Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Autor Wiadomość
otacon Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 53
Dołączył: Jun 2007
Reputacja: 0
Post: #16
 
heysel napisał(a):Nie chodzi przecież o żadne etykietki tylko treść jaka się za nimi kryje. Skoro nie czytałeś Spinozy to na razie nie będę zaczynał dyskusji o jego koncepcji filozoficznej. Niemniej to nie zaczy, jak sam wspomniałeś, że nie możemy sobie wspólnie "pofilozofować" :mrgreen: .
Aby mnie zniechcić trzeba się postarać ;P . Mało komu się ta sztuka udała.
That's the spirit Oczko

heysel napisał(a):Skoro wspomniałeś już o swoim stosunku do świata to proszę powiedz jakie ksiązki miałeś na myśli. Rozumiem (pamiętając Cię z tematu o astrologii) że wszelkie astrologiczne klimaty. A jakieś w innym tonie ?
Oj było tego trochę... Co mi szybko na myśl przychodzi: książki na temat potęgi ludzkich myśli w kształtowaniu swojego życia, dotykające tematyki reinkarnacji, pozycje typu życie po/przed życiu/em, channelingi, wędrówki poza ciałem, książki Jamesa Redfielda ("Niebiańska przepowiednia" i dalsze) itp. Jedną z najbardziej inspirujących dla mnie rzeczy była trylogia "Rozmowy z Bogiem" (i pozostałe dzieła Neale'a D. Walscha) a także prace Michaela Newtona (relacje z życia między wcieleniami). No i od jakichś 10 lat artykuły w miesięczniku "Nieznany Świat". Także wspomniana tematyka astrologiczna - ale to relatywnie niedawno i raczej nie ona ukształtowała mój stosunek do świata, choć uczyniła obraz świata jeszcze ciekawszym 8)


heysel napisał(a):De facto coś bym podywagował o synchroniczności także, bo w tamtym temacie coś się szybko nam urwał wątek.
Mogę tylko zachęcić do dywagowania Uśmiech
A propos tamtego tematu - kiedyś (daaawno temu) pisałeś, że przygotowujesz dla mnie dłuższą wypowiedź (po naszym astro-eksperymencie), ale nigdy ona do mnie nie dotarła...

heysel napisał(a):Może taki wątek na początek : Czy jeśli porównać Wszechświat do pewnego rodzaju maszyny, jest ona *samowystarczalna*czy nie ?
* - tz. jej działania nie trzeba doglądać, sama się reguluje, w penym sensie sama "naprawia", czy też jest odwrotnie, jeżeli pozostawić ją choć na krótki czas sama to szybko pojawiły by się zakłocenia w funkcjonowaniu
Generalnie ciężko mi przychodzi myślenie o wszechświecie jako o maszynie, tzn. czymś martwym i bezdusznym. Dla mnie jest on przeniknięty "obecnością" Absolutu, a nie "doglądany z zewnątrz", jak zdaje się sugerować Twój sposób postawienia problemu. Fizyczny aspekt wszechświata (wieloświata?) postrzegam jako "ciało" tego, co nazywamy Bogiem przez analogię do ciała ludzkiego, które jest formą manifestowania się indywidualnej jaźni. Z tym, że oprócz fizycznej powłoki na człowieka składają się też bardziej subtelne ciała, będące bardziej pierwotnym, nadrzędnym składnikiem naszej istoty. Sądzę, że analogicznie jest mnóstwo "poziomów" wszechświata, a postać fizyczna jest jakby pewnym rzutem wielowymiarowego obrazu, najbardziej "ubitą" manifestacją Ducha. Wszystkie te wymiary bytu nieustannie się przenikają a prawa działające na niższym poziomie są odbiciem ogólniejszych praw działających na poziomach bardziej subtelnych. Nie można oddzielić jednego od drugiego, gdyż "to co wyżej" warunkuje istnienie "tego co niżej", jest współzależne. Toteż mówiąc "wszechświat" mam na myśli całą wielowymiarową, wielopoziomową strukturę u podłoża której, na najbardziej fundamentalnym poziomie, skrywa się niepojmowany Absolut. Z tego punktu widzenia trudno wyobrazić sobie "pozostawienie maszyny samej", całość jest zatem oczywiście samowystarczalna (zawiera bowiem Boga, jesli można to tak ująć). Taka byłaby chyba moja odpowiedź na tę chwilę.

Remember, proud brothers,
everything is possible
when you let the mystic power of the dragonflame...
burn in your heart
16-06-2008 00:49
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów