Na początku nie było to wcale proste. Miałam żal do Boga,. Przecież ja chodziłam do szkoły muzycznej. grałam na wiolonczeli, pianinie, ja tak kochałam śpiewać. Miałam wiele marzeń, dąrzeń,celów.Zawsze chciałam iść na Akademie Muzyczną.
W gimnazjum zauważyłam że mam problemy z intonacją ,nie wszystko zawsze słyszałam jednak myślałam że to kwestia wyćwiczenia,
7 lutego 2007 poszłam do laryngologa. Jak przyszłam do domu cały czas ryczałam, okazało się że mam niedosłuch, na jedno ucho nie słyszę 60 decybeli, z drugim tez jest kiepsko...
Tego niedosłuchu nie jest w stanie się w żaden sposób wyleczyć i on będzie postępował....
Wyszłam z domu, nie chciałam już w nic wierzyć, wszystko mi zwisało,miałam w sercu wielki żal do Boga Jednak coś mną wstrząsnęło. Przed blokiem siedział młody chłopak, na wózku inwalidzkim ,miał amputowane obie nogi.
Stanęłam jak wryta .Nie mogłam temu człowiekowi spojrzeć w oczy Ja ryczę bo tracę słuch ?!? A ile by dał ten człowiek żeby nie słyszeć a mieć obie nogi ?!?
Skończona egoistka ze mnie
Uciekłam stamtąd. Pobiegłam do kościoła.
Patrzyłam na Niego a w oczach miałam łzy. Ciężko mi było ,jednak dziękowałam Bogu za to że postawił tego człowieka właśnie teraz na mojej drodze
Wszystko we mnie powoli dojrzewało
Teraz nosze aparat słuchowy, jednak to nie jest tak jak kiedyś. Kiedy dużo osób rozmawia mam problemy ze zrozumieniem W szkole, na przerwach nie jestem w stanie rozmawiać normalnie z ludźmi, zazwyczaj siedzę gdzieś z boku Wokół jest gwar,Śmieją się z czegoś głośno - nie wiem o co poszło. Niewiele rozumiem. Stoję tak i patrzę nie bardzo wiedząc jak się zachować. Widzę nieraz jak ktoś mówi do mnie, w moją stronę odwracają się poszczególne osoby i patrzą na mnie. A ja?
Chcę włączyć się w rozmowę, pośmiać razem. Rozglądam się dookoła, próbuję wychwytywać strzępki rozmów. Staram się cokolwiek zrozumieć patrząc na wargi, nie zawsze daję radę. Czuje się cholernie głupio, siedząc jak ciołek, czasami nieznacznie uśmiechając się.
Kiedy właśnie mam takie momenty buntu wewnętrznego, modlę się cichutko. Z całej siły!Mimo, że w moim sercu jest smutek, Bóg pomaga mi iść dalej do przodu. I dziękować
I wiecie za co Bogu dziękuję? Właśnie za ten niedosłuch, dzięki niemu zaczęłam więcej rozumieć.
Bóg jest wielki!! 9 lat mogłam chodzić do szkoły muzycznej, grałam na wiolonczeli ,pianinie gitarze. mam obie nogi, szczęśliwą rodzinę! Tak rzadko dziękowałam Bogu za to wszystko.
Wcześniej nie widziałam tego, bo patrzyłam egoistycznie. Jednak
Bóg dał mi tą sytuacje abym Mu dziękowała za każdą chwilę mojego życia, abym zobaczyła iloma cudami mnie obdarza.
Tak często narzekamy jak nas boli ząb, a nigdy nie cieszymy się, kiedy nas nie boli.
Dopiero gdy doświadczymy bólu wiemy jak dużo dostawaliśmy od Boga na co dzień. I chociaż jest mi nieraz trudno, to zrozumiałam po co Bóg dał mi ten niedosłuch. Żebym przejrzała, ile łask dostaję na co dzień.
To jest piękne, jak Bóg działa w życiu. Wtedy kiedy przychodzi cierpienie także jest przy nas.

On naprawdę daje siłę aby stawić czoła przeciwnościom..