Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Historyjka kontynuowana
Autor Wiadomość
Gonzo Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,042
Dołączył: Jul 2004
Reputacja: 0
Post: #46
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więc niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Maichela Jacksona. Wiec nasz bohater zdecydował sie na...
14-03-2005 19:40
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
error1101 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 33
Dołączył: Feb 2005
Reputacja: 0
Post: #47
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Maichela Jacksona. Wiec nasz bohater zdecydował sie na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i...
14-03-2005 19:55
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Oskar Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 61
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #48
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Maichela Jacksona. Wiec nasz bohater zdecydował sie na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za ...

Wiem komu zaufa?am.
14-03-2005 20:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
error1101 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 33
Dołączył: Feb 2005
Reputacja: 0
Post: #49
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Maichela Jacksona. Wiec nasz bohater zdecydował sie na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za lewą rękę, gdyż...
14-03-2005 20:07
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Jólka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,182
Dołączył: Dec 2004
Reputacja: 0
Post: #50
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Maichela Jacksona. Wiec nasz bohater zdecydował sie na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za lewą rękę, gdyż...prawą trener stracil na skutek zderzenia z rowerem Gregoriana...

Niebo gwia?dziste nade mn?, prawo moralne we mnie...

[Obrazek: puchatek2.gif][Obrazek: puchatek.gif] [you] dobrze ?e jeste? Przytulanie
14-03-2005 20:09
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Harpoon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,850
Dołączył: Jan 2005
Reputacja: 0
Post: #51
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Maichela Jacksona. Wiec nasz bohater zdecydował sie na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za lewą rękę, gdyż...prawą trener stracil na skutek zderzenia z rowerem Gregoriana... który wracał właśnie ze spotkania z dziewczyną

Only scars can remind us that the Past was real..

[Obrazek: 7c8eb72c67.png]
14-03-2005 20:46
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Daidoss Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,079
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #52
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Maichela Jacksona. Wiec nasz bohater zdecydował sie na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za lewą rękę, gdyż...prawą trener stracil na skutek zderzenia z rowerem Gregoriana... który wracał właśnie ze spotkania z dziewczyną, której z nosa wisiał gil
14-03-2005 21:31
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Futrzak Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 562
Dołączył: Oct 2004
Reputacja: 0
Post: #53
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Michaela Jacksona. Więc nasz bohater zdecydował się na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za lewą rękę, gdyż...prawą trener stracil na skutek zderzenia z rowerem Gregoriana... który wracał właśnie ze spotkania z dziewczyną, której z nosa wisiał gil, ale Grześ miał w nosie jej gila i lubił ją pomimo jej

If Jah is for me, tell me whom I gon' fear? No i won't fear!
14-03-2005 21:35
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Daidoss Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,079
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #54
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Michaela Jacksona. Więc nasz bohater zdecydował się na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za lewą rękę, gdyż...prawą trener stracil na skutek zderzenia z rowerem Gregoriana... który wracał właśnie ze spotkania z dziewczyną, której z nosa wisiał gil, ale Grześ miał w nosie jej gila i lubił ją pomimo jej nie ogolonych wasów
14-03-2005 21:39
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Gonzo Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,042
Dołączył: Jul 2004
Reputacja: 0
Post: #55
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Michaela Jacksona. Więc nasz bohater zdecydował się na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za lewą rękę, gdyż...prawą trener stracil na skutek zderzenia z rowerem Gregoriana... który wracał właśnie ze spotkania z dziewczyną, której z nosa wisiał gil, ale Grześ miał w nosie jej gila i lubił ją pomimo jej nie ogolonych wasów. A miała ona na imię...
14-03-2005 21:48
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Harpoon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,850
Dołączył: Jan 2005
Reputacja: 0
Post: #56
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Michaela Jacksona. Więc nasz bohater zdecydował się na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za lewą rękę, gdyż...prawą trener stracil na skutek zderzenia z rowerem Gregoriana... który wracał właśnie ze spotkania z dziewczyną, której z nosa wisiał gil, ale Grześ miał w nosie jej gila i lubił ją pomimo jej nie ogolonych wasów. A miała ona na imię... Hermenegilda, jednak Grzesiowi...

Only scars can remind us that the Past was real..

[Obrazek: 7c8eb72c67.png]
14-03-2005 22:09
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Futrzak Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 562
Dołączył: Oct 2004
Reputacja: 0
Post: #57
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Michaela Jacksona. Więc nasz bohater zdecydował się na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za lewą rękę, gdyż...prawą trener stracil na skutek zderzenia z rowerem Gregoriana... który wracał właśnie ze spotkania z dziewczyną, której z nosa wisiał gil, ale Grześ miał w nosie jej gila i lubił ją pomimo jej nie ogolonych wasów. A miała ona na imię... Hermenegilda, jednak Grzesiowi...to nie przeszkadzało, bo miłość jest ślepa

If Jah is for me, tell me whom I gon' fear? No i won't fear!
14-03-2005 22:18
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Harpoon Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,850
Dołączył: Jan 2005
Reputacja: 0
Post: #58
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Michaela Jacksona. Więc nasz bohater zdecydował się na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za lewą rękę, gdyż...prawą trener stracil na skutek zderzenia z rowerem Gregoriana... który wracał właśnie ze spotkania z dziewczyną, której z nosa wisiał gil, ale Grześ miał w nosie jej gila i lubił ją pomimo jej nie ogolonych wasów. A miała ona na imię... Hermenegilda, jednak Grzesiowi...to nie przeszkadzało, bo miłość jest ślepa jak kret...

Only scars can remind us that the Past was real..

[Obrazek: 7c8eb72c67.png]
14-03-2005 22:22
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
error1101 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 33
Dołączył: Feb 2005
Reputacja: 0
Post: #59
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Michaela Jacksona. Więc nasz bohater zdecydował się na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za lewą rękę, gdyż...prawą trener stracil na skutek zderzenia z rowerem Gregoriana... który wracał właśnie ze spotkania z dziewczyną, której z nosa wisiał gil, ale Grześ miał w nosie jej gila i lubił ją pomimo jej nie ogolonych wasów. A miała ona na imię... Hermenegilda, jednak Grzesiowi...to nie przeszkadzało, bo miłość jest ślepa jak kret, który wygląda ze swej nory. Jednak Hermenegildzie...
14-03-2005 22:26
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Futrzak Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 562
Dołączył: Oct 2004
Reputacja: 0
Post: #60
 
W zachodniej Polsce leży taka mieścina jak Sulechów. A w niej mieszka dzielny człowieczek imieniem Karol zwany Daidossem, który zna bardzo dużo osób z tego miasta. W szczególności z os. Zacisze, na którym się wychował i poznał znakomitych ludzi. Jego największym marzeniem jest umieć śpiewać, ale niestety kiepsko mu to wychodzi. Jednak postanowił coś z tym zrobić. Wziął udział w programie "Idol" i zaśpiewał piosenkę pt. "Małe pieski dwa", powalił tym komisję i wyrwał się z naszej małej mieściny. Przeprowadził się do Zielonej Góry, gdzie na deptaku śpiewał dla pieniędzy. I w ten oto sposób... poznał szczególną, prawdziwą, o wielkim serduszku... kobietę o niebieskich oczach imieniem... Hanna von Jungingen! Zakochał się od pierwszego wejrzenia w jej psie Mefistofelesie, ale zwierzę nie odwzajemniło uczucia i biedny Daidoss... po wydaniu wszystkich swoich pieniędzy na psią karmę dla Mefista. Postanowił wrócić w rodzinne strony aby zająć się rolnictwem i chodowlą bydła, otworzył nawet własne ZOO z wypchanymi owieczkami, ale nadal brakowało mu prawdziwego uczucia, którym mógł by kogoś z wzjemnością obdarzyć. Jednak pewnego dnia do jego drzwi zapukał przystojny, wysoki brunecik z ciemną karnacją i muskularnym ciałem. Okazał się on być trenerem Daidossa, który usłyszał o jego problemach i postanowił jakoś pomóc swojemu ulubieńcowi. Na poczatek zaproponował mu spacer przy blasku pełni Księżyca i niebie pełnym świetlistych gwiazd. Po tej romantycznej nocy poszli do lasu w Trzebiechowie na polowanie Futrzaków. Jednak na szczęście żadnego nie upolowali. Po czym zdołowani niepowodzeniem polowania udali się do sklepu spożywczego, aby orzeźwić się tanim ale za to najwyzszej jakosci musem marki "Tur". Jednak w sklepie zabrakło im inwenci twórczej na kupienie czegoś innego.
Zapadł zmrok a ich ciagle bolała głowa więc mówi Daidos do trenera:
- Chodźmy na kręgielnię!
A trener na to:
- Spiłeś się i głupio gadasz.
I wiedział Karol, że źle zrobił. I połamał mu dwa kregi szyjne, jak mu się zdawało. Na szczęście miał złe przeczucie i kręgi nie były złamane. Lecz z nosa nie zostało nic, więcej niż mały dół, który wyglądal zupełnie jak u Michaela Jacksona. Więc nasz bohater zdecydował się na przeproszenie trenera. Podszedł więc do leżącego starca i chwycił go za lewą rękę, gdyż...prawą trener stracil na skutek zderzenia z rowerem Gregoriana... który wracał właśnie ze spotkania z dziewczyną, której z nosa wisiał gil, ale Grześ miał w nosie jej gila i lubił ją pomimo jej nie ogolonych wasów. A miała ona na imię... Hermenegilda, jednak Grzesiowi...to nie przeszkadzało, bo miłość jest ślepa jak kret, który wygląda ze swej nory. Jednak Hermenegildzie...Grześ się nie podobał, i z trudem znosiła jego końskie zaloty. Ale pewnego dnia

If Jah is for me, tell me whom I gon' fear? No i won't fear!
14-03-2005 22:29
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów