M. Ink. *! Rzymianinie, Rodaku! Przyjacielu! Nie słuchasz mnie dla sprawy mojej; oto zaczyna cię bawić moje zmaganie w chaszczach leśnych, a mi w tych chaszczach jest trudno jak Eneaszowi, kiedy, poczynając od słów:
infandum, regina, iubes renovare dolorem, miał opowiadać Dydonie o wzięciu Troi.
Pytasz się mnie:
Cytat:czy chcesz powiedzieć, że chrześcijaństwo nie posiada sensu socjologicznego...? :-k
Tak, powiadam tobie, chrześcijaństwo ma każdy sens, ale wyłącznie ze zmartwychwstałym Jezusem, tak jest. Nie, powiadam tobie, nie ma sensu chrześcijaństwo bez zmartwychwstałego Jezusa. Bez Niego istnieje pustaka i płoche, niespokojne serce człowieka, a wszystko co pustkę wypełnia i serce człowieka przez to staje się spokojne istnieje dzięki Niemu. Nie wytwarza się przeto jakiegokolwiek sensu bez Niego w społeczności chrześcijańskiej, ponieważ sens chrześcijaństwa On wytwarza, wypełnia, czyli Bóg żywy i prawdziwy. Tako powiada tobie, mój zacny M. Ink. *, Augustus, który nie może pojąć, że dla jakiś racji samo chrześcijaństwo sprzecza się o sensy. A mnie nie o rację chodzi, oddaję ją w ręce racjonalistów, niech mają swoją nagrodę, bliższa mi prawda niż kreowanie fałszywych rzeczywistości, dla których chrześcijanin widzi sensy poboczne, co chcą wyłączyć Chrystusa z Jego sensu dla samego chrześcijaństwa.
Piszesz:
Cytat:z punktu widzenia socjologii chrześcijanie gromadzą się wokół czegoś, co - jako religioznawca - najchętniej określam jako sacrum
Dziękuję zatem tej nauce, co kreuje fałszywą rzeczywistość o chrześcijaninie. Chrześcijanie nie gromadzą się wokół czegoś,
sacrum, chrześcijaninie zostali zgromadzeni dzięki Chrystusowi zmartwychwstałemu, czyli nie ma mowy o skupisku względem czegoś, ale Kogoś, Kto łączy społeczność chrześcijańską. Kultura masowa dość często gromadzi się wokół swoich symboli, np. tv, które jest czasem z Jezusem i poza Nim.
Piszesz:
tu bym się akurat do Durkheima nie czepiał na Twoim miejscu, bo chyba nie chcesz powiedzieć, że ateiści po apostazji utrzymują silne więzy ze społecznościami chrześcijan ... :shock:
Nie wiem jakie socjologia wytwarza
więzy, ale z psychologicznego punku widzenia wiem, czym jest wieź. Otóż znam przypadki, gdzie rodzice, chrześcijanie, doczekali się przemiany swojego dziecka. Dziecko ich porzuciło wiarę, ale oni dziecka nie porzucili i dziecko nie porzuciło, przez utratę swojej wiary, swoich rodziców, gdyż ich więzi podlegają emocjom rodzinnym, które są silne. Rodzice zapewne przeżywają decyzję swojego dziecka, ale ich więzi ze swoim dzieckiem pozostają mocne. Znam też przypadki, gdzie rodzice są bez wiary, a dziecko wiarę swoja nosi i sytuacja więzi, z psychologicznego punktu widzenia, przedstawia się w sposób analogiczny do powyższych przypadków. Dlatego też nie bardzo rozumiem, dlaczego emotikon jest w szoku?
Piszesz:
Cytat:teoria Durkheima została skrytykowana już dawno temu, a od jego czasów socjologia juz dawno spokorniała i dostrzegła granice swych mozliwości badawczych
To dlaczego przywołujesz teorię skrytykowaną i tworzysz sens chrześcijaństwa poza Jezusem na podstawie skrytykowanej teorii. Mnie się właśnie o tę teorię rozchodzi, dla której jesteśmy w jakimś sporze poznawczym. Ta teoria mi się tez nie podoba i też ją krytykuję.
Cytat:np. mnie w Jezusie chyba bardziej fascynuje Inkarnacja niż Rezurekcja
Skoro tak myślisz. Mnie się takie myślenie nie podoba, ponieważ przypominają mi się teorie orfików o
psyche.
Piszesz:
Cytat:obawiam się, że błędnie zinterpretowałeś moją wypowiedź (może to skutek użytego w niej podwójnego przeczenia)
Acan, M. Ink. * , a warto ci wiedzieć, że staram się polszczyznę szanować, nawet tę, którą w
xięgach nasi praojce spisali. Jeśli nie napisałeś, że nie dostrzegasz sensu poza Jezusem, to muszę iść do okulisty, bo mi wzrok fiksuje. Jeśli nie przemyciłeś w nawiasie, co uznałem za marginalne, że widzisz sens chrześcijaństwa poza Jezusem (dodałem, że nie ważne w jakiej istocie), to muszę naprawdę iść do okulisty, albo z powrotem do szkoły uczyć się naszego języka ojczystego oraz ponownie nabyć umiejętności jego interpretowania.
I na koniec:
Cytat:przede wszystkim musisz wyjaśnić co rozumiesz pod pojęciem "homo religiosus"
ja - przy moim aktualnym rozumieniu "homo religiosus" - na pewno nim nie jestem
Niespokojne jest ludzkie serce, dopóki nie spocznie w Panu - św. Augustyn. Moje serce stało się spokojne, doznałem przemiany i stałem się
homo religiosus. Nie użyłem słowa
naturaliter, bo to już jest spór na inny temat. Wydaję mi się, że tobie o słowo
naturaliter chodziło, do którego ma się wątpliwości.
Dobrego i niech ci dobre, a nie złe duchy sprzyjają.