Chcę rzeczowej dyskusji, nie paplaniny. Zatem zamieszczam mój komentarz do 7 kroków. Życiowy i poparty doświadczeniem.
Krok 1: Nie rób nic:
Ostatnio dzieciaki u mnie na katechezie pisały krótką kartkówkę, gdzie miały m.in podać sugestie własne n/t tego, co skłania ludzi do grzechu. Wielu pisało, że lepiej uczynić coś złego, aniżeli dobrego. Inni pisali też, że każdy coś tam ma na sumieniu i nie ma ideału, nie da się nie grzeszyć. Jakże to świetnie koresponduje z tym, co pisze Zimbardo! Zamiast sprzeciwić się konkretnemu złu, lepiej pogodzić się z nim, zaakceptować, że tak musi być i już. I nawet często bywa, że obserwator nie popełnia konkretnego zła, ale i nie piętnuje go. I mamy dzięki temu łapówki, meliny, handelek prochami, etc. Dramat pod tytułem "Zło jako brak działania" gromadzi tysiące widzów...
2. Krok: Bądź w miarę wierny swoim ideałom:
To bardzo aktualny na nasze czasy postulat, by przestać być owym "niewolnikiem przepisów". Każdy, kto choć z literatury tylko zna kwestię nawigowania statków, ten wie, że i te powietrzne, jak i wodne muszą poruszać się po wyznaczonym kursie. Nawet nieznaczny dryf, choćby o dziesiąte bądź setne części stopnia mogą przyczynić się do katastrofy powietrznej/morskiej. Mogą się 2 statki spotkać na jednym kursie i ulec zderzeniu. Już przecież Plutarch niejaki uczył, że "navigare necesse est, vivere non est necesse"
3. Krok:Szanuj władzę i postępuj zgodnie z regułami.
Dziś mamy czasy, kiedy wyborów się nie fałszuje, a za pisanie, mówienie i myślenie nie wsadza się do kazamatów. Mamy legalne rządy, samorządy, dyrekcje, kierowników, etc. Cieszą się oni naszym zaufaniem, bo przecież chcą dla nas tylko samego dobra. Pytanie jednak takie: czy gdyby, nie daj Bóg, dziecko któregoś ze sprawujących władzę zostało by postawione przed sądem z udowodnioną dewiacją seksualną, to czy tatuś zgodziłby się, aby poddać pociechę sterylizacji, kastracji, i nie wiadomo cze,u tam jeszcze?
Krok 4: Graj dla zespołu
Tu mi przychodzi na myśl tylko jedno słowo. Nie polskie. Sycylijskie - omerta: "dyskrecja" bandycka, zmowa milczenia. Kiedyś prowadziłem swego rodzaju śledztwo, w szkole, gdzie pracowałem. Chodziło wówczas o banał. Ktoś coś zniszczył podczas przerwy, w miejscu, gdzie normalnie zawsze przebywa kilkadziesiąt osób. Nikt na wezwanie się nie zgłosił ani do dyrekcji, ani do woźnej. A ja i tak swego dopiąłem i wskazałem sprawcę. To miejsce zawsze obsiadywała grupa tych samych osób.Widziałem to nie raz na dyżurze na korytarzu szkolnym. Co więcej, wszyscy byli z jednej klasy. Przeważały dziewczęta. Chłopców było kilku. Kiedy klasa ta przyszła na lekcje religii, a wcześniej od woźnej dowiedziałem się zniszczeniu, (zapalniczką okopcono górną ramę okna), zapytałem, czy któraś z nich kręci z "Chudym". Jedna panna się rozpromieniła, a jej kumpelki udzieliły werbalnej odpowiedzi. Dodały też, że nie raz, że miast iść z kumplami na fajkę, Chudy przychodzi do Heleny i z nią bajeruje. Chudy miał 204 cm wzrostu, i tylko on mógł sięgnąć z ławki pod oknem tak wysoko, by okopcić ramę okienną. (sprawdzone! była "wizja lokalna"). Uczeń, kiedy go woźna zawołała, nawet nie próbował nic kombinować.
Nawet najlepsza ściema, zawsze się ujawni, ujrzy światło dzienne. Ile jednak może krzywdy zrobić, to już tylko Jeden Wszechmocny raczy wiedzieć...
Krok 5: Dziel się odpowiedzialnością
Niejaki porucznik Borewicz, relikt komunistycznej kinematografii zwykł niekiedy mawiać: Biorę to na siebie! Cóż za postawa godna podziwu, poklasku... Nie pasuje ta postawa do profilu, jaki rysuje Zimbardo. Ale i słusznie - rzadkość to wielka, by ktoś zdobył się na odwagę wzięcia całej odpowiedzialności na siebie. No, chyba, że Jezus Chrystus. Pamiętam, kiedy zapłaciłem pierwszy (i póki co, ostatni) mandat za wykroczenie drogowe, wpierw znalazłem 1001 powodów ku temu, by znaleźć usprawiedliwienie, iż to nie moja była wina, że Policja powinna się zająć zbirami i złodziejami z działek, a nie jakimś tam drobnym przekroczeniem...
Krok 6:Ceń swoich bliskich i ludzi takich jak ty.
Udręka niemal chyba wszystkich społeczności: dzielenie na "naszych" i "onych". Ci pierwsi, to wszyscy, którzy w niczym nie odbiegają od naszego światopoglądu. Potakują nam, wtórują w naszych działaniach, mimo, że nie do końca są do nich przekonani, nie wszystko w lot pojmują. Liczy się często tylko >>dużo<<, zaś >>dobrze<< już nie jest konieczne. A wszyscy "oni" to dziwadła, ludzie nie z tej ziemi, i w ogóle, kosmos. Ileż to ja już razy słyszałem, że księża, Kościół, i tacy ludzie jak rodzice, dziadkowie to jacyś tacy nie dzisiejsi, dziwni, pozbawieni "czucia" świata... Ciekawe, czy owi "nasi" nam "onym" tez wymyślą jakieś opaski a la Gwiazda Dawida?
Krok 7: Znajduj powody, by wierzyć w dobrą ideologię.
Lechowi Wałęsie nie udało się z Polski Japonii zrobić z tego prostego powodu, że rynek pracy w kraju kwitnącej wiśni był wówczas osiągalny tylko dla nielicznych. Natomiast obecna władza niczym surfingowiec, wykorzystała wysoką, dobrze nakręconą falę, dająca szanse na wypłynięcie na samą górę...
"Człowiek, który wyrugował ze swego życia wszelkie odniesienia do absolutu, który wszystko sprowadził do ciasno pojmowanego materializmu, ulega zbydlęceniu i zaczyna żyć jak bydlę"
|