Scott
Moderator
Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
|
Znalazłem na necie coś takiego, z tego co czytałem koleś podpiera sie nauką,tekst dla mnie wygląda konkretnie.
Cytat: Ufo: Bujanie w obłokach (Magellana)
Stanisław Dawidowicz
Wstęp
Tekst ten stanowi próbę wskazania Czytelnikom przeświadczonym o istnieniu UFO, licznych odmian kosmitów, czy prawdziwości fantazjowania Ericha von Dänikena, zasadniczej różnicy między baśniowym obrazem kosmosu przedstawianym w produkcjach hollywoodzkich , bądź innych wytwórni filmowych lub przez autorów literatury popularnej, zwłaszcza z dziedziny fantastyki, a obecnym stanem wiedzy astronomicznej. Spróbuję uzasadnić, iż raczej błądzą ci Czytelnicy, którzy wyobrażają sobie, że „owi wspaniali kosmici na swych latających maszynach” fatygowali się na Ziemię przez ileś tam lat świetlnych(1), aby wyszlifować tu trochę ciosów skalnych, coś z nich poukładać i na koniec rylcem wyrysować na kamieniach swoje autografy. I od tego czasu, przy pomocy UFO, stale monitorują i kontrolują tych niesfornych Ziemian by, powiedzmy, grafficiarze tego nie zamalowali. Czy można takie wyobrażenia traktować poważnie? Popatrzmy więc na niebo ( to przez małe „n” ), bo przecież dysponujemy coraz doskonalszymi przyrządami umożliwiającymi dostrzeżenie tam wielu ciekawych rzeczy.
Rozmiar kosmosu
W nawiązaniu do opinii, które wiążą bezpośrednio rozmiar Kosmosu dostępny poznaniu ludzkiemu , szacowany wg najnowszych modeli jego ewolucji na ca 13,7 miliarda lat świetlnych (przypis 1) z powtarzalnością systemów planetarnych, gwiezdnych oraz struktur galaktycznych, należy zwrócić uwagę, iż wcale ilość nie musi przechodzić w jakość, a ponadto owa „ilość” jest tym, co w Kosmosie formowało się, przekształcało i umierało przez cały czas jego trwania. Sytuacja jest podobna do takiej, w której moglibyśmy odczytywać widma wszystkich stworzeń żyjących kiedykolwiek na Ziemi, aż do chwili obecnej. Też było by ich relatywnie bardzo dużo, ale w olbrzymiej większości były by to widma bytów już dawno nie istniejących. Analogiczna poprawka jest konieczna przy ocenie danych z Kosmosu, które gromadzimy za pomocą coraz bardziej wyrafinowanych przyrządów technicznych.
Osobom, które na co dzień niezbyt interesują się astronomią, Wszechświat (2) wydaje się niezmiernie duży, a nawet dużo za duży. Jednak w porównaniu z czym może on być zbyt duży? Czy rzeczywiście taki pogląd jest uzasadniony? Czy nie prościej jest przyjąć, że jego rozmiar jest właściwy do funkcji, jaką spełnia. Gdybyśmy chcieli wyobrazić sobie skutki , jakie niesie odmienny pogląd odnośnie rozmiarów Wszechświata, a zwłaszcza nie wiadomo dlaczego miałaby zaistnieć jego „nadmiarowość”, czyli zbędność materiału, który został użyty do budowy Wszechświata, wówczas brniemy w otchłań coraz bardziej absurdalnych spekulacji w rodzaju nieskończonej liczby wszechświatów, itp. dywagacji, charakterystycznych dla znanego z psychologii syndromu „ucieczki do przodu”, uprawianej przez niektórych liczących się naukowców i jednocześnie ideologów ewolucjonistycznego i mechanistycznego materializmu.
Tak więc, czytamy i słuchamy (bo przecież nie możemy wszystkiego zobaczyć), że ilość gwiazd i galaktyk jest niezmierzona, czego przecież nikt nie może sobie wyobrazić. To prawda, ale nie wszystkie gwiazdy są podobne do Słońca, także galaktyki wcale nie są dokładnymi replikami Drogi Mlecznej(3). Spójrzmy więc najpierw na nasze Słońce(4), bo to akurat jest dosyć szczególny przypadek, i wbrew powszechnemu mniemaniu, nie jest ono wcale typową czy przeciętną gwiazdą. Otóż w Galaktyce gwiazdy o zbliżonej do Słońca mocy promieniowania stanowią najwyżej 4,0 % ogólnej liczby gwiazd, ilość tych, które mają moc większą, tj. świecą jaśniej, nie przekracza 1,0 %. Cała reszta, czyli 95,0 %, ma mniejszą i znacznie mniejszą moc promieniowania. Co więcej, owe 4,0 % gwiazd w typie Słońca nie jest wcale jednorodne morfologicznie, przeciwnie, wykazuje istotne różnice np. w składzie chemicznym, co ma wpływ na rodzaj potencjalnych układów planetarnych. Ponadto Słońce to gwiazda samotna, nie niepokojona przez bliskich gwiezdnych sąsiadów, znajdująca się dość daleko od środka Galaktyki. Powoduje to, iż z kolei orbity planet obiegających Słońce są stabilne, nie zakłócane przez zawirowania grawitacyjne o zmiennej sile i częstotliwości. Lecz gwiazdy samotnice o typie Słońca to raczej rzadkość, ich liczba w Galaktyce jest względnie mała, większość gwiazd tworzy bowiem układy podwójne lub wielokrotne z różnymi tego konsekwencjami dla struktury i trwałości ich ewentualnych systemów planetarnych. W jądrze Galaktyki oraz jego bezpośrednim otoczeniu znajduje się, mniej więcej, trzy czwarte wszystkich gwiazd Galaktyki, a tam tłoczno (gwiazdy są kilkadziesiąt razy gęściej upakowane niż w okolicy Słońca), dużo obłoków gazowych oraz ciągłych procesów tworzenia się i umierania gwiazd, których efektem jest zabójcze dla życia biologicznego promieniowanie o wielkich energiach. Stwierdzone zostało również istnienie w centrum Galaktyki „czarnej dziury”(5) o masie co najmniej dwóch milionów Słońc.
Wiemy też od niedawna, że około 80,0 % ogółu gwiazd należy do kategorii „czerwonych karłów”, a one są małe i chłodne, jak na gwiazdy, oczywiście. Ich moc promieniowania jest nawet tysiące razy mniejsza od słonecznej, stąd też nie mogą ogrzać żadnego innego ciała kosmicznego. Świecą tak słabo, że żadnej nie można z Ziemi dostrzec gołym okiem , nawet najbliższej sąsiadki Słońca. Jest nią Proxima (po łacinie: Najbliższa) w gwiazdozbiorze Centaura, odległa od Słońca o 4,28 roku świetlnego, ale świecąca od niego ponad 12 tysięcy razy słabiej. Można łatwo policzyć, iż Proxima przez okres około 35 lat wypromieniowuje mniej więcej tyle energii, co Słońce przez jeden dzień. A co z innymi galaktykami, których też niezmiernie dużo. Owszem dużo, ale w ogromnej większości po wielokroć mniejszych od naszej. Poza tym tylko galaktyki spiralne, podobne morfologicznie do Drogi Mlecznej (bo są jeszcze inne ich rodzaje np. eliptyczne(6), nieregularne), ze względu na swoją kinematykę stanowią najbardziej złożone struktury we Wszechświecie. Prawdopodobnie tylko one mogą wytworzyć nisze dla potencjalnego rozwoju życia biologicznego o wystarczająco długim okresie w miarę stabilnego trwania. Ale przecież także galaktyki spiralne nie są jednakowe, mogą mieć ramiona bardzo niewykształcone, albo jakieś takie połamane, lub posiadać jeszcze inne cechy, które różnią je zasadniczo od tej naszej ( np. mogą posiadać zbyt masywną „czarną dziurę” w swoim centrum, co powoduje nadmierną koncentrację gwiazd w rejonach centralnych takiej galaktyki ). Poza wskazanymi różnicami co do ich rodzaju, galaktyki mają bardzo zróżnicowane rozmiary. Takie spore galaktyki, jak Obłoki Magellana(7)są satelitami Drogi Mlecznej oraz jest nimi jeszcze osiem innych galaktyk, co prawda bardzo, bardzo karłowatych.
Aby wyobrazić sobie te proporcje możemy przyjąć, iż nasza Galaktyka posiada przynajmniej sto pięćdziesiąt razy większą masę od całkiem dużej galaktyki, jaką jest Wielki Obłok Magellana, którego masa to w przybliżeniu, odpowiednik sześciu miliardów Słońc. Bowiem Droga Mleczna to galaktyka olbrzym, tak masywnych galaktyk spiralnych w rozpoznanym Wszechświecie jest skrajnie mało, obecnie znanych jest zaledwie kilka, z czego prawdo- podobnie tylko jedna posiada większą masę. Tak się dziwnie składa, że to nasza najbliższa sąsiadka, czyli Wielka Mgławica w Andromedzie, odległa trochę ponad dwa miliony lat świetlnych od centrum Drogi Mlecznej. Jednak zdecydowana większość galaktyk ( podobnie jak w przypadku gwiazd ), to obiekty karłowate, których masy nawet setki i tysiące razy mogą być mniejsze od naszej Galaktyki lub sąsiadki z gwiazdozbioru Andromedy.
A rozmiar galaktyki jest bardzo ważny, bowiem w niezbyt dużej galaktyce wybuch choćby jednej supernowej(8), może spowodować tragiczne skutki dla ewentualnie istniejących enklaw życia. Z tego choćby powodu, im większe rozmiary ma galaktyka, tym większe są szanse, że zapewni warunki dla zaistnienia i przetrwania życia. Żeby nieco ostudzić hurraoptymizm entuzjastów istnienia licznych pozaziemskich cywilizacji, chciałbym dodać, iż w dotychczas rozpoznanych rejonach kosmosu to właśnie galaktyki spiralne stanowią wyraźną mniejszość(9). Jeśli przyjąć ten wskaźnik za typowy dla pozostałych obszarów Wszechświata to przekonanie o mnogości przyjaznych światów dla rozwoju życia powinno ulec zdecydowanemu przewartościowaniu. A przecież nie wystarczy znaleźć „dobrą” galaktykę i „dobrą” gwiazdę. Potrzebna jest jeszcze bardzo dobra planeta. O nią zaś właśnie najtrudniej. Nie może być ona zbyt lekka, jak np. Mars, bo nie utrzyma dostatecznie długo wystarczająco gęstej atmosfery. Jeśli natomiast będzie zbyt ciężka wystąpi problem oddziaływania silnej grawitacji na krążenie płynów ustrojowych w organizmach żywych i związaną z tym szybkość ich metabolizmu. Planeta „przyjazna życiu” nie może krążyć zbyt blisko gwiazdy, jak i zbyt od niej daleko, najlepiej gdy obiega gwiazdę w pasie tzw. ekosfery(10). Powinna posiadać także dość masywny księżyc, konieczny dla wytworzenia pływów o dużej sile oddziaływania, najlepiej tylko jeden. Biorąc to wszystko pod uwagę można zaryzykować tezę, że ogromna większość gwiazd w Drodze Mlecznej nie posiada w swoim otoczeniu warunków właściwych do rozwoju znanych nam form życia biologicznego.
Z kolei Droga Mleczna jest galaktyką spełniającą ostre wymogi dla przetrwania życia, czego dowodzi przykład Ziemi. A galaktyki o zbliżonych parametrach to statystyczna rzadkość we Wszechświecie, być może, jak w przypadku najjaśniejszych gwiazd, ich ilość nie przekracza 1,0 % ogółu galaktyk. Na zakończenie kilka słów o problemie, który często umyka uwadze osób sporadycznie interesujących się tą problematyką. Obiekty we Wszechświecie wymienione w niniejszym tekście, jak i wszystkie pozostałe, odległe są w przestrzeni i w czasie. Oznacza to, że obraz takiego obiektu, czyli jakiś rodzaj jego promieniowania, który dociera do ziemskiego obserwatora z odległości np. 20 mln lat świetlnych, pokazuje nam stan tego obiektu sprzed tylu właśnie lat. Nie dysponujemy i nie będziemy nigdy dysponowali możliwościami, aby stwierdzić, co z danym obiektem dzieje się „współcześnie”, czyli z punktu widzenia obserwatora ziemskiego. W skrajnym przypadku obiekt taki może już np. od 10 mln lat nie istnieć, ale informację o tym moglibyśmy uzyskać najwcześniej za 10 mln lat. Oznacza to np., iż otrzymując wyniki obserwacji uzyskane nawet przy użyciu najsilniejszych teleskopów nie możemy wyeliminować zjawiska zwanego syndromem „gabinetu luster”. Polega ono na tym, iż uzyskujemy np. obraz dwóch galaktyk sprzed trzech miliardów lat jak i obraz tych samych galaktyk np. sprzed pięciuset milionów lat, ale już po ich „fuzji’, czyli połączeniu ( „zderzeniu” ). Tak więc dysponujemy obrazami tych samych obiektów z różnych stadiów ich ewolucji. Im dalej penetrujemy „ głębiny Wszechświata”, tym zagadnienie to ma większe znaczenie, gdyż zwiększa się ilość możliwych konfiguracji. Dlatego nie jest możliwa odpowiedź na pytanie, ile we Wszechświecie jest, lub było, gwiazd czy galaktyk. Możemy tylko szacować ich liczbę w sferach o określonym promieniu, np. 10, 20 czy 50 milionów lat światła. Bo jak można zinterpretować uzyskane dane dotyczące np. gromady gwiezdnej odległej o 20 milionów lat świetlnych, jeśli składała się ona z młodych, gorących gwiazd, których okres życia obliczony jest, co najwyżej, na 10 milionów lat. W chwili, gdy do obserwatora ziemskiego dociera „obraz” takiej gromady, tworzące ją gwiazdy już dawno przestały istnieć. Pomocna może być tu analogia z taką hipotetyczną sytuacją, jak gdyby człowiek podczas swojego życia emitował w każdej chwili promieniowanie o tak dużej mocy, że mogłoby ono dotrzeć do krańców Wszechświata. Nawet gdyby ów człowiek już od dawna nie istniał, jego obrazy ( czyli wyemitowane za jego życia promieniowanie ) „wędrowałyby” nadal przez Wszechświat i, być może, odbieraliby je jacyś obserwatorzy. Pojawiłby się do rozwiązania równie trudny problem, podobnie jak obecnie dla ziemskich astrofizyków, a mianowicie z iloma obrazami tych samych obiektów lub kolejnych stadiów ich transformacji możemy mieć do czynienia.Czyli mamy taką oto analogię, że odbieramy np. widmo obiektów kosmicznych klasyfikowanych jako kwazary, jako coś w rodzaju widma dinozaurów.
Reasumując, obecny poziom wiedzy kosmologicznej równie dobrze uzasadnia pogląd, że w znanym nam Wszechświecie ilość cywilizacji, które możemy uznać za rozwinięte technicznie (np. w rozumieniu cywilizacji, która w sposób sztuczny i celowy wytwarza coraz bardziej efektywne technologie i rozwiązania techniczne ), czyli np. zdolnych do realizowania lotów w obrębie planet własnego układu gwiezdnego, może być ograniczona do jednego, to znaczy ziemskiego przypadku. Nawet gdyby przyjąć hipotezę, że istnieją jeszcze gdzieś cywilizacje zaawansowane technicznie, to pułapka czasoprzestrzeni wyklucza porozumiewanie się pomiędzy nimi, nawet takie, które mogłyby być realizowane poprzez wysyłanie i odbieranie sygnałów w postaci choćby fal radiowych. Jeśli założymy istnienie jednej zaawansowanej technicznie cywilizacji w każdej galaktyce o rozmiarach nie mniejszych niż Droga Mleczna, to okaże się, że odległości między nimi liczone muszą być w milionach lat świetlnych. Dystans taki przekreśla możliwość jakiegokolwiek kontaktu, nawet pomiędzy najbliższymi, hipotetycznymi sąsiadami, gdyż np. wymiana sygnałów z najbliższą taką galaktyką trwać musiałaby co najmniej 4,5 miliona lat ziemskich. W konsekwencji oznacza to, iż prowadzenie owego „dialogu” należy z pewnością do koncepcji całkowicie surrealistycznych.
Paradoks ufo
Z problemem „tzw. „kontaktu” wiąże się jeszcze inny paradoks wynikający z einsteinowskiej teorii względności. Otóż hipotetyczna cywilizacja w Wielkiej Mgławicy w Andromedzie, nawet jeśliby dysponowała technicznymi możliwościami monitorowania poszczególnych systemów gwiezdnych w naszej galaktyce, otrzymywała by ich obraz z opóźnieniem sporo ponad dwóch milionów lat ziemskich. Inaczej mówiąc, jeśli jest tam taka cywilizacja, to „nie zobaczy” żadnych oznak cywilizacji technicznie zaawansowanej w otoczeniu Słońca. Paradoks ten powoduje, że „opóźnienie” działa w obydwie strony, czyli że nawet hipotetyczna cywilizacja na poziomie zaawansowania technicznego analogicznym do ziemskiego z doby obecnej, jest świadoma tego rodzaju paradoksu i nie będzie wysyłała w kosmos żadnych sygnałów o odpowiednio dużej mocy, gdyż musiałaby poświęcać olbrzymie zasoby energetyczne na prowadzenie jawnie bezskutecznych i nonsensownych działań. Jeśli działania takie jednak ktoś prowadzi, to ich przesłanki są natury filozoficzno-ideologicznej, nie zaś merytorycznej, czyli uzasadnionej poziomem aktualnej wiedzy kosmologicznej. Być może decyzje o ich podjęciu zapadały w czasie, gdy o strukturze gwiazd w galaktykach i strukturze samych systemów gwiezdnych było zbyt mało pewnych danych.
Wg danych z ostatnich lat nie do utrzymania jest szeroko rozpowszechniona opinia, ukształtowana wg schematu ilościowego, że w zasadzie gwiazdy i galaktyki są do siebie podobne. Jest dokładnie na odwrót. I tym samym wraca niebanalny problem wyróżnionego punktu dla obserwatora Wszechświata, jakim jest mieszkaniec Ziemi i jej macierzysty układ słoneczny. Oczywiście problem ten dotyczy także naszej galaktyki, np. w kontekście jej rozmiarów typu oraz struktury.
Przypisy :
(1) Rok świetlny - odległość, jaką przebywa w próżni foton światła w ciągu roku ziemskiego, wynosząca około 9,5 biliona km;
(2) Wszechświat - sfera czasoprzestrzeni, dostępna teoretycznie ludzkiemu poznaniu.
Model Wszechświata, uznawany obecnie za poprawny, określa jego rozmiar ( wiek ) na niespełna 14 miliardów lat świetlnych. Jeszcze niedawno szacunki dla tej wielkości wahały się od 10 do 20 mld lat świetlnych. Należy zaznaczyć, iż tzw. modele ewolucji Wszechświata stanowią interpretację szeregu zjawisk, których łańcuchy przyczynowo-skutkowe nie są wciąż definitywnie rozpoznane lub prowadzą do wzajemnie sprzecznych wyjaśnień. Przykładowo, jednym z kluczowych elementów tzw. modelu standardowego, znanego także pod określeniem Big Bang, ( Wielki Wybuch ) jest zajście w rozwoju Wszechświata tzw. „fazy inflacyjnej”. Na jej zaistnienie nie znaleziono dotychczas niepodważalnego potwierdzenia, czyli stanowi ona, póki co, jedynie spekulację teoretyczną, przydatną do wyjaśnienia niektórych aspektów „modelu standardowego”, który z kolei jest próbą interpretacji obecnego stopnia rozumienia danych astrofizycznych;
(3) Galaktyka - pisana z dużej litery oznacza nazwę własną galaktyki, w której znajduje się Ziemia i Układ Słoneczny ( zamiennie : Droga Mleczna albo Galaktyka Drogi Mlecznej ).
Galaktyka Drogi Mlecznej - olbrzymia galaktyka spiralna o średnicy ponad 130 tys. lat światła i masie minimum biliona Słońc.
Układ Słoneczny obiega środek Galaktyki w odległości ca 27.000 lat światła, zaś okres jego pełnego obiegu wynosi ok. 230 mln lat.
Ostatnie szacunki zespołów astrofizyków , którzy "zliczają” obiekty kosmiczne wskazują , ze w sferze o promieniu ca 4,0 mld lat świetlnych zidentyfikowano „tylko”czterdzieści kilka tysięcy galaktyk klasy zbliżonej do Drogi Mlecznej ( klasa takich galaktyk to galaktyki o masach w przedziale 0,15 – 1,5 masy naszej galaktyki ) ;
(4) Słońce – gwiazda pierwszej generacji, co oznacza, iż powstała w wyniku kondensacji obłoków gazowych, w części będących uprzednio składnikami gwiazd drugiej generacji, które już uległy różnym formom destrukcji. Słońce jest kulą gazową o średnicy ok. 1,4 mln km, składającą się głównie z wodoru i helu, o masie stanowiącej ok. 99,9% całkowitej masy Układu Słonecznego. Słońce należy do tzw. żółtych karłów o typie widmowym G2V, jasności widomej -26,7m ( mocy promieniowania dla obserwatora ziemskiego ), jasności absolutnej: 4,86 m, temperaturze fotosfery ok. 5780° K. Obecny wiek ok. 5,0 mld lat, zapas paliwa jądrowego na dalsze ok. 5,0 – 6,0 mld lat;
Jasność absolutna oznacza taką wielkość jasności dla danej gwiazdy, jaka byłaby zmierzona przez obserwatora z odległości dziesięciu parseków, tj. ok. 32,6 lat świetlnych;
Jasność widoma jak i absolutna mierzone są w jednostkach natężenia oświetlenia zwanych magnitudo: w skrócie „m”. Przykładowo, dla Słońca różnica między jasnością widomą a absolutną wyrażona jest wielkością rzędu 3,725 x 10 12 , co oznacza, iż ilość promieniowania docierająca na Ziemię z odległości 32,6 lat świetlnych w przypadku gwiazdy o takiej mocy promieniowania jak Słońce, byłaby około cztery biliony razy mniejsza( na daną jednostkę powierzchni i w danym czasie ).
Parsek (pc) - odległość, z której jedna jednostka astronomiczna widoczna jest pod kątem 1 sekundy łuku. W określeniu „parsek”( ang. – parsec ) zakodowano informację, iż jest to paralaksa ( odchylenie ) o wielkości jednej sekundy.
Jednostka astronomiczna ( AU – astronomical unit ) - średnia odległość Ziemi od Słońca tj. 149,6 mln km;
(5) „czarna dziura” - czasoprzestrzenna osobliwość w postaci kolapsu grawitacyjnego, będąca zakończeniem drogi ewolucyjnej najbardziej masywnych gwiazd, tj. o masie co najmniej czterdziestu mas Słońca. Koncentra- cja wielkiej masy w możliwie najmniejszej objętości powoduje tak silne zakrzywienie przestrzeni wokół „czarnej dziury”, iż zamyka się horyzont zdarzeń. Wskutek tego np. promieniowanie elektromagnetyczne takiego obiektu ( także światło ) nie może być wyemitowane w przestrzeń, ponieważ jego maksymalnie dopuszczalna prędkość ucieczki ( równoważna prędkości światła w próżni, ok. 300 tys. km/sek.) nie jest wystarczająca dla pokonania grawitacji wytwarzanej przez „czarną dziurę”;
(6) galaktyka eliptyczna - struktura o sferycznym zgrupowaniu gwiazd ( o obrazie kulistym lub elipsoidalnym ), w ewolucji kosmologicznej uznaje się, iż z punktu widzenia możliwości ewolucyjnych ( w tym głównie warunków dla powstania życia biologicznego ) galaktyki eliptyczne są „jałowe”. Brak w nich pyłu i gazu, podstawowego „budulca” dla powstawania nowych gwiazd, ponadto nie występuje w nich ruch rotacyjny gwiazd, natomiast występują ich ruchy chaotyczne, co wyklucza np. stabilność ewentualnych orbit planetarnych. Masy niektórych z tych galaktyk mogą być większe, niż masywnych galaktyk spiralnych;
(7) Wielki i Mały Obłok Magellana – galaktyki satelitarne do Galaktyki Drogi Mlecznej. Znajdują się w odległości 160 tysięcy lat świetlnych ( Wielki ) i 190 tysięcy lat świetlnych ( Mały ) od jej centrum. Są to galaktyki nieregularne, prawdopodobnie pozostałości innych galaktyk, które po połączeniu z Drogą Mleczną spowodowały powstanie rozległej i masywnej struktury. Być może, za kilkaset mln lat, Obłoki Magellana zostaną włączone, wskutek przyciągania grawitacyjnego, bezpośrednio do struktury Galaktyki;
(8) Supernowa - określenie katastrofy kosmicznej polegającej na całkowitym zniszczeniu gwiazdy. Może to być eksplozja tzw. „białego karła”, którego masa, poprzez akrecję materii od innych obiektów, przekroczy 1,4 masy Słońca, lub gwiazdy o masie początkowej większej niż 8 mas Słońca, której skończył się zapas paliwa umożliwiającego kontynuowanie reakcji jądrowych wewnątrz gwiazdy. Wówczas zapadające się powierzchniowe warstwy gwiazdy, którym już nie przeciwstawia się ciśnienie wytwarzane w reakcjach jądrowych, powodują tak gwałtowny wzrost ciśnienia i temperatury, że gwiazda zostaje rozerwana w gwałtownym wybuchu. Niszcząca siła oddziaływania takiej eksplozji może dotyczyć sfery o promieniu nawet kilkuset lat świetlnych ( skutki oddziaływania mogą rozprzestrzeniać się do takich rozmiaówr strefy nawet przez kilkadziesiąt tysięcy lat ziemskich );
(9) w bardziej odległych gromadach galaktyk (powyżej 20 mln lat świetlnych) nie jest jeszcze dostatecznie rozpoznana struktura ich części składowych. Wnioskowanie o niej jest pochodną dotychczas zinterpretowanych danych oraz aktualnie obowiązującego modelu kosmologicznego;
(10) ekosfera – w kosmologii odległość od gwiazdy zapewniająca temperaturę przy powierzchni planety pozwalającą na nieprzerwane utrzymywanie wody w stanie ciekłym;
[ Komentarz dodany przez: Ks.Marek: Pią 03 Sie, 2007 22:49 ]
A mógłbyś namiary dodać na ten tekst?
www.mamre.pl
"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
|
|