Ankieta: jak w tytule wątku^
Ankieta jest zamknięta.
to zdecydowany objaw homofobii 60.00% 6 60.00%
może autor posunął się troszkę za daleko 20.00% 2 20.00%
nie mam zdania 10.00% 1 10.00%
to chyba nie jest homofobia 0% 0 0%
obrazek zdecydowanie nie jest wyrazem homofobii 10.00% 1 10.00%
Razem 10 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Wątek zamknięty 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
czy to już homofobia, czy jeszcze nie?
Autor Wiadomość
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #31
 
Cóż, skapituluję, Mogłbym to ciągnąć dalej, bo pewne "tezy" aż się tu proszą o ostry sprzeciw i ripostę, ale, jak to powiedział mój znajomy: "Na ślepotę i jednotorowość najlepsze jest milczenie".

EDIT:

Mam tylko szczerą nadzieję, że Bogowie nie pozwolą, by zapanował na świecie rasistowski (czy raczej - homofobiczny) ciemnogród. Na razie, mimo machania kijaszkami przez "znających jedyną prawdę katolików", nie jest źle. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.
30-09-2009 13:47
Znajdź wszystkie posty użytkownika
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #32
 
oops... no to wywołałem wojenkę :-({|=

Drizzt napisał(a):rasistowski (czy raczej - homofobiczny) ciemnogród
a tym bardziej - heterofobiczny, który współcześnie dalece bardziej nam grozi [-X

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
30-09-2009 13:56
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #33
 
Drizzt napisał(a):Mam tylko szczerą nadzieję, że Bogowie nie pozwolą, by zapanował na świecie rasistowski (czy raczej - homofobiczny) ciemnogród.
Mam tylko szczerą nadzieję, że Bóg nie pozwoli, by zapanował na świecie antykatolicki (czy raczej - heterofobiczny) "jasnogród".

Drizzt napisał(a):Na razie, mimo machania kijaszkami przez "znających jedyną prawdę katolików", nie jest źle
Na razie, mimo machania kijaszkami przez "znających jedyną prawdę deistów", nie jest źle. OUśmiech
Już wcześniej napisałem że nie mam zamiaru polemizować z płytkimi tezami Drizzta bo:
Drizzt napisał(a):"Na ślepotę i jednotorowość najlepsze jest milczenie

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
30-09-2009 14:14
Znajdź wszystkie posty użytkownika
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #34
 
.
wkleję tu jeszcze fragment artykułu, do którego podawano juz na forum linka:

Cytat:Homo-mitologia

[...]

1. "Ludzie rodzą się homoseksualistami i lesbijkami"

Mimo szeroko zakrojonych badań naukowych, dotychczas nie odkryto genu mającego odpowiadać za dziedziczenie homoseksualizmu. Nikt poza tym nie twierdzi, że skoro np. niemowlę rodzi się z wadą serca, to należy uznać ów chorobliwy stan za normalność, która w trakcie dorastania winna być pogłębiana i rozwijana. Przeciwnie, czyni się wszystko, co jest w mocy, by ową wadę usunąć, a jeśli nie jest to możliwe, to przynajmniej na tyle ją zneutralizować, by nie stanowiła większego zagrożenia dla życia i zdrowia. Katolicka doktryna o grzechu pierworodnym uczy wszak, iż w skutek przewinienia naszych pierwszych rodziców natura ludzka jest zraniona i podatna na różnego rodzaju wady i nieprawości. Ludzie po prostu rodzą się ze skłonnością do zła. Czym innym jest jednak odczuwanie skłonności do tego lub innego rodzaju nieprawości, a czym innym rozwijanie i pielęgnowanie w sobie pragnień w tym kierunku.

2. "Homoseksualiści i lesbijki stanowią najliczniejszą, bo 10-procentową mniejszość"

W kwestiach moralnych, a taką jest homoseksualizm, nieistotne są procenty. W czasach, gdy moralność próbuje ustalać się za pomocą głosowań i sondaży, wojującym sodomitom zależy jednak bardzo na tym, by podbić swą liczbę do jak największych rozmiarów, a tym samym nadać własnym działaniom więcej pozorów wiarygodności i akceptowalności. Eksponowane przez pro-homoseksualnych aktywistów twierdzenie o 10-procentowym udziale homoseksualistów i lesbijek w społeczeństwie ma swe źródła w raporcie Kinseya z 1948 r. W międzyczasie wyszło jednak na jaw szereg nierzetelności i przeinaczeń związanych z powstawaniem tego raportu. Późniejsze badania wykazały, iż odsetek osób, które w sposób silny odczuwają skłonności homoseksualne nie przekracza granicy 2-3 proc.

3. "Nie promujemy homoseksualizmu"


Głównym zamiarem rzeczników wojującej sodomii jest przekonanie jak najszerszych rzesz społeczeństwa, iż homoseksualizm jest normalną i zdrową orientacją. Celem są tu także ci spośród homoseksualistów, którzy mniej lub bardziej gorliwie walczą ze swymi skłonnościami, albo też odczuwają z powodu swych skłonności wstyd i smutek. Wojujący sodomici pragną przekonać tych ludzi, by porzucili swe obiekcje oraz wyrzuty sumienia i radośnie oddawali się homoseksualizmowi.

4. "Nie mamy nic wspólnego z pedofilami"

Już w 1972 r. Narodowa Koalicja Organizacji Gejowskich w USA przyjęła manifest, którego jeden z punktów zawierał postulat: "zniesienia wszelkich praw wytyczających legalną granicę wieku przyzwolenia na stosunek seksualny" Pro-pedofi lskie NAMBLA bierze udział w paradach organizowanych przez działaczy homoseksualnych, zaś jej adres internetowy figuruje w linkowniach części "gejowskich" witryn. Teksty popierające seks z nieletnimi publikowane są też na łamach prestiżowych pro-homoseksualnych czasopism, tj. "Advocate", "Edge", "Metroline" czy "The Guide". Poważne pytania budzi też fakt, iż od 25 do 50 proc, przypadków seksualnego molestowania nieletnich ma podłoże homoseksualne.

[...]

6. "Domagamy się tylko wolności i równouprawnienia"

W szeregu krajów Zachodu już uchwalono albo planuje się ustanowienie praw zwalczających tzw. homofobię. Mianem homofobii nie określa się tu fizycznych napaści na homoseksualistów i lesbijki, ale zwyczajną krytykę i sprzeciwianie się homoseksualizmowi. Pośród takich zachowań znajdują się więc, m.in.: rozdawanie ulotek lub głoszenie kazań zawierających biblijne ostrzeżenia przed homoseksualizmem, wyznawanie poglądu, iż pary homoseksualne nie powinny adoptować dzieci, nieprzyjmowanie do druku przez drukarnie materiałów promujących sodomię, nieudzielanie przez właścicieli hoteli noclegów parom sodomitów i lesbijek, etc.

[...]

8. "Homofobia jest niechrześcijańska. Kościół katolicki uczy szacunku wobec osób homoseksualnych"


Owszem, osobom homoseksualnym należy się szacunek, współczucie i delikatność, gdyż taką postawę winniśmy okazywać wszystkim ludziom, niezależnie od tego, w jakie nieprawości są oni zaangażowani. Z pewnością nie należy nikomu okazywać swej rzekomej wyższości, nie wolno nikogo poniżać, lżyć, życzyć mu zguby, traktować tak, jakby nie było dla niego żadnej nadziei, etc. Jednak nazywanie zła złem, a nawet karanie niegodziwości nie oznacza braku szacunku czy dyskryminacji.


9. "To co czynimy w naszych domach jest naszą osobistą sprawą i nikomu nic do tego, zwłaszcza władzom cywilnym"

Nie wszystko, co czyni się we własnym domu, nawet bez naruszania czyjejkolwiek wolności, winno być uwolnione spod ingerencji władz cywilnych. Przykładowo, dwoje dorosłych, blisko spokrewnionych ze sobą osób może całkowicie dobrowolnie odbywać ze sobą stosunki kazirodcze, jednak ogromna większość rządów na świecie kryminalizuje i represjonuje takie zachowania. Podobnie, dwoje osób może umówić się, iż w swym domu razem popełnią samobójstwo, co przecież nie oznacza, iż pomaganie lub namawianie kogoś do samobójstwa winno być bezkarne i legalne.

10. "Homoseksualizm był zwalczany przez hitlerowców i komunistów"

Homoseksualizm był zwalczany i represjonowany przez niemal wszystkie cywilizacje i religie co najmniej aż do poł. XX wieku. Czynienie argumentu przeciw zwalczaniu sodomii z faktu, iż był on represjonowany także przez nazistów i komunistów ma tyle sensu, co kwestionowanie zasadności karania zgwałceń, morderstw i kradzieży na podstawie faktu, iż owe przestępstwa były penalizowane również w ramach ustrojów totalitarnych.

źródło
najbardziej zastanawia mnie - dlaczego, skoro homoseksualistów (jak twierdzą homoaktywiści) jest 5 do 10 %, to przestępstw homopedofilii jest aż 25-50% :-k

a na podsumowanie: jaka homopropaganda, taka do niej awersja - szacuneczek dla Andrzeja Krauze za odważne i politycznie niepoprawne nazwanie zboczenia zboczeniem i narażenie się na agresję homo-aktywistów

EDIT:

o, jeszcze coś fajnego znalazłem:

Cytat:wytyczne homoseksualnej propagandy

W 1987 r. w gejowskim czasopiśmie "Guide Magazine" ukazał się artykuł formułujący zasady, jakie powinien stosować ruch homoseksualny, aby zaistnieć w mediach i uczynić swój program strawnym dla przeciętnego Amerykanina. Publikujemy jego obszerne fragmenty(...)

Krok 1: mówcie o homoseksualistach i homoseksualizmie tak często i tak głośno, jak to możliwe

Stoi za tym prosta zasada: niemal każde zachowanie zaczyna wyglądać normalnie, jeśli stykasz się z nim dość często w swoim bliskim otoczeniu. To, czy ktoś zaakceptuje nowe zachowanie, będzie zależeć od tego, ilu jego znajomych to robi lub akceptuje. Jeśli człowiek spod budki z piwem nie poczuje nacisku, aby robił to samo i jeśli dane zachowanie nie stwarza dlań zagrożenia fizycznego ani finansowego, oswoi się z nim i życie potoczy się dalej. Sceptycy mogą kręcić głową i myśleć: "Ludzie powariowali", ale z upływem czasu obiekcje staną się bardziej stonowane, filozoficzne raczej niż emocjonalne.

Żeby stłumić przewrażliwienie na punkcie homoseksualizmu, konieczne jest, aby wiele ludzi poruszało ten temat w sposób neutralny lub życzliwy. Nieustanne mówienie o nim tworzy wrażenie, że opinia publiczna jest przynajmniej podzielona i że istotny jej segment akceptuje lub wręcz praktykuje homoseksualizm.

Nawet ostre dyskusje między wrogami a obrońcami przyczyniają się do znieczulenia - pod warunkiem że głos zabierają "szacowni" geje. Głównym celem jest rozmawianie o gejostwie, aż wszyscy będą mieli dosyć.

Kiedy radzimy, by mówić o homoseksualizmie, mamy dokładnie to na myśli. Na wczesnym etapie kampanii nie powinno się szokować i odpychać mas zbyt wczesnym pokazywaniem homoseksualnych zachowań jako takich. Należy unikać obrazów czynności seksualnych, a prawa gejów niech będą sprowadzone do abstrakcyjnej kwestii społecznej. Niech najpierw wielbłąd wetknie swój nos do namiotu, zanim wpakuje nieprzystojny tyłek!

Ważne jest, gdzie zabieramy głos. Media wizualne - film i telewizja - to oczywiście najpotężniejsze środki budowy wizerunku w cywilizacji zachodniej. Jak dotąd geje w Hollywood byli najlepszą ukrytą bronią w walce o znieczulenie głównego nurtu opinii. Krok po kroku w ciągu minionych dziesięciu lat wprowadzano postaci i tematy gejowskie do filmów i programów (choć często w celu osiągnięcia efektów komicznych i ośmieszenia).

Czy kampania znieczulająca dotrze do każdego wściekłego wroga homoseksualizmu? Rzecz jasna nie. Opinia publiczna jest jednym ze źródeł wartości uznawanych przez ogół; drugim są instytucje religijne. Skoro konserwatywne Kościoły potępiają gejów, możemy zrobić tylko dwie rzeczy, aby osłabić homofobię głęboko wierzących. Po pierwsze możemy zamącić wody moralności przez akcentowanie poparcia dla gejów ze strony bardziej umiarkowanych Kościołów, formułowanie teologicznych wątpliwości co do konserwatywnej interpretacji Biblii, wskazywanie na przypadki nienawiści i niekonsekwencji. Po drugie, możemy podkopać moralny autorytet homofobicznych Kościołów, przedstawiając je jako przestarzały zaścianek, nienadążający za czasami oraz najnowszymi osiągnięciami psychologii.

Krok 2: przedstawiajcie gejów jako ofiary, nie jako agresywnych rywali

Z gejów należy uczynić ofiary potrzebujące ochrony, przez co heteroseksualiści będą odruchowo skłonni przybrać rolę obrońcy. Jeśli natomiast przedstawimy gejów jako silną i pewną siebie grupę promującą mocno niekonformistyczny i wypaczony sposób życia, zostaną najprawdopodobniej uznani za wroga publicznego, wobec którego uzasadniony jest opór i nacisk. Z tego powodu musimy odpuścić sobie pokusę dumnego kroczenia w paradach, jeśli to stoi w sprzeczności z wizerunkiem geja-ofiary. Musimy umieć poruszać się po cienkiej linii między okazywaniem zwykłym ludziom, jak wielu nas jest, a wzbudzaniem w nich wrogiej, paranoicznej reakcji w stylu "oni są wszędzie dookoła!".

Medialna kampania nagłaśniająca wizerunek geja-ofiary powinna stosować symbole, które obniżają w opinii publicznej poczucie zagrożenia, osłabiają jej mechanizmy obronne i wzmacniają wiarygodność roli ofiary. W sensie praktycznym znaczy to, że w reklamach gejowskich i innych wystąpieniach publicznych nie należy eksponować zawadiackich, wąsatych atletów. Pojawić się natomiast powinni uroczy młodzi ludzie, osoby starsze oraz atrakcyjne kobiety. Nie trzeba dodawać, że grupy będące na marginesie tego, co jest do przyjęcia takie jak NAMBLA (północnoamerykańskie stowarzyszenie mężczyzn kochających chłopców) nie mogą brać żadnego udziału w takiej kampanii. Podejrzani o molestowanie dzieci nigdy nie wyjdą na ofiary.

Opinia publiczna musi słyszeć, że geje to ofiary swojego losu - bowiem większość z nich nie miała wyboru i nie mogła uznać bądź odrzucić swoich preferencji seksualnych. Przekaz musi brzmieć: "tak jak to geje widzą ze swojej perspektywy, to urodzili się gejami, tak jak wy urodziliście się heteroseksualni, czarni, biali, inteligentni, dobrze umięśnieni. Nikt nigdy ich nie uwiódł ani nie omamił. Nigdy nie dokonali wyboru i nie są moralnie winni.

Zwykli widzowie muszą móc utożsamić się z gejami jako ofiarami. Nie wolno dawać przeciętnemu człowiekowi okazji, by powiedział? "Oni nie są jak my"".

W tym celu osoby występujące w kampanii powinny być prawe i przyzwoite, miłe w obyciu i godne uznania wedle zwyczajnych standardów, całkowicie niewyróżniające się wyglądem - jednym słowem, nierozróżnialne od heteroseksualistów, do których chcemy dotrzeć. Tylko pod tym warunkiem zabrzmi poprawnie przekaz: "Ci ludzie są ofiarami losu, a to samo mogło i mi się przytrafić".

Drugi przekaz to wątek gejów jako ofiar społeczeństwa. Heteroseksualna większość nie uznaje cierpienia, jakie sprawia w życiu gejów, należy więc jej to pokazać. Szczegółowe zdjęcia pobitych gejów, udramatyzowane opowieści o niepewności swego miejsca pracy i dachu nad głową, o odbieraniu prawa do opieki nad dzieckiem oraz o publicznych upokorzeniach.

Krok 3: dajcie obrońcom poczucie, że działają w dobrej sprawie

Kampania medialna, która określa gejów jako ofiary społeczeństwa i zachęca heteroseksualistów, aby ich chronili, musi ułatwić adresatom wytłumaczenie sobie ich nowo nabytej opiekuńczości. Mało która heteroseksualistka, a tym mniej heteroseksualista byliby gotowi bronić otwarcie homoseksualizmu jako takiego. Większość raczej może związać swój odruch opiekuńczy z jakąś zasadą sprawiedliwości lub prawa, z ogólnym pragnieniem równości i sprawiedliwości. Nasza kampania nie może domagać się bezpośredniego wsparcia dla praktyk homoseksualnych; powinna natomiast obrać za główny wątek walkę z dyskryminacją. Wolność słowa, wolność wyznania, wolność zrzeszania się, prawo do sprawiedliwego procesu i powszechna ochrona prawna - takie problemy powinna uwypuklać nasza kampania.

Szczególnie ważne, by ruch gejowski podczepił swoją sprawę do powszechnie akceptowanych standardów prawa i sprawiedliwości. Heteroseksualni obrońcy gejów muszą mieć bowiem pod ręką przekonującą odpowiedź na moralne argumenty ich wrogów. Homofobi ubierają swój emocjonalny wstręt w ciężkie szaty dogmatów religijnych. Obrońcy praw gejów muszą więc być gotowi odpierać dogmaty zasadami.

Krok 4: zadbajcie, żeby geje dobrze wypadali

Aby gej-ofiara budził współczucie i zrozumienie wśród heteroseksualistów, musicie przedstawiać go jako przeciętnego człowieka. Ale kampania musi mieć też nieco śmielszy i agresywniejszy wątek: aby zrównoważyć coraz silniejsze ataki ze strony prasy na homoseksualistów, trzeba przedstawić ich jako wybitne podpory społeczeństwa. Tak, dobrze wiemy, że to jest sztuczka stara jak świat. Inne mniejszości w kółko ją stosują w reklamach, które dumnie ogłaszają: czy wiecie, że ten wielki człowiek też był...? Ale jest to treść kapitalnej wagi dla tych heteroseksualistów, którzy nadal widzą gejów jako "wyrzutków".

Honorowy poczet gejów i biseksualistów zapiera dech. Od Sokratesa do Szekspira, od Aleksandra Wielkiego do Aleksandra Hamiltona, od Michała Anioła do Walta Whitmana, od Safony do Gertrudy Stein - lista jest stara, ale wciąż szokuje heteroseksualną Amerykę. W krótkim czasie zręczna i bystra kampania medialna może przemienić wspólnotę gejowską w matkę chrzestną cywilizacji zachodniej.

Równolegle nie powinniśmy zapominać o poparciu ze strony gwiazd.

Krok 5: sprawcie, aby wrogowie wypadli źle

Na późniejszym etapie kampanii, kiedy już reklamy gejowskie spowszednieją, nadejdzie czas rozprawić się z pozostającymi nadal przeciwnikami. Mówiąc bez ogródek - trzeba ich zmieszać z błotem. Mamy przy tym dwojakie cele. Po pierwsze chcemy zastąpić pewną siebie homofobię ogółu wstydem i poczuciem winy. Po drugie chcemy sprawić, by wrogowie gejów wyglądali tak paskudnie, że przeciętny Amerykanin będzie chciał się od nich trzymać z daleka.

Opinii publicznej trzeba pokazywać zdjęcia bluzgających homofobów, którzy mają poza tym cechy i poglądy budzące niechęć zwyczajnej Ameryki. Mogą to być zdjęcia Ku-Klux-Klanu żądającego spalenia żywcem bądź kastracji gejów, nawiedzonych kaznodziei z Południa śliniących się w histerycznej nienawiści do tego stopnia, że wygląda to zarazem komicznie i niezdrowo. Zdjęcia bandycko wyglądających chuliganów i kryminalistów opowiadających z ubawem o "pedałach", których chętnie by pozabijali. I wreszcie obrazki z nazistowskich obozów zagłady, gdzie torturowano i gazowano homoseksualistów.

Krok 6: szukajcie funduszy


Intensywna kampania w rodzaju tu opisanej wymaga niespotykanych dotąd wydatków przez wiele miesięcy, a nawet całe lata. Skuteczna reklama kosztuje. Dopiero wiele milionów dolarów może rozpędzić machinę. W tym kraju mieszka 10 - 15 milionów osób o wyraźnej tendencji homoseksualnej. Jeśli każdy z nich wpłaciłby dwa dolary na kampanię, to budżet byłby porównywalny z tym, czym dysponują najgłośniejsi wrogowie. A ponieważ geje nieutrzymujący rodziny zwykle mają więcej pieniędzy na swobodne wydatki niż przeciętnie, mogą wpłacić znacznie więcej.

Czy jednak zechcą? A może środowisko gejowskie jest tak samolubne, nieodpowiedzialne i krótkowzroczne, jak twierdzą krytycy? Nigdy się tego nie dowiemy, dopóki nowa kampania nie będzie zawierać ogólnokrajowego apelu o wpłaty. Powinno się go skierować zarówno do gejów, jak i do heteroseksualistów, którym zależy na sprawiedliwości społecznej.

Jak się dostać na antenę

Bez dostępu do radia, telewizji i ogólnokrajowej prasy nie ma kampanii. To zawiły problem, bo wielu wydawców odmawia przyjmowania tego, co nazywają "kontrowersyjną reklamą społeczną" - bowiem wymowna reklama może wywołać falę protestów publiczności i sponsorów, co psuje pozycję na rynku. Sądy nieraz potwierdziły, że wydawca ma prawo odmówić reklam, które mu nie pasują.

Co to takiego kontrowersyjna reklama społeczna? Oczywiście nie zalicza się do niej apeli o wartości rodzinne (co robią mormoni) ani tyrad przeciwko podłemu Albionowi (vide Lyndon LaRouche). Pojęcie to także nie obejmuje religijnych spektakli, które potępiają gejów jako grzeszników, oraz potępiania wojny nuklearnej i dyskryminacji rasowej.

Kontrowersyjna reklama społeczna obejmuje dziś niemal każdy otwarty przekaz ze strony dowolnej organizacji homoseksualistów. Słowa "gej" i "homoseksualista" są uznawane za kontrowersyjne.

Ponieważ droga apelowania wprost jest niemal całkowicie zamknięta, krajowy zespół do spraw gejów powinien pielęgnować ciche nieformalne związki ze stacjami telewizyjnymi i newsroomami, dzięki czemu będą pojawiać się w mediach sprawy ważne dla środowiska gejowskiego. Jest to oczywiście dalekie od ideału, bowiem oznacza, że wizerunek tego środowiska jest zależny od najnowszych newsów, a nie od starannego planowania. Ostatnio zaś większość newsów o gejach była negatywna.

Co zatem można zrobić, aby wyważyć bramy głównych mediów? Wiele rzeczy, krok po kroku.

Na początek maczkiem

Gazety i czasopisma mogą pragnąć pieniędzy z reklam gejowskich o wiele bardziej niż radio i telewizja. A koszt reklam prasowych jest na ogół niższy. Ale pamiętajcie, że prasę czytają przeważnie lepiej wykształceni Amerykanie, którzy nieraz i tak już akceptują homoseksualizm. Aby nasze pieniądze miały maksymalną siłę rażenia, powinniśmy darować sobie czytelników elitarnych pism, takich jak "New Republic" czy "New Left Review", i skierować swoje kroki do "Time'a", "People'a" i "National Enquirer".

Podczas gdy szturmujemy bastiony salwami atramentu, powinniśmy lekko podgrzać ogół subtelną kampanią na przydrożnych billboardach. Należy rozwiesić szereg niekontrowersyjnych haseł, drukowanych prostym drukiem na ciemnym tle, na przykład: "Pomagać sobie zamiast nienawidzić - to jest istota Ameryki", "W Rosji mówią ci, jaki masz być. W Ameryce możemy być sobą. I być najlepsi". Każde z haseł powinno odwoływać się do uczuć patriotycznych, wtłaczać do głów ogółu "przekaz na rzecz dobra publicznego" pasujący do naszych celów. Jeśli właściciele billboardów pozwolą, każdy plakat zostanie podpisany drobnym drukiem "ze środków krajowego zespołu do spraw gejów", aby budować pozytywne skojarzenia i oswajać publiczność z tego rodzaju sponsorem.

Obecność na wizji: tak czy siak, musisz być na ekranie

Przełamanie lodów w radiu i telewizji będzie wymagało bardziej zawiłego planu. Na początek oczywiście trzeba stymulować pojawianie się pozytywnych postaci gejów w filmach i programach TV.

Aby jednak przyspieszyć proces, rozważmy taki oto wybieg, mający na celu przyciągnięcie uwagi mediów. Wymaga on starannych przygotowań, ale zaoszczędzi sporo wydatków, a jednocześnie błyskawicznie poprawi widoczność i status ruchu gejowskiego.

Na długi czas przed następnymi wyborami do organów władzy możemy wdrożyć plan wystawienia symbolicznych kandydatów-gejów na każdy możliwy wysoki urząd w państwie. (Trzeba rozwiązać dość delikatny problem, jak mianowicie skłonić wystarczającą liczbę gejów i heteroseksualistów do podpisania listy z poparciem dla kandydatury). 50 - 250 naszych kandydatów będzie uczestniczyło w debatach, drukowało reklamy o tematyce gejowskiej skoordynowane na szczeblu krajowym i żądało równego dostępu do czasu antenowego. Następnie taktownie wycofają się z wyścigu tuż przed wyborami, formalnie przekazując poparcie dla heteroseksualnych kandydatów mających realne szanse.

Kluczowe jest, aby na tak wczesnym etapie nie żądać od ludzi, aby głosowali wprost na tak lub nie w kwestii gejowskiej. Takie działanie spowodowałoby, że większość byłaby przeciw.

Dzięki takiej kampanii politycznej opinia publiczna otrząśnie się z szoku wobec gejowskich reklam, a wiarygodny kontekst wzmocni akceptowalność tych reklam. Podczas kampanii rozpęta się piekło, ale jeśli zachowamy się odważnie i godnie, nasze dążenia zyskają na prawomocności, a niekiedy staną też w centrum uwagi. Jeśli wszystko pójdzie z planem, nieco znieczulona publiczność i największe stacje telewizyjne zostaną "urobione" do realizacji kolejnego kroku naszego programu.

Obecność na wizji - etap 2: reklama ukradkiem


W tym momencie środowisko gejowskie wcisnęło już stopę w uchylone drzwi, czas więc zażądać od stacji, by zgodziły się na finansowe wsparcie pewnych reklam i programów. Telewizje wciąż będą czuły presję, by odmówić - chyba że sprawimy, iż ich opór będzie wyglądał na jawnie irracjonalny, a może i bezprawny. Osiągniemy to, proponując "gejowskie reklamy" wzorowane ściśle na tych, które przygotowują np. mormoni. Widzowie zobaczą więc nienagannie schludne scenki o znaczeniu harmonii rodzinnej i wzajemnego zrozumienia, tyle że tym razem pod koniec narrator powie: "Tę reklamę wspiera krajowy komitet do spraw gejów". Wszystko bardzo stonowane i niekrzykliwe. Pamiętajcie: obecność na ekranie to wszystko, a przekazem jest samo medium.

Środowisko gejowskie powinno zjednoczyć siły z innymi organizacjami obywatelskimi o szacownym rodowodzie, aby promować neutralne hasła o Ameryce jako ludzkim tyglu. Starając się obrócić zło na swoją korzyść, możemy też formułować w mediach apele o dotacje na rzecz walki z AIDS. Następnym pośrednim krokiem będą lokalne reklamy grup wsparcia istniejących na obrzeżach środowiska: stuprocentowo heteroseksualni ojcowie i matki ogłaszający numery telefonów stowarzyszeń "rodziców gejów" itp. Wyobrażacie sobie takie wstawki między ogłoszeniami stowarzyszeń inwalidów wojennych i związków zawodowych pracowników poczty?

Obecność na wizji - etap 3: z grubej rury

W tym miejscu nasza strategia salami powinna już nam przynieść spore dojście do mediów głównego nurtu. Co teraz? Nadchodzi wreszcie czas na wyciągnięcie reklam gejowskich z szafy. Ich przekaz powinien być nakierowany na wciąż obecne w opinii publicznej obawy wobec homoseksualistów postrzeganych jako straszny, groźny moralnie obcy żywioł. Oto przykładowe formaty spotów telewizyjnych lub radiowych, zaprojektowanych tak, aby stopniowo kruszyć chroniczne stereotypy:

Osobiste świadectwo. Aby zdjąć z gejów aurę tajemniczości, zaprezentujcie serię krótkich spotów z przeciętnie wyglądającym, miłym z wyglądu chłopakiem lub dziewczyną albo postacią pokroju ciepłej, serdecznej babci. Siedząc w cukierkowo ładnym otoczeniu, odpowiadają na pytania zadawane z offu. Ich wypowiedzi muszą kłaść nacisk na trzy fakty społeczne. Po pierwsze, w ich życiu jest coś specjalnego, jakiś długotrwały związek (aby podkreślić stabilność, monogamię i zdolność do wiązania się gejów). Po drugie, rodzina jest dla nich ważna i ich wspiera (aby podkreślić, że geje nie są antyrodzinni). Po trzecie, od kiedy sięgają pamięcią, zawsze byli homoseksualni i z pewnością ich orientacja nie była przedmiotem wyboru. Postaci powinny występować pojedynczo, bez narzeczonych lub dzieci. Umieszczenie w kadrze innych osób sprowokowałoby podszyte niepokojem pytania o złożoność społecznych relacji gejów, których nie sposób wytłumaczyć w reklamówce.

Współczucie dla ofiar - stop przemocy wobec dzieci. Kamera powoli pokazuje nastolatka z klasy średniej, siedzącego samotnie w półmroku w swoim pokoju. Chłopak wygląda miło i zwyczajnie, ale nosi ślady poturbowania. W jego wzroku widać udrękę. W miarę jak kamera najeżdża coraz bliżej na jego twarz, narrator komentuje: to zdarza się jednemu synowi na dziesięciu. W trakcie dorastania ten chłopak zda sobie sprawę, że w pewnych sprawach odczuwa inaczej niż jego koledzy. Jeśli da po sobie poznać, zostanie wyśmiewanym i upokarzanym outsiderem. Jeśli zwierzy się rodzicom, być może wyrzucą go z domu. Niektórzy powiedzą, że jest "antyrodzinny". Nikt nie pozwoli mu być sobą. Będzie musiał się ukrywać przed przyjaciółmi, przed rodziną. Być dzieckiem w tych czasach jest samo w sobie ciężkie. Ale być tym jednym z dziesięciu...

Najlepsze w tej reklamie jest to, że oszczędnymi środkami pokazuje gejów jako osoby niewinne, wrażliwe, skrzywdzone i niezrozumiane, zaskakująco liczne, lecz niegroźne. Sprawia, iż zarzut o "antyrodzinność" brzmi absurdalnie i obłudnie.

Naszkicowaliśmy tu podstawy do działania na rzecz transformacji wartości społecznych heteroseksualnej Ameryki. Naszej kampanii łatwo czynić zarzuty. Staraliśmy się być konkretni i szczegółowi, ale propozycje wciąż mogą się wydawać otoczone nimbem wizjonerstwa.

Istnieje sto powodów, dla których nie należy przeprowadzić takiej kampanii albo byłoby to ryzykowne. Ale jest też 20 milionów powodów, dla których trzeba spróbować wdrożyć tego rodzaju program w najbliższych latach: wymaga tego dobro i szczęście każdej homoseksualnej osoby w tym kraju. Najwyższy czas, by geje, jako ostatnia wielka, legalnie uciskana mniejszość w amerykańskim społeczeństwie, podjęli skuteczne środki, aby dołączyć do głównego nurtu, z dumą i całą swoją siłą.

Marshall K. Kirk, Erastes Pill

Marshall Kirk (1957 - 2005) był znanym amerykańskim badaczem genealogii. Streszczony w artykule program rozwinął w opublikowanej w 1989 r. książce "Po balu. Jak w latach 90. Ameryka pokona swój strach i nienawiść wobec gejów", która zyskała autorowi uwagę głównych tytułów amerykańskiej prasy.


za: http://www.studenciwpiaus.fora.pl/gadu-g...a,800.html

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
30-09-2009 14:15
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #35
 
Ok, skoro tak, to się jednak wypowiem. Wiec zaczynamy:

SDMS:

Cytat:Mnie nie interesuje jakie znaczenie temu słowu chcą nadać sami homoseksualiści. Słowo oznacza to co oznacza, jest nierozerwalnie związane ze strefą seksualną i zawsze będzie choćby w mentalności ludzkiej nadać mu milion innych znaczeń to słowo zawsze będzie oznaczać pociąg seksualny dla osób tej samej płci.

Ok. Czyli w takim układzie oznacza to, że potępiacie sam pociąg seksualny i seks jako taki w wydaniu homoseksualnym - ale już miłości (romantycznej) między dwoma osobnikami tej samej plci - nie? No, to już jakiś postep.

Swoją drogą:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Homoseksualizm

Chyba jednak nie masz racji. Bo doslownie znaczy to "tako-samo-plciowość". Nie pociąg FIZYCZNY do tej samej plci.

Ale do tego trzeba wiedzieć, że "seksualis" nie ma jedynie fizycznych konotacji. Echh, żeby tak manipulować znaczeniem slowa...


Cytat:Osoba ze skłonnościami homoseksualnymi też może powstrzymywać się od aktów homoseksualnych i wtedy nie popełnia grzechu, nie czyni tego co jest złe. Powstrzymywanie się od współżycia nie jest czymś złym.

Manipulujesz słowami. Nie chodzi o samo "powstrzymywanie się" od czegoś jako takie, co działanie wbrew, przytoczonemu póxniej, prawu naturalnemu. Prawo naturalne uznaje czlowieka jako istotę SEKSUALNĄ (heteroseksualną). Homoseksualista, nie będąc heteroseksualnym, łamie to rpawo. Ksiądz, odrzucając tą część swojej natury (tłumiąc ją, odrzucając korzystanie z niej) robi DOKŁADNIE to samo.

A nawet gorzej - homoseksualista już jest homoseksualistą - więc w jego naturze (choć wedle Was "spaczonej") leży homoseksualizm. Przyjmuje więc postawe bierną. Ksiądz natomiast celowo i z premedytacją walczy z naturą.

Tak więc, jeśli ktoś tu gorzej jest przeciw naturze, to zdecydowanie ksiądz żyjący w celibacie.

Cytat:Skąd ta definicja? Definicja słownikowa:

Używasz tu powszechnej definicji choroby, a my mowimy o definicji SPECYFICZNEJ choroby - choroby psychicznej. Jej definicja jest znacznie inna niż słownikowa definicja (odnosząca się do choroby cielesnej).

Cytat:Istnieje mnóstwo udokumentowanych przypadków, że homoseksualizm jest cechą nabytą, że można się go nauczyć, a także, że można się z niego wyleczyć.

W takim układzie również heteroseksualizm jest cechą nabytą. W związku z tym nie możemy absolutnie stosować do niego "prawa naturalnego" (ani do jednego, ani do drugiego). Znaczyloby to, że orientacja seksualna jest nabytym wzorcem zachowań, a nie pochodzi "z natury". I upada Wasza teoria o "nienaturalności" homoseksualizmu.

Cytat:Twoje zdanie tu też nie jest nieprawdziwe. Znam klilku homoseksualisów, którzy cierpią z powodu swojej choroby. Są w kościele i przyjmują sakramenty. Bo nie grzeszą. Samo posiadanie skłonności nie jest grzechem. Grzechem jest folgowanie tym skłonnościom i aktywne walka o tzw prawa itd.

Znam też katolików, ktorzy cierpią przez wyznawane zasady. Więc, wedle takiego podejścia, katolicyzm tez jest choroba. Ba, Jezus przez to na krzyżu CIERPIAŁ i umarl. Czyli co, wedle Ciebie byl CHORY?!

SANT:
Cytat:Wydaje mi się, że mylisz geja z homoseksualistą. Homoseksualista to taki ktoś jak przedstawiłem wyżej. Natomiast gej to działacz na rzecz rozszerzania homoseksualizmu

Hmmm, czyli według Ciebie homoseksualista to ten, kto walczy z własnym homoseksualizmem? (??!!) Odsyłam do:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Homoseksualizm

Może nieco Ci to rozjaśni sprawę...

Cytat:Nic podobnego- owszem wściekłe ataki i relatywizm gejów budzą sprzeciw.

Tak, podobnie jak wściekłe ataki kościoła NA homoseksualistów, nazywające ich zboczeńcami, chorymi, etc.

Cytat:Drizzt- nie chce mi sie dyskutować z twoimi argumentami. Są baardzo płytkie i wybacz - ale fanatyczne. Patrzysz na problem z klapkami na oczach, które ograniczają ci szersze spojrzenie.

Ty natomiast nie potrafisz wyjść ponad klapki zwane "KKK", i spojrzeć na homoseksualistów jak na ludzi takich jak Ty. Wybacz, ale jeśli mam do wyboru kościelną homofobię i tolerancję z szacunkiem - wybieram to drugie, a średniowiecze zostawiam za soba.

SDMS:

Cytat:System moralny oparty na prawie naturalnym.

Maslo maślane. Prawo naturalne nie uwzglednia czysto ludzkich własciwości czlowieka, rownając go do osobnika z grupy ssaków. Wszelkie ideologie, systemy wartości, moralność - są nie tylko odrębne, ale w wielu rzeczach sprzeczne z prawem naturalnym.

Przykładowo, system moralny katolików, nakazujący na atak reagować "nadstawieniem drugiego policzka", jest sprzeczny z prawem naturalnym.

Tak więc to, co tu uprawiasaz, to jeno zabawa slowami, z ktorej, niestety, wychodzi masło maślane.

OMYK:

Cytat:Cóż, z biologicznego punktu widzenia homoseksualizm nie jest normalny, jest raczej zboczeniem (dana osoba zbacza, schodzi z drogi wyznaczanej przez naturalnie występujący u zdrowego osobnika instynkt przedłużenia gatunku).

Cóż, dokładnie. Wedle tej definicji kapłan też jest zboczeńcem (schodzi z drogi wyznaczanej przez naturalnie występujący u zdrowego osobnika instynkt przedłużenia gatunku)
30-09-2009 14:54
Znajdź wszystkie posty użytkownika
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #36
 
Sant
Cytat:Patrz mój post wyżej.
Tak, zgadzam się z rozróżnieniem między osobą o skłonnościach homoseksualnych, a gejem. Jednak z biologicznego pktu widzenia nawet same tylko skłonności homoseksualne, bez czynów, są dewiacją.

Drizzt - poniekąd masz rację. Celibat nie jest naturalny, jest pewnego rodzaju odejściem (a więc: zboczeniem) od naturalnych instynktów. Z tym, że bez Ewangelii celibat nie ma sensu (chyba, że w przypadku choroby, również dewiacji sekualnej), dotykamy tutaj rzeczywistości wiary.
Celibat jest pewnym wyborem, i choć jest wbrew naturalnemu instynktowi rozrodczemu, nie jest jego wypaczeniem. Ów instynkt nadal w celibatariuszu istnieje, jednak wola, nie chcąca mu się poddawać, bierze nad nim górę. W osobie o skłonnościach homoseksualnych ten instynkt jest skrzywiony. Nawet w tej, która nie dopuszcza się samych czynów homoseksualnych, i nie propaguje homoideologii.
Żeby było jasne: nie potępiam takiej osoby, ale mam świadomość, że jej popęd seksualny jest spaczony.

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
30-09-2009 15:31
Znajdź wszystkie posty użytkownika
sdms Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 310
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #37
 
Drizzt napisał(a):Swoją drogą:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Homoseksualizm

Chyba jednak nie masz racji. Bo doslownie znaczy to "tako-samo-plciowość". Nie pociąg FIZYCZNY do tej samej plci.
Wikipedia nie jest wiarygodnym źródłem informacji. Podałem Ci definicję słownikową, która dla mnie jest definicją wiarygodną.
Ku większemu wyjaśnieniu:

HOM(O)- w złożeniach: taki sam, jednakowy; podobny; tegoż gatunku, analogicznej budowy (por. homeo-; hetero-; -izo-).
Etym. - gr. homós 'jednakowy, ten sam, taki sam; podobny'; por. anomalia; homeo-.

seksualny płciowy.
Etym. - późn.łac. sexualis 'płciowy' od łac. sexus 'płeć'.

za: Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych Władysława Kopalińskiego.

Drizzt napisał(a):Manipulujesz słowami. Nie chodzi o samo "powstrzymywanie się" od czegoś jako takie, co działanie wbrew, przytoczonemu póxniej, prawu naturalnemu. Prawo naturalne uznaje czlowieka jako istotę SEKSUALNĄ (heteroseksualną). Homoseksualista, nie będąc heteroseksualnym, łamie to rpawo. Ksiądz, odrzucając tą część swojej natury (tłumiąc ją, odrzucając korzystanie z niej) robi DOKŁADNIE to samo.
Nie manipuluję słowami. Osoby homoseksualne powstrzymujące się od kontaktów homoseksualnych są normalnymi członkami Kościoła, przystępują do sakramentów itp. Natura stworzyła człowieka obdarzonego rozumem. Rozum pozwala zahamować popędy (kontrolować je) co odróżnia nas od zwierząt, które jak przychodzi odpowiednia pora w roku robią wszystko by spłodzić potomstwo.
Drizzt napisał(a):Używasz tu powszechnej definicji choroby, a my mowimy o definicji SPECYFICZNEJ choroby - choroby psychicznej. Jej definicja jest znacznie inna niż słownikowa definicja (odnosząca się do choroby cielesnej).
Nadal nie odpowiedziałeś na pytanie skąd wziąłeś swoją definicję. Ale proszę bardzo:

choroby psychiczne «zaburzenia w psychice zakłócające stosunki z innymi ludźmi, niosące ze sobą jakieś ograniczenia lub stwarzające zagrożenie»
(sjp.pwn.pl)
Drizzt napisał(a):W takim układzie również heteroseksualizm jest cechą nabytą.
W którym miejscu człowiek uczy się heteroseksualizmu? W którym miejscu heteroseksualizm jest zaburzeniem wynikającym z roli ojca/matki? W którym miejscu człowiek "zaraża się" heteroseksualizmem poprzez kontakty heteroseksualne?

Nie Ci idzie argumentacja w tym miejscu.
Drizzt napisał(a):Hmmm, czyli według Ciebie homoseksualista to ten, kto walczy z własnym homoseksualizmem? (??!!) Odsyłam do:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Homoseksualizm

Może nieco Ci to rozjaśni sprawę...
Powoływanie się na Wikipedię w merytorycznej dyskusji uważane jest za niestosowne. Ty bardziej na polską Wikipedię.
30-09-2009 15:56
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #38
 
omyk napisał(a):Jednak z biologicznego pktu widzenia nawet same tylko skłonności homoseksualne, bez czynów, są dewiacją.
Prawda.
omyk napisał(a):Żeby było jasne: nie potępiam takiej osoby, ale mam świadomość, że jej popęd seksualny jest spaczony.
Też prawda - ja też.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
30-09-2009 15:57
Znajdź wszystkie posty użytkownika
nefesh Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 159
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #39
 
sdms napisał(a):Idąc tym tokiem rozumowania uzasadnione są prawa mające na celu usunięcie krzyży z cmentarzy, kościołów, instytucji publicznych i kościelnych, bo zawsze znajdzie się ktoś kto powie "mnie to obraża". Mordercę w jakimś sensie obraża policja i służba więzienna, więc ich też się pozbądźmy. Anarchistów obrażają politycy, więc i tych wyrzućmy z naszego życia. Idąc dalej dojdziemy do punktu widzenia K. Kononowicza i "nie będzie niczego".
Mylisz pojęcia. Tworząc satyrę autor zdaje sobie sprawę z tego, że ktoś kogo chce napiętnować (konkretna grupa społeczna) może poczuć sie obrażona - zwłaszcza używając takiego środka wyrazu jakim jest satyra stąpa po bardzko kruchym lodzie. Czym innym jest manifestowanie własnej religijności (poprzez noszenie krzyży np.) gdzie poprostu demonstrujemy naszą wiarę - a czym innym celowy atak pod czyimś adresem za pomocą tzw "satyry". Ujmę to najprościej, jak się da: "Tam się kończy Twoja wolność, gdzie się zaczyna moja". Noszenie krzyża nikomu szkody nie wyrządza. Szydercze, chamskie ilustracje pod czyimś adresem - już tak. Myslę, że dla każdego inteligentnego człowieka te różnice są oczywiste. Nie wszystko da się zamknąć w idealne ramy prawem, czasem potrzeba trochę dobrej woli i przyzwoitości.

sdms napisał(a):I chyba faktycznie odbiegamy mocno od tematu.
Nie da się ukryć. I zastanawiam się, dlaczego tak chętnie w to brniecie?
Pozdrawiam.

Witaj [you] - długich dni i przyjemnych nocy.
30-09-2009 16:18
Znajdź wszystkie posty użytkownika
sdms Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 310
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #40
 
M. Ink. * napisał(a):najbardziej zastanawia mnie - dlaczego, skoro homoseksualistów (jak twierdzą homoaktywiści) jest 5 do 10 %, to przestępstw homopedofilii jest aż 25-50% :-k
Bo jedna statystyka do drugiej ma się nijak? Trzeba się zastanowić najpierw jaki procent społeczeństwa stanowią aktywni pedofile (bo są osoby ze skłonnościami do pedofilii, ale panujące nad tymi skłonnościami. Takimi osobami mogą być np. przeszłe ofiary pedofilii), wyliczyć z tego owe 25-50% (strasznie duży rozrzut swoją drogą) i zastanowić się jak to się pokrywa z ogólną liczbą osób homoseksualnych. Wtedy się dowiemy ilu homoseksualistów jest pedofilami.
nefesh napisał(a):Mylisz pojęcia. Tworząc satyrę autor zdaje sobie sprawę z tego, że ktoś kogo chce napiętnować (konkretna grupa społeczna) może poczuć sie obrażona - zwłaszcza używając takiego środka wyrazu jakim jest satyra stąpa po bardzko kruchym lodzie. Czym innym jest manifestowanie własnej religijności (poprzez noszenie krzyży np.) gdzie poprostu demonstrujemy naszą wiarę - a czym innym celowy atak pod czyimś adresem za pomocą tzw "satyry". Ujmę to najprościej, jak się da: "Tam się kończy Twoja wolność, gdzie się zaczyna moja". Noszenie krzyża nikomu szkody nie wyrządza. Szydercze, chamskie ilustracje pod czyimś adresem - już tak. Myslę, że dla każdego inteligentnego człowieka te różnice są oczywiste. Nie wszystko da się zamknąć w idealne ramy prawem, czasem potrzeba trochę dobrej woli i przyzwoitości.
Jeszcze raz powtórzę - w moim odczuciu ten rysunek nawet nie był satyryczny (zgodnie z definicją satyry). Nie uderzał on bezpośrednio w skłonności homoseksualne i osoby z takimi skłonnościami. Był komentarzem odnośnie prób zalegalizowania związków homoseksualnych. Żartobliwą wariacją na ten temat. Pokazywał do czego może doprowadzić w przyszłości legalizacja związków homoseksualnych (zgodnie ze słowami autora rysunku w wielu krajach, gdzie takie związki zostały zalegalizowane aktywnie o to samo walczą pedofile i zoofile, więc rysunek miał jakieś odniesienie do tego, co się rzeczywiście dzieje na świecie). W moim odczuciu komentarz był trafiony i zrobił to co zrobić powinien - ukazał głupotę takiego właśnie myślenia. Moje zdanie jest takie, że nie można w imię jakiejś chorej politycznej poprawności rezygnować z nazywania rzeczy po imieniu. Aborcję należy nazywać zabójstwem, homoseksualizm zboczeniem, a głupotę głupotą.
30-09-2009 16:43
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
nefesh Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 159
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #41
 
Widze, że nadajemy na zupełnie innych falach. Ty dostrzegasz "żartobliwe wariacje" tam, gdzie ja widze szyderczą kpinę. Gdzie Ty dostrzegasz tylko zjawisko (próbę legalizacji związków homoseksualnych) ja dostrzegam także ludzi, i ich uczucia. Samo zestawienie kogokolwiek z zoofilem (którego praktyki prowadzą do okrutnego krzywdzenia zwierząt) jest dla mnie obrazliwe, i przekracza jakiekolwiek granice dobrego smaku. Widać, nie dla wszystkich. To, że niektórzy wykorzystują to w swoich "żartobliwych wariacjach" jest tym bardziej smutne.
sdms napisał(a):Moje zdanie jest takie, że nie można w imię jakiejś chorej politycznej poprawności rezygnować z nazywania rzeczy po imieniu. Aborcję należy nazywać zabójstwem, homoseksualizm zboczeniem, a głupotę głupotą.
A jak byś nazwał "po imieniu" ciągnięcie off topa przez Administrację?
Pozdrawiam.

Witaj [you] - długich dni i przyjemnych nocy.
30-09-2009 17:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #42
 
sdms napisał(a):
M. Ink. * napisał(a):najbardziej zastanawia mnie - dlaczego, skoro homoseksualistów (jak twierdzą homoaktywiści) jest 5 do 10 %, to przestępstw homopedofilii jest aż 25-50% :-k
Bo jedna statystyka do drugiej ma się nijak? Trzeba się zastanowić najpierw jaki procent społeczeństwa stanowią aktywni pedofile (bo są osoby ze skłonnościami do pedofilii, ale panujące nad tymi skłonnościami. Takimi osobami mogą być np. przeszłe ofiary pedofilii), wyliczyć z tego owe 25-50% (strasznie duży rozrzut swoją drogą) i zastanowić się jak to się pokrywa z ogólną liczbą osób homoseksualnych. Wtedy się dowiemy ilu homoseksualistów jest pedofilami
skoro interesuje Cię ilu pedofilów jest homoseksualistami, to oczywiście możesz poszukiwać odpowiedzi na to pytanie

dla mnie zdecydowanie istotniejszy jest problem relacji między homoseksualizmem a pedofilią - w tej kwestii odsyłam do raportu: J. Shea i in. „Małżeństwo gejowskie” i homoseksualizm, raport i komentarz medyczny. Całość można znaleźć tutaj

Cytat: 3. Homoseksualizm i pedofilia

Ktokolwiek próbuje zalegalizować małżeństwa gejów, powinien zdawać sobie sprawę z powiązania pomiędzy homoseksualizmem a pedofilią. Chociaż większość homoseksualistów nie angażuje się w pedofilię, to na największą troskę zasługuje fakt, że wśród pedofilów istnieje nieproporcjonalnie większa liczba homoseksualistów, a także to, że ruch gejowski oraz ruch na rzecz akceptacji pedofilii zachodzą na siebie.

Dobrze znany historyczny przykład związku pomiędzy homoseksualizmem a pedofilią znajdujemy w starożytnej Grecji. Grecka mitologia jest przeniknięta opowiadaniami o pedofilii, a starożytna literatura grecka ją pochwala. Wiek chłopców używanych dla „rozkoszy seksualnej” prawdopodobnie wahał się pomiędzy 12 a 17. Prostytucja męska była bardzo rozpowszechniona w domach publicznych, w których dostępni byli chłopcy i młodzi mężczyźni. Istnieją świadectwa rozwiniętego handlu chłopcami. (Churchill W. Homosexual Behavior Among Males [Zachowania homoseksualne wśród mężczyzn]. Hawthorn. New York. 1967.)

Istnieją związki pomiędzy pedofilią a homoseksualizmem. Politolog prof. Mirkin napisał, że „organizacje pedofilskie były pierwotnie częścią koalicji gejów i lesbijek (…)”. (Mirkin H. „The pattern of sexual politics: feminism, homosexuality and pedophilia” [„Paradygmat polityki seksualnej: feminizm, homoseksualizm i pedofilia”]. Journal of Homosexuality 1999; 37:1-24.) Ruch gejów i ruch na rzecz akceptacji pedofilii zachodzą na siebie poprzez organizacje takie jak North American Man-Boy Love Association (NAMBLA) [Północnoamerykańskie Stowarzyszenie na rzecz Miłości pomiędzy Mężczyzną a Chłopcem], jak przyznaje David Thorstad, wspólzałożyciel NAMBLA w Journal of Homosexuality. (Thorstad D. „Man-boy love and the Amercian gay movement” [„Miłość męsko-chłopięca a amerykański ruch gejów”]. Journal of Homosexuality. 1990; 20:251-74.)

Zasadniczo, we wszystkich badaniach liczba homoseksualistów stanowi mniej niż 3%. (Statystyki kanadyjskie [Statistics Canada] wskazują tylko na 1% populacji, który określił siebie jako osoby o orientacji homoseksualnej.) Jednakże liczba homoseksualistów wśród pedofilów stanowi 25%. (Blanchard R. i inni. „Fraternal birth order and sexual orientation in pedophiles” [„Kolejność urodzenia wśród braci a orientacja seksualna pedofilów”]. Archives of Sexual Behaviour 2000; 29:463-78.) Dlatego pedofilia występuje 10-25 razy częściej wśród homoseksualistów niż można by się tego spodziewać, gdyby liczbę pedofilów rozłożyć równo na obie populacje (hetero- i homoseksualną).

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
30-09-2009 19:41
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Sant Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,755
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 5
Post: #43
 
To popełnię mały offtopik jako przyczynek do naszej dyskusji:
[
Cytat:Pingwiny geje w przedszkolu

Centrum Zabaw Twórczych Edward w Gdańsku będzie pierwszym polskim przedszkolem, w którym dzieci zapoznają się z książką "Z Tango jest nas troje" poruszającej tematykę homoseksualizmu - czytamy w serwisie "Głosu Pomorza" gp24.pl. Publikacja i jej promocja wzbudza liczne kontrowersje.

"Z Tango jest nas troje" (w oryginale "And Tango Makes Three") to oparta na faktach historia związku dwóch pingwinów z nowojorskiego zoo Roy'a i Silo, które wspólnie wychowały młode o imieniu Tango. Bajka wzbudziła kontrowersje na całym świecie. Przekład amerykańskiej bajki wydało wydawnictwo Roberta Biedronia, działacza Kampanii Przeciw Homofobii.

Biedroń tłumaczy, że to pierwsza bajka w Polsce, która podejmuje taką tematykę. Dodaje, że jest zaskoczony "dużym odzewem z przeszkoli i szkół", która zapraszają go do prezentacji publikacji. Zaznacza przy tym, że książka jest skierowana nie tylko do dzieci, ale i do dorosłych.
- W Polsce, taka książka ucząca tolerancji, powinna być lekturą obowiązkową, dla wszystkich - mówi Biedroń, którego wypowiedzi przytacza "Głos Pomorza".

Przeciw promocji książki w przedszkolu protestuje m.in. Młodzież Wszechpolska. W liście otwartym do Centrum Zabaw Twórczych Edward, którego treść otrzymała Wirtualna Polska, prezes okręgu pomorskiego MW Paweł Oleksik napisał, że wiadomość o tym wydarzeniu została przyjęta w jego organizacji "prawdziwym oburzeniem".

"To oburzające, że chcecie wykorzystać Państwo prowadzone przez Was przedszkole do deprawowania powierzonych Wam przez rodziców dzieci. Wzywamy Państwa do wycofania się z tej haniebnej inicjatywy" - napisał w liście otwartym Oleksik.
Cóż -mamy pokłosie.

"Czuję, że muszę wrócić do Ciebie - oto pukam - otwórz mi drzwi swoje, poucz mnie, jak dojść do Ciebie można" (Soliloquia - Św. Augustyn)
30-09-2009 22:39
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Drizzt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,576
Dołączył: Aug 2009
Reputacja: 0
Post: #44
 
OMYK:

Cytat:Drizzt - poniekąd masz rację. Celibat nie jest naturalny, jest pewnego rodzaju odejściem (a więc: zboczeniem) od naturalnych instynktów. Z tym, że bez Ewangelii celibat nie ma sensu (chyba, że w przypadku choroby, również dewiacji sekualnej), dotykamy tutaj rzeczywistości wiary.

Masz tu również pewną rację, ale też nie do końca. W Biblii znajduje się pouczenie, stwierdzające, że dobry pasterz dusz powinien być (m.in) "męzem jednej żony". Jest tam nawet zawarte uzasadnienie, mówiące o tym, że nie może być dobrym pasterzem ten, kto nie potrafi utrzymać porządku we własnej rodzinie. Tak więc nie przejdzie tu uzasadnienie, że w Biblii jest mowa tylko o tym, jak być POWINNO, ale nie MUSI, gdyż uzasadnienie mówi jasno, że NIE MOŻE być dobrym pasterzem dusz bezżenny.

W związku z czym celibat jest nie tylko sprzeczny z prawem naturalnym, ale i z wiarą wykładaną w Biblii. To akurat jedno z miejsc, w których Kościół z Biblią się rozmija (ale to tak btw).

Cytat:Celibat jest pewnym wyborem, i choć jest wbrew naturalnemu instynktowi rozrodczemu, nie jest jego wypaczeniem. Ów instynkt nadal w celibatariuszu istnieje, jednak wola, nie chcąca mu się poddawać, bierze nad nim górę. W osobie o skłonnościach homoseksualnych ten instynkt jest skrzywiony. Nawet w tej, która nie dopuszcza się samych czynów homoseksualnych, i nie propaguje homoideologii.
Żeby było jasne: nie potępiam takiej osoby, ale mam świadomość, że jej popęd seksualny jest spaczony.

Oczywiście, jeżeli przyjmiemy czysto zwierzęce podejście do sprawy (czyli jedynie patrzymy na przedłużenie gatunku) to masz jak najbardziej rację. Tyle, że w takim razie spaczony jest popęd homoseksualisty, ale też wybór księdza.

Można też na sprawę spojrzeć inaczej. Zwierzęta nie mają możliwości dowolnej zmiany orientacji, i decydowaniu, czy chcą podążać ścieżką homo czy heteroseksualną. Człowiek (zakładając, że, jak mówili przedmówcy, może wymusić na sobie zmianę orientacji) ma taką możliwość. Co nosi znamiona raczej ewolucji, niż spaczenia.

Oczywiście - można patrzeć na to w oba sposoby: i jako na ewolucję, odejście od barier zwierzęcych, jak i jako spaczenie. Trudno byłoby udowodnić wyższość któregoś z podejść.

SDMS:

Cytat:Ku większemu wyjaśnieniu:

HOM(O)- w złożeniach: taki sam, jednakowy; podobny; tegoż gatunku, analogicznej budowy (por. homeo-; hetero-; -izo-).
Etym. - gr. homós 'jednakowy, ten sam, taki sam; podobny'; por. anomalia; homeo-.

seksualny płciowy.
Etym. - późn.łac. sexualis 'płciowy' od łac. sexus 'płeć'.

za: Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych Władysława Kopalińskiego.

Ok - czyli w takim układzie miłość "romantyczną" między dwoma osobami tej samej płci, zakładając brak popędu czysto seksualnego, uznajesz za jak najbardziej prawidłową, tak? Bo z tego by to właśnie wynikało - że "boli" Cię jedynie aspekt czysto związany z seksem.

Cytat:Nie manipuluję słowami. Osoby homoseksualne powstrzymujące się od kontaktów homoseksualnych są normalnymi członkami Kościoła, przystępują do sakramentów itp. Natura stworzyła człowieka obdarzonego rozumem. Rozum pozwala zahamować popędy (kontrolować je) co odróżnia nas od zwierząt, które jak przychodzi odpowiednia pora w roku robią wszystko by spłodzić potomstwo.

Ja o zupie, Ty o d**e. Przypomnę, że mowa była nie o tym, czy homoseksualiści są członkami kościoła czy nie są, ale o tym, czy ich zachowanie jest zgodne z prawem naturalnym. A także o tym, jak owa zgodność ma się do księży i ich powstrzymywaniu NATURY - czyli popędu seksualnego.

Cytat:choroby psychiczne «zaburzenia w psychice zakłócające stosunki z innymi ludźmi, niosące ze sobą jakieś ograniczenia lub stwarzające zagrożenie»

Ok, więc spojrzmy na homoseksualizm z tej perspektywy:

1. Czy zakłóca stosunki z innymi ludźmi? Sam homoseksualizm NIE. Homoseksualista ma takie same predyspozycje i możliwości kontaktu, jak heteroseksualista. To ciemnota społeczeństwa i ich uprzedzenia sprawiają, że ten kontakt jest utrudniony.

Możesz odpowiedzieć, że naciągam. Otóż nie. Gdyby rozumieć to ogólnie, bycie czarnoskórym w rasistowskim kraju byłoby... chorobą psychiczną (?!).

Ze strony samej jednostki homoseksualizm zdecydowanie utrudnień w kontaktach społecznych nie powoduje.

2. Niesienie za sobą jakichś ograniczeń. Również, ze strony jednostki nie niesie on żadnych ograniczeń (prócz niemożliwości spłodzenia potomstwa, jednak trudno to uznać za dysfunkcję dla JEDNOSTKI). Ograniczeń dla samej jednostki - nie ma.

3. Stwarzanie zagrożenia - to chyba jasne, ze nie dotyczy.

Wniosek? Homoseksualizm nie podpada pod chorobę psychiczną.

Cytat:W którym miejscu człowiek uczy się heteroseksualizmu? W którym miejscu heteroseksualizm jest zaburzeniem wynikającym z roli ojca/matki? W którym miejscu człowiek "zaraża się" heteroseksualizmem poprzez kontakty heteroseksualne?

Napisałeś, że można "przejść" na heteroseksualizm z homoseksualizmu. Wniosek z tego taki, że heteroseksualizm jest nabyty, a nie wrodzony. W ktorym miejscu się uczy heteroseksualizmu? Ano w tym, gdy wciąż wychowywany jest w społeczeństwie w dużej większości heteroseksualnej, otoczony jest heteroseksualnymi wzorcami.

[ Dodano: Czw 01 Paź, 2009 00:05 ]
sant napisał(a):To popełnię mały offtopik jako przyczynek do naszej dyskusji:
[
Cytat:Pingwiny geje w przedszkolu

Centrum Zabaw Twórczych Edward w Gdańsku będzie pierwszym polskim przedszkolem, w którym dzieci zapoznają się z książką "Z Tango jest nas troje" poruszającej tematykę homoseksualizmu - czytamy w serwisie "Głosu Pomorza" gp24.pl. Publikacja i jej promocja wzbudza liczne kontrowersje.

"Z Tango jest nas troje" (w oryginale "And Tango Makes Three") to oparta na faktach historia związku dwóch pingwinów z nowojorskiego zoo Roy'a i Silo, które wspólnie wychowały młode o imieniu Tango. Bajka wzbudziła kontrowersje na całym świecie. Przekład amerykańskiej bajki wydało wydawnictwo Roberta Biedronia, działacza Kampanii Przeciw Homofobii.

Biedroń tłumaczy, że to pierwsza bajka w Polsce, która podejmuje taką tematykę. Dodaje, że jest zaskoczony "dużym odzewem z przeszkoli i szkół", która zapraszają go do prezentacji publikacji. Zaznacza przy tym, że książka jest skierowana nie tylko do dzieci, ale i do dorosłych.
- W Polsce, taka książka ucząca tolerancji, powinna być lekturą obowiązkową, dla wszystkich - mówi Biedroń, którego wypowiedzi przytacza "Głos Pomorza".

Przeciw promocji książki w przedszkolu protestuje m.in. Młodzież Wszechpolska. W liście otwartym do Centrum Zabaw Twórczych Edward, którego treść otrzymała Wirtualna Polska, prezes okręgu pomorskiego MW Paweł Oleksik napisał, że wiadomość o tym wydarzeniu została przyjęta w jego organizacji "prawdziwym oburzeniem".

"To oburzające, że chcecie wykorzystać Państwo prowadzone przez Was przedszkole do deprawowania powierzonych Wam przez rodziców dzieci. Wzywamy Państwa do wycofania się z tej haniebnej inicjatywy" - napisał w liście otwartym Oleksik.
Cóż -mamy pokłosie.

O, i BARDZO dobrze, ze wychodzimy z jaskini zacofania! Widać, ze ktoś wreszcie myśli, i zamiast uczyć nietolerancji i homofobii, chce się uczyć szacunku dla innej orientacji seksualnej.

A kto protestuje? Oczywiście najbardziej homofobiczni, czyli taka MW. Komentarz niepotrzebny.
30-09-2009 23:59
Znajdź wszystkie posty użytkownika
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #45
 
sant napisał(a):To popełnię mały offtopik jako przyczynek do naszej dyskusji:
Cytat:Pingwiny geje w przedszkolu
Cóż -mamy pokłosie.
i tak oto wchodzimy z powrotem do jaskini moralnej ciemnoty - demoralizacja dobierająca się do męskich odbytów puka już do drzwi dzieci...

witaj jaskinio promiskuizmu! NAMBLA rulez!

EDIT:

Drizzt napisał(a):Masz tu również pewną rację, ale też nie do końca. W Biblii znajduje się pouczenie, stwierdzające, że dobry pasterz dusz powinien być (m.in) "męzem jednej żony". Jest tam nawet zawarte uzasadnienie, mówiące o tym, że nie może być dobrym pasterzem ten, kto nie potrafi utrzymać porządku we własnej rodzinie. Tak więc nie przejdzie tu uzasadnienie, że w Biblii jest mowa tylko o tym, jak być POWINNO, ale nie MUSI, gdyż uzasadnienie mówi jasno, że NIE MOŻE być dobrym pasterzem dusz bezżenny.
błąd logiczny:

Biblia nie porównuje "pasterza, męża jednej żony" do bezżennego, tylko do poligamisty - w porównaniu do niego on właśnie jest dobrym pasterzem

wniosek, że bezżenny nie może jest błędny - bo o takim nie ma tu mowy (z resztą w innym miejscu autor jasno zaleca bezżenność, więc to oderwanie od kontekstu); właściwy jest taki, że poligamista nie może

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
01-10-2009 00:25
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Wątek zamknięty 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów