Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
x. Nikos Skuras. ewangelizator doskonały czy błazen?
Autor Wiadomość
Wojtek37 Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 1,321
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #46
 
Dz 2:12-18 BT "
Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: Co ma znaczyć? - mówili jeden do drugiego. Upili się młodym winem - drwili inni. Wtedy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym głosem: Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów. Ci ludzie nie są pijani, jak przypuszczacie, bo jest dopiero trzecia godzina dnia, ale spełnia się przepowiednia proroka Joela: W ostatnich dniach - mówi Bóg - wyleję Ducha mojego na wszelkie ciało, i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze, młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starcy - sny. Nawet na niewolników i niewolnice moje wyleję w owych dniach Ducha mego, i będą prorokowali."


Tak więc, i o Apostołach jak widzimy, tak już się wyrażano, więc nie dziwota.

A zresztą

Mt 11:12 Br
"Od czasów Jana Chrzciciela aż dotychczas królestwo niebieskie gwałt cierpi i gwałtownicy zdobywają je siłą."


A i samego Jana Chrzciciela uznawano za dziwaka i szaleńca- więc nic nowego pod słońcem.

Dziwi mnie jedynie postawa kontestatorów, bo jako żywo przypominają mi tych opisanych w Biblii co "mieli w głębokim poważaniu" takich Bożych szaleńców.

"Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy".
Św. Jan Kasjan
21-03-2010 12:54
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
dogstar
Unregistered

 
Post: #47
 
Pewna kobieta zapytana przez księdza Nikosa o to co wyniosła z rekolekcji odpowiedziała: "Nic, mówił ksiądz chaotycznie, szybko i bez sensu" na co cały kościół zareagował brawami.
21-03-2010 20:15
Odpowiedz cytując ten post
Wojtek37 Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 1,321
Dołączył: May 2005
Reputacja: 0
Post: #48
 
Tak właśnie powstają legendy.... Oczko

"Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy".
Św. Jan Kasjan
21-03-2010 20:28
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #49
 
Tylko znowu, wszystko ładnie-pięknie, ale takie nauczanie nie do każdego trafi. Można się przy takim sposobie przekazywania wiary upierać, ale trzeba się wtedy liczyć z tym, że wielu potencjalnych "ewangelizowanych" odejdzie, odpadnie, bo taka forma będzie dla nich nie do przyjęcia.

Niestety, ale dobry pedagog to nie tylko pedagog taki, który mówi rzeczy mocne, prosto, ostro i bezpośrednio. Dobry pedagog to taki pedagog, który potrafi wyczuć ucznia i dostosować swoje metody nauczania do niego.

Inaczej może skończyć jako świetny (w teorii) nauczyciel - ale taki, który nie ma uczniów, bo nikt go nie chce słuchać.

Więc warto zadać sobie pytanie, co jest lepsze: wspaniałe (w teorii) nauczanie, ale będące sztuką dla sztuki (czyli nie bacząc na efekty), czy też nauczanie mniej spektakularne, ale, dzięki dostosowaniu, wywołujące lepszy oddźwięk? Innymi słowy: czy najważniejsze jest, JAK uczy nauczyciel, czy też to, ILU i jak DOBRZE uczniów nauczy?

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
21-03-2010 21:25
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #50
 
Dlatego są różne formy ewangelizacji.
Mnie osobiście to, co mówi ks. Nikos, bardzo odpowiada. Właśnie słucham na youtube jednego z nagrań - IMHO świetne.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
21-03-2010 22:03
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
dogstar
Unregistered

 
Post: #51
 
Mnie się wydaje, że ksiądz Nikos właśnie stara się dostosować do słuchających.
Po za tym mam nieodparte wrażenie, że w tym konkretnym przypadku ludzie od razu zamknęli się na nauki księdza. Jeśli kazanie trwa więcej niż 10 minut, kapłan jest skreślony z listy "zadowalających" i wskakuje na listę "nawiedzony". I nie chodziło nawet o to, że nauczanie nie trafiało, bo oni go po prostu nie słuchali. Wyłapywali tylko wszystkich "frajerów", "zdechłych", "wampiry", "sex" i inne nieodpowiednie w ich odczuciu słowa, bo "księdzu w kościele NIE WOLNO takich słów używać".
21-03-2010 22:07
Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #52
 
Dogstar - wiesz, jeżeli ktoś wychodzi z niedzielnej Eucharystii... Może to i dobrze? Może to jakiś przełom w jego sercu, może w końcu zobaczy, zastanowi się, CO jest dla niego tak naprawdę ważne? Bo nie wyobrażam sobie żeby przez jakiegokolwiek księdza wyjść z Najświętszej Ofiary, choćby nie podobał mi się najbardziej na świecie...

Btw. tak z ciekawości - co to za wspólnota "ONŻ"? Oczko

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
21-03-2010 23:30
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
aleksab Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 530
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #53
 
omyk napisał(a):Btw. tak z ciekawości - co to za wspólnota "ONŻ"

Znając się to Ruch światło-życie, a dokładnie jeden z etapów formacji ONŻ - Oaza Nowego Życia

"Światłość Chrystusa musi być głoszona, musi dotrzeć do wszystkich, aby przez Ewangelię światło padło na życie ludzi, aby zrozumieli jego sens i umieli je przeżywać w nadziei, która rodzi pokój i głęboką radość."

X Franciszek Blachnicki

"Życie to ostry miecz, na którym Bóg napisał: Walcz, Kochaj, Cierp "
22-03-2010 00:43
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #54
 
Kyllyan napisał(a):X.Nikos to po prostu neokatechumenalny katechista, i z tej racji przyzwyczajony jest do wygłaszanie katechez dla tej, szczególnej grupy odbiorców

Czy on będzie katechistą czy też nie to przede wszystkim jest księdzem katolickim i jego posługa jest taka sama jak innych księzy a to, że mówi jasno, konkretnie nie głaskając człowieka po głowie mówiąc "jaki z ciebie wspaniały katolik, prawie jak święty" to dzieki mu za to, bo nawet jak sam zauważam - wielu ludzi żyje pod płaszczem pobożności, która często z chrześcijańskim życiem nie wiele ma wspólnego, mimo, że chodza do Kościoła, mimo, że uważają się za bardzo wierzących. Taka pobożność niszczy prawdziwe życie duchowe, nie pozwala, aby człowiek otwierał się na prawdę.

Nie chodzi o to, aby ludzi sądzić, ale wielu ludzi jest naprawdę poranionych, mają różne cierpienia, różne krzyże. Aby te wszystkie chore miejsca, chore sytuacje leczyć to potrzeba konkretnego zabiegu, konkretnego lekarstwa, ale też trzeba sprowadzać ludzi na ziemię, bo bujają w chmurach nie widząc co dzieje sie w ich sercach. Gdy słysza prawdę o sobie to ona ich zaczyna boleć. Dlaczego? Ponieważ pycha nie pozwala na to, aby prawdę przyjąć, blokuje dostęp do serca. Pycha jest takim kołem ratunkowym, które każdy ma na sobie i broni się, aby tylko nie utonąć. Ci, którzy porzucają te kółka ratunkowe i otwierają się na prawdę o sobie mogą liczyć na to, że Bóg będzie leczył takie chore miejsca, chore sytuacje, ale trzeba też pozwolić się leczyć a lecznie chorych miejsc często boli. I musi boleć, ale to też świadczy, że lekarstwo działa, że pomaga. Czy znacie lepszego lekarza od Boga? A Bóg posługuje się takimi narzędziami do przeprowadzania operacji, ks Nokos jest włąśnie jednym z nich. Bardzo ostrym, ale potrzebnym, inaczej się nie wytnie chorego miejsca.

Do nauk ks. Nikosa warto też podejść nieco inaczej. Od tej strony biblijnej, jako Chrystusa, który robi porządek w świątyni swego OJca zamiecanej przez handlarzy. My jako wierni możemy się czuć jako tacy, którzy zaśmiecają świątynię - nie towarami do handlu, ale swoimi grzechami, swoim niecnym postepowaniem. Bez pomocy Chrystusa świątynia zamieniała by się w istne targowisko, bez pomocy talkich ludzi jak ks. Nikos nasze postępowanie, nasza pycha niszczyła by świątynię jaką są nasze ciała, nasza dusza. On przychodzi jako pomoc, aby nam pokazać jak oczyścić się z tych śmieci, które zaśmiecają naszą duszę, nasze serce. Należy pamiętać, że każdy ksiądz sprawujący Liturgię czy też Eucharystię jest uobecnieniem samego Chrystusa, więc jeśli lekceważymy takiego kapłana to tak, jakbyśmy leceważyli samego Chrystusa. Można by przy tym myśleć, że nie każdy ksiądz jest taki święty jak Chrystus. Owszem, ksiądz jest zwykłym człowiekiem, który grzeszy, który upada, ale mimo wszystko pełni posługę jako nauczyciel, jako apostoł wysłany przez samego Chrystusa - słaby tak jak św. Piotr czy św. Paweł, ale mimo to osoba wybrana, która ma konkretną posługę.

Ludzie sa słabi, poranieni, więc trudno im słuchać, księża tacy jak x.Nikos też są ludźmi słabymi i rozumieją doskonale to co ludzie przeżywają, czego doświadczają, ale przychodzą z pomocą, jako lekarstwo na chorobę ludzi. I może warto to lekarstwo zastosować, aby móc się wyleczyć.

Popatrzmy też na ludzi przychodzących do Kościoła : gdyby usłyszeli z ambony, że środki antykoncepcyjne sa dobre, że wspólne mieszkanie przed ślubem a tym bardziej współżycie nie jest czymś złym to zapewne brawa by bili takiemu księdzu, prawda? Wielu ludzi jak słyszy z ambony, że aborcja jest złem, że eutanazja czy in vitro jest złe, sprzeczne z nauką Kościoła, że środki antykoncepcyjne są złem, bo są środkami, które nie tylko szkodzą ale też prowadzą do zabijania - są środkami wczesnoporonnymi to nie chce sie ludziom tego słuchać. Jeszcze jak słyszą, że pożycie przed śllubem jest grzechem to też się mocno wkurzają.
Dlaczego? POnieważ doskonale wiedzą, że to wszystko jest często częścią ich życia, że wielu ludzi ma na koncie zabiegi, że dopuszczają, aby ich dzieci współżyły przed ślubem, że stosują środki, aby zapobiegać poczęciu się kolejnych dzieci. To wszystko jest częścią ich sumienia, które jest obciążone. I gdy przychodzi taki ksiadz, który z ambony jasno i konkretnie nazywa rzeczy po imieniu, gdy jasno przedsatwia naszą sytuację, odkrywa nasze sumienie to nic dziwnego, że ludzie się wkurzają. Wolą posłuchać jak Bóg ich kocha, nawet gdy grzeszą i wiedzą o tym doskonale lub posłuchać czegoś miłego dla ucha a nie oskarżeń, że są źli, że grzech ich niszczy, że mają na sumieniu ciężkie grzechy. Tyle, że bez zobaczenia swojej grzeszności trudno jest sie nawracać. Dopiero gdy sie dotrze do najmrocznieszych zakamarków swojej duszy, swojego serca, wtedy można zobaczyć jaki człowiek naprawdę jest i wtedy też zobaczyć jak to słowo głoszone może działać, doświadczyć przebaczenia grzechów.

dogstar napisał(a):Pierwszy raz w mojej parafii pojawił się taki kapłan i 99% społeczności uważa go za chorego psychicznie i nawiedzonego. I nie sądzę, że są mocno czy słabo reaktywni, czy cokolwiek w tym sensie. Moim zdaniem po prostu obnażają poniekąd swą ciasnotę umysłu.

A czy gdyby teraz Jezus żył to czyż nie byłby uznawany za wariata w oczach świata?
Kto by chciał słuchać Jezusa, który mówi o miłości do nieprzyjaciół, o nadstawianiu drugiego policzka, o sprzedawaniu tego co sie posiada i oddawaniu pieniędzy ubogim? Czyż to nie jest czyste wariactwo na obecne czasy? Wyśmiali by go i uznali, że jest szalony. Czy tak by nie było? I w oczach świata można być wariatem, skończonym szaleńcem, ale w oczach Boga jest się kimś waznym, kimś naprawdę wyjątkowym. I to jest najważniejsze.

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
22-03-2010 03:48
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #55
 
Kyllyan napisał(a):Okazało sie to całkowicie niestrawną katechezą o pysze i pokorze. Całkowita strata czasu.
Rozumiem, że dlatego iż ciebie nie dotyczy?
- to tylko taki wtręt, albowiem nie znam tych wspomnień, ani tego księdza. A swoją drogą zaintygowaliście mnie. Chętnie bym go posłuchał. :mrgreen:

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
22-03-2010 09:18
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Kyllyan Offline
peregrino
*****

Liczba postów: 1,068
Dołączył: Nov 2005
Reputacja: 0
Post: #56
 
Posłuchać żaden problem. Przy pomocy googli znadziesz sporo plików z nagraniami. Czy to na youtube, czy na Wrzucie, czy na róznych Chomikach.
I taka refleksja. Jesli ewangelizacja ma być skuteczna, musi być dla słuchaczy do przyjęcia. Każdą prawde mozna przedstawić na wiele spoobów. A jeśli rekolektant nie łapie kontaktu ze słuchaczami, to po prostu traci czas.

[ Dodano: Pon 22 Mar, 2010 09:51 ]
dogstar napisał/a:
Cytat:Pierwszy raz w mojej parafii pojawił się taki kapłan i 99% społeczności uważa go za chorego psychicznie i nawiedzonego. I nie sądzę, że są mocno czy słabo reaktywni, czy cokolwiek w tym sensie. Moim zdaniem po prostu obnażają poniekąd swą ciasnotę umysłu.
Nie kolego! Vox Populi, Vox Dei. To ksiądz powinien się zastanowić, czy forma, w której głosi, jest własciwa.

[Obrazek: 764919eb84c6980d44424b316918db5d.png]


„Bez wiary potykamy się o źdźbło trawy, z wiarą przenosimy góry.” S. Kierkegaard
22-03-2010 10:44
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #57
 
Ale zauważ, Kyllyan, że vox populi jest zróżnicowany.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
22-03-2010 11:28
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #58
 
Kyllyan napisał(a):A jeśli rekolektant nie łapie kontaktu ze słuchaczami, to po prostu traci

Dokładnie to samo chciałem powiedzieć. Wspaniałość podejścia nie polega na tym, by móc się pławić w tym, jak to cudownie do Biblii pasuje, czy jak mocne są stwierdzenia. Wspaniałość polega na trafieniu do ludzi - bo TO jest cel.

A że ludzie wychodzą - nie sądzę, by dlatego, że coś do nich tarfiło. Raczej zajdzie tu mechanizm wyparcia, czyli odgórne uznanie wypowiedzi ks. Skurasa za bezwartościowe bzdety. Niestety, tak działa ludzka psychika.

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
22-03-2010 12:56
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #59
 
Kyllyan napisał(a):To ksiądz powinien się zastanowić, czy forma, w której głosi, jest własciwa.

A czy Ewangelizacja, głoszenie słowa ma zawsze być miła dla ucha słuchającego. Słowo ma leczyć, ma wyprowadzać człowieka z grzechów, z ciemności, ma prowadzić do nawrócenia. I dla jednego wystarczy słowo skierowane do niego po przez czytanie Biblii a do innych nie wiele trafia. Gdy więc przychodzi taka pomoc, która ma przebić sie przez ten twardy pancerz pychy, która zatwardza nasze serca, tak, że trudno się do niego dostać. to wypadałoby pozwolić na to, aby to słowo mogło działać. Zamykanie się na taką naukę, która może sprawiać nawet słuchającemu wiele przykrości i cierpienia nie wiele też pomoże. GDyby słuchający miał się nawrócić od samego słuchania Słowa Bożego, gdyby pomagałyby mu zwykł nauki, homilie to mielibyśmy naprawdę świętych katolików a tak przecież nie jest. Potrzeba często mocniejszych środków przelkazu, aby dotrzeć do wnetrza słuchającego, aby go leczyć.

Wiadomym jest, że słuchającym łatwiej jest przyjmować nauki przyjemne,- wtedy widać dobry kontakt rekolekcjonisty ze słuchającymi, prawda. Tylko czy na tym polega też głoszenie rekolekcji, katechez, aby człowiek czuł się zawsze bardzo dobrze po ich wysłuchaniu? Czy rekolekcje maja służyć głaskaniu wiernych po głowie i zakrywaniu jeszcze bardziej tego co od środka niszczy człowieka.
Może właśnie Bóg posyła takich ludzi jak x.Nikos aby wyleczyć wielu chorych ludzi, którzy może nawet nie wiedzą lub nie widzą, że są chorzy. I mogą słuchać przyjemnych rekolekcji, katechez i nadal mogą być chorymi ludźmi, niewidzącymi , którzy będą przychodzić do Kościoła aby poczuć się troszkę lepiej, aby obtrzepać się trochę z kurzu - w tych miejscach gdzie go widać. A te bardziej konkretne porządki trzymać do czasu sądu ostatecznego, kiedy już nie będą mogli nic zrobić, nie będa mogli zmienić nic w swojej duszy?

Z człowiekiem jest jak z samochodem :jak się go umyje z zewntątrz to on bardzo ładnie wygląda i wszystkim sie podoba, ale w środku zbiera się masa kurzu, który zakrywa wiele miejsc, często tak widocznych dla innych - gdy ktoś pragnie tam zajrzeć. I może taki samochód służyć jeszcze długo, aż do chwili całkowitego popsucia, kiedy to zostanie wywalony na złom. Całkiem inaczej jednak wygląda samochód, gdy się o niego dba i często robi się w nim generalny porządek, także tam, gdzie dla jeżdżacych nim kurz i śmieci są nie widoczne. Wtedy właściciel czuje się znacznie lepiej, jest z siebie zadowolony, że ma naprawdę czysty samochód i nawet gdy ma wiele lat może go sprzedać i znajdzie na niego kupców, bo jest to samochód zadbany.

Człowiek też służy i może dbać o tą stronę zewnętrzną, może się przez to podobać innym. Ale gdy ktoś chciałby zajrzeć głębiej, do serca to może się naprawdę przerazić, może naprawdę doświadczyć, że ta osoba, którą tak bardzo szanował okazuje się całkiem inna, że pod tym pancerzem okrywającym człowieka jest ktoś zupełnie inny, znacznie gorszy niż to widać z zewnątrz, że są tam mroczne miejsca, w których może nawet zalatywać bardzo przykrym zapachem psującego się człowieka. I może nawet taki człowiek jeszcze posłuży przez jakiś tam czas, ale gdy jego czas dobiegnie końca to już nie wiele da się zrobić z tym, co jest we wnatrz, a nawet gdyby chcieć to porządkować to na niewiele się to zda, bo to co było to tego nie da się zmienić. Będzie można uporządkować ciało człowieka od wewnątrz, ale nie przywróci to jemu życia, nie wiele też wpłynie na to co będzie dalej i tutaj jest ta wielka różnica, między człowiekiem i samochodem : samochód w całości zostanie na ziemi, natomiast dusza człowieka idzie do Boga, który zadecyduje co z nią będzie dalej się działo i jesli będzie mocno zaniedbana to będzie bezużyteczna i tylko na spalenie będzie sie nadawała. To jest to ryzyko, na które człowiek jest narażony - jeśli nie dba o stronę wewnętrzną. Oczywiście los duszy będzie zależny od Boga - czy będzie chciał odkurzyć tą duszę z nieczystości przebaczając jej grzechy i okazując swoje miłosierdzie czy też nie będzie tracił czasu dla kogoś, kto za życia nie chciał dbać o te szczególne miejsca przedłużające życie człowiekowi.

Takim dobrym odkurzaczem według mnie jest właśnie taki x.Nikos, także wielu innych księży, którzy w swojej też słabości, kruchości pełnia posługę i otwierają oczy tym, którzy nie widzą niczego, którzy szukają włąściwej drogi, właściwego lekarstwa na swoje wewnetrzne chore miejsca. I wiem, że wielu ludziom to pomaga - jeśli się otwierają, jeśli pozwalaja na to, aby ta nauka mogła leczyć te chore miejsca.

Można słuchać wielu rekolekcji przyjemnych dla ucha i nic może z tego nie wynikać a można być naprawdę na dnie, można być naprawdę okropnym grzesznikiem i posłuchać jednej takiej nauki i pozwolić na to aby ta nauka mogła dotrzeć aby zobaczyć jej działanie, aby zobaczyć jak stary człowiek umiera a rodzi się nowy.

Ja bardzo lubie słuchać homilii, katechez, rekolekcji, ale najbardziej na mnie działa właśnie nauka, która odkrywa prawdę, która chce dotrzeć do najgłębszych zakamrków serca i duszy, aby leczyć, aby oczyszczać te miejsca, gdzie jest brud, zgnilizna, gdyz od tego człowiek zaczyna sie psuć, mimo, że na zewnątrz może wydawać się jak święty. To tylko pozory, które wprowadzają innych w błąd, dają tylko wysokie mniemanie o danym człowieku, gdy tak naprawdę taki człowiek może być zwykłym wrakiem.

Pozdrawiam

[ Dodano: Pon 22 Mar, 2010 12:09 ]
Kyllyan napisał(a):jeśli rekolektant nie łapie kontaktu ze słuchaczami, to po prostu traci czas.

Rekolekcjonista nigdy nie traci czasu, ponieważ zawsze ma ta nadzieję, że to słowo zaowocuje, że mimo takiej napiętej atmosfery, nawet pomimo braku zainteresowania to słowo zacznie w kimś działać. To tylko pozornie może tak wygladać, że jest brak zainteresowania, ale to co będzie działo się z sercami tych ludzi może być całkiem innym faktem. Gdy się czegoś słuycha to na początku można to olewać, ale gdy przekaz zaczyna działać to następuja zmiany w zachowaniu człowieka, na to jednak potrzeba trochę czasu. Człowiek bardzo często broni się przed takim działaniem, więc próbuje walczyć, aby nic co przykrego nie dotkneło go bardziej, aby cierpienie nie dotkneło jego serca. Jednak gdy lekarstwo zostanie nałożone to po mału zacznie działać i mogą być tego naprawde dobre rezultaty. To tylko nam z boku może się tak wydawać, że ludzie uciekają i taki ksiądz traci czas, ale to co będzie się działo w człowieku to tego się nie zobaczy tak od razu, dopiero po jakimś czasie bedzie można dostrzec też te dobre owoce a wierzę, że przy takich naukach jakieś dobre owoce będa napewno.

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
22-03-2010 12:59
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #60
 
TOMASZ32-SANCTI napisał(a):A czy Ewangelizacja, głoszenie słowa ma zawsze być miła dla ucha słuchającego. Słowo ma leczyć, ma wyprowadzać człowieka z grzechów, z ciemności, ma prowadzić do nawrócenia

Dokładnie, Tomek. Tyle, że nie zawsze to, co leczące dla jednego, jest leczące i pomocne dla drugiego. Stąd tak mocno naciskam, by nie brać po lupę jedynie samego ewangelizatora, ale to, jak dobrze potrafi trafić do słuchaczy. A jeśli nie trafia, to nie szukać zawsze i tylko winy w słuchaczach. Sztuka dobrego nauczania polega też (a może głównie?) na tym, by to, oc człowiek mówi, odnosiło skutek, by było dopasowane do słuchacza, by wywoływało u niego efekt.

Dlatego to, że ktoś nie chce słuchać ks. Skurasa nie oznacza od razu, że jest pyszny czy zarozumiały. Może być jak najbardziej świadom swoich ułomności i dążyć do poprawy, jednak typ retoryki ks. Skurasa może go odrzucać. Nie ze wstydu, czy strachu, ale człowiek taki może potrzebować czegoś o wiele bardziej spokojnego - i wtedy taka nauka zdziałałaby cuda, a nie "kijem przez łeb".

Umieram gdy widzę jak błądzimy we mgle.
Umieram, gdy czuję, że trwamy we śnie.
Umieram, bo wiem, że ty nie rozumiesz że ja...
Umieram, gdy widzę jak ty..."
22-03-2010 15:14
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów