Augustus napisał(a):Yhm, sorry, hacunamatata, ale nieznajomość prawa do Boga nie przybliża.
Nie musisz znacząco chrząkać ani przepraszać. Zgadzam się tutaj z Tobą, a w moim tekście nie ma twierdzenia, które by temu przeczyło. Pozwolę sobie to jeszcze rozwinąć: znajomość prawa również nie musi do Boga przybliżać. Patrz - faryzeusze. Przynajmniej większość z nich.
Augustus napisał(a):Pan Bóg to najlepszy sędzia, to tyle jeśli chodzi o prawo.
Tak. Zgoda w 100%. Również pozwolę sobie dodać, że Bóg to najlepszy i najbardziej miłosierny sędzia we Wszechświecie.
Augustus napisał(a):Nie wiem, czy myślimy o tym samym Bogu? Może piszesz o jakimś Absolucie, którego imienia nie znam.
Ja piszę o Bogu osobowym, jak najbardziej. Nie mam na myśli "jakiegoś Absolutu". Co do porównania moich i Twoich wyobrażeń o Bogu - mogę się tylko domyślać, że Bóg Twoich wizji jest nieco bardziej restrykcyjny niż mój. Poza tym są chyba podobni, bo - jak mi się zdaje obydwaj złożyli Swoich Synów w ofierze, abyśmy my mogli żyć. Poza tym, jak ładnie napisał Paweł w liście do Rzymian (rozdział 8 ):
1 Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. 2 Albowiem prawo Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci. 3 Co bowiem było niemożliwe dla Prawa, ponieważ ciało czyniło je bezsilnym, [tego dokonał Bóg]. On to zesłał Syna swego w ciele podobnym do ciała grzesznego i dla [usunięcia] grzechu wydał w tym ciele wyrok potępiający grzech, 4 aby to, co nakazuje Prawo, wypełniło się w nas, o ile postępujemy nie według ciała, ale według Ducha.
Wolność według prawa rozumiem tu jako uzdolnienie dane mi przez "mojego Boga", bym wypełniał Jego prawo z lekkością daną przez moc Bożą.
W świetle powyższego muszę nieco zweryfikować swoją - nieco napastliwą - przyznaję - polemikę. Otóż wydaje mi się, że sformułowanie:
"akceptowanie praw Kościoła żywego" jest o tyle nietrafione jako kryterium "życia po katolicku", że człowiek Boży, dzięki Jego mocy ma Prawo Boże niejako we krwi, a jego wypełnianie jest dla człowieka radością. Gdy komuś tej radości nie dostaje, lub nie ma jeszcze wyrytego Prawa w swoim sercu, to według mnie - pierwszym krokiem dla takiego człowieka nie powinno być skupianie się na drobiazgowym wypełnianiu Prawa, lecz zwrócenie się ku miłosiernemu Bogu z prośbą o przemianę serca. Jest taka modlitwa: "Boże mój tego właśnie pragnę - Twego prawa w głębi mego serca".
W pewnym momencie - i tego wszystkim życzę - człowiek odkrywa Prawo Boże w sobie. Co więcej - przepełniony Duchem uznaje je za swoje i na dodatek odkrywa w sobie siłę do wypełniania go. Myślę, że każdy z nas w pewnym stopniu odkrył już w sobie tego Ducha, Moc i Radość. Tak samo jak uznaję to, że każdemu z nas spora część została do odkrycia.
Augustus napisał(a):A powiedz, czym jest miłość do tego twojego 'Boga', którego imienia nie znam, jeśli człowiekowi nie potrzeba znać prawa? Zapewne twój 'Bóg" prawa nie tworzył (?)
Mój Bóg stworzył doskonałe Prawo i aż się dziwię, dlaczego nie stworzył doskonałego człowieka
W każdym razie mój Bóg zdaje sobie sprawę z mojej słabości i tylko czeka, żebym się do Niego zwrócił o potrzebne mi siły i moc. Moja miłość do Boga jest stanięciem przed Nim z prośbą mniej więcej tego typu: "Boże - widzisz, że jestem słaby. Widzisz, że jest we mnie sporo egoizmu. Wiesz, że mam tendencję do wybierania rzeczy raczej dla mnie wygodnych niż miłych Tobie. Wiesz, jak trudno zrezygnować mi z wygody i przyjemności. Pragnę jednak stanąć przed Tobą, chciałbym żebyś był moim Przyjacielem, choć - Ty widzisz moje serce - obawiam się trochę Twoich wymagań. Ufam jednak Twojej Mocy i Miłosierdziu. Wierzę, że nie stawiasz przede mną większych wymagań niż te, które mogę wypełnić i chcę wypełnić. Dawaj mi mądrości i miłości, żebym chciał wypełniać coraz więcej. Tymczasem teraz przyjmij mnie takiego, jakim jestem. Acha. Tutaj masz moje serce. Zgadzam się na operację. Jeżeli możesz, spraw, żeby nie bolało..."