Nawet niech ją ma jako ciężarek do papieru, przecież to jest obrzydliwa facjata obrzydliwego bożka
Marku, zrozum, że źle oceniasz moje intencje i mniemanie o sobie.
Nie twierdzę, że prości, zwykli katolicy muszą być zabobonni. Twierdzę, że propagowanie czystej tylko "medalikowej pobożności" bez zwracania uwagi na Boga, jako Źródło wszelkiego dobra, może grozić jej wypaczeniem. Pochodzę ze "zwykłej, katolickiej rodziny". Na niej się opieram, pisząc posty w tym temacie. Widziałam święcenie jajek i czytanie "wróżki", widziałam Maryję i Buddę w jednym pokoju, widziałam stawianie tarota i chodzenie na pasterkę.
Prosta - czysta - pobożność kończy się tam, gdzie kończą się sakramenty, a rozpoczynają zabobony. Sorry Marku, nie musisz w to wierzyć, ani nawet tego zauważać.
Masz widocznie szczęście, że trafiłeś między pobożnych ludzi o czystych sercach.
Cytat:Tymczasem ci prości katolicy bliżej trzymają się wiary niż rzekomo "oświeceni" (co rusz któryś z rodzimych bartosiopodobnych "oświeconych katolików" z wielkim hałasem odchodzi z Kościoła a "oświeceni protestanci" dopuszczają się takich wypaczeń że wstyd wspominać).
Widzę tu po prostu najzwyklejszą awersję do Odnowy i podobnych ruchów w Twoim mniemaniu "oświeceńczych" (Neokatechumenat, itd.). Nie oceniaj mnie przez pryzmat jakichkolwiek wspólnot. Na tyle jestem oświecona, na ile Duch Święty daje mi Swojego Światła, natomiast absolutnie nie zgadzam się na żadne ironiczne pseudo-"oświecenia", o jakich myślisz. W chwili obecnej nie uczestniczę aktywnie w żadnej wspólnocie, za to codziennie jestem w parafialnym kościele na Mszy św., więc możesz mnie traktować jako babcię w chustce na głowie. Do nich masz więcej sympatii
Może to nam pomoże w dyskusji.
(błagam, niech to nie będzie przyczyną do kolejnego sporu o "postrzeganie babć w chustkach w ruchach charyzmatycznych". mam nadzieję, że docenisz humor)