przestać istnieć dla siebie i trwać tak przy Nim, tylko dlatego, że mnie kocha - jest moją największą radością.
Co ofiarowałam Jezusowi? Niewiele, samo tylko pragnienie... Pragnienie - będące czystym kryształem moich uczuć. Tak szczere i przejrzyste, iż tylko dostrzegalne dla Niego.
Tak delikatne w swej obecności - pustych dłoni, a jednak odczuwalne. Ale Jezus sięga jaszcze głębiej, niż piękno mojego pragnienia. Swym spojrzeniem światła odnajduje wśród krystalicznych gwiazd - mój kwiat miłości, jaki zakwitł dla Niego.
A jak to się zaczęło? Nie wiem. Od zawsze byłam blisko Boga, a nawet jeśli
gubiłam się gdzieś po drodze, to tylko po to, żeby wrócić. Jednak nigdy nie myślałam
o zostaniu siostrą zakonnną. Aż tu nagle zaczęła wkradać się jakaś niepokojąca i zaskakująca myśl. Dzień po dniu, jak niecierpliwa tęsknota, drążyła i drążyła, próbując wedrzeć się
do mojej świadomości. Mocno się broniłam, oczywiście, ale czy ktoś może oprzeć się
Takiej Miłości. Skapitulowałam. Dałam się ponieść...
Chciałam tylko jednego – znaleźć się jak najbliżej Jezusa – nic, kompletnie nic innego
nie miało znaczenia. To było piękne.
Oczywiście, mnóstwo w tym było emocji, które siłą rzeczy musiały w pewien sposób opaść. Nie zmienia to jednak faktu, że odnalazłam wreszcie to, czego zawsze pragnęłam, czego tak długo szukałam – miłość i... szczęście.
To ciche, spokojne trwanie i pewność, że Ktoś zawsze na mnie czeka,
że „On jest mój, a ja jestem Jego” ( por. PnP 2, 16 )
To przyszło cicho...
A cisza mówi dobitniej niż głosy i żąda wciąż tego samego - czekania.
Choć teraz jest to już inne czekanie, nadal z tęsknotą czekam na to,
co ma mi powiedzieć cisza...„Rozlej się wodą czystą, gładką i cichą, i odbijaj Mnie w sobie”

Siostra Magdalena –Augustianka (Francja) http://www.dar.religia.net
07-06-2008 16:37
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów