Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Autor Wiadomość
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #16
 
Polonium napisał(a):Ale takich szczegółów nie ujawni nikt na forum, by nie robić zamieszania i jak Rachel wspomniała - przez pokorę.

Hi, no właśnie. Ja też nie chcę robić zamieszania i nic więcej nie wyjawię :roll: Mój udział w dyskusji w tym wątku uważam za zakończony Uśmiech
Polonium powinien dostać "pomógł" za pierwszą wypowiedź w tym wątku.
14-10-2008 22:32
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #17
 
Cytat:Wiedzieć tego nie możesz i nie będziesz wiedzieć. To tylko twoje domysły i nic więcej.
Tak, napisałam "wydaje mi się".

Cytat:Osoba taka raczej się nie obrazi, z powodu pokory
Ano xD Więc mamy już dość jasny obraz sytuacji.


Trzeba stwierdzić jedno: Depresja nie jest jeszcze nocą ducha.

Cytat:ale tylko ja czepiam sie slowek....
Ok Uśmiech

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
15-10-2008 06:13
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #18
 
omyk napisał(a):Trzeba stwierdzić jedno: Depresja nie jest jeszcze nocą ducha.

A kto tak twierdzi :?:
15-10-2008 08:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #19
 
Skąd więc czerpać rozróżnienie?
Czy jeśli "nie czuję Boga" emocjonalnie, to znaczy, że już jestem w stanie nocy ducha? Oczywiście nie.
Czy można 'nocą ducha' usprawiedliwiać wahania humoru, kryzysy emocjonalne i inne takie?
Oczywiście nie...
Czy nawet trwała choroba, jaką jest depresja ma cokolwiek wspólnego z nocą ducha?
odpowiedź taka sama...
Jak więc odróżnić?

Skąd wiedzieć, że osoba, która twierdzi, że przechodzi 'noc ducha' ma rację, a nie myli się?

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
15-10-2008 13:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Kyllyan Offline
peregrino
*****

Liczba postów: 1,068
Dołączył: Nov 2005
Reputacja: 0
Post: #20
 
omyk napisał(a):Skąd więc czerpać rozróżnienie?
Jak więc odróżnić?
Albo otrzymać "charyzmat" rozeznawanie duchów, albo sie tego nauczyć. Oczko
Cytat:Skąd wiedzieć, że osoba, która twierdzi, że przechodzi 'noc ducha' ma rację, a nie myli się?
A poco wiedzieć? To jej sprawa.

[Obrazek: 764919eb84c6980d44424b316918db5d.png]


„Bez wiary potykamy się o źdźbło trawy, z wiarą przenosimy góry.” S. Kierkegaard
15-10-2008 13:15
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #21
 
Zaburzenia psychiczne, w tym depresje, wahania nastroju itp. nie mają nic wspólnego z nocą ducha. Jest to coś zupełnie innego, niezależnego od tego, bo to nawet nie jest tak, że człowiek cierpi w sensie psychicznym. Dusza wie, kiedy doznaje z bożej łaski ciemności.
Najlepiej poczytać o doświadczeniach tego rodzaju np. u świętych. Ja miałam pod ręką "Dzienniczek" św.Faustyny, która opisywała różne swoje stany duchowe i to pozwoliło mi wiele rzeczy bardziej zrozumieć.
15-10-2008 14:48
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #22
 
Ostatnio odgrzebałam Dzienniczek, akurat wczoraj trafiłam na fragment o nocy ciemnej.
Nie znalazłam jednak w nim żadnych kryteriów rozeznawania prawdziwości doświadczeń.
Stwierdzenie "dusza wie" wcale mnie nie przekonuje. Moja dusza niczego sama nie wie, jeśli już, to JA wiem, dusza, jako moje 'ego'.
Wciąż jednak nie rozumiem, skąd miałabym wiedzieć, że to jest akurat to, a nie nic innego. Różne stany przeżywałam, gdybym miała każdy stan ducha rozeznawać jako coś konkretnego ("to na pewno to, co miał św. X"), to szybko popadłabym w paranoję... Myślę, że jeśli po trudnym czasie zobaczę, że Pan mnie zmienił, że zabrał pychę i trudności, wtedy, patrząc wstecz będę mogła z całą pewnością powiedzieć: "tak, Pan dopuścił w danym czasie na mnie takie cierpienie, aby mnie oczyściło". W trakcie przeżywania jednak jakiegokolwiek stanu człowiekowi trudno jest obiektywnie cokolwiek określić.
Uważam, że mówienie: "przechodzę stan nocy ducha" jest zwykłą pychą i świadczy właśnie o tym, że niczego takiego człowiek nie przeszedł, ani jeszcze nie przechodzi.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
15-10-2008 15:02
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
o. Pacyfik Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 265
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #23
 
A jednak upieram sie ze "noc ducha" ma wymiar psychiczny - takze jesli czlowiek jest chory...
polecam Pomysł :

http://gloria24.pl/ksiazki.php?akcja=opi...odId=84920

tam o tym napisano
15-10-2008 15:12
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #24
 
o. Pacyfik napisał(a):A jednak upieram sie ze "noc ducha" ma wymiar psychiczny - takze jesli czlowiek jest chory...
polecam Pomysł :

http://gloria24.pl/ksiazki.php?akcja=opi...odId=84920

tam o tym napisano

Właśnie, w pewnym sensie ma wymiar psychiczny, ale jednocześnie nie jest to stan chorobliwy i do odróżnienia od tegoż.
Omyk, to nie jest tak, że każdy stan można nazwać "nocą ducha", a nawet nie wiem, czy zdarza się to np. kilka razy w życiu.
Może właśnie tego nie rozumiemy i nie można tego wytłumaczyć słowami dlatego, że Bóg sam chce chronić duszę przed pychą właśnie.
Nie wiem w ogóle, po co ta dyskusja, bo czy ktoś przeżył czy przeżywa ów stan, który nazywamy nocą ducha nie ma większego wpływu na nasze życie i nie świadczy zupełnie o niczym.
15-10-2008 15:16
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
o. Pacyfik Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 265
Dołączył: Sep 2005
Reputacja: 0
Post: #25
 
JEDNAK wymiar ten nie jest CELEM ani ŚRODKIEM zycia duchowego....

Jest jakby tłem...
15-10-2008 15:21
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Rachel Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 6,162
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #26
 
o. Pacyfik napisał(a):Jest jakby tłem...
Przecież wymiar nocy jest zależny od Woli Boga a nie od naszego widziemisie.

Boże , Stwórco rodzaju ludzkiego, który wybrałeś sobie spośród ludzi kapłanów, naczynia Twojego miłosierdzia i pośredników Twojej zbawczej łaski, prosimy Ciebie, dla nich w imię całego Ludu Bożego, o świętość i wytrwałość w powołaniu. Chroń ich przed pokusami wroga dusz, podtrzymuj ich w chwilach przepracowania , walk, pocieszaj w smutkach i krzyżach, nieodłączonych od misji zbawienia dusz.

Przyjmij nasze modlitwy i ofiary za kapłanów i złącz je z Ofiarą Twego Syna, a Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
15-10-2008 15:22
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #27
 
omyk napisał(a):Ostatnio odgrzebałam Dzienniczek, akurat wczoraj trafiłam na fragment o nocy ciemnej.
Nie znalazłam jednak w nim żadnych kryteriów rozeznawania prawdziwości doświadczeń.

Bo też nie ma wskazanych żadnych kryteriów, ale kiedy człowiek przeżywa coś podobnego to jest mu łatwiej zrozumieć samego siebie i zachować spokój w czasie burzy, bo dostrzega, że to, co sam przeżywa, doświadczało wiele innych osób i jest to etap przejściowy, po którym nastąpi spokój serca Uśmiech

[ Dodano: Sro 15 Paź, 2008 15:27 ]
o. Pacyfik napisał(a):JEDNAK wymiar ten nie jest CELEM ani ŚRODKIEM zycia duchowego....

Jest jakby tłem...

No właśnie, więc po co nadmiernie się na tym skupiać? Można niczego takiego nie doświadczyć, a jednocześnie mieć głęboką relację z Panem Bogiem.
Chociaż sprawy duszy i to, co Bóg dokonuje w sercu każdego człowieka jest tak naprawdę tajemnicą między Bogiem a stworzeniem. I chyba dobrze, że tak jest, bo gdyby dało się to wyrazić słowami, pewnie wiele osób by się tym "chwaliło", czyniąc z tego, z siebie coś czy kogoś wyjątkowego. A przecież od Stwórcy zależy, co daje duszy, bo też wie najlepiej, na co i kiedy ktoś jest gotowy.

[ Dodano: Sro 15 Paź, 2008 15:44 ]
Przy tym wątku dodam jeszcze istotną rzecz, o której często się mówi, mianowicie że uczeń musi stać się we wszystkim podobny do swego mistrza. Jeśli przyjaźnisz się z Jezusem, musisz być przygotowany na to, że doświadczysz tego samego, co On. Żeby móc stać pod krzyżem i żeby to trwanie przy Jezusie nie było ciężarem, musisz doświadczyć tego wszystkiego, czego On sam doświadczył, najpierw w Ogrójcu, później na krzyżu - opuszczenia (także opuszczenia przez Boga-i nie chodzi tutaj o Jego "czucie" lub nie-czucie), samotności, strachu, pokus itd. Jeśli tego wszystkiego człowiek doświadczy, wtedy doskonali się Jego miłość do Oblubieńca. I myślę, że temu właśnie służy wewnętrzne oczyszczenie - owa "noc ducha", zwłaszcza, że kiedy minie burza i nadejdzie pokój, wzrasta także wdzięczność do Dawcy pokoju, który przychodzi w ostatnim momencie. Czasem się człowiekowi wydaje, że już więcej nie zniesie, że Pan o Nim zapomniał, a On zawsze zdąża i przychodzi wtedy, gdy człowiek najmniej się tego spodziewa.
15-10-2008 15:23
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Polonium Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,635
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #28
 
Omyk napisała :
Cytat:Uważam, że mówienie: "przechodzę stan nocy ducha" jest zwykłą pychą i świadczy właśnie o tym, że niczego takiego człowiek nie przeszedł, ani jeszcze nie przechodzi.

To poprostu taka zasada, że osoba z autentycznym darem proroctwa czy uzdrawiania nie będzie robiła z tego sensacji i będzie tymi darami służyć bezinteresownie. Każdy, kto obnosi się publicznie z darem uzdrawiania bądź proroctwa jest kłamcą i fałszywym prorokiem. Mistycy nie mówili o "nocy ciemnej" : "Ja tego doświadczyłem", lecz pisali z dystansem o tym, czym jest owa "noc".

Warto jednak poszukiwać rozeznania u kapłanów, żeby nie wziąść wszystkiego za "ciemną noc duszy". Osoba duchowna zawsze pomoże nam to rozpoznać lub wykluczyć.

Omyk mówi o pokorze, ponieważ faktem jest, że nawrócony nie powie, że się nawrócił i już jest O.K. Nawracanie się trwa całe życie i nie chodzi tylko o nawracanie z poważnych grzechów, ale nawet ze zwykłych wad. Rozwój duchowy trwa też całe życie i "nocy ciemnych" może być wiele.

Bóg kocha nas zawsze, nawet gdy nie da nam doświadczenia "nocy ciemnej" czy daru bilokacji, co nie wyklucza wcale głębszej zażyłości zależnej od tego, jak bardzo pozwolimy Bogu działać w naszym życiu. Duch wieje, kędy chce i jak chce. My nie mamy prawa w to ingerować. Bóg wie, czego nam potrzeba i co dla nas dobre.
15-10-2008 15:50
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #29
 
Polonium napisał(a):Mistycy nie mówili o "nocy ciemnej" : "Ja tego doświadczyłem", lecz pisali z dystansem o tym, czym jest owa "noc".

Oni nie mówili o nocy ciemnej, bo nawet nie wiedzieli, jak to nazwać, po prostu opisywali swoje stany duszy.

Polonium napisał(a):Warto jednak poszukiwać rozeznania u kapłanów, żeby nie wziąść wszystkiego za "ciemną noc duszy". Osoba duchowna zawsze pomoże nam to rozpoznać lub wykluczyć.

Jest to rzecz bardzo istotna, ponieważ człowiek, który przeżywa okres cierpienia duchowego tak naprawdę nie rozumie, co się z nim dzieje, a jeśli nie rozumie to - zamiast zachować względny pokój (o ile to w ogóle jest możliwe w tym momencie) - może pogrążyć się w rozpaczy.
15-10-2008 15:56
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Polonium Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,635
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #30
 
Aga napisała :
Cytat:Jest to rzecz bardzo istotna, ponieważ człowiek, który przeżywa okres cierpienia duchowego tak naprawdę nie rozumie, co się z nim dzieje, a jeśli nie rozumie to - zamiast zachować względny pokój (o ile to w ogóle jest możliwe w tym momencie) - może pogrążyć się w rozpaczy.

Dzięki za to zdanie. Teraz myśl mnie naszła, że "ciemna noc duszy" to jakieś dotkliwe cierpienie dla duszy lub ciała, a nie trudności z wejściem w modlitwę. Czyli na przykład sytuacja Anneliese Michel, która przeżywała dotkliwe cierpienie niezawinionego opętania a mimo to odmawiała różaniec i trwała w pełnym zjednoczeniu w Bogiem. A czy "ciemna noc zmysłów" poprzedzająca "ciemną noc duszy" to różnego rodzaju pokusy czy też świadomość własnej znikomości ?
15-10-2008 18:27
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów