Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Opowieści
Autor Wiadomość
Acant Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 79
Dołączył: Feb 2009
Reputacja: 0
Post: #1
Opowieści
CHLEB

W dalekim kraju pewna wdowa otrzymała od starej kobiety wspaniały pierścień – jako podziękowanie za jej gościnność. Przy jego pomocy mogła ona przemieniać się we wszystko. Kiedy w całym kraju zapanowała ogromna bieda, wdowa przypomniała sobie o prezencie. Przeobraziła się w ptaka, który obleciał wszystkie strony świata, aby znaleźć inne tereny, na których lepiej by się wiodło. Ptak powrócił jednak bardzo smutny do domu, ponieważ głód panował już we wszystkich okolicach.

Wtedy kobiecie przyszła do głowy pewna myśl, która miała uratować życie wielu ludziom. Przemieniła się ona w ogromny bochen chleba. Kiedy jej syn wrócił do domu, znalazł na stole ten chleb i od razu odgadł, co się wydarzyło. Najpierw nie chciał go jeść. Potem jednak zwyciężył w nim głód. Żebrzącemu sąsiadowi początkowo nie chciał nic dać, ponieważ wcześniej często się kłócili. Potem jednak jego serce zwyciężyło i podzielił się z nim. Mężczyzna gwałtownie się odmienił.

Wkrótce cała wioska dowiedziała się, że w domu syna wdowy było coś do jedzenia. Wielu ludzi przychodziło do niego: młodzi i starzy, biedni i chorzy, zgorzkniali i skłóceni. Chleb zdawał się mieć cudowną moc. Zaspakajał nie tylko głód ludzi, lecz rozsiewał w nich radość i zaufanie. Często po zjedzeniu kawałka ludzie podawali sobie dłonie, aby się pojednać. Zdumiewające było również to, że ogromny bochenek chleba zdawał się nie mieć końca. Można go było jeść i jeść.

Aż wreszcie nadszedł czas nowych zbiorów. Wtedy resztki cudownego chleba przemieniły się znowu we wdowę, do której wszyscy przychodzili, aby jej podziękować. I cała wioska wspólnie świętowała.
27-02-2009 14:57
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Myszkunia Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,371
Dołączył: Jun 2006
Reputacja: 0
Post: #2
 
Jkaie ładne! Kto jest autorem?

[Obrazek: mysz4.gif]
27-02-2009 20:07
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Acant Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 79
Dołączył: Feb 2009
Reputacja: 0
Post: #3
 
Myszkunia napisał(a):Kto jest autorem?
Ks. Krzysztof - redaktor Veni Creator
27-02-2009 20:36
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #4
 
Szanując prawa autorskie podawajcie autora i linka skąd zaczerpnięte albo namiary na książkę itp Oczko

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
28-02-2009 00:03
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Acant Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 79
Dołączył: Feb 2009
Reputacja: 0
Post: #5
 
Annnika napisał(a):Szanując prawa autorskie podawajcie autora i linka skąd zaczerpnięte albo namiary na książkę itp Oczko
Dobrze. Podaję źródło
28-02-2009 11:26
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Myszkunia Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,371
Dołączył: Jun 2006
Reputacja: 0
Post: #6
 
dzięki!

[Obrazek: mysz4.gif]
28-02-2009 15:14
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Vika Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 244
Dołączył: Jan 2009
Reputacja: 0
Post: #7
 
Specjalny anioł

Przeczytaj uważnie do końca strony, nie zatrzymuj się na krok dopóki nie zobaczysz, że rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają
Dwa podróżujące anioły zatrzymały się na noc w domu bogatej rodziny. Rodzina była niegrzeczna i odmówiła aniołom nocowania w pokoju dla gości, który znajdował się w ich rezydencji. W zamian za to anioły dostały miejsce w małej, zimnej piwnicy. Po przygotowaniu sobie miejsca do spania na twardej podłodze, starszy anioł zobaczył dziurę w ścianie i naprawił ją. Kiedy młodszy anioł zapytał dlaczego to zrobił, starszy odpowiedział,

- "Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają."

Następnej nocy anioły przybyły do biednego, ale bardzo gościnnego domu farmera i jego żony, by tam odpocząć. Po tym jak farmer podzielił się, resztą jedzenia jaką miał, pozwolił spać aniołom w ich własnym łóżku, gdzie mogły sobie odpocząć. Kiedy następnego dnia wstało słońce, anioły znalazły farmera i jego żonę zapłakanych. Ich jedyna krowa, której mleko było ich jedynym dochodem, leżała martwa na polu. Młodszy anioł, był w szoku i zapytał starszego anioła:

- "Jak mogłeś do tego dopuścić ?".

- "Pierwsza rodzina miała wszystko i pomogłeś im" - oskarżył.

- "Druga rodzina miała niewiele i dzieliła się tym co miała, a ty pozwoliłeś, żeby ich jedyna krowa padła".

- "Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają" - odpowiedział starszy anioł.

- "Kiedy spędziliśmy noc w piwnicy tej rezydencji, zauważyłem że w tej dziurze w ścianie było schowane złoto. Od czasu kiedy właściciel się dorobił i stał się takim chciwcem niechętnym do tego by dzielić się swoją fortuną, w związku z czym zakleiłem tą dziurę w ścianie, by nie mógł znaleźć złota znajdującego się tam."

- "W noc, która spędziliśmy w domu biednego farmera, Anioł Śmierci przyszedł po jego żonę. W zamian za nią dałem mu ich krowę. Rzeczy nie zawsze są takie na jakie wyglądają."

Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu i szybko odchodzą...

Niektórzy ludzie stają się naszymi przyjaciółmi i zostają na chwilę... zostawiając piękne ślady w naszych sercach... i nigdy nie będziemy dokładnie tacy sami bo zawarliśmy nowe przyjaźnie!!!

Wczoraj jest historią. Jutro jest tajemnicą.

Anonim

[ Dodano: Sob 28 Lut, 2009 18:16 ]
Pozwolę sobie napisać drugą opowieść,bo wydaje mi się bardziej interesująca;


Każdy dzień jest szczególny

Mój przyjaciel otworzył szufladę komody swojej żony i wyjął ładnie zapakowaną paczuszkę. W środku była jedwabna bielizna. Odłożył opakowanie i długo przyglądał się delikatnej koronce.
- Kupiłem jej to, kiedy pierwszy raz byliśmy w Nowym Jorku. To było osiem albo dziewięć lat temu. Nigdy tego nie założyła, chciała zostawić sobie na szczególną okazję. Myślę, że teraz jest szczególna okazja.

Zbliżył sie do łóżka i położył bieliznę obok innych rzeczy, które zaniósł do zakładu pogrzebowego. Jego żona umarła. Kiedy się do mnie odwrócił, powiedział:

- Nie zostawiaj nic na szczególną okazję. Każdy dzień życia jest szczególną okazją.

Ciągle jeszcze myślę o tym, te słowa zmieniły moje życie. Teraz mniej sprzątam, a więcj czytam. Siadam na tarasie i podziwiam krajobraz, nie zwracając uwagi na chwasty w ogrodzie. Spędzam więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi, a mniej w pracy. Zrozumiałam, że życie to zbiór doświadczeń, które należy cenić. Od teraz nic nie zostawiam na potem. Codziennie używam kryształowych kieliszków. Jeśli mam na to ochotę, używam moich drogich perfum i zakładam nowy żakiet na zakupy. Wszystko, co jest tego warte, chcę widzieć, słyszeć i robić tu i teraz.

Nie jestem pewna, co zrobiłaby żona mojego przyjaciela, gdyby wiedziała, że nie będzie jutra. Myślę, że zatelefonowałaby do rodziny i bliskich przyjaciół, być może zatelefonowałaby też do kilku dawnych przyjaciół, żeby przeprosić za przykrości i pogodzić się. Być może poszłaby na kolację do chińskiej restauracji (jej ulubiona kuchnia).

Gdybym wiedziała, że moje dni są policzone, byłoby mi szkoda wszystkich małych, niezałatwionych spraw, nienapisanych listów i tego, że nie spotkałam sie z przyjaciółmi, z którymi mieliśmy sie "zdzwonić". Byłoby mi szkoda, że nie dość często mówiłam ukochanym osobom, jak bardzo ich kocham.

Teraz staram sie nie tracić niczego, co wnosi radość i uśmiech w nasze życie. Mówię sobie, że każdy dzień jest wyjątkowy...każdy dzień, każda godzina i każda minuta są wyjątkowe.

Autor nieznany

Przeszłość moją Panie,
polecam Twojemu miłosierdziu,
terażniejszość moją polecam Twojej miłości,
a moją przyszłość oddaję w ręce Twojej Opatrzności.
28-02-2009 19:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Acant Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 79
Dołączył: Feb 2009
Reputacja: 0
Post: #8
 
Vika napisał(a):Specjalny anioł ...Anonim ...

To fragment książki E. Foley "Zakochaj się w życiu" Oczko

[ Dodano: Sob 28 Lut, 2009 20:50 ]
Przyjacielska wizyta

Codziennie w południe pewien młody człowiek zjawiał się przy drzwiach kościoła i po kilku minutach odchodził. Nosił kraciastą koszulę i podarte dżinsy, tak jak wszyscy chłopcy w jego wieku. Miał w ręku papierową torebkę z bułkami na obiad. Proboszcz, trochę nieufny zapytał go kiedyś, po co tu przychodzi. Wiadomo, że w obecnych czasach istnieją ludzie, którzy okradają również kościoły. Przychodzę pomodlić się – odpowiedział chłopak. – Pomodlić się...? Jak możesz modlić się tak szybko? Och... codziennie zjawiam się w tym kościele w południe i mówię tylko: „Jezu, przyszedł Piotr”. Potem odchodzę. To maleńka modlitwa, ale jestem pewien, że On słucha. W kilka dni później, w wyniku wypadku przy pracy, chłopak został przewieziony do szpitala z bardzo bolesnymi złamaniami. Umieszczono go w pokoju razem z innymi chorymi. Jego przybycie zmieniło oddział. Po kilku dniach, jego pokój stał się miejscem spotkań pacjentów z tego samego korytarza. Młodzi i starzy spotykali się przy jego łóżku, a on miał uśmiech i słowo otuchy dla każdego. Przyszedł odwiedzić go również proboszcz i w towarzystwie pielęgniarki stanął przy łóżku chłopaka. – Powiedziano mi, że jesteś cały pokiereszowany, ale że pomimo to wszystkim dodajesz otuchy. Jak to robisz? – To dzięki Komuś, Kto przychodzi odwiedzić mnie w południe. Pielęgniarka przerwała mu: – Tu nikt nie przychodzi w południe... – O, tak! Przychodzi tu codziennie i stając w drzwiach mówi: „Piotrze, to Ja, Jezus” – i odchodzi...

Źródło: Veni Creator
28-02-2009 21:48
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Vika Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 244
Dołączył: Jan 2009
Reputacja: 0
Post: #9
 
Piękna opowieść....

i dzięki za autorkę/fragment utworu miałam z drugiej ręki z taką adnotacją/.

Dzięki.

Przeszłość moją Panie,
polecam Twojemu miłosierdziu,
terażniejszość moją polecam Twojej miłości,
a moją przyszłość oddaję w ręce Twojej Opatrzności.
28-02-2009 22:13
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Acant Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 79
Dołączył: Feb 2009
Reputacja: 0
Post: #10
 
Vika napisał(a):Piękna opowieść...
Bardzo dziękuję za dobre słowo. Jakże dziś trudno uzyskać akceptację, nawet wśród wierzących. Może ta przypowieść nakłoni chociażby jedna osobę do refleksji...

Hala gdzieś w górach. Niemłody już góral dogląda owiec. Podchodzi turysta ze szlaku. - Jak się wam owce pasą, gospodarzu? - A które? Białe czy czarne? Nieco zbity z pantałyku ceper wybiera: - Ee, no…, tego…, białe. - Białe dobrze. - A czarne? - Też dobrze. - A ile wełny dają rocznie? - A które, białe czy czarne? - No, białe. - Cztery kilo każda. - A czarne? - Też cztery kilo każda. - A co z mlekiem? Ile mleka dają? - A które, białe czy czarne? - Białe. - Białe dają półtora litra dziennie. Każda sztuka. - A czarne? - A czarne też półtora litra dziennie. - A niech mi pan powie w takim razie, dlaczego za każdym razem pyta pan, czy chodzi mi o czarne czy o białe owce, skoro u jednych i u drugich wszystko ma się tak samo? - A, to dlatego, że białe owce są moje. - A czarne? - A czarne też są moje…

To my rozróżniamy na lepszych i gorszych, wierzących i niewierzących, świętych i grzesznych, przyjaciół i wrogów. A Bóg śmieje się z tych naszych nieszczęsnych rozróżnień i jakby na przekór nam leje deszczem i grzeje słońcem jednakowo na wszystkich. Nie czekaj aż ktoś pierwszy poda ci rękę, powie dzień dobry, przeprosi cię, uśmiechnie się do ciebie, zagadnie. Bądź miły dla innych nie dlatego, że są dżentelmenami, ale dlatego, że ty nim jesteś!
01-03-2009 13:00
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
marzenka Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 272
Dołączył: Jan 2009
Reputacja: 0
Post: #11
 
Jak Bóg stworzył mamę Uśmiech

Dobry Bóg zdecydował, że stworzy... MATKĘ.
Męczył się z tym już od sześciu dni, kiedy pojawił się przed Nim anioł i zapytał:
- To na nią tracisz tak dużo czasu, tak?

Bóg rzekł:
- Owszem, ale czy przeczytałeś dokładnie to zarządzenie?
Posłuchaj, ona musi nadawać się do mycia prania,
lecz nie może być z plastiku... powinna składać się ze stu osiemdziesięciu części,
z których każda musi być wymienialna...
żywić się kawą i resztkami jedzenia z poprzedniego dnia...
umieć pocałować w taki sposób, by wyleczyć wszystko -
od bolącej skaleczonej nogi aż po złamane serce...
no i musi mieć do pracy sześć par rąk.

Anioł z niedowierzaniem potrząsnął głową:

- Sześć par?

- Tak! Ale cała trudność nic polega na rykach

- rzekł dobry Bóg.

Najbardziej skomplikowane są trzy pary oczu, które musi posiadać mama.

- Tak dużo?

Bóg przytaknął:

-Jedna para, by widzieć wszystko przez zamknięte drzwi,
zamiast pytać: "Dzieci, co tam wyprawiacie?".
Druga para ma być umieszczona z tyłu głowy,
aby mogła widzieć to, czego nie powinna oglądać,
ale o czym koniecznie musi wiedzieć. I jeszcze jedna para,
żeby po kryjomu przesłać spojrzenie synowi,
który wpadł w tarapaty: "Rozumiem to i kocham cię".

- Panie - rzekł anioł, kładąc Boga rękę na ramieniu - połóż się spać.
Jutro te jest dzień

- Nie mogę odparł Bóg a zresztą już prawie skończyłem.

Udało mi się osiągnąć to, że sama zdrowieje, jeśli jest chora,
że potrafi przygotować sobotnio-niedzielny obiad
na sześć osób z pół kilograma mielonego misa
oraz jest w stanie utrzyma pod prysznicem dziewięcioletniego chłopca.

Anioł powoli obszedł ze wszystkich stron model matki,
przyglądając mu się uważnie, a potem westchnął:

- Jest zbyt delikatna.

- Ale za to jaka odporna! - rzekł z zapałem Pan.

- Zupełnie nie masz pojęcia o tym,
co potrafi osiągnąć lub wytrzymać taka jedna mama.

- Czy umie myśleć?

- Nie tylko. Potrafi także zrobić najlepszy użytek z szarych komórek
oraz dochodzić do kompromisów.

Anioł pokiwał głową,
podszedł do modelu matki przesunął palcem po jego policzku.

- Tutaj coś przecieka - stwierdził.

- Nic tutaj nie przecieka - uciął krótko Pan. - To łza.

- A do czego to służy?

- Wyraża radość, smutek, rozczarowanie, ból, samotność i dumę.

- Jesteś genialny! - zawołał anioł.
- Prawdę mówiąc, to nie ja umieściłem tutaj tę łzę
- melancholijnie westchnął Bóg.

To nie Bóg stworzył łzy. Dlaczego zatem my mielibyśmy to czynić?

Autor - Bruno Ferrero.

[Obrazek: jezus2.jpg]
Oczekuję Ciebie Panie,
Jesteś mym Oczekiwaniem.
Uspokajasz serce moje,
Uciszeniem jesteś i pokojem mym
Uśmiech
02-03-2009 14:20
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Acant Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 79
Dołączył: Feb 2009
Reputacja: 0
Post: #12
sens bajek...
Kiedyś myślałem, że z bajek się wyrasta, jak z lalek, miśków i wiary w czary. Potem jednak odkryłem, że do bajki się dorasta, bo każda porządna baśń jest właśnie opowieścią o dojrzewaniu, o sprawach, bez których życie jest pozbawione dramatu, ładu, sensu i znaczenia.


Najtrudniej jest przebywać z kimś, komu nie można nic dać ani pomóc. Basia miała 10 lat i umierała na białaczkę. Przychodziłem do niej co kilka dni, żeby poczytać jej bajki. Bardzo je lubiła, zwłaszcza te klasyczne...Słuchała bardzo uważnie, zadając czasem pytania o wiele dojrzalsze niż jej wiek. Gdy czytałem je tę krotką baśń Andersena „O tobie mówi bajka”, zapytała: „A która baśń najbardziej mnie opowiada?” I zaczęła sama szukać: „Może o stokrotce, może o małej syrence, a może o słowiku i róży...” Kiedy zaczęliśmy się zastanawiać, która z baśni byłaby najwierniejszym lustrem jej losu, odkryłem nagle, że są to tak głębokie metafory ludzkich żywotów, błądzeń, poszukiwań, tragedii, heroizmów, miłości...że jest to mądrość w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Zaczęliśmy wtedy poszukiwać znanych nam ludzi, o których pośrednio i prawie bezpośrednio opowiadały kolejne baśnie. Dzięki nim więcej rozumieliśmy, barwniej widzieliśmy...Ten świat, mimo swej fantastyczności, był pełen ładu, sensu, wszystko miało jakieś określone znaczenie. Po którymś tam przeczytaniu „Królowej Śniegu”, Basia nagle powiedziała: „Ja już dojrzałam, bardziej niż Gerda. Wiesz, ja dojrzałam do umierania i już się go nie boję, bo jeśli nie warto umrzeć, to i żyć nie warto...” Milczałem, bo ja nie dojrzałem...
Potem, gdy zacząłem czytać Junga, Bettelheima, Rollo Maya...potwierdziło mi się to, że baśnie mają do powiedzenia o życiu, śmierci, miłości...więcej niż nauka. Trzeba tylko nauczyć się rozumieć ich język. Basia go pojęła...


Teraz, gdy mędrków-cyników, mędrków-nihilistów, mędrków sceptyków namnożyło nam się bez liku i w sprawach najważniejszych zaczynamy się gubić, jak dzieci w ciemnościach, to może jeszcze baśń, mit, przypowieść...przywróci jakiś pierwotny, odwieczny ład, sens, hierarchie, znaczenia, bez których naprawdę ani żyć, ani umierać nie warto...

Brajdak z Częstochowy
02-03-2009 15:56
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Vika Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 244
Dołączył: Jan 2009
Reputacja: 0
Post: #13
 
Z niektórych bajek nie warto wyrastać, są mądrzejsze w swej treści niż niejedna
rozprawa filozoficzna.


Opowieść chasydzka
------------------------
Ubogi farmer wracając późnym wieczorem z rynku do domu, znalazł się na drodze bez swojego modlitewnika. Koła jego wozu odpadły w samym środku lasu, więc zmartwił się, że dzień ten będzie musiał upłynąć bez odmówienia przez niego modlitwy.

Ułożył więc następującą: "Panie, uczyniłem coś bardzo głupiego. Opuściłem dom dziś rano bez mojego modlitewnika, a pamięć zawodzi mnie tak często, że nie mogę bez niego odmówić ani jednej modlitwy. Postanowiłem więc, że pięć razy wolno wyrecytuję alfabet, a Ty, który znasz wszystkie modlitwy poskładasz razem litery alfabetu, aby stworzyły modlitwę, której słów nie pamiętam."

I rzekł Pan do swoich aniołów: "Ze wszystkich modlitw, które dzisiaj usłyszałem, ta jedna była niewątpliwie najlepsza, ponieważ płynęła z prostego i szczerego serca".

Przeszłość moją Panie,
polecam Twojemu miłosierdziu,
terażniejszość moją polecam Twojej miłości,
a moją przyszłość oddaję w ręce Twojej Opatrzności.
02-03-2009 18:05
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Myszkunia Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,371
Dołączył: Jun 2006
Reputacja: 0
Post: #14
 
Piękne te wszystkie opowieści!!! :mrgreen:

[Obrazek: mysz4.gif]
02-03-2009 18:08
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
marzenka Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 272
Dołączył: Jan 2009
Reputacja: 0
Post: #15
 
Kamienie życia Uśmiech

Pewnego dnia, pewien stary profesor został zaangażowany aby przeprowadzić kurs dla grupy dwunastu szefów wielkich koncernów amerykańskich, na temat skutecznego planowania czasu.
Kurs ten był jednym z pięciu modułów przewidzianych na dzień szkolenia. Stary profesor miał więc do dyspozycji tylko jedna godzinę by wyłożyć swój przedmiot. Stojąc przed ta elitarna grupa (która była gotowa zanotować wszystko, czego ekspert będzie nauczał), stary profesor popatrzył powoli na każdego z osobna, następnie powiedział: "Przeprowadzimy doświadczenie". Z pod biurka, które go oddzielało od studentów, stary profesor wyjął wielki dzban (o pojemności 4 litrów), który postawił delikatnie przed sobą.
Następnie wyjął około dwunastu kamieni, wielkości piłki do tenisa, i delikatnie włożył je kolejno do dzbana. Gdy dzban był wypełniony po brzegi i niemożliwym było dorzucenie jeszcze jednego kamienia, podniósł wzrok na swoich studentów i zapytał ich: "Czy dzban jest pełen?" Wszyscy odpowiedzieli: "Tak" Poczekał kilka sekund i dodał: "Na pewno?". Następnie pochylił się znowu i wyjął spod biurka naczynie wypełnione żwirem. Delikatnie wysypał żwir na kamienie po czym potrząsnął lekko dzbanem. Żwir zajął miejsce miedzy kamieniami... aż do dna dzbana. Stary profesor znów podniósł wzrok na audytorium i znów zapytał: "Czy dzban jest pełen?"
Tym razem świetni studenci zaczęli rozumieć. Jeden z nich odpowiedział: "Prawdopodobnie nie" "Dobrze" odpowiedział stary profesor. Pochylił się jeszcze raz i wyjął spod biurka naczynie z piaskiem. Z uwaga wsypał piasek do dzbana. Piasek zajął wolna przestrzeń miedzy kamieniami i żwirem. Jeszcze raz zapytał: "Czy dzban jest pełen?"
Tym razem, bez zająknienia, świetni studenci odpowiedzieli chórem: "Nie", "Dobrze" odpowiedział stary profesor. I tak, jak się spodziewali, wziął butelkę wody, która stała na biurku i wypełnił dzban aż po brzegi Stary profesor podniosł wzrok na grupę studentów i zapytał ich: "Jaka wielka prawdę ukazuje nam to doświadczenie?" Niegłupi, najbardziej odważny z uczniów, biorąc pod uwagę przedmiot kursu, odpowiedział: "To pokazuje, ze nawet jeśli nasz kalendarz jest całkiem zapełniony, jeśli naprawie chcemy, mażemy dorzucić więcej spotkań, więcej rzeczy do zrobienia". "Nie" odpowiedział stary profesor, "To nie o to chodziło".
"Wielka prawda, która przedstawia to doświadczenie jest następująca: jeśli nie włożymy kamieni, jako pierwszych do dzbana, później nie będzie to możliwe". Zapanowało głębokie milczenie, każdy uświadomił sobie oczywistość tego stwierdzenia.
Stary profesor zapytał ich: "Co stanowi kamienie w waszym życiu?" "Wasze zdrowie?", "Wasza rodzina?", "Przyjaciele?", "Zrealizowanie marzeń?", "Robienie tego, co jest wasza pasja?" "Uczyć się?", "Odpoczywać?", "Dać sobie czas...?", "Albo jeszcze coś innego?", "Należy zapamiętać, ze najważniejsze jest włożyć swoje KAMIENIE jako pierwsze do życia, w przeciwnym wypadku ryzykujemy przegrać... własne życie Jeśli damy pierwszeństwo drobiazgom (żwir, piasek), wypełnimy życie drobiazgami i nie będziemy mieć wystarczająco dużo cennego czasu, by poświęcić go na ważne elementy życia.
Zatem nie zapomnijcie zadać sobie pytania: "Co stanowi kamienie w moim życiu?"
Następnie, włóżcie je na początku do waszego dzbana (życia) "Przyjacielskim gestem dłoni, stary profesor pozdrowił audytorium i powoli opuścił salę...

Co jest Twoim kamieniem, skałą, opoką?
Spraw Panie abyś był zawsze na właściwym miejscu w naszym życiu.
Amen.

Autor nieznany

[Obrazek: jezus2.jpg]
Oczekuję Ciebie Panie,
Jesteś mym Oczekiwaniem.
Uspokajasz serce moje,
Uciszeniem jesteś i pokojem mym
Uśmiech
02-03-2009 18:29
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów