Ks.Marek napisał(a):Bez Tradycji Pismo Święte jest tylko książką.
Dokładnie.
Ta nowa perspektywa ujęcia rzeczywistosci okreslanej przez pojęcie Tradycji, umożliwiła nowe spojrzenie obu naszych konfesyjnych teologii na potrydencką polemikę na temat stosunku Pisma i Tradycji, już nie jako zewnetrzego przeciwstawienia dwóch różnych żródeł, lecz raczej w sposób włączający,, wewnatrz jednej tradycji, "paradosis", w tym modelu jaki wyczytać możemy chocby w 1 Kor.
Można powiedzieć, że poprzez Tradycję, treściowo rozumianą, rozmumieć możemy samą Ewangelię, przekazywaną z pokolenia na pokolenie w Kosciele wraz z Chrystusem zywym i zwiastowanym zwłaszcza przez słowa i sakramenty. "Jeżeli usuniesz Chrystusa z Pisma Świętego, to co więcej jeszcze w nim znajdziesz ?" - wołał ks dr M. Luter w Niewolnej woli, - "Cóż bowiem wznioślejszego może jeszcze pozostać zakrytym w Pismach, jeśli po złamaniu pieczęci i po odwaleniu kamienia od drzwi grobowych Mat.27.w.66, 26,w.2 odsłoniona została owa najważniejsza tajemnica, że Chrystus, Syn Boży, stał się człowiekiem, że Bóg jest w Trójcy jedyny, że Chrystus za nas cierpiał i że będzie panował na wieki ? Czy nie jest to znane nawet na rozstajnych drogach i czy tam się o tym nie śpiewa ?". Misterium Chrystusa, zwiastowane nawet na "rozstajnych drogach" jest jedynym kluczem do Pisma, bez którego ono nie istnieje. On jest według innego wyrazenia ks. Lutra "punktem matematycznym Pisma". W tej perspektywie dyskusja o kwantytatywnej komplemantarności Pisma, która w potrydenckiej polemice zajmowała tyle miejsca, jawi sie jako calkowicie jałowa. Tyle o relacji Pismo i Tradycja.
Co do tradycji jako takiej, fundamentalnym krokiem naszych poszukiwań jest rozróżnienie tak własnie jak powyzej rozumianej Tradycji - okreslanej z łac. jako "traditum", przekazywanej "tresci", - od tradycji jako "traditio", a wiec procesu przekazu ("transmissio") Bożego objawienia, aktu nieustannego przkazywania poprzez kolejne pokolenia apostolskiego świadectwa, normatywnie wyrażonego w Pismie. Jesli Pismo jest "Bozym przemawianiem" w historycznym doświadczeniu wiary Izraela i ostatecznie Chrystusa, to tradycja, jako proces przekazu, słuzy temu by to przemawianie w historycznej rzeczywistosci naszego czasu rozpowszechniać, wyjasniać i zachowywać; tak by stalo się rówież naszym udziałem, nasza historią i naszym życiem. Takiej tradycji nie mozna ograniczyć jedynie do charakteru zdaniowego, kwantytatywnego, do wypowiedzi doktrynalnych, choc te oczywiscie zwłaszcza starokoscielne symbole i definicje wspólnych soborów zachowują pozycje całkiem szczególne. Tradycja to nie kilka wagonów dokumentów, a Kościól to nie biblioteka. Jezeli ktos spyta co to jest chrzescijaństwo, jezeli zechce spotkać się z tym "wszystkim czym sam (Kościół) jest i wszystkim czemu wierzy' - jak to dobrze wyraziła Wasza DV (ciekawe że wasi Ojcowie soborowi wykreslili tutaj trzeci element z pierwotnego projektu "wszystko co ma" - 'omne quod habet") to nie chciałbym odsyłać go do biblioteki, jakbysmy byli conajmniej wymarła religią Summerów- lecz odesłac w niedzielne przedpołudnie do kościoła. To jest tradycja. Oczywiscie że jej rozumienie mozna, i dobrze jesli tak jest, rozwijac sprzez osobiste studium, takze historii, ale nie to jest sednem tradycji.
W tym aspekcie wazym waznym dla obu naszych tradycji wydaje mi sie podkreslenie roli tej rzeczywistosci jaka okreslamy jako "caritas' czy "diakonia". Skupiamy się "ad intra" na takich czy innych twierdzeniach dogmatycznych naszych tradycji, natomiast Koscioły nie moga zyć tylko soba. Problemem "ad extra" jest nie tyle poddania prawd dogmatycznych w pod dyskusję, co ich izolacja od kontekstu życiowego, od duchowości i społeczności kościelnej. Teologia zaczyna się wraz z miłością, "caritas", i także przekaz tego, co teologia proponuje zaczyna się od momentu, kiedy człowiek zostaje dotknięty miłością. Jeśli teologia staje naprzeciw współczesnego człowieka z miłością , tworzy to już samo przez się wprowadzenie w treść samej teologii. Dlatego też tradycja, przekaz obajawionej prawdy, nigdy nie może być oderwana, oddzielona od caritas wspólnoty kościelnej. Tak dogmat jak i diakonia sa przejawami tej samej tradycji, tego samego przekazu. Dlatego wspólne świadectwo naszych Kościołow ma wymiar scisle dokrynalny i dogmatyczny, nie tylko w perspektywie misji.
I wreszcie mozna mówić o tradycjach, w liczbie mnogiej, jako konkretnych przejawach życia koscielnego, zjawiskach, które faktycznie maja miejsce, które okreslają faktyczny kształt zycia Kościoła. Tak uzywali pojęcia tradycji, w liczbie mnogiej, zarówno reformatorzy jak i ojcowie soboru trydenckiego. Jako "tradycje" możemy ując zarówno roznorodność from wyrazu jak i, z drugiej strony, poszczególne tradycje konfesyjne.
Taka nowa perspektywa zrozumienia tego czym jest tradycja, w jej róznych wymiarach, jest z jednej strony przedmiotem zróznicowanego konsensusu, a z drugiej nie elimiuje wszystkich różnic w akcentowaniu roli i znaczenia poszczególnych elementów, ktore składają się na proces przekazywania. Choć kwestia relacji Pisma i Tradycji nie jest dzis przedmiotem kontrowersji, to reflesja nad tradycją rodzi przykładowo pytanie o role, zadania i znazcenie "autorytetu" w Kosciele, i sposobów jego wykonywania, magisterium koscielnego itd. Innym takim przykładowym przedmiotem dialogu jest urząd nadzoru w Kościele (episkope) itd. Ale to inne kwestie.