Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Czy już jestem potępiony?
Autor Wiadomość
Stahs Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 169
Dołączył: Dec 2008
Reputacja: 0
Post: #1
Czy już jestem potępiony?
Coraz częściej słyszę że Kościół to wspólnota grzeszników. To oczywiste, w końcu Jezus wyszedł do ludzi powszechnie pogardzanych w społeczeństwie. Jednak wciąż mam problemy i wcale tego nie czuje. No bo jeżeli człowiek stara się i wciąż stara a i tak nadal upada, to gdzie można znaleźć nadzieję?

Najłatwiej odpowiedzieć że w modlitwie - Bóg jest lekarstwem na nasze rany, On oferuje nam łaskę która leczy. Ale z łaską trzeba współpracować, tylko jak to w ogóle możliwe gdy człowiek tylko grzeszy?

Człowiek popada w coraz większą beznadzieję spowodowaną nienawiścią do siebie samego za to czym się stał. Spada na duchową mieliznę i jest wypalony. Pytanie jak w takim przypadku kontynuować wiarę? Czasami mam wrażenie że jest pewien moment w którym już nie ma przebaczenia - koniec i żadne modlitwy nie pomogą, idziesz prosto do piekła synku. Nadziei nie ma.

Pojawia się rozpacz. W moim przypadku wiem skąd to się wszystko wzięło - brak umiejętności tworzenia relacji z innymi ludźmi, frustracja tym wywołana, ciągły smutek, w końcu złość, lęki i nienawiść. Bycie życiowym nieudacznikiem tyle właśnie kosztuje ale czy to właściwie moja wina? Część z tego związana jest z moją introwersją - tak też było w przypadku moich przodków. Genetyczne dziedzictwo potrafi zabić. Przeklęta krew. Ewolucja już wykluczyła mnie ze społeczeństwa - kiedyś ktoś dobitnie mi to uświadomił: "tutaj nie przeżyjesz".

Niestety nie potrafię już się podnieść. Odnoszę wrażenie że wiara chrześcijańska została sprowadzona do kompletnej defensywy. Że jest tylko na "nie". Coś tam mówi o radości i nadziei, lecz gdy jest się życiową pierdołą, niezaradnym debilem to już nic Ci nie pomoże i wtedy czytasz coś takiego:

Cytat:Lenistwo (segnities — także gnuśność, opieszałość, czy powolność) z kolei jest bojaźnią (lękiem) przed trudem. Jego korzenie są bardziej prozaiczne, przyziemne (TENŻE, Sum. teol., I-II, q. 41, a.4.). Generalnie bierze się z miękkości (mollities), rozpieszczenia i wygodnictwa (delicia).

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/dz_acedia.html

Jestem miękki a z trudem sobie nie radzę - jest to wpisane w moją naturę i znów nie potrafię znaleźć nadziei w Kościele, który jest na "nie", nie potrafię znaleźć w nim motywacji. Zaraz znajdę przypowieść o talentach i inne teksty o tchórzostwie, które człowieka tylko dobijają. I tak zatacza się koło.

Czy już jestem potępiony?
14-12-2008 19:45
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Kinga93 Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 94
Dołączył: Oct 2008
Reputacja: 0
Post: #2
 
Potępiony? Raczej szukasz Prawdy. A to nie zawsze jest łatwe. Przypowieści nie mają nas potępiać. One pokazują nam co mamy zmienić, są jak drogowskaz, znak drogowy. Czasem mówią pierwszeństwo przejazdu, a czasem ograniczenie prędkości, zwolnij...
"jeden grzesznik nawrócony jest lepszy niż dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych."

"?yj tak jakby ka?dy dzie? by? twoim ostatnim"

"Nie mówmy, ?e czasy s? z?e, my jeste?my czasem, b?d?my dobrzy, a czas b?dzie dobry"
?w. Augustyn
14-12-2008 19:52
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Fils Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 152
Dołączył: May 2008
Reputacja: 0
Post: #3
 
Stahs, Każda osoba ma swoje plusy i minusy. Problem w tym, że u niektórych te minusy są bardziej uwidocznione. Jedyne co można ci poradzić to po prostu udać się do psychologa/psychiatry, a on ci na pewno pomoże pogodzić się z samym sobą. Porób sobie testy psychologiczne, a w nich dowiesz się dość dużo o sobie i nie będziesz skazywał się na tworzoną przez siebie beznadziejność. Lenistwo spowodowane jest najczęściej tym, że po prostu straciłeś życiowy cel, sądzisz bowiem, że wszystko co zrobisz i tak nic nie zmieni, a ty pozostaniesz beznadziejny. Gdy dowiesz się o prawdziwym sobie więcej, stwierdzisz, że nie jesteś taki beznadziejny i znajdziesz swój nowy cel. Poza tym przypowieści należy rozważać dogłębnie i często metaforycznie, a nie dosłownie.
Stahs napisał(a):W moim przypadku wiem skąd to się wszystko wzięło - brak umiejętności tworzenia relacji z innymi ludźmi, frustracja tym wywołana, ciągły smutek, w końcu złość, lęki i nienawiść.
Myślisz, że takich osób jest mało? Oj nie. To nie żadna ewolucja tylko różnorodność. Jest wielu ludzi takich jak ty, którzy nie potrafią 'żyć z ludźmi'. Polecam ci po raz kolejny udanie się do psychologa, a on powinien ci pomóc i wyjaśnić ci dlaczego jesteś taki, a nie inny. Nie wiem w czym dokładnie przeszkadza ci ten brak kontaktu wiec nie poradzę ci co masz robić i nikt tego nie zrobi.
Nie szukaj wytłumaczenia w genach i w swojej podświadomości tylko weź się w garść chłopie! Zamiast szukać swojego miejsca w zaświatach, zajmij się sobą i swoją psychiką - naprawdę wielu jest ludzi, którzy cierpią z powodu nieumiejętności kontaktu z drugim człowiekiem.


Pozdrawiam
14-12-2008 20:12
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Chadkeren Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 81
Dołączył: Nov 2008
Reputacja: 0
Post: #4
 
Może przestań się koncentrować na swoich grzechach i zacznij robić coś dobrego, bo rozpaczać każdy potrafi. Jesteś wrażliwym człowiekiem, znajdź podobnych sobie, wrażliwych na innych, nie koncentruj się tak na sobie, bo to prowadzi prostą drogą do depresji albo zadufania (w Twoim przypadku chyba raczej to pierwsze). Zaakceptuj siebie, zacznij coś robić dla innych. Wyjdź z domu, zapisz się gdzieś, poznaj innych ludzi. Jeśli nie będziesz mógł się dogadać, spróbuj gdzieś indziej.
14-12-2008 20:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Polonium Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,635
Dołączył: Apr 2006
Reputacja: 0
Post: #5
 
Stahs, Bóg każdemu daje drogę powrotu, daje Sakrament Pokuty. Bóg wie, że człowiek jest skłonny do grzechu i nie wykorzystuje tego by nas zgubić. Bóg chce przede wszystkim nas zbawić i nie dozwoli, by jakaś "owca" z Jego Pastwiska (Kościół) zaginęła.

Istnieje taki swoisty paradoks - gdy człowiek stwierdzi, że nie chce już żyć dalej w bagnie grzechu, że życie jego to ścieki i totalny bezsens, to w tych słowach uznaje już swoją małość. I zaczyna się moment decydujący : Czy skończyć ze sobą, czy też skończyć z grzechem i powrócić do Boga ? Gdy zagubiony nie widzi już nigdzie ratunku, a ma w sobie jeszcze małą tlącą się nikłym płomykiem iskierkę wiary to z czasem uznaje swą winę i zaczyna wołać do Boga :" Nie jestem godzien zwać się Twoim synem, uczyń mnie choćby jednym z najemników". Jednak Bóg to kochający Ojciec, więc mówi : "Odziejcie go w białą szatę i dajcie mu pierścień na rękę". Pierścień to symbol przymierza z Bogiem. Bóg przyjmuje z radością każdego zagubionego właśnie w sakramencie Pokuty.
14-12-2008 21:43
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Stahs Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 169
Dołączył: Dec 2008
Reputacja: 0
Post: #6
 
Co do koncentrowania się na sobie to się zgadzam - tak nie powinno być. To jest problem że od kiedy pamiętam żyje w czterech ścianach swojego umysłu ale też i domu. Ktoś kiedyś napisał że jak wracać do Boga to tylko na łonie grupy. Cóż, byłem u psychiatry, raczej nie potrafiłem się z nim dogadać, przepisał mi słabe środki na depresję i tyle - choć jeszcze wspomniał to samo, żeby znaleźć jakąś grupę ludzi i z nimi się socjalizować.

Na tym się skończyło. Dlaczego? Bo ja po prostu to już wiedziałem. Niestety, nie mam znajomych - słowo przyjaciel to dla mnie termin czysto książkowy. Z tą genetyką chodziło mi o to że moi rodzice mieli podobne problemy i miałem na myśli to że jestem wręcz uwarunkowany to pewnych zachowań na tym poziomie, a to rodzi komplikacje choćby w kwestii wiary.

Cytat:Lenistwo spowodowane jest najczęściej tym, że po prostu straciłeś życiowy cel, sądzisz bowiem, że wszystko co zrobisz i tak nic nie zmieni, a ty pozostaniesz beznadziejny

Niedokładnie chodziło mi o lenistwo. Czytałem że introwertycy mają problemy z motywacją i dla innych nie mogą wydawać się leniami. To nie tak - ale faktycznie ciężko określić swoje miejsce w społeczeństwie gdy nie masz z nim kontaktu i nie wiesz co w nim robić.

Cytat:Zaakceptuj siebie, zacznij coś robić dla innych. Wyjdź z domu, zapisz się gdzieś, poznaj innych ludzi. Jeśli nie będziesz mógł się dogadać, spróbuj gdzieś indziej.

Trzeba mieć jeszcze gdzie wyjść :mrgreen: I tu jest paradoks - jestem stworzony do samotności, w kontaktach z ludźmi nie potrafię się spełnić ale pragnę ich jak diabli :zmieszany:

Z powrotem do Boga to jest tak że modlisz się o to żeby coś z tobą zrobił, lecz tu jest pies pogrzebany bo wiesz że sam musisz zacząć coś z sobą robić - czego już nie potrafisz.
14-12-2008 22:01
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Chadkeren Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 81
Dołączył: Nov 2008
Reputacja: 0
Post: #7
 
Stahs napisał(a):Trzeba mieć jeszcze gdzie wyjść :mrgreen:
Zapisz się na taniec, na kółko poetyckie, do klubu szachowego, klubu AA Język, wspólnoty, zostań wolontariuszem. Ludzie są wszędzie. Gdzieś tam są podobni do Ciebie, którzy kiedyś myśleli w ten sam sposób. Gdzieś są potrzebujący Twojej pomocy. Są różne organizacje wsparcia. Szukaj, a nie rozpaczaj nad sobą. Otwórz się na innych.

"Bez wiary potykamy si? o ?d?b?o s?omy, z wiar? przenosimy góry."
14-12-2008 22:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Fils Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 152
Dołączył: May 2008
Reputacja: 0
Post: #8
 
Oj przesadzasz... Streszczę siebie:
- nastawienie aspołeczne
- introwersja
- skrajny realista
- skłonność do pesymizmu

I jakoś żyje Duży uśmiech. Jesteś zbliżony do mnie charakterem, bo ja też siedzę głównie w czterech ścianach swojego umysłu. Problem w tym, że ty samodzielnie zamykasz się na świat, a ja nie Uśmiech. Ile masz lat? Pytanie w sumie dość istotne... Pracujesz, uczysz się - masz jakiekolwiek towarzystwo do którego mógł byś 'wbić'? Wiem, że to trochę dziwne co powiem (jak na ateistę) ale może byś poszukał jakieś wspólnoty w kościele (jesteś bowiem osobą wierzącą). Może tam znajdziesz pokrewne 'dusze'.


Pozdrawiam
14-12-2008 22:26
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Stahs Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 169
Dołączył: Dec 2008
Reputacja: 0
Post: #9
 
Tak bez rozpaczania, czysto realistycznie - kiedyś chodząc do liceum, dopiero w okolicach trzeciego roku potrafiłem powiedzieć "cześć". Niezła schiza i to jest jeden z moich problemów - nieumiejętność tworzenia relacji, a wyjście gdzieś po prostu nic nie zmieni: bo albo byłem w szkołach albo w rodzinie i zawsze było tak samo.

Cytat:Ile masz lat? Pytanie w sumie dość istotne... Pracujesz, uczysz się - masz jakiekolwiek towarzystwo do którego mógł byś 'wbić'?

1. Praca - nie, chciałby zacząć w końcu szukać
2. 23 lata
3. Nie znam nikogo

Cytat:ale może byś poszukał jakieś wspólnoty w kościele (jesteś bowiem osobą wierzącą). Może tam znajdziesz pokrewne 'dusze'.

Tia, gdzie średnia wieku to 50+ :mrgreen:
14-12-2008 22:29
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Milky Way Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 359
Dołączył: Nov 2008
Reputacja: 0
Post: #10
 
50+,ale oni maja wnuczki albo wnuków Duży uśmiech

http://pl.youtube.com/watch?v=-k173d6TO9...re=related

http://pl.youtube.com/watch?v=KBS4MQ1JS9...re=related

http://pl.youtube.com/watch?v=mG0HCICxHj...re=related
14-12-2008 22:32
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Fils Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 152
Dołączył: May 2008
Reputacja: 0
Post: #11
 
Stahs napisał(a):Tia, gdzie średnia wieku to 50+ :mrgreen:
Hehehe no chyba nie tam Duży uśmiech. Są wspólnoty dla młodzieży w wieku studenckim - mój znajomy chodzi na takie spotkania do Dominikanów chyba #-o. Nigdy nikogo nie poznasz jak będziesz siedział w domu. Jak pójdziesz do jakiejkolwiek wspólnoty to kogoś poznasz, a potem jeszcze kogoś i tak dalej. W sumie ja mam podobne problemy z kontaktami z ludźmi - różnica jest jednak taka, że ja ich jakoś specjalnie nie pragnę, a tylu znajomych co mam aż nadto mi wystarcza.

Pozdrawiam
14-12-2008 22:39
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #12
 
Zupełnie jakbym czytała o sobie Smutny
Do nas, którym się w życiu nic nie udaje, raczej ciężko z dobrymi radami trafić, zwłaszcza, gdy po pozytywnym nastawieniu i podjęciu kolejnej walki nadchodzi kolejna klapa. Wasze rady są ekstra, ale z realizacją...
14-12-2008 22:47
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Chadkeren Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 81
Dołączył: Nov 2008
Reputacja: 0
Post: #13
 
Lęk społeczny, a nie nieumiejętność tworzenia rekacji. Bo jak inaczej nazwać to:
Stahs napisał(a):dopiero w okolicach trzeciego roku potrafiłem powiedzieć "cześć"

"Bez wiary potykamy si? o ?d?b?o s?omy, z wiar? przenosimy góry."
14-12-2008 23:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aga Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,902
Dołączył: Feb 2007
Reputacja: 0
Post: #14
 
Chadkeren napisał(a):Lęk społeczny, a nie nieumiejętność tworzenia rekacji. Bo jak inaczej nazwać to:
Stahs napisał(a):dopiero w okolicach trzeciego roku potrafiłem powiedzieć "cześć"

Tak, masz jak najbardziej rację. Ja mam fobię społeczną i to się pogłębia, dlatego trzeba działać jak najszybciej, jeśli możesz to wychodź do ludzi nawet na siłę. A nieumiejętność budowania relacji też wynika z fobii.
14-12-2008 23:33
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Stahs Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 169
Dołączył: Dec 2008
Reputacja: 0
Post: #15
 
Najpierw jest problem z tworzeniem relacji dopiero później pojawia się lęk i frustracja gdy wszystko nie wychodzi - to są skutki, bo nie zawsze tak miałem. Życie bywa wredne ale jest mi trochę lepiej -zacząłem się modlić. Dzięki wszystkim za rady.
15-12-2008 19:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów