M. Ink. * napisał(a):Bóg jest niezależnie od tego czy to się komuś podoba, czy komuś przeszkadza...
No i tu masz właśnie współistnienie przeciwieństw, Ink`y! I to skrajne! Jest dla tych, co im się On podoba i bywa dla tych, co im się nie widzi Wszechmocny. Nie ma go dla tych, którzy nie dopuszczają, iż gdzieś poza ich doświadczeniem jest nie dość, że inaczej, to jeszcze lepiej.
Mnie wczoraj naszła nieco inna myśl. Konkretnie w świetle Ewangelii z minionej już niedzieli (jest w tej chwili 00:03). Jezus pytał, za kogo uważają go ludzie i apostołowie. Odpowiedź, jaka na mnie spłynęła, była dla mnie szokiem. Otóż rozpoznaję w Chrystusie Tego, który rzeczywiście umiłował człowieka w wymiarze maxi. Dla mnie bowiem najważniejsze jest właśnie principium miłości: kocham Boga za to, co mi dał i daje. Ale chyba jeszcze bardziej kocham Go za to, co kiedyś, w bliższej, czy dalszej przyszłości otrzymam. Jak On mi musi ufać, skoro daje mi to, co mam - mimo, iż tyle razy się od Niego oddaliłem, zawiodłem? Nie dawno rozmawiałem ze znajomymi - stracili troche pieniędzy, bo inwestor coś nie tak zrobił. Mówili zdecydowanie: nigdy wiecej nic z tym człowiekiem, ani z jego firmą.
Może to banalne, co napisałem, ale wydaje mi się, że potrzeba sobie często na myśl przywoływać te oczywistości, te
coincidentia oppositorum