Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy kapłan może odmówić chrztu?
Autor Wiadomość
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #46
 
Jeśli rodzic jest wiarygodnym świadkiem żywego Jezusa, to bardzo mało prawdopodobne, że dziecko odrzuci chrześcijaństwo. Jeśli już, to prędzej można mówić o chwilowych młodzieńczych buntach, w czasie których dziecko trzeba wspierać w dobrym, afirmować jego dobre marzenia i działania, wskazywać jasno drogę, ale też nie zmuszać siłą. Wychowywać do odpowiedzialności.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
11-04-2010 20:05
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #47
 
sant napisał(a):Absolutnie się nie zgadzam. Środowisko w jakim dziecko się wychowuje ma zasadniczy wpływ na jego percepcję, postrzeganie świata i hierarchię wartości. Indywidualne przemyślenia absolutnie wynikają z powyższych uwarunkowań.

Mhm, oczywiście się zgadzam. ALE. Zauważ, jakie inne czynniki tu działają:

1. Środowisko to nie tylko rodzina. Młody człowiek może mieć wręcz idealny przykład dobrego chrześcijaństwa w rodzinie, ale poza nią, we własnym środowisku, natknąć się na ludzi, którzy dadzą mu (w różny sposób) wskazówki, które z kolei zmuszą go do wątpliwości.

2. Człowiek może również mieć własne przemyślenia, wynikające z różnych wpływów zebranych do kupy. Może natrafiać na informacje, gdzieś przypadkowo na coś trafić, co zmusi go do myślenia i wyjścia spod ściśle katolickiego "parasola" myślenia (nie mylić z klapkami na oczach, jak coś).


Przykład na powyższe: Dziecko wychowuje się po chrześcijańsku, ale jednocześnie jest bardzo dociekliwe (np dzięki ojcu, który chce je wychować na świadome, i zawsze uczy rozważenia wszystkich faktów niezależnie od tego, co się dziecku aktualnie "wydaje"). Sama dociekliwość i takie wychowanie do dociekliwości bynajmniej nie są niechrześcijańskie. Jednak w pewnym momencie dziecko może zastosować tą swoją cechę charakteru, ową dociekliwość, i, tak jak mówił ojciec, zacząć badać chrześcijaństwo niezależnie od tego, w co samo wierzy. I trafić na nieścisłości, wątpliwości, które się w nim pojawią itd.

Tak więc ta zależność wcale nie jest tak prosta i prostoliniowa.

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
12-04-2010 07:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #48
 
Drizzt napisał(a):Jednak w pewnym momencie dziecko może zastosować tą swoją cechę charakteru, ową dociekliwość, i, tak jak mówił ojciec, zacząć badać chrześcijaństwo niezależnie od tego, w co samo wierzy. I trafić na nieścisłości, wątpliwości, które się w nim pojawią itd.
Dla mnie nie ma żadnych nieścislości. Kiedyś byly- owszem. I w miarę mojego rozwijania się w wierze (nie wiem czy dobre slowa?) one znikly. Nawet jesli czegoś jeszcze noie rozumiem, to ufam, że jeszcze nie pora. Ale już wiem że nie ma nieścislości. Tylko ja nie wszystko rozumiem.
Dziecko również może sobie badać nieścislości w matematyce. Bo też wykraczają poza jego zdolności percepcyjne. Przyjdzie czas, że zrozumie. A jeśli nawet nie, to nie oznacza, że matematyka jest nieprawdziwa. Kwestia wychowania i podejścia. Nikt nie musi wszystkiego wiedzieć i rozumieć. Bo nikt z ludzi nie jest Bogiem.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
12-04-2010 09:10
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #49
 
Ale Sant, my tu nie o tym rozmawiamy, co jest prawdą, a co nie jest, co ma nieścisłości, a co nie ma. Mowa o sytuacji, gdy młody człowiek, będąc wychowywany w bardzo katolickiej rodzinie, w której każdy z rodziców faktycznie jako katolik nie ma sobie wiele do zarzucenia (ani w swoich czynach, ani w wychowywaniu dziecka), a mimo to człowiek ten (dziecko znaczy, nie rodzic) z jakiegoś powodu dochodzi do wniosku, że z wiarą katolicką jest coś nie tak (nie wnikam, czy słusznie czy nie - dochodzi do takiego wniosku i jest o tym przekonane, i tyle).

Taką mam na myśli sytuację.

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
13-04-2010 09:18
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #50
 
Drizzt napisał(a):Mowa o sytuacji, gdy młody człowiek, będąc wychowywany w bardzo katolickiej rodzinie, w której każdy z rodziców faktycznie jako katolik nie ma sobie wiele do zarzucenia (ani w swoich czynach, ani w wychowywaniu dziecka),
Jeśli zaistnialaby taka sytuacja, to nie dziwibym się że mlody czowiek ucieka od takich wartości.
Taki katolik, to wlaśnie taki który mocno może i wierzy w boga, Może on go nawet nazywać Jahwe czy Jezus, tyle że ten bóg ma niewiele wspólnego z Bogiem Biblli objawionym w Jezusie Chrystusie. Ten czlowiek o którym piszesz wierzy w jakiś wytwór swojej wyobraźni, idola slużącego mu do dobrego samopoczucia, do tego by ten idol utwierdzal go w jego drobnomieszczańskiemu stylu życia. Ja bylbym pierwszy, który by się zbuntowal. I doszedl do wniosku że z tą wiarą jest coś nie tak.
omyk napisał(a):Jeśli natomiast (mój - santa - wtręt), - rodzic jest wiarygodnym świadkiem żywego Jezusa, to bardzo mało prawdopodobne, że dziecko odrzuci chrześcijaństwo

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
13-04-2010 13:03
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
lidia Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 440
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #51
 
Moim zdaniem, każdy rozwija w sobie to co mu najbardziej odpowiada i się podoba
i jeśli już tym nasiąknie to potem trudno dostrzega coś innego lub chce się zmienić i zacząć myśleć inaczej.
13-04-2010 13:32
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #52
 
100%-owa zgoda z Santem.
Bardzo często powtarza się schemat domu, w którym rodzice nie mieli sobie nic do zarzucenia, a dziecko dorastając, stopniowo odkrywało ich hipokryzję, dochodząc ostatecznie do wniosku: "to z takim katolicyzmem ja nie chcę mieć nic wspólnego". No i nic dziwnego. Rodzice mogą sobie nie zdawać sprawy, że czczą samych siebie, zamiast Boga żywego, zwykle są szczerze przekonani, że piękno ich katolicyzmu wynika z ich grzeczności, poprawności i czystych rączek.
Jeśli natomiast (wtrącając za Santem) członkowie rodziny są świadomi swojej grzeszności i nie tają jej w sztuczny sposób, nie stwarzają barokowej fasady, ale stają w prawdzie przed Bogiem w jedności rodzinnej, w otwartości i szczerości wobec siebie nawzajem, wskazując jednocześnie dziecku, że Bóg jest większy od ich niemocy i kocha grzesznika, pokazując swoją żywą relację z Nim i przeżywając ją wspólnie w domowym Kościele - to w takiej rodzinie rzeczywiście mamy do czynienia ze świadkami żywego Chrystusa.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
13-04-2010 14:50
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #53
 
Widzę, że nie chcecie przyjąć do wiadomości, że owszem, może być tak, ze rodzice są dobrymi katolikami (w najlepszym tego słowa znaczeniu, aby nie było) NIE hipokrytami, a mimo to dziecko wybiera inną ścieżkę.

Cóż, skoro się przed tym wzbraniacie - to nie widzę sensu dalszej dyskusji, bo właśnie o taką sytuację mi chodzi, a nie o sytuację, w której "niby jest dobrze, ale jest źle".

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
13-04-2010 16:24
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #54
 
Drizzt napisał(a):Cóż, skoro się przed tym wzbraniacie - to nie widzę sensu dalszej dyskusji, bo właśnie o taką sytuację mi chodzi, a nie o sytuację, w której "niby jest dobrze, ale jest źle".
Drizzt, każdy żyje w wolności. Nie wiem, czego oczekujesz?

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
13-04-2010 21:56
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #55
 
Uściślijmy słownik, bo chyba tu leży nasze nieporozumienie:
Co to znaczy dobry katolik?

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
14-04-2010 03:03
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #56
 
omyk napisał(a):Uściślijmy słownik, bo chyba tu leży nasze nieporozumienie:
Co to znaczy dobry katolik?

Podstaw pod to słowo takiego katolika, którego uważasz za dobrego, faktycznie żyjącego wiarą i wiarę potomstwu przekazującego, tak czynem jak i słowem.

Nie chcę wnikać, kogo za takiego można uznać, bo to temat na inną dyskusję. Ja się koncentruję na młodym człowieku, ktory od wiary katolickiej odchodzi pomimo tego, że jego rodzina jest owymi "dobrymi katolikami".

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
14-04-2010 07:42
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #57
 
Drizzt napisał(a):Ja się koncentruję na młodym człowieku, ktory od wiary katolickiej odchodzi pomimo tego, że jego rodzina jest owymi "dobrymi katolikami".
No dobrze - odchodzi. Może, i co? Nie rozumiem do czego dążysz.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
14-04-2010 08:16
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #58
 
Dążę do tego, o co wcześniej pytałem: Co powinien uczynić taki rodzic?

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
14-04-2010 08:46
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
lidia Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 440
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #59
 
Znacie przypowieść o synu marnotrawnym ?
14-04-2010 10:18
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #60
 
Drizzt napisał(a):Co powinien uczynić taki rodzic?
Przecież wcześniej pisałem to.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
14-04-2010 12:03
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów