Ink:
Cytat:Ich wiara w kłamstwo nie uczyniła zeń prawdy, Ziemia od ich przednaukowego kłamstwa nie stała się płaska.
Fizycznie - oczywiście, że nie. Ale wiara w to, ze Ziemia jest płaska (kłamstwo powtarzane ciągle) sprawiła, że nie zapuszczali się "na krańce świata" (co ograniczyło i opóźniło odkrycia geograficzne), że nie badali jej ruchów na niebie (co spowolniło rozwój astronomii), itd itd. Wierząc, ze Ziemia jest płaska, zachowywali się tak, jakby była - Ziemia dla nich "stała się" płaska.
Zresztą, wydaje mi się, że Goebbelsowi o to właśnie chodziło - o pewną przenośnię. Kłamstwo oczywiście nie staje się prawdą - ale tak oddziaływuje na ludzi, że dla tychże ludzi JEST ono (ich) prawdą.
Przykładem religijnym zresztą (acz nie anty-katolickim, zaznaczam) jest (widziana wedle katolików) wiara Żydów. Mówi się, że gdy Jezus zmartwychwstał, wśród Żydów rozniosła się plotka, że po prostu go wyniesiono nocą. Zauważ, że nieprawda (z punktu widzenia katolickiego oczywiście), powtórzona wiele razy, zaowocowała tym, że Żydzi do dzisiaj (2000 lat później !!!) wierzą w "prawdę o nie-zmartwychwstaniu Jezusa". Kłamstwo powtórzone wielokrotnie, stało się dla nich wyznawaną prawdą.
Ja bym to w ten sposób widział.
Cytat:Z jednej strony niepewność, z drugiej zdecydowane przeczenie.
Ink - chodzi mi bardziej o chwilę, gdy niepewność wciąż wzrasta, a ani modlitwa, ani żadne rozmowy nie prowadzą do jej rozwiania. Kiedy człowiek coraz mocniej, jak na dłoni widzi (subiektywnie, powiedzmy) że to, w co wierzy Kościół, zawiera luki, czy wręcz jest naciągane/nieprawdziwe. I nie w sposób taki, że na siłę chce "być przeciw", ale faktycznie dostrzega te nieprawidłowości, im dłużej, tym mocniej. Gdy rozmawia ze znajomymi, mówi o tym, bo sam czułby się nie fair wobec siebie samego, gdyby udawał, ze nie widzi tego.
Gdzie jest ta granica?
Z jednej strony, według Ciebie, KK nie ma nic przeciw wątpliwościom. Ale już przeciw herezji - tak. Ale co, gdy wątpliwości, mimo szczerych chęci ich zniwelowania, okażą się tak silne, że w pewnym momencie człowiek nie będzie dalej mógł przymykać oczu i powie "Dość! Jest inaczej, niż mówi KK!" Z jednej strony, jest to pewne normalne następstwo wątpliwości, których KK nie potrafi w nim zażegnać (mimo chęci i intencji zainteresowanego). Z drugiej strony, jest to też jawne i pewne twierdzenie wbrew KK.
Gdzie więc jest granica? I dlaczego w tym, a nie innym miejscu?